Bieganie po śniegu i w mrozie
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4439
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
No ja nikogo nie namawiam, jak komu ciepło to ok.
Te -6 to nie duży mróz, teraz w ogóle zimy liche, ja biegałem nieraz przy -20, bo co miałem zrobić, pamiętam, że powieki się sklejały ale nie pobiegałbym bez zakrytej paszczy.
Te -6 to nie duży mróz, teraz w ogóle zimy liche, ja biegałem nieraz przy -20, bo co miałem zrobić, pamiętam, że powieki się sklejały ale nie pobiegałbym bez zakrytej paszczy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 903
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Co do biegania zimą, ja bym nie generalizował. Jedni wolą biegać latem, drudzy zimą, a jeszcze innym wszystko jedno. Dużo tez zależy pewnie od aktualnej "formy". Ja już pisałem, że akurat w styczniu i w lutym biegało mi się fantastycznie, nawet po ubitym śniegu w lesie. Biegam wtedy w z wyższą kadencją, BS około 172-175. Wykorzystałem to robiąc sprawdziany na 5 i 10 km bijąc zdecydowanie moje PB. Szkoda, że ze względu na szalejąca pandemię nie ma teraz żadnych zawodów, bo takiej formy na pewno długo nie utrzymam, a dodatkowo dochodzą nieuchronne procesy starzenia.
Co do zakrywania ust, to jak wiadomo nie używam masek, w czwartek jak było -11 i wiatr miałem nawet chustę na szyi i przez chwilę próbowałem zakryć usta, ale nie leżało mi to. Jak biegam po wsi, to większość ma maseczki lub chusty na nosie i ustach, ale w lesie kabackim praktycznie nikt, i nie zależy to od temperatury. A więc można biegać przy -5 i zimniej bez masek. Co kto lubi.
Co do smogu, to u mnie w podwarszawskiej sypialni fatalnie to wygląda, wystarczy 1-2 kopciuchów na ulice i dym dosłownie widać. Przyznam , że nie rozumiem, jak całkiem sporo ludzi biega wieczorem w takim czadzie. Ja staram się biegać w dzień w lesie lub w niezamieszkanej okolicy, 2 razy przebiegłem się wieczorem po wsi, to naprawdę czuło się smog i było to widać. Żadna przyjemność.
Średnio też biega się po błocie i śniegu, ja nie mam specjalnych butów, tylko na asfalt, w dodatku już z dziurami na duże palce, wiec już po kilku minutach w takich warunkach są mokre i wtedy biegam wolniej by nie chlapać. A najlepiej taki dzień przeczekać.
Co do zakrywania ust, to jak wiadomo nie używam masek, w czwartek jak było -11 i wiatr miałem nawet chustę na szyi i przez chwilę próbowałem zakryć usta, ale nie leżało mi to. Jak biegam po wsi, to większość ma maseczki lub chusty na nosie i ustach, ale w lesie kabackim praktycznie nikt, i nie zależy to od temperatury. A więc można biegać przy -5 i zimniej bez masek. Co kto lubi.
Co do smogu, to u mnie w podwarszawskiej sypialni fatalnie to wygląda, wystarczy 1-2 kopciuchów na ulice i dym dosłownie widać. Przyznam , że nie rozumiem, jak całkiem sporo ludzi biega wieczorem w takim czadzie. Ja staram się biegać w dzień w lesie lub w niezamieszkanej okolicy, 2 razy przebiegłem się wieczorem po wsi, to naprawdę czuło się smog i było to widać. Żadna przyjemność.
Średnio też biega się po błocie i śniegu, ja nie mam specjalnych butów, tylko na asfalt, w dodatku już z dziurami na duże palce, wiec już po kilku minutach w takich warunkach są mokre i wtedy biegam wolniej by nie chlapać. A najlepiej taki dzień przeczekać.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No ale co biegałeś przy -20? Interwały czy wybiegania?pawo pisze:No ja nikogo nie namawiam, jak komu ciepło to ok.
Te -6 to nie duży mróz, teraz w ogóle zimy liche, ja biegałem nieraz przy -20, bo co miałem zrobić, pamiętam, że powieki się sklejały ale nie pobiegałbym bez zakrytej paszczy.
Też biegałem przy sporo poniżej -20, pierwszy zakres dla przyjemności i problemów z oddychaniem nie miałem, a z zakrytą paszczą testowałem i bym nie pobiegł, bo by mi na tej zakrywce gile pozamarzały, a jeszcze gorzej gdyby nie pozamarzały

