Dyskusja poboczna pod artykułem Prefontaine vs Virén

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
pma
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 410
Rejestracja: 15 cze 2018, 10:35
Życiówka na 10k: 34:46
Życiówka w maratonie: 2:43:25

Nieprzeczytany post

Keri pisze:Oczywiście, że rekordów nie poprawia się co chwilę, ale wyniki Bronisława Malinowskiego z 1976 na 5, czy Jerzego Kowola z 1978 na 10 tys. metrów 1978 są absolutnie poza zasięgiem naszych współczesnych sportowców.
I nie mówimy tu o jakiś setnych sekundy, czy sekundach. To są bez mała "minuty"!
Nawet Krystianowi Zalewskiemu z jego najlepszym tegorocznym wynikiem na 10.000 metrów Jerzy Kowol bez mała wstawia dubla. Różnica między nimi to 46,3 sekundy.
Jasne, wydaje się że Krystiana od wyniku Kowola dzieli przepaść ale podejrzewam ze w biegu z mocniejszą obsadą Zalewski potrafiłby jeszcze coś z tych 46,3 sekundy urwać. Na MP sam właściwie był dla siebie pacemakerem, a Kowol w rekordowym biegu był zdaje się poza pierwszą dziesiątką (13?) więc miał kogo gonić. Z drugiej strony stadionowe 10k to w zasadzie (niestety!) już martwa konkurencja. Raz w roku, niemalże wstydliwie odbębnia się mistrzostwa Polski w jakiejś odległej od świata lokalizacji, przy zerowym zainteresowaniu tak mediów jak i kibiców. Zanosi się więc na to że żaden szanujący się zawodnik nie będzie wypruwał flaków żeby trenować do konkurencji, ktorej praktycznie nigdzie (poza bardzo nielicznymi wyjątkami) się już nie biega.
New Balance but biegowy
artur_kozlowski
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 243
Rejestracja: 07 mar 2019, 18:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

pma pisze:
yacool pisze:
Adam Klein pisze:To samo dotyczy Brytyjczyków czy generalnie wszystkich "białych".
No właśnie nie. Pierwsze 7 wyników z 2018 roku jest lepszych od ponad 40-letniego rekordu Polski. Obudźcie się zamiast w zamroczeniu pomstować na Kenijczyków.
Te 27:36 Ringera dowodzi, że jednak biali potrafią biegać szybko. Gość wyskoczył z tym rezultatem niemal jak królik z kapelusza ale niestety później na ME w Berlinie już tej formy nie potwierdził. Co ciekawe wg profilu na stronie IAAF jego życiówka na uliczne 10km to tylko 29:11. W kwietniu tego roku pobiegł połówkę w 1:02 czyli na poziomie zbliżonym do Krystiana Zalewskiego. I to chyba właśnie Zalewski jest u nas na ten moment jedynym zawodnikiem, który jest w stanie ukręcić jakiś ciekawy rezultat na dychę. O ile chciałby się na tym skupić. Pozostali niestety od lat kręcą się w okolicach max "dwadzieścia dziewięć i pół" co dla fejsbukowych flołersów jest rezultatem kosmicznym ale w starciu z kenijsko-etiopskim trzecim garniturem zazwyczaj wystarcza na zaszczytne miejsce tuż za podium.
Ja tam jestem zadowolony z tego zaszczytnego miejsca tuż za podium w starciu z kenijsko-etiopskim trzecim garniturem w okolicach max "dwadzieścia dziewięć i pół" :)
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13170
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

5 lat temu miałem okazję obserwować i relacjonować zawody w Pradze na 10k, gdzie startował Marcin Chabowski. Po biegu już w hotelowej restauracji i z bezalkoholowym piwkiem w ręku, trochę sobie pogadaliśmy. Pamiętam jak wówczas Marcin powiedział, że zaoszczędził sobie wstydu łamiąc 30 minut. Pobiegł wtedy 29:24.
Po latach widać pewną ewolucję u naszych wyczynowców w kierunku zadowolenia z podobnego wyniku. Kto wie, może za kolejne 5 lat złamanie 30 minut będzie powodem do triumfalnych uniesień.
artur_kozlowski
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 243
Rejestracja: 07 mar 2019, 18:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

yacool pisze:5 lat temu miałem okazję obserwować i relacjonować zawody w Pradze na 10k, gdzie startował Marcin Chabowski. Po biegu już w hotelowej restauracji i z bezalkoholowym piwkiem w ręku, trochę sobie pogadaliśmy. Pamiętam jak wówczas Marcin powiedział, że zaoszczędził sobie wstydu łamiąc 30 minut. Pobiegł wtedy 29:24.
Po latach widać pewną ewolucję u naszych wyczynowców w kierunku zadowolenia z podobnego wyniku. Kto wie, może za kolejne 5 lat złamanie 30 minut będzie powodem do triumfalnych uniesień.

