Wojtek87 pisze:Chlopaki smigaja 3:58 na mile czy ponizej 14 na 5000, paru ponizej 30 na 10km i jeszcze nigdy nikt nie robil skipow czy innej sily biegowe o ktorej piszecie.
Oczywisie za wyjatkiem podbiegow, ale tez nie za czesto.
No - i to jest właśnie potwierdzenie moich przekonań, że te wszystkie nasze skipy to strata czasu.
Wojtek87 pisze:Chlopaki smigaja 3:58 na mile czy ponizej 14 na 5000, paru ponizej 30 na 10km i jeszcze nigdy nikt nie robil skipow czy innej sily biegowe o ktorej piszecie.
Oczywisie za wyjatkiem podbiegow, ale tez nie za czesto.
No - i to jest właśnie potwierdzenie moich przekonań, że te wszystkie nasze skipy to strata czasu.
Na zachodzie........ Tam tez popełniają błędy, a liczni Polacy lepiej biegaja od wielu obcokrajowców, to fakt. Jesli ktos biega tylko dystanse długie, czyli na mój rozum, kończy karierę, to niech sobie nawet i biega młynkiem, czyli technika ograniczoną, ale wtedy to pozostaje mu tylko kariera ultrasa. Nie róbcie tego.
Wojtek87 pisze:Chlopaki smigaja 3:58 na mile czy ponizej 14 na 5000, paru ponizej 30 na 10km i jeszcze nigdy nikt nie robil skipow czy innej sily biegowe o ktorej piszecie.
Oczywisie za wyjatkiem podbiegow, ale tez nie za czesto.
No - i to jest właśnie potwierdzenie moich przekonań, że te wszystkie nasze skipy to strata czasu.
Na zachodzie........ Tam tez popełniają błędy, a liczni Polacy lepiej biegaja od wielu obcokrajowców, to fakt. Jesli ktos biega tylko dystanse długie, czyli na mój rozum, kończy karierę, to niech sobie nawet i biega młynkiem, czyli technika ograniczoną, ale wtedy to pozostaje mu tylko kariera ultrasa. Nie róbcie tego.
Kończy karierę? Ja jestem dobry na długie dystanse, ale dopiero zaczynam- nie wyobrażam sobie biegania na 1,2, 3 km nie mówiąc o 100-800m. Dla mnie bieganie zaczyna się od 10 km (pomińmy fakt, że maksymalnie udźwignę 30 km póki co)
tomasz pisze:To stary mit, że konieczne jest przechodzenie od średnich do długich, i na końcu dopiero na maraton.
Stary, nie stary, ale wg mnie długasy biegają brzydko, a bez siły ( biegowej) bardzo brzydko. Ponoć efektywnie - ale to na krótka metę.........., a zresztą nie bede nikoko dalej przekonywał do swoich teorii i mitów. Dbajcie o siebie i swoje zdrowie.
tomasz pisze:To stary mit, że konieczne jest przechodzenie od średnich do długich, i na końcu dopiero na maraton.
Ciekawy temat.
Czy mimo wszystko ktoś, kto chce biegać na 10 km nie powinien bardziej się skupić na dyszce, niż na przygotowaniu do maratonu? Czy maraton nie niszczy szybkości na 10 km?
I w końcu, czy to prawda, że na maraton "przyjdzie jeszcze czas" a w młodym wieku lepiej rozwijać krótsze dystanse?
A znacie goscia, który zaczynał od maratonu, a zakończył na 1500?
Jednak napisze co myślę, najwyżej zostanę zlinczowany.
Mała dygresja dotyczaca mitu zdrowotnego wpływu przygotowywania sie do maratonów. Nie dosyć, że nabijanie kilometrów dla wiekszosci jest nudne, bo się po prostu nie nadają do maratonów z przyczyn fizjologicznych, tak, okazuje się, że ci którzy maja inne predyspozycje maja uskuteczniać tylko nudziarskie długie wybiegania i to bez siły. To sa zalecenia uskuteczniane na tym forum. Efekt, wytrzymałośc rewelacyjna, gibkośc jedna z najgorszych, siła i skocznośc również.( kto wie czy nie gorsza niz u bruchatych kanapowyh kiboli Czyli mitem jest, że maratończyczy to sprawni ludzie - oni sa wytrzymali - to róznica. Jedyną pozytywna cecha tego katorzniczego treningu jest to, że od czasu do czasu siła biegowa nie pozwała zrujnować resztek tego co sie nazywa naturalną umiejetnoscią biegania. Ale madrale na Zachodzie doszli do wniosków, że za mało wynaturzeń i specjalizacji a amatorzy z Polski chca bezkytycznie to powielać. Jak patrze na niektórych mistrzów maratonu to przecieram oczy ze zdziwienia. Co oni robią wsród lekkoatletów. Jako amator rezygnuje z tego wynaturzenia. Wole popełniac błedy, ale mieć naturalny krok. Szybkość i sprawność dla mnie, goscia w średnim wieku, totalnego amatora biegów długich jest wazniejsza niz pare sekund czy minut ze sztucznie ograniczanym zakresem ruchów i dziwnymi młynkowatymi kroczkami. Zdrowie wazniejsze, sprawnośc układu ruchu i całego organizmu bedzie mi bardziej potrzebna na starośc .
