Rozpoczęcie biegania

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

130 kilogramów i 190 centymetrów... skąd ja to znam :) (Moje Bieganie)

Może zacząć od marszobiegów. Polecam to chociaż sam zaczynałem od razu od biegania. Kolana dały radę. Pierwsze jakieś drobne problemy pojawiły się już po zrzuceniu wagi :)

Co do diety u mnie sprawdziło się:

http://biegaczzpolnocy.blogspot.de/2012 ... lke-z.html

Bez solidnych zmian żywieniowych raczej waga nie poleci w dół :) Świadomość przy stole to podstawa :)
PKO
donut13th
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 31 sty 2013, 23:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi ;)
Mały fajnie wiedzieć że DA SIĘ ;] Najgorsze będzie chyba odstawienie pieczywa u mnie (jem ciemne od kilku lat swoją drogą). Z tradycyjnymi ziemniakami nie mam problemów, po prostu zastępuję je sałatką/warzywami. Pewnie to kwestia przyzwyczajenia.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Bylon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1613
Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dziękuję za docenienie eseju ;) o herbacie. Nawet, jeśli nie przyda się początkującym, to może przyda się hardcorowcom pragnącym urwać tę sekundę na kilometr, tylko nie wiedzącym, jak. Powiem tyle, że u mnie zmiana kranówy na herbatę była pierwszą w życiu zmianą w stronę zdrowego trybu życia. I różnica w codziennym samopoczuciu była kolosalna - tak, kolosalna, choć to "tylko" inny codzienny napój.
Kompletnie nie widzę powodu, żeby odstawiać pieczywo. Jeśli jesz ciemne, możesz je śmiało jeść nadal. To źródło wielu witamin i minerałów oraz węglowodanów WYSOKIEJ jakości! O ile jasnego przy odchudzaniu faktycznie jeść nie warto, z ciemnym nie powinno być problemów. Ograniczanie węglowodanów do śmiesznych ilości to jest naprawdę zły pomysł, zwłaszcza jeśli chce się biegać. Bardzo mocno powinno się ograniczać CUKRY, nie węglowodany.
Dodam, że pisze to ekstremista, który z własnego zobowiązania dietę ma raczej drakońską (np. w ogóle, nigdy nie tykam się słodzonych napojów, nie jem grama słodyczy, a minimalna zawartość kakaa w konsumowanej przeze mnie czekoladzie to 80% z naciskiem na 90% :) itd.) - nie mówiłbym pozytywnie o pieczywie ciemnym, gdyby nie było ono tego warte.

@Mały - z całym, ogromnym szacunkiem do Ciebie jako osoby, która mistrzowsko pokonała zbędne kilogramy (również mam z ową walką doświadczenie, więc wiem, że jest to wyczyn), sądzę, że niektóre z Twoich zaleceń nie są wybitnie sensowne. Jeśli wyeliminujemy z diety ryż, makaron, ziemniaki i pieczywo, to jakie źródła węglowodanów pozostaną nam w diecie? Zbytnie zmniejszanie węgli to działanie najzwyczajniej w świecie nierozsądne. Jeśli na kolację zjemy prawie samo białko, co pozwoli nam je wykorzystać? Nic - ulegnie ono samostrawieniu. Myślę, że to nie są optymalne kroki do wyrzucenia precz zbędnego tłuszczu.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Bylon pisze:
@Jeśli wyeliminujemy z diety ryż, makaron, ziemniaki i pieczywo, to jakie źródła węglowodanów pozostaną nam w diecie? Zbytnie zmniejszanie węgli to działanie najzwyczajniej w świecie nierozsądne. Jeśli na kolację zjemy prawie samo białko, co pozwoli nam je wykorzystać? Nic - ulegnie ono samostrawieniu. Myślę, że to nie są optymalne kroki do wyrzucenia precz zbędnego tłuszczu.
Skąd? Z warzyw, z owoców. Przecież węgle są niemal we wszystkim. Poproś, żeby Klosiu albo Kisio zrobili Ci wykład na ten temat :) A na kolację białko zawsze spożywam z węglami :) Ostatnio twaróg z tartym jabłkiem i cynamonem.


Pisałeś też o herbacie - od czasu zmiany podejścia do jedzenia wypijam dziennie kilka herbat (zielonych) i uważam, że to świetny napój.

