W związku z powyższym mam tylko 1 pytanie: gdzie ma środek ciężkości amator a gdzie ma wyczynowiec.yacool pisze:wykrywanie różnic w dynamice biegu amatora i wyczynowca
I wszystko w temacie.
W związku z powyższym mam tylko 1 pytanie: gdzie ma środek ciężkości amator a gdzie ma wyczynowiec.yacool pisze:wykrywanie różnic w dynamice biegu amatora i wyczynowca
Amator ma w zegarku.piotrek90 pisze:W związku z powyższym mam tylko 1 pytanie: gdzie ma środek ciężkości amator a gdzie ma wyczynowiec.
I wszystko w temacie.
Wydaje mi się, że mamy z Jackiem podobne podejście do tematu, z dobrego przygotowania wielu parametrów motorycznych wynika GCT, VO czy kadencja. Dobre przygotowanie siłowe (siła bezwzględna, wytrzymałość siłowa, moc), koordynacja nerwowo-mięśniowa, genetycznie uwarunkowane parametry ciała i funkcji fizjologicznych oraz zintegrowanie wszystkiego w dobrym wzorcu motorycznym przez lata wypracowywanym (wzorzec w którym kształtuje się biegacz rozwijając się będąc stymulowanym od dziecka) daje w rezultacie dobre parametry "dynamiczne" o których mówimy. Śmiesznym wydaje się próba poprawy tych parametrów nie wpływając na podstawowe zdolności motoryczne. Jeśli chcecie mieć parametry top zawodników i mieć z tego zysk w biegu to musicie przejść tą samą drogę, którą oni idą.Piszesz sporo o GCT, muszę powiedzieć, że ten parametr jest na razie dla mnie największym zaskoczeniem. Zdroworozsądkowo wydawało mi się, że kadencję poprawić najłatwiej, VO też stosunkowo prosto a GCT poprawić wręcz nie sposób. Tymczasem na razie mam radykalnie inne wyniki empiryczne -- totalnie nie mogę zapanować nad VO, natomiast odkryłem, że nad GCT można pracować. Udaje mi się zejść z 240 do nawet 200, co prawda kosztem większej sztywności w nogach i w efekcie niższego powrotu pięty -- więc nie tędy droga, ale przynajmniej mam materiał do bawienia się tym tematem. W sumie jest to zabawne, ale pomaga mi wyobrażanie sobie jak mógłby to robić Oskar Pistorius (kiedy nie był jeszcze badguyem, oczywiście)
Jacku protestuję Jestem fizjoterapeutą biegam całe życie kiedyś zawodniczo, teraz amatorsko, zawsze w służbie dla dobra ciała i jego zdrowia. Rozpatrujesz cały czas bieganie mechanicznie a organizmem ludzkim sterują prawa neurofizjologii. Ergo kupa czujników na obwodzie, masa sprzężeń zwrotnych na różnych poziomach, sterujący wszystkim procesor ruchu zadając optymalny program i wprowadzający na bieżąco poprawki. Poczytaj o wrzecionie mięśniowym, aparacie Golgiego, mechanoreceptorach, mechanizmach ich adaptacji, sensybilizacji i procesach sterujących neurologicznie postawą ciała i motoryką.Pomyśl inaczej. Cała wiedza o uciekaniu kolan do środka pod obciążeniem pochodzi od fizjoterapeutów, którzy nie potrafią biegać. Skąd pewność, że kolano nie ma mieć tendencji w kierunku osi ciała? Taka geometria sprzyja generowaniu większej sprężystości, bo stabilizuje sylwetkę. Przez to niepotrzebne są żadne przerośnięte w swej i tak nieskutecznej funkcji mięśnie stabilizujące. Trenujemy core na potęgę. Po co? Oparcie ciężaru ciała na szkielecie jest o wiele wydajniejsze niż na mięśniach.
Kwestią jest jak dalece kolano ma uciekać do wewnątrz, żeby uzyskać maksymalną dynamikę odbicia.
Na poprawę "genetycznie uwarunkowanych parametrów" ani mnie nie stać ani chyba bym nie chciał.Marietto pisze: Dobre przygotowanie siłowe (siła bezwzględna, wytrzymałość siłowa, moc), koordynacja nerwowo-mięśniowa, genetycznie uwarunkowane parametry ciała i funkcji fizjologicznych oraz zintegrowanie wszystkiego w dobrym wzorcu motorycznym przez lata wypracowywanym (wzorzec w którym kształtuje się biegacz rozwijając się będąc stymulowanym od dziecka) daje w rezultacie dobre parametry "dynamiczne" o których mówimy. Śmiesznym wydaje się próba poprawy tych parametrów nie wpływając na podstawowe zdolności motoryczne. Jeśli chcecie mieć parametry top zawodników i mieć z tego zysk w biegu to musicie przejść tą samą drogę, którą oni idą.