kapan pisze:I wyobraziłam sobie tych weteranów .....Po prostu uważam, że nie wszystko co robią jest rozsądne i do naśladowania
Zupełnie Kasia nie zrozumiałaś o co mi chodziło, co też wynika z Twojego wieku, trudno jest Ci postawić się w skórze starszego zawodnika. Masz 27 lat i nie czujesz tego co czuje zawodnik nawet 35 letni. Myślisz, że dlaczego piłkarze kończą kariery w wieku trzydziestu paru lat? Bo żeby wejść na wysokie obroty musieliby rozgrzewać się ze 40 minut a trener musi mieć zawodników dyspozycyjnych, na już.
Tompoz - terminy które używasz - są zupełnie zbędne, np "Beztlen" i tylko zaciemniają sytuację, choć ten Twój beztlen to w moim rozumieniu nie jest żaden beztlen, ale nie dywagujmy nad tym.
Piszecie wszyscy (prawie) o rozgrzewce ale "problem" nie ma nic wspólnego z rozgrzewką, bo jak powtórzę, nie jesteśmy w stanie zastosować odpowiedniej do długiego treningu rozgrzewki.
Miałem dzisiaj fajny telefon od kolegi z Antydopingu, który przeczytał tekst i obiecał, że coś polemicznego w tym temacie napisze bo sam jak się okazuje ma sporo ciekawych przemyśleń na ten temat.
W tekście dałem przykład Mo Faraha, który w trakcie półmaratonu nieźle się "rozgrzał" na pierwszych 10 km (pobiegł to w 29:32) żeby drugie 10 km móc pobiec w 27:58 - 14 sekund słabiej od życiówki z ulicy.
Chyba jest jasne, że nie mówimy tu o rozgrzewce w takim rozumieniu w jakim większość z was tutaj ją komentuje.
Podam kolejny przykład (z rejonów Tompoza). Nie pamiętam który to był rok - 2004? Nie wiem czy ktoś z was oglądał, co Lance Armstrong robił przed czasówką, która trwała chyba około godziny. Ale to co robił to nie była rozgrzewka w rozumieniu tego co my, biegacze rozumiemy jako rozgrzewkę (trucht, parę przebieżek itp). Rozgrzewka Armstronga trwała chyba z 50 minut. Zaczął bardzo delikatnie, taj jak gdyby tylko chciał sprawdzić, czy wszystko działa dobrze. Po kilku minutach już "truchtał" - truchtał tak przez jakieś 15 minut. Potem coraz mocniej i mocniej, ostatnie 15 minut to już było naprawdę zapierdzielanie. Takie zapierdzielanie, że żadnemu zawodnikowi w bieganiu coś takiego do głowy nie przyjdzie. I ja o tym mówię.
Znalazłem jakiś cytat z Chrisa Carmichaela w którym jest sporo tego fizjologicznego bełkotu, ale on o tym właśnie mówi:
"Lance Armstrong�s warm up will take about 45 minutes to an hour and contain efforts ranging from easy to full-throttle. The harder efforts are a necessary part of starting the lactic acid buffering and clearance process. These systems will play a huge role in allowing Lance to maintain the intensity he needs to possibly win the time trial, and they have to be activated and primed during the warm-up."
Czyli "Runners High" to nie jest tylko coś specyficznego dla biegaczy - jest prawdopodobnie cechą wszystkich dobrze "rozgrzanych" organizmów.