Szybszych treningów nie polecałbym. Kiedyś biegałem szybko w takich temperaturach (do -10), końcówka w 3 zakresie, i po zatrzymaniu było kilka minut kaszlu. Trudno stwierdzić, czy to od mrozu czy od smogu było. Pewnie bardziej od smogu bo gdy w górach robię zimą podbieg na maksa, to takiego kaszlu nie mam.
Ale gdy ktoś ma takie objawy, to nie powinien ich prowokować.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4439
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
W Polsce zimą się nie da solidnie pobiegać, dlatego najlepsi wyjeżdżają tam gdzie ciepło.
Biegałem to na co pozwalała pogoda, wybierałem najcieplejsze momenty, uciekałem przed wiatrem, jakoś kombinowałem.
Z ciekawości odgrzebałem dzienniczki, aż tak dużo razy mrozu nie było, myślałem że częściej
No i jak trzeba to biegłem, cykłem fotkę nawet. (, -8 wiatr, -12 wiatr)

Biegałem to na co pozwalała pogoda, wybierałem najcieplejsze momenty, uciekałem przed wiatrem, jakoś kombinowałem.
Z ciekawości odgrzebałem dzienniczki, aż tak dużo razy mrozu nie było, myślałem że częściej

No i jak trzeba to biegłem, cykłem fotkę nawet. (, -8 wiatr, -12 wiatr)

- neevle
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 42:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin/Warszawa
Gdyby bieganie w mrozie i śniegu było takie super, to wyczynowcy nie lataliby zimą w cieplejsze rejony.
Jak dobrze posypie, to u siebie widzę przede wszystkim problemy z regeneracją. Bieg spokojny nie jest tak do końca spokojny, bo czy to na śliskiej nawierzchni czy w głębszym śniegu mam po prostu bardziej napięte mięśnie. Nie rozluźniam się, zmęczenie się kumuluje. Dlatego zawsze zimą uciekałam częściowo na bieżnię elektryczną. Rzecz jasna problem nie występuje gdy biega się trzy razy w tygodniu, ale kilka dni takich treningów pod rząd potrafi mi zmęczyć nogi bardziej niż chciałabym.
Tak samo bieganie szybkich odcinków jest mocno utrudnione, bo po prostu ciężko porządnie rozgrzać mięśnie. Nie bez powodu optymalna temperatura na ściganie się np. na 3000m będzie znacznie wyższa niż na maraton. No i do tego jeszcze grube warstwy ciuchów. Dlatego poniżej -5 temperatury odczuwalnej (!) to co najwyżej w drugi zakres wchodzę.
Teraz to mi się aż tak nie chce, bo i tak brak startów w perspektywie, ale normalnie to coś tam próbowałam kombinować - jeżeli w środę miało być kilka stopni cieplej to przekładałam planowany akcent z wtorku itp. Rzadko jest -15 dwa tygodnie pod rząd bez przerw, coś można wymyślić.
Tak więc - nie da się pobiegać całkiem wolno regeneracyjnie, nie da się pobiegać szybko - i wychodzi, że cały czas człowiek kula się po śniegu w jakimś śmieciowym zakresie intensywności.
Aby do wiosny.
Jak dobrze posypie, to u siebie widzę przede wszystkim problemy z regeneracją. Bieg spokojny nie jest tak do końca spokojny, bo czy to na śliskiej nawierzchni czy w głębszym śniegu mam po prostu bardziej napięte mięśnie. Nie rozluźniam się, zmęczenie się kumuluje. Dlatego zawsze zimą uciekałam częściowo na bieżnię elektryczną. Rzecz jasna problem nie występuje gdy biega się trzy razy w tygodniu, ale kilka dni takich treningów pod rząd potrafi mi zmęczyć nogi bardziej niż chciałabym.
Tak samo bieganie szybkich odcinków jest mocno utrudnione, bo po prostu ciężko porządnie rozgrzać mięśnie. Nie bez powodu optymalna temperatura na ściganie się np. na 3000m będzie znacznie wyższa niż na maraton. No i do tego jeszcze grube warstwy ciuchów. Dlatego poniżej -5 temperatury odczuwalnej (!) to co najwyżej w drugi zakres wchodzę.
Teraz to mi się aż tak nie chce, bo i tak brak startów w perspektywie, ale normalnie to coś tam próbowałam kombinować - jeżeli w środę miało być kilka stopni cieplej to przekładałam planowany akcent z wtorku itp. Rzadko jest -15 dwa tygodnie pod rząd bez przerw, coś można wymyślić.
Tak więc - nie da się pobiegać całkiem wolno regeneracyjnie, nie da się pobiegać szybko - i wychodzi, że cały czas człowiek kula się po śniegu w jakimś śmieciowym zakresie intensywności.

