Maraton wbrew regułom, Marcin Nagórek Co o tym sądzicie?

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

yacool pisze:Nie wiadomo czy jest to kwestia anatomii czy funkcjonalnej kompensacji.
Załóżmy, że to drugie. W jaki sposób sprowadzić nogę na inną trajektorię pracy pod obciążeniem, czyli do przywiedzenia i rotacji wewnętrznej? Co zadziała na ten konkretny przypadek? Rozciąganie pośladkowego? A może wizyty u terapeuty i praca nad dolnym odcinkiem pleców, który ma wpływ na mobilność pośladkowego? Zaczynają się szczegółowe poszukiwania.
Jak już uda się zmobilizować pośladkowy, to trzeba teraz nauczyć go pracy rozciągającej, bo przez wiele lat był w permanentnym przykurczu. Jakim ćwiczeniem aktywować pośladkowy, żeby go nie skatować i zarazem dać impuls rozwojowy?
itd. itp. Same szczegóły i poszukiwania rozwiązań dla pojedynczego przypadku.
A czy omawiany biegacz dożyje momentu, gdy przebrniesz przez wszystkie koncepcje?
Tym bardziej, że analizujesz żywy organizm, który każdego dnia jest inny?
Myślę, że nadmiernie rozbierasz organizm na czynniki pierwsze. I zbytnio wierzysz w możliwość wpływania na wyniki zawodników poprzez zindywidualizowaną pracę nad techniką.
Jestem sceptyczny, czy można za pomocą tak zracjonalizowanego treningu osiągnąć nadzwyczajne efekty.
Mam przekonanie oparte na wieloletniej obserwacji, że każdy człowiek ma swoje maksimum, do którego może dotrzeć przy pomocy całkiem konwencjonalnego niezindywidualizowanego treningu. Przy czym ponieważ konwencjonalnych typów treningu jest tyle, ilu jest trenerów, więc dobrze jest trafić na takiego trenera, którego metody odpowiadają konstrukcji psychofizycznej danego człowieka.
(Powiem więcej, jeżeli mówimy o amatorze, to dobrze jest jak trafi do jakiegokolwiek trenera.)
Gdy już zawodnik osiągnie to naturalne maksimum, można kombinować, co zrobić dalej. Ale dalsza poprawa to nie jest jakiś gigantyczny skok, tylko cyzelowanie. Co to znaczy? To znaczy, że jeżeli dla kogoś naturalną barierą na 100m jest 10,50s (w maratonie 2h20), to dzięki analizie i indywidualizacji treningu może się zbliżyć do 10,30s (2h15). Natomiast nie ma szans by biegać 10,15s (2h12). Analogicznie można mówić o wynikach typowo amatorskich.

Jestem zwolennikiem prostego treningu lekkoatletycznego prowadzonego w grupie (z elementami zabawy i rywalizacji) w oparciu o jak najszerszą bazę środków treningowych. Nawet tych środków, o których lekko pogardliwie stwierdziłeś, że "przyszły do biegania z krosfitu, ciężarów, marketingu itp." Model jeden trener plus jeden zawodnik jest słaby i nie służy ani rozwojowi zawodnika, ani trenera. A jak chcesz tak drobiazgowo rozkminiać zawodnika, to nie możesz mieć ich wielu, bo nie wystarczy ci czasu dla wszystkich. Przez kilka dobrych lat obserwowałem jednego z najbardziej utytułowanych polskich lekkoatletów (konkurencja techniczna), jak męczył treningi ze swoim trenerem. Miałem wrażenie, że ten tandem się zagada i zanalizuje na śmierć. To był taniec w zaklętym kręgu. A zawodnik, mimo prób zmian w cyklu, zmian w metodyce, konsultacji z autorytetami z zagranicy, nie był w stanie utrzymać stabilnego poziomu, do którego doszedł prostymi metodami. Nieudolny trener? Być może. Ale z drugiej strony ten trener doprowadził zawodnika do RP, medali ME, MŚ i IO.
Inaczej. Czy znasz trenerów, którzy trenują zawodników z najwyższej półki stosujących tak zindywidualizowany trening?
Czy wybitni Kenijczycy, Etiopczycy, Jamajczycy, Amerykanie, Brytyjczycy trenują tak bardzo indywidualnie?
Czy zawodnik, który poczynając od piętnastego roku życia, przez cztery kolejne lata, poprawia swoją życiówkę na 400m średnio o 2s trenując jak najbardziej konwencjonalnie, poprawi się jeszcze bardziej jak trener nakręci tysiąc filmów i poklatkowo będzie w nich analizował każdą fazę ruchu każdej części ciała?
Jak czytam wywiady jedno rzuca się w oczy: trenerzy mają swoje metody i zawodnicy muszą je zaakceptować. Zawodnicy przychodzą i odchodzą, a trenerzy zostają i swoimi metodami trenują następnych. Tak mniej więcej działa trener Król, tak w USA działają Salazar lub Hart. Każdy z nich ma system, który delikatnie modyfikuje z biegiem lat i odrobinę przystosowuje do danego zawodnika. Ale nie ma tu miejsca na szaloną indywidualizację, wysublimowaną analizę techniki i do spółki z terapeutą "mobilizować mięsień pośladkowy". A może "dezaktywować rotatory wewnętrzne stawu biodrowego"? :hej:
Nie dajmy się zwariować.