Mimo wszystko lubię biegać, ale nie specjalizuję sie jak sportowiec profesjonalista i powtórzę zawodnik kończący karierę To jest moda i mit biegu maratońskiego, który omamił tysiace na Zachodzie - oby w Polsce ludzie bardziej rozumnie podchodzili do biegania. Nie idżcie tą drogą Ludwiku Dorn i psie Sabo.
Bebej - Mnie akurat ta sprawa interesuje i od dawna porównuję relacje pomiędzy bieganiem maratonu a wynikami na innych dystansach.
Ingo Schultz zaczął od maratonu, potem biegał 400m, ale on maraton biegał chyba amatorsko. Jest jednak ogromna grupa ludzi, którzy łączą bieganie bieżni na wysokim poziomie z maratonem. Tegoroczna olimpijka i finalistka 5000m Jen Rhines przez wiele lat biegała maraton, m.in. na poprzednich Igrzyskach. To podopieczna i żona Terrenca Mahona, z którym mamy wywiad w serwisie, trenera również Halla. Najlepszy wynik w maratonie - 2:29 (2006), w tym roku 14:54 na 5000m. To tylko jeden z przykładów, ale jest ich wiele - sprawdźcie np. karierę Benity Johnson czy nawet Pauli Radcliffe. Na naszym podwórku rok temu Heniek Szost miesiąc po starcie w maratonie pobiegł życiówkę na 1500m o 6 sekund (3:45). Baldini po 6 latach biegania maratonów nadal był w stanie w tym samym roku pobiec 2:07 w Londynie i 7.48:04 na 3000m.
Klasowi maratończycy w miarę wchodzenia w maraton odpuszczają bieżnię z dwóch powodów: lęku przed kontuzją i niemożność biegania na wysokim zakwaszeniu. Albo też jak mówi Kim Smith z Nowej Zelandii (30:35 na 10000m w tym roku, debiut w maratonie (nie ukończyła, ponoć z powodu przeziębienia) i równocześnie rekord Oceanii na milę) - po biegu na tak wysokim zakwaszeniu długo się regenerują i jej przez miesiąc po mili biegało się bardzo ciężko, choć sam bieg uznała za łatwy.
Nie wiem, skąd wziąłeś przekonanie, że tutaj zaleca się brak siły. Dla Fredzia zagadnienie siły to wręcz jego biegowy konik. Ja podobnie uważam, że siła w maratonie jest konieczna i to w dużej ilości. Pytanie brzmi tylko - jaka siła i jak robiona.
Poziom biegów na Zachodzie i nasz sugeruje jednak (delikatnie mówiąc) wyższy poziom wiedzy treningowej właśnie tam. Co do amatorów, to wynaturzenia biorą się stąd, że źle trenują - nie mają trenerów, słuchają głupich podpowiedzi z forum, coś tam wyczytają i zdaje mi się, że wszystko wiedzą. Miałem okazję oglądać trening amatorów w Hiszpanii i to jest kosmos, jak oni zasuwają, biegając mocno odcinki, nie boją się tego. Poza tym fakt, że tam np. ludzie po 50-tce startują na zawodach w sprintach, nie ma tego pędu, że koniecznie wszyscy maraton.
Co rozumiesz pod pojęciem "sprawni ludzie"? Maratończyk może nie być szczególnie wszechstronny (wiadomo, specjalizacja), ale przynajmniej będzie miał zdrowe serce i czyste tętnice, a to już coś. Trudno wymagać od amatora, żeby był nie tylko wytrzymały, ale jeszcze silny, skoczny, giętki i gładki. Owszem, u nas się to zaniedbuje, ale też nie ma co przesadzać ze wszechstronnością, chcąc osiągnąć dobre wyniki w konkretny sporcie, musimy pójść w specjalizację.
Zacznę od tego, że nie wiem jak trenują czołowi maratończycy w Wielkiej Brytanii. Pewnie robią więcej siły i nawet biegają "tempo runs" czyli ciągłe.
Jak zaczynałem tu biegać i przedstawiłem swojemu obecnemu trenerowi mój dotychczasowy plan z podbiegami w poniedziałki i ciągłymi we wtorki on powiedział, że to ma sens, ale tylko do maratonu w ostateczności półmaratonu.
Delikatnie mówiąc wszyscy w klubie zrobili wielkie oczy jak można biegać 170km tygodniowo. To druga sprawa.
Jeśli chodzi o poziom sportowy to zgadzam się z Nagorem. Jest zdecydowanie wyższy. Na potwierdzenie powiem tylko, że dziś są eliminacje do ME w przełajach, mój kolega klubowy Bruce Raeside tam startuję, a przed startem kiedy z nim rozmawiałem mówił, że celem jest pierwsza 20. Co ciekawe ten gościu ma życiówkę 3:41 na 1500, a twierdzi, że jest zdolny pobiegać poniżej 8:00 na 3000 i 14:00 na 5000.
Andy Badlley ma SB na 1500 3:34 i 7:45 na 3000. Acha i 12 zawodnik w rankingu na 5000 ma wynik poniżej 14:00.