Aby do wiosny.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie twierdzę że zimą dla każdego jest super, ale wyczynowcami nie jesteśmy, więc możemy z tej zimy wycisnąć jak najwięcej dla siebie. Jest śnieg, to można trenować siłę biegową. Jak jeszcze biegałem po chodnikach to jak było ślisko tak jak ma być pojutrze, zakładałem buty z 0 bieżnika ale max. czuciajak ten po prawej i trenowałem priopriocepcję. Nawet nie musiało być roztopów, bo na zwykłym śniegu było w nich tak ślisko, że groziło glebą gdy jedną ręką próbowałem czapkę poprawićneevle pisze:Gdyby bieganie w mrozie i śniegu było takie super, to wyczynowcy nie lataliby zimą w cieplejsze rejony.
Jak dobrze posypie, to u siebie widzę przede wszystkim problemy z regeneracją. Bieg spokojny nie jest tak do końca spokojny, bo czy to na śliskiej nawierzchni czy w głębszym śniegu mam po prostu bardziej napięte mięśnie. Nie rozluźniam się, zmęczenie się kumuluje. Dlatego zawsze zimą uciekałam częściowo na bieżnię elektryczną.

Na śliską nawierzchnię buty trailowe są rozwiązaniem, dopóki nie ma lodu.
Na bieżnię elektryczną w zimie wyganiają mnie niestety poważniejsze zagrożenia niż śnieg czy niska temperatura.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6526
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Wyczynowcy latają zimą w cieplejsze rejony, bo maja taką możliwość. Kiedyś - naprawdę nie tak dawno, ja już biegałamneevle pisze:Gdyby bieganie w mrozie i śniegu było takie super, to wyczynowcy nie lataliby zimą w cieplejsze rejony.

No dokładnie, tak to miało działać. Nie zawsze trzeba biegać "pod linijkę", jeśli chodzi o tempa. Uważało się, że zima jest po to, żeby pobiegać nieco wolniej ale, za to więcej i w trudniejszych warunkach, później, na suchym podłożu i w komforcie termicznym to "oddawało".paweu92 pisze:U mnie to zawsze jest tak, że jak 2-3 tygodnie pobiegam w takim śniegu, to potem na asfalcie biegam ok.10s szybciej na kilometr na tym samym tętnie :D
Taka siłą biegowa za darmo, na każdym treningu :D
- marek301
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 721
- Rejestracja: 14 mar 2007, 22:55
Bieganie -20 stopni przez godzinę, dwie i jeszcze "codziennie", miesiącami itppawo pisze: Te -6 to nie duży mróz, teraz w ogóle zimy liche, ja biegałem nieraz przy -20, bo co miałem zrobić, pamiętam, że powieki się sklejały ale nie pobiegałbym bez zakrytej paszczy.
to dla oskrzelików bardzo duże wyzwanie.
Teoretycznie można(nawet na boso)
ale czym to się najczęściej kończy?

Jeżeli ktoś biega "dla zdrowia", to powinien jednak unikać takich chorych wyzwań.
Innym nikt nie zabrania, niech biegają(efekty są prawie pewne do przewidzenia).

- neevle
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 42:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin/Warszawa
Wiadomo. Da się. Dlatego ja też nie obrażam się i nie siedzę w domu, tylko mimo wszystko wychodzę, a że przy okazji sobie ponarzekam to już osobna sprawa.Wyczynowcy latają zimą w cieplejsze rejony, bo maja taką możliwość. Kiedyś - naprawdę nie tak dawno, ja już biegałam- nie było takiej możliwości. Wszyscy tzw. wyczynowcy udeptywali wszelkie dostępne trasy wokół Szklarskiej czy Karpacza (najczęściej), albo Zakopanego, Wisły czy Ujsoł, a czasem i na odśnieżonym stadionie dało się pobiegać - i na złe im to nie wychodziło - jakie były wyniki można poszukać w tabelach. Nie twierdzę, że było lepiej, ale nie zawsze po śniegu znaczy gorzej.

5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2011
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pamiętam jak za dzieciaka jeździliśmy na zimowe obozy lekkoatletyczne m.in. do Slanickiej Osady.
Wtedy się o tym nie myślało, ale pamiętam jeden fakt jak dzisiaj, jak wracaliśmy z takiego obozu to zasięg skoku dosiężnego wzrastał o jakieś 10 cm.
Wtedy się o tym nie myślało, ale pamiętam jeden fakt jak dzisiaj, jak wracaliśmy z takiego obozu to zasięg skoku dosiężnego wzrastał o jakieś 10 cm.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 01 mar 2021, 12:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Może to nie w temacie trochę ale przypomniało mi się gimnazjum i nasz wefista. On był zapalonym kolarzem. Kiedyś sprzedał swój patent na trening. On mówił że on lubi jak jest śnieg i on specjalnie w ten śnieg wjeżdżał bo mówił że to trening siłowy. Jako ciekawostkę dodam że w lato jeździł samochodem :p