Co do ciemnego pieczywa to jeśli ktoś ma ochotę to niech je spożywa. Ale niech ma świadomość, że te wszystkie cenne składniki można znaleźć w innych produktach :)

I tak w ramach pozytywnego zakończenia:
Bylon pisze: nie jem grama słodyczy, a minimalna zawartość kakaa w konsumowanej przeze mnie czekoladzie to 80% z naciskiem na 90% :)
Dla niektórych to już można podciągnąć pod słodycze :P
Adrian26
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1971
Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
Życiówka na 10k: 38:14
Życiówka w maratonie: 2:57:08
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Bylon pisze: Ograniczanie węglowodanów do śmiesznych ilości to jest naprawdę zły pomysł, zwłaszcza jeśli chce się biegać. Bardzo mocno powinno się ograniczać CUKRY, nie węglowodany.
Jeżeli "cukry" to nie jest potoczna nazwa węglowodanów, to niby do jakich związków chemicznych powinniśmy je przypisać :niewiem: :niewiem: ?

Bylon pisze: Dodam, że pisze to ekstremista, który z własnego zobowiązania dietę ma raczej drakońską (np. w ogóle, nigdy nie tykam się słodzonych napojów, nie jem grama słodyczy, a minimalna zawartość kakaa w konsumowanej przeze mnie czekoladzie to 80% z naciskiem na 90% :) itd.)
Czasami stosujesz naprawde dziwne klasyfikacje. Piszesz, że nie jesz słodyczy, a za chwilę wspominasz o czekoladzie :lalala: To co to niby jest :usmiech: ?

No i znowu wróciliśmy do tematu diety. Mały, moim zdaniem rezygnacja z pieczywa, ryżu, słodyczy itp to nie jest dobra droga. Organizm tego potrzebuje. Kiedyś stosowałem raz w tygodniu tzw. diete oczyszczającą. Jadłem wtedy same owoce i warzywa (bez ziemniaków itp). Niby były to węglowodany, ale nie dawały mi one takiej energii jak typowe śniadanie albo obiad. Moim zdaniem wystarczy odstawić fast foody, kolorowe napoje, alkohol, ograniczyć (ale nie zrezygnować) słodycze (powiedzmy raz czy dwa razy w tygodniu jakiś baton po treningu), no i regularnie się ruszać :usmiech:
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Na czym polega mechanizm samostrawienia spożytego białka? Samo się strawi i sobą pożywi?

Węglowodanów w pożywieniu jest od groma i ciut ;) Do każdego posiłku staraj się zjadać przynajmniej jedno warzywo. Już samo to da Ci kilkadziesiąt gram węgli. Jeśli do tego dorzucisz jakieś produkty mleczne (kefir, jogurt) to tam też są węglowodany. W zasadzie nie ma ich tylko w mięsie. Ale w prawie wszystkim co spożywasz jakaś pula ww jest. Czy to będą jajka, czy orzechy.

Nie lubię i nie chce mi się liczyć kalorii ale korci mnie żeby policzyć ile w mojej 'ograniczającej węgle do śmiesznej ilości' diecie naprawdę jest tych węgli ale założę się, że całkiem sporo. I aż nadto żeby mieć siły na trening.

Jeśli chcesz koniecznie spożyć solidną porcję węgli to też nic nie stoi na przeszkodzie. Ugotuj sobie porządną zupę warzywną. Przygotuj soczewicę, albo czerwoną fasole. Węglowodanów po czubek nosa, a do tego białko. Nie trzeba się wcale zapychać ryżem, makaronem i pieczywem.

Adrian26> Dziwisz się, że nie miałeś energii? Bo ja wcale. Zamieniłeś g...ne węglowodany na cukier i fruktozę. Nic dziwnego, że nie miałeś energii. Cukier we krwi podnosił się gwałtownie, podobnie insulina i po krótkim zastrzyku energii jakieś 20 minut po 'posiłku' zaczynało Cię ssać.. normalna sprawa. Jest zresztą sporo badań o dietach 'owocowych' i często powodują one drażliwość, spadek energii, motywacji, depresję itp ;)