Zdecydowanie bardziej wierzę w łopatologiczny uporządkowany trening ABC postulowany przez Rolliego, niż w poszukiwanie świętego Gralla dla każdego zawodnika z osobna, co postulujesz w swojej koncepcji treningu.

Ale chyba ten wątek nie tym???
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
PKO
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Aż nie wiem czy mogę tu jeszcze napisać o podobnej wątpliwości jaką ma autor wątku... Znowu poszliście w fizjologię i inne takie...
M. Nagórek stworzył również kilka planów treningowych ale co ciekawe - podzielonych na zawodników typu szybkościowego i wytrzymałościowego. Bardzo mnie intryguje, że zawodnik typu szybkościowego, przygotowując się wg tego planu do zawodów na 10 km nie ma ani jednego typowego biegu ciągłego w II zakresie. Nawet nie ma czegoś takiego jak szybsze rozbieganie czy danielsowski threshold (ok, jest jeden trening takiego typu, ale to jest jeden trening na 23 tygodnie).
Czy to jest dobra koncepcja? Jak później pobiec 10 km, jak wszystko praktycznie biegamy interwałami? Czy powinno być tak, że będąc mocnym w którymś elemencie wykorzystujemy właśnie ten element przez cały czas a nie próbujemy poprawić coś, w czym jesteśmy słabi?
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13357
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

fotman,
pierwsze co warto podkreślić to analiza, która nie ma prowadzić do dalszego parametryzowania, ale do syntezy.
Analiza jest po to żeby zaciekawić, dać bodziec do innego podejścia do biegania.
Jak zaczniesz od syntetyzowania, to spotka cię porażka, bo ludzie nie łapią takich całościowych obrazów i metafor jak palący grunt (z arta nagora) nie rozbijanie jajek (z książki Danielsa) czy całościowy obraz sprężyny (z moich wypocin).
Musi być konkret żeby kogokolwiek zainteresować. Praca nad plecami u Jarzyńskiej, rozciągnięcie pośladkowego u Chabowskiego, czy wreszcie wydłużenie kroku o 5 cm u Kipsanga. To jest dopiero konkret. No ale nie można na tym poprzestać, bo na takie konkrety składa się biomechanika całej reszty ciała.
Przykład z ostatniej chwili:
Chabowski chwali się na fejsie, że ma kontakt poniżej 170 milisekund. No super, ale co z tego wynika?
Mutaj ma ponad 180, a Keflezighi ponad 210 milisekund. GCT jest bardzo interesującym parametrem do analizy, ale trzeba umieć wyciągać z niego wnioski. Jeżeli masz najkrótszy GCT i jesteś najszybszy to wszystko ok. ale jeżeli to nie ma przełożenia i jesteś wręcz najwolniejszy spośród tych, z którymi się porównujesz? Co wtedy?
No trzeba szukać i tu zaczyna się zabawa w prawdziwą biomechanę opartą m.in. na najświeższych doniesieniach o tkance łącznej. Powięź ma swoje optimum wzbudzenia, przy którym zachowuje się sprężyście. To jest przedział od 0,8s do 1,2s. Co to może oznaczać? Jeżeli twoje lądowanie jest twarde, udarowe i sztywne (patrz Chabowski), stukasz wręcz o podłoże i jesteś głośny w biegu, to znaczy, że tkanka doznaje szokowych bodźców, nie rozciąga się i blokuje w stawach nie gromadząc potencjału sprężystości. Z kolei jak za długo trwa bodziec, na przykład biegasz na piętach i przetaczasz, to tkanka łączna przestaje zachowywać się sprężyście, nie gromadzi potencjału i zaczyna odkształcać się plastycznie. Oznacza, to że GCT również może mieć swój przedział optymalny.
Jeżeli teraz takiego Chabowskiego, zafascynowanego swoim nowo odkrytym parametrem, nakłonić do większej pracy ekscentrycznej pośladkowego, to na bank wydłuży mu się GCT, spadnie kadencja, ale wydłuży mu się krok. Dalszą praktyką jest powrót do poprzedniej kadencji, już z ugruntowanym motorycznie dłuższym krokiem. Chodzi o to, żeby nie rozpaczał nad tym tylko spojrzał na zagadnienie szerzej i zrozumiał zależności jakie panują w fizycznym świecie. Tymczasem znając ludzką naturę, on będzie chciał jeszcze bardziej skrócić GCT wierząc, że to sprawi, że będzie szybciej biegał.
Na koniec kwestia deklaracji wiary:
fotman pisze:Zdecydowanie bardziej wierzę w łopatologiczny uporządkowany trening ABC postulowany przez Rolliego, niż w poszukiwanie świętego Gralla
Święty Grall opiera się na wierze. Wyjście poza ten schemat podejścia do techniki biegu pozwala na zmianę systemu wartościowania z wiary/niewiary na wiedzę lub jej brak.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