Ale.. czy nie wychodzimy troche do przodu piszac juz o bardziej skomplikowanych metodach?

W mojej ocenie (moze blednej) ciagle brakuje mi takiej solidnej podstawy by pozniej ulepszac sie w detalach.
Te przykladowe 150 km na miesiac (przynajmniej mi) nie pozwolilo nigdy przebiec ciagiem maratonu. Kiedy zwiekszylem kilometraz (stosujac sie do podanego wyzej planu 4 biegow tyg.) do tych 200-220 zanotowalem naprawde duzy postep. Samo to wystarczylo bym biegal szybciej. No i praktycznie wtedy ten nieszczesny maraton zrobilem praktycznie ciagiem (w slabym czasie 4:07).
Nie wchodzac w analize, ze polecialem ostatnio calkiem z forma i znow zaczynam od tych 150 km, to przy 220 km dalej sa to jednak slabe czasy. I dalej wg mnie brakuje mi wytrzymalosci.
Idea postu byl dylemat czy jak pobiegne np. 300 km/mies (przykladowo) to dalej duzo sie poprawie z samego dystansu czy jednak jest koniecznosc innych srodkow treningowych.
BTW. Ze gory, gorom nie rowne nie musisz mi mowic. W Czantorii bieglem To co tam przygotowano mimo mniejszego dystansu (w porownaniu do innych) daje sto razy bardziej w kosc