Powiedz> do czego organizm potrzebuje makaronu, pieczywa, ryżu i słodyczy? Jakaż to kluczowa jego funkcja zostanie zachwiana jeśli tego w siebie nie wciśniesz? Czego Ci zabraknie? Bo mi przychodzi jedynie do głowy dyskomfort psychiczny spowodowany nie zaspokojonym łakomstwem i efekt odstawienia substancji od której jesteśmy w pewnym sensie uzależnieni.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Pierwszym co powinien zrobić człowiek otyły to nie obcinanie kalorii, tylko obcinanie węglowodanów właśnie. Do niczego nie są potrzebne osobie mało aktywnej. A obniżenie poziomu insuliny w ciągu paru dni zaskutkuje obniżeniem apetytu i chudnięciem bez potrzeby liczenia kalorii. Tylko przez parę dni samopoczucie może być gorsze, to klasyczne przyzwyczajenie organizmu do wysokiego poziomu insuliny i objawy odstawienne po węglowodanach.
Otyłość to nie kwestia lenistwa czy obżarstwa otyłego, to zaburzenie hormonalne wywołane właśnie jedzeniem węgli, polegające na zbyt dużym poziomie insuliny we krwi. Jak się usunie przyczynę to będzie się chudnąć, proste. I bardzo ważne jest żeby jeść tyle ile się chce, żeby nie obniżać sobie metabolizmu.
Jeśli będzie się jeść głównie mięso i warzywa, to się nie przytyje, mimo jedzenia według apetytu.
Ale naprawdę trudno jest jeść poniżej 100g węgli dziennie, wymaga to praktycznie całkowitego wywalenia owoców, i jedzenia wyłącznie mięsa z umiarkowaną ilością warzyw :). Kiedyś używałem radykalnego lchf więc wiem ile się trzeba nastarać i naczytać etykiet tudzież tabel kalorycznych. Ale nawet wtedy miałem siłe na długie biegi w spokojnym tempie, a kolega raczej chyba sprintował nie będzie ;).
Zaryzykuję, że wywalając z diety wszelkie produkty "wyraźnie" węglowodanowe, cukier, słodycze, skrobię, słodzone jogurty i napoje oraz banany i tak zje się od 150g węgli dziennie w górę. Ale to już wystarczy żeby zacząć chudnąć.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
Bylon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1613
Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hoho, no to dyskusja niemała się wywiązała.
Pisząc o cukrach myślę o cukrach prostych, pisząc o węglowodanach myślę o cukrach złożonych. Często na innych forach spotyka się taki skrót myślowy.
Piszecie, żeby wywalić chleb, makaron, ryż, żeby jako zamiennik stosować owoce i warzywa, do tego nabiał. Weźmy pierwszą i ostatnią pozycję - od kiedy fruktoza i laktoza powinny być podstawą naszych węglowodanów? Kto wymyślił, że takie cukry będą sensowniejsze od węglowodanów złożonych znajdujących się w pieczywie ciemnym?
I tu przechodzimy do samego w sobie sensu jedzenia węglowodanów. Jaki on jest? Ano taki, że człowiek ma układ trawienny najlepiej przystosowany do tworzenia energii z węgli (skrócik od węglowodany, wybaczcie, że będę stosował). Do tłuszczów przechodzi w ostateczności, nie tak, jak psy hasky, które żywią się głównie tłuszczami, bo z nich najnaturalniej czerpią kalorie. Nie wiem, jaki sens ma przekrzykiwanie się, ile to węgli nie warto obciąć, bo po kiego nam one! A może warto po prostu zaakceptować swoją naturę i nie usiłować odzwyczajać się od czegoś dla nas naturalnego.
Ktoś z Was napisał o dyskomforcie przy "rzucaniu" czegoś, od czego jesteśmy swoiście uzależnieni, w tym wypadku węgli. Może dlatego jesteśmy od nich tak uzależnieni, że są one nam potrzebne? Może dlatego występuje dyskomfort?
Od razu dodam - do wszystkiego można się przyzwyczaić, to pewne. Mam znajomego, który na własną wolę spowolnił sobie metabolizm do poziomu niżej niż kuriozalnego. 1,9 m wzrostu, 61 (!) kg wagi. Śniadanie? Banan. Obiadu brak. Obiadokolacji czasem też. Kolacji - zdarza się, że również. Pomiędzy fikcyjnymi posiłkami czasem coś podgryzie, czy to obwarzanek, czy to inną wartościową przekąskę. Znajomy deklaruje, że nie jest po prostu głodny. Ten banan pozwala mu się najeść na niemałą część dnia. Czyżby wyzbył się uzależnienia od jedzenia? Bo może to całe jedzenie to tylko takie szkodliwe uzależnienie, którego można by się pozbyć, a dyskomfort byłby tylko chwilowy...?