Zapewne znasz wszystkie okoliczności w jakich "nasi wyczynowcy" trenują i spędzają całe dnie skoro stać Cię na takie ich podsumowanie? Jak to całe dnie trenują, śpią, mają w dostatku wszystkiego - od odżywek, poprzez fizjoterapeutów, lekarzy i psychologów. I tylko jedynym ich zmartwieniem jest jak tu złamać 30 minut na dychę?
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13170
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Artur, jeżeli ty to ty, a nie jakieś prowokacyjne "konto pacynka",
z pewnością nie znam wszystkich okoliczności, ale dobrze znam ten typowy lament o odżywki, opiekę fizjoterapeutyczną, psychologiczną, dietę, obozy, sprzęt i co tylko jeszcze można wymyślić, żeby zracjonalizować swój poziom sportowy. Moja rada jest taka: startujcie w eurowyborach. Kasa za nic przez najbliższe 5 lat. A i na diecie można wyciągnąć drugie tyle jak się zorganizujecie w jednej kawalerce.
pma
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 410
Rejestracja: 15 cze 2018, 10:35
Życiówka na 10k: 34:46
Życiówka w maratonie: 2:43:25

Nieprzeczytany post

artur_kozlowski pisze:Ja tam jestem zadowolony z tego zaszczytnego miejsca tuż za podium w starciu z kenijsko-etiopskim trzecim garniturem w okolicach max "dwadzieścia dziewięć i pół" :)
Panie Arturze, broń boże nie miałem tu zamiaru nikomu dogryzać. Analogia do pańskiego sobotniego, skądinąd bardz dobrego występu przypadkowa. Cieszę się że jest pan z siebie zadowolony i że się panu chce. Bardziej chodziło mi o ogólny obraz, że niestety dość często wyrobnicy z Benedeka dają radę na finiszu ogrywać Was o te kilka sekund. Akurat w Łodzi Benedek okazał się słaby ale jak z rękawa pojawiło się dwóch nowych dżokerów, ktorzy skradli szoł. Po prostu jako kibic chętniej widziałbym pana lub pana Henryka na najwyższym stopniu podium.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13170
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Polacy potrzebują nowego pokolenia biegaczy. Wolnych od schematów i stereotypów. Niezadowolonych ze swoich osiągnięć, pragnących poprawiać się na wszystkich frontach, doskonalić się. Szukać innych dróg rozwoju. Dróg na miarę Moena i Wandersa. Przede wszystkim jednak muszą marzyć. Ale nie o tym, żeby zdobyć minimum lub dostać powołanie na obóz kadrowy. Potrzebujemy biegaczy Wielkiego Formatu. Inaczej nic się nie zmieni.
qamil
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 156
Rejestracja: 23 kwie 2013, 22:04
Życiówka na 10k: 38:07
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

yacool pisze:Polacy potrzebują nowego pokolenia biegaczy. Wolnych od schematów i stereotypów. Niezadowolonych ze swoich osiągnięć, pragnących poprawiać się na wszystkich frontach, doskonalić się. Szukać innych dróg rozwoju. Dróg na miarę Moena i Wandersa. Przede wszystkim jednak muszą marzyć. Ale nie o tym żeby dostać powołanie na obóz kadrowy lub o zdobyciu minimum. Potrzebujemy biegaczy Wielkiego Formatu. Inaczej nic się nie zmieni.
Znając zafascynowanie Kenią, widząc nazwiska Moen i Wanders to rozumiem, że w domyśle ta "inna droga rozwoju" to coś w stylu "wyjeżdżam zamieszkać w Iten na stałe"? Żeby była jasność to nie piszę tego z przekąsem, a z ciekawością :hejhej:
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13170
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Gdy wiele lat temu obserwowałem Artura Kozłowskiego w Gdańsku na biegu Dominika, to nie mogłem wówczas pojąć jak z takim dysfunkcyjnym ruchem można biegać 29 minut. Można. Gdy potem w jakimś wywiadzie szczerze wyznał, że nie rozciąga się, bo tego nie lubi, to pomyślałem o całym systemie szkoleniowym edukującym najzdolniejszą biegowo młodzież w kierunku samodzielności i profesjonalizacji rozwoju własnej kariery. Coś jest nie tak. Zatrzymaliśmy się lub wręcz cofnęliśmy. Nie ma dobrych wzorców, nie ma świadomej pracy ze swoim ciałem, a jak ich nie ma, to nawet wyjazd do Kenii nie pomoże. To ogólna przypadłość naszych sportowców.
qamil
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 156
Rejestracja: 23 kwie 2013, 22:04
Życiówka na 10k: 38:07
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