Jeszcze jedno - to, że węglowodanów w pożywieniu jest od groma np. w stosunku do białka nie oznacza, że jest to ilość od groma w stosunku do zapotrzebowania człowieka. Tym bardziej sportowiec - albo uprawiający aktywnie sport. Bawi mnie myśl, że miałbym jeść 150 gramów węglowodanów dziennie. Nie będę ukrywał, że byłaby to dla mnie jako człowieka aktywnego dieta, która na żadną aktywność by nie pozwoliła.

Kwestia ostatnia - czekolada 90%. Faktycznie, słodka w cholerę, a cukru w tym tyle, że jeść w zasadzie nie warto (jak to słodyczy)... ;)

PS. Żeby nie było nieporozumień - ja tak bronię tych węgli, ale w diecie człowieka aktywnego, nie muszącego walczyć z kilogramami. Oczywiście zgadzam się, że przy diecie redukcyjnej należy je ograniczać (choć wg mnie nieprzesadnie).
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Bylon, ale kolega który ten wątek założył sam napisał, że prowadzi bierny tryb życia i chce przede wszystkim schudnąć. Intensywnego sportu przy 130kg wagi też nie da rady uprawiać. Ja nie neguję, że sportowiec potrzebuje węgli, sam po wyjątkowo ciężkich treningach bez wyrzutów sumienia ładuję w siebie nawet 300g, bo wiem że to w całości pójdzie w glikogen.
Fruktoza jest szkodliwa w NADMIARZE, bo jest metabolizowana wyłącznie w wątrobie i przekształcana w glikogen wątrobowy, a reszta jest przekształcana na tłuszcz. Dlatego cukier i syrop fruktozowy szkodzą, a owoce nie. W owocach jest w okolicach 100g węglowodanów na kilogram, z tego średnio połowa to fruktoza.
Człowiek nie wykorzystuje preferencyjnie węglowodanów przy normalnej aktywności, wykorzystuje je, bo nie ma innego wyjścia, gdy głównie nimi jest karmiony. To dlatego, że węglowodany we krwi w większym stężeniu są toksyczne, więc organizm musi je spalać jako pierwsze, a nadmiar jak najszybciej przekształcać w tłuszcz, i upychać w zapas. Ale to z reguły powoduje właśnie kłopoty ze stężeniem insuliny, a co za tym idzie otyłość, gdy podaż cukrów przekracza wykorzystanie glikogenu. Czyli prawie zawsze w przypadku nieaktywnych fizycznie ludzi.
Węglowodany są niezbędne wyłącznie przy wysiłkach o wysokiej intensywności.
I nie, dieta oparta o węglowodany nie jest dla nas naturalna. Istnieje od jakichś 15-10 tyś lat, a takie przeładowanie diety węglowodanami jakie mamy teraz jest dopiero od 100-150 lat.

Wykorzystanie tłuszczy jako źródła energii da się wytrenować, już kilka razy tego próbowałem i praktycznie na samych białkach i tłuszczach bez problemu mogłem funkcjonować i robić spokojne treningi.
Dobrze działające przemiany tłuszczowe oszczędzają zapasy glikogenu i dlatego długodystansowcowi zawsze się przydadzą.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Bylon pisze: PS. Żeby nie było nieporozumień - ja tak bronię tych węgli, ale w diecie człowieka aktywnego, nie muszącego walczyć z kilogramami. Oczywiście zgadzam się, że przy diecie redukcyjnej należy je ograniczać (choć wg mnie nieprzesadnie).

A zaczynając wywody o węglach skomentowałeś moje doświadczenia i rady dla odchudzających się :) Bylon Ty się sam gubisz w tym co piszesz :)
Awatar użytkownika
Bylon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1613
Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No skomentowałem, bo uważam, że nie powinno się usuwać większości źródeł węgli złożonych z diety.
Inna sprawa, że
Bylon Ty się sam gubisz w tym co piszesz
czasem fakt... :D Taka mentalność, mam za dużo do powiedzenia i czasem w tym "amoku" zapominam o tym, od czego zacząłem albo o czymś ważnym. W diecie do mówienia jest więcej, bo więcej jest nieścisłości i więcej trzeba brać z własnego doświadczenia, więc i gubię się bardziej (sorry, czas chyba wrócić do działów mięśniowych ;) ).
Podsumowanie: moje stanowisko:
dieta redukcyjna: możemy ograniczyć węglowodany, ale w pierwszym momencie poprzez usunięcie słodyczy (nie, nie chodzi o czekoladę 90%) i innego świństwa. Później, jeśli to się okazuje konieczne, można zmniejszać ilość chleba, ryżu itd., ale nie do zera.
dieta dla osoby aktywnej: nie warto ograniczać węglowodanów, należy natomiast dążyć do jak najwyższej ich jakości (pieczywo jasne->ciemne itp.).
No. :)
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
piotrek90
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 581
Rejestracja: 08 mar 2012, 15:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Admin

Nieprzeczytany post

Może opiszę jak to było u mnie z wagą. Bieganie w początkowej fazie nie bardzo się przyczyniło do utraty wagi, strasznie mnie to irytowało. Spróbowałem więc diety, diety białkowej. Nie wiem jak na innych ale na mnie okazała się niezwykle skuteczna. Traciłem w 1 tygodniu około 0,5kg dziennie. Waga wyjściowa to była u mnie 88kg. Zrobiłem 2 takie ciągi tej diety, i co wydaje mi się najważniejsze, zmieniłem nawyki żywieniowe. Od 77kg dołożyłem już bieganie. W tej chwili ważę 73/74 kg. Cały ten proces od listopada zeszłego roku trwał. Nie miałem jojo, nie wysilałem się specjalnie, 1 główny posiłek dziennie, pierś z kurczaka duszona na wodzie z dużą ilością cebuli, jajka na śniadanie, dużo wody. Praktycznie nie ćwiczyłem w ogóle. Nie wiem, może u innych jakieś inne bodźce będą lepiej działać.
donut13th
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 31 sty 2013, 23:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzięki jeszcze raz za odpowiedzi (wszystkie przeczytałem od deski do deski!) ;)
Powiem tak odkąd założyłem temat schudłem już 2kg (!), nie spodziewałem się aż tak szybkich efektów diety :D Ogółem rzecz biorąc wyłączyłem z diety zupełnie masło/margarynę, wszystkie słodycze/fast foody itp., wszystko smażone w tłuszczu, ograniczyłem ciemny chleb na śniadanie do 2-3 kromek, do większości posiłków jakieś warzywo, np. do kanapki z szynką drobiową jakiś pomidor i ogórek świerzy, do prażonej bez tłuszczu piersi z kurczaka sałata lodowa z sosem czosnkowym (na jogurcie). Co do ruchu 3 razy w tygodniu mam WF, w którym biorę rzeczywiście czynny udział, poza tym ok. 2 razy w tygodniu wychodzę pobiegać, a jak jest za zimno w domu korzystam z orbitreka. Herbatę zieloną/czerwoną/białą mam w domu i sobie chwalę chociażby przez walory smakowe ;] Do wiosny zrzucę (mam nadzieję) 10kg co najmniej to zacznę bardziej regularnie biegać a potem zobaczymy.
Ps. Tak, ważyłem się po kolacji wieczorem :)
Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za tak liczny odzew
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Bylon pisze: Podsumowanie: moje stanowisko:
dieta redukcyjna: możemy ograniczyć węglowodany, ale w pierwszym momencie poprzez usunięcie słodyczy (nie, nie chodzi o czekoladę 90%) i innego świństwa. Później, jeśli to się okazuje konieczne, można zmniejszać ilość chleba, ryżu itd., ale nie do zera.
dieta dla osoby aktywnej: nie warto ograniczać węglowodanów, należy natomiast dążyć do jak najwyższej ich jakości (pieczywo jasne->ciemne itp.).
No. :)
No to widzę, że już praktycznie doszliśmy do konsensusu jeżeli chodzi o redukcję. A co do diety dla osoby aktywnej to moim zdaniem to jest kwestia wyboru. Ja akurat jem węglowodany (chociaż kontroluję ich ilość i jakość), ale Klosiu czy Kisio to idealne przykłady na to, że można też postępować inaczej. Osoba aktywna to niekoniecznie "pochłaniacz" węgli :)
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Bylon pisze: Ktoś z Was napisał o dyskomforcie przy "rzucaniu" czegoś, od czego jesteśmy swoiście uzależnieni, w tym wypadku węgli. Może dlatego jesteśmy od nich tak uzależnieni, że są one nam potrzebne? Może dlatego występuje dyskomfort?
Przepraszam, że wycinam fragment..