yacool pisze:Gdy wiele lat temu obserwowałem Artura Kozłowskiego w Gdańsku na biegu Dominika, to nie mogłem wówczas pojąć jak z takim dysfunkcyjnym ruchem można biegać 29 minut. Można. Gdy potem w jakimś wywiadzie szczerze wyznał, że nie rozciąga się, bo tego nie lubi, to pomyślałem o całym systemie szkoleniowym edukującym najzdolniejszą biegowo młodzież w kierunku samodzielności i profesjonalizacji rozwoju własnej kariery. Coś jest nie tak. Zatrzymaliśmy się lub wręcz cofnęliśmy. Nie ma dobrych wzorców, nie ma świadomej pracy ze swoim ciałem, a jak ich nie ma, to nawet wyjazd do Kenii nie pomoże. To ogólna przypadłość naszych sportowców.
Zgadzam się. Mam podobne odczucie. Gdy poznaje na swojej drodze biegaczy kręcących się wokół wyczynu to generalnie wszyscy mają zaprogramowane podobne, stereotypowe wzorce. Jakiś rok temu rozmawiałem luźno z pewnym wyczynowcem (?). Wynik 14:30 na 5km, więc właśnie w okolicach tych 30 minut na dychę. Pytam go czy robi coś dodatkowego na siłowni. No i odpowiedź jaką usłyszałem to: "Biegacz musi przede wszystkim biegać." Na siłowni czasem raz na tydzień i oczywiście pajacyki z 20kg sztangą niezależnie od okresu. Ostatnio spotkałem młodą, utalentowaną biegaczkę. Co usłyszałem. Dokładnie to samo. 20kg na sztandze u kobiety, która waży 2 razy mniej od chłopa i jest w zipełnie innym okresie rozwoju. I rok w rok to samo, raz na tydzień lub na dwa. To jest oczywiście tylko przykład ale bardzo dobitnie pokazujący gdzie jesteśmy.
Awatar użytkownika
cichy70
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4197
Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: zewszont.

Nieprzeczytany post

yacool pisze:. Moja rada jest taka: startujcie w eurowyborach. Kasa za nic przez najbliższe 5 lat. A i na diecie można wyciągnąć drugie tyle jak się zorganizujecie w jednej kawalerce.
++++
pma
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 410
Rejestracja: 15 cze 2018, 10:35
Życiówka na 10k: 34:46
Życiówka w maratonie: 2:43:25

Nieprzeczytany post

yacool pisze:Polacy potrzebują nowego pokolenia biegaczy. Wolnych od schematów i stereotypów. Niezadowolonych ze swoich osiągnięć, pragnących poprawiać się na wszystkich frontach, doskonalić się. Szukać innych dróg rozwoju. Dróg na miarę Moena i Wandersa. Przede wszystkim jednak muszą marzyć. Ale nie o tym, żeby zdobyć minimum lub dostać powołanie na obóz kadrowy. Potrzebujemy biegaczy Wielkiego Formatu. Inaczej nic się nie zmieni.
Obawiam się że ogromna większość Polaków (z działaczami związkowymi na czele) ma gdzieś to czy pojawi się jakiś biegowy mesjasz co to wymaże Bronka z tabel. Kogo to tak naprawdę interesuje poza garstką zapaleńców. Poza tym w dzisiejszych czasach życie zapewnia młodym ludziom tyle perspektyw, że waletowanie gdzieś po kenijskim zadupiu na Moena & Wandersa czy innego Rakoczego jest równie atrakcyjne jak zamknięcie się w klasztorze karmelitów. Nie wdać na horyzoncie nikogo na tyle popapranego i jednocześnie utalentowanego biegowo aby dał się wtłoczyć w ten Wielki Format. I tylko młodsi następcy starszych mistrzów jakby rzadziej łamią te 30.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