Nie trafia do mnie ten argument. Człowiek uzależniony od alkoholu i narkotyków też odczuwa dyskomfort po odstawieniu, czy to znaczy, że to dla niego naturalne i potrzebne? Uzależniony na pewno wierzy, że tak. A mechanizm uzależnienia od cukru jest akurat bardzo podobny do uzależnienia od alkoholu czy dragów, tyle, że przebiega łagodniej i... (tu chciałem napisać, że nie ma tak druzgocącego wpływu na organizm ale to nie jest prawda).

Nie chcę ludzi 'nawracać' na LCHF czy paleo, czy jakkolwiek ktoś tam sobie nazwał. Ale jak widzę akcje w stylu 'trenuję, przecież muszę w siebie ładować kaszę/ryż/makaron w prawie każdym posiłku bo nie będę miał siły' (a to 'trenuję' to pewnie jakiś truchcik 3-4x w tygodniu) to czuję się obowiązku powiedzieć, że to nie do końca tak. Ja też tak kiedyś jadłem. Przed treningiem kasza, po treningu kasza, rano owsianka, do tego obowiązkowo jakieś banany itp. Wierzyłem, że jako biegacz tego potrzebuję. Bo tak mówili wszyscy dookoła. Trenujesz - żryj węgle. Teraz widzę po sobie, że zupełnie tego nie potrzebowałem. Nie wyeliminowałem z posiłków węglowodanów. Wyeliminowałem produkty zbożowe/kasze/ryż. To nie znaczy, że nie jem węglowodanów. Jem dużo warzyw, nabiał - to mi zupełnie wystarcza. Nie świruję, czasem zdarza mi się zjeść kromkę, czy trochę kaszy, jakieś ziemniaki - ale to bardziej jako urozmaicenie posiłków i inny smak niż potrzeba zwartych w nich węgli. Sam się jeszcze nie do końca przestawiłem w głowie i przyznaję, że przed mocniejszym lub dłuższym treningiem wrzucam do posiłku więcej węgli - tylko pochodzą one najczęściej z warzyw - czerwona fasola, soczewica, groszek, kukurydza.

Organizm nie potrzebuje węglowodanów do funkcjonowania. Możesz wyeliminować z diety całkowicie węgle i organizm sobie poradzi (oczywiście nie ma to większego sensu i nie prowadzi do niczego dobrego, ale jak ktoś się uprze da się). Jeśli wyeliminujesz całkowicie białko albo tłuszcz bardzo szybko wyniszczysz organizm.

Bylon - cały czas przewija się te 150g ww /dzień. To jest z jednej strony ilość, która w zupełności wystarcza nie tylko do życia ale i do trenowania. Z drugiej strony trzeba się niesamowicie pilnować żeby zejść tak nisko. Jedząc normalnie (czyli bez ryżu/makaronu ale z warzywami, orzechami itp.) i tak dostarczymy węgli dużo więcej niż potrzebujemy. Nie chce mi się liczyć kalorii ale myślę, że w aktywny treningowo dzień, kiedy dostarczam powyżej 3000kcal, te 300g węgli to przekraczam bez większego problemu.

Niedzielne wybieganie rano - posiłek - jajecznica z 3 jajek na boczku i pomidor. Ponieważ w głowie jeszcze nie wszystko się poukładało 'profilaktycznie' do tego jeszcze kromka z masłem, serem, wędliną, majonezem i pomidorem. 27km z czego ostatnie 2km w tempie progowym. Jeszcze rok temu wierzyłem, że do takiego treningu potrzebuję wielkiej michy owsianki.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