yacool pisze:Gdy wiele lat temu obserwowałem Artura Kozłowskiego w Gdańsku na biegu Dominika, to nie mogłem wówczas pojąć jak z takim dysfunkcyjnym ruchem można biegać 29 minut. Można. Gdy potem w jakimś wywiadzie szczerze wyznał, że nie rozciąga się, bo tego nie lubi....
Ale ma prawo? Ma. W tym czasie kiedy inni sie rozciągali on siedział przed komputerem i jest dzisiaj niezłym programistą. Takiego dokonał wyboru. Dałbyś mu jakieś gwarancje, że gdyby sie rozciągał to mógłby wszystko inne rzucić i oddać sie bieganiu?
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13170
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Przede wszystkim dałbym mu wtedy, choć dotyczy to ogólnie wszystkich młodych ludzi, narzędzie w postaci umiejętności krytycznego myślenia o zastanym systemie. Nie ma znaczenia czy jest to rozciąganie, czy sztanga, o której wspomniał kolega. Myślenie życzeniowe, tradycja i sztampa, naiwne trwanie w status quo z nadzieją, że jakoś to będzie. To są jasne sygnały, żeby lepiej poszukać sobie innego zajęcia, które nie wymaga podejmowania ryzykownych decyzji. Jeżeli nie ma talentów pozwalających rozwijać się w innych branżach, to zostaje jeszcze spadochron wojskowy. Teraz jest taka opcja. Kiedyś jej nie było i wyczynowcy, a właściwie quasiwyczynowcy mieli w perspektywie pracę na kasie w biedronce. Znamy takie przypadki.
Dziś gdy pokazuję młodzieży ewentualne wzory do naśladowania, to przemilczam wiele rzeczy o naszych sportowcach. Wiem że to jest nieuczciwe, ale inaczej już na starcie zniechęciłbym dzieciaki do uprawiania sportu.
artur_kozlowski
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 243
Rejestracja: 07 mar 2019, 18:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

yacool pisze:Artur, jeżeli ty to ty, a nie jakieś prowokacyjne "konto pacynka",
z pewnością nie znam wszystkich okoliczności, ale dobrze znam ten typowy lament o odżywki, opiekę fizjoterapeutyczną, psychologiczną, dietę, obozy, sprzęt i co tylko jeszcze można wymyślić, żeby zracjonalizować swój poziom sportowy. Moja rada jest taka: startujcie w eurowyborach. Kasa za nic przez najbliższe 5 lat. A i na diecie można wyciągnąć drugie tyle jak się zorganizujecie w jednej kawalerce.
Ja wiem, że jak się nie ma argumentów to się wyskakuje z takimi pseudohehesznymi radami :) Pytanie o okoliczności w jakich startują/trenują nasi zawodnicy nie było bezzasadne, bo oczywiste jest, że tego nie wiesz i nie przeszkadza Ci to ich krytykować, bo nie poszli jedyną słuszną drogą i do tego jeszcze wyśmiewają się z Twoich "szkoleń". Nie wszyscy są takimi no-life'ami, żeby 24 na dobę myśleć tylko o bieganiu, bo istnieje coś takiego jak rzeczywistość. W moim przypadku mam swoje życie prywatne i zawodowe i nie wyobrażam sobie sprzedać teraz domu i powiedzieć żonie i dziecku, że tatuś wraca za 3 lata, bo jedzie do Kenii trenować. Rozumiem, że dla Ciebie to brak ambicji i wielki uraz, ale dla mnie jest to normalne życie i wierz mi, nie jestem jedynym, który pracuje, wychowuje dziecko i biega jednocześnie.

Oczywiście co do poziomu sportowego to zgadzam się w 100%, spada i będzie spadał dalej, bo spada również poziom aktywności fizycznej wśród dzieci, a brak systemowego podejścia do biegania tylko będzie dalej pogłębiał tą zapaść. Może kiedyś doczekamy się zawodnika, który pójdzie jedyną słuszną drogą, ale znając życie to w dzisiejszym świecie mamy tyle możliwości rozwoju, że są nikłe szanse, że wybierze kenijską ascezę. Ale tu bardziej od wymiany pokoleniowej, która i tak następuje potrzebne jest rozsądne szkolenie młodzieży, którego nie ma.
ODPOWIEDZ