
Od paru lat zastanawiałem się na mniej lub bardziej poważnie czy podjąć próbę wystartowania i ukończenia maratonu. Kończyło się to przeważnie nigdy niezrealizowanymi postanowieniami "od jutra biegam" bądź tygodniowymi epizodami do pierwszego deszczu. Brak wsparcia znajomych też nie pomagał

Wyszukałem półmaraton i maraton blisko mojego miejsca zamieszkania, poszukałem jakiegoś planu treningowego (wybór padł na http://bieganie.pl/?cat=19&id=1282&show=1 ) i zacząłem dosyć regularnie biegać. Niestety, półmaraton jest mniej więcej za miesiąc, pełny maraton za dwa i pół, więc nie mogłem biegać od początku do końca treningu. Jako że z kondycją nigdy źle u mnie nie było, postanowiłem pierwsze 3 treningi zrobić "normalnie", a niedzielny test przeprowadzić "do oporu", czy mogę przeskoczyć do następnego tygodnia. Wcześniej przy pomocy kalkulatora http://www.bieganie.pl/?show=1&cat=44&id=399 i 10km biegu moim zdaniem rozsądnym tempem postarałem się wyznaczyć jakieś tętno maratońskie (jako że kupiłem pulsometr i biegałem głównie z nim i według niego).
W końcu pierwszy długi bieg z tętnem bliskim maratońskiego skończył się po przebiegnięciu 22km 400m w czasie 2h 4 min. Chciałbym zaznaczyć, że trasa nie jest idealna. Część prowadzi w miarę płaskim asfaltem, następnie wbiegam do lasu gdzie raz z górki, raz pod górkę, mnóstwo zakrętów. Miejscami biegnę naprawdę wąskimi ścieżkami przez pole gdzie trawa nachodzi na ścieżkę i trochę zaczepia o but

Niestety, od tego momentu zacząłem zauważać rozdźwięk pomiędzy tętnem a tempem, jakie powinienem mieć. Mianowicie tętno było tak 10bpm niższe dla danego tempa niż przewidziane przez kalkulator. Poza tym czułem, że zbliżam się do granicy mojej wytrzymałości. Przez całą trasę nic nie jadłem, nic nie piłem, ewidentnie zacząłem opadać z sił. Czułem że nogi jeszcze by potrafiły, tętno było takie jak założyłem (158-160), niestety najzwyczajniej w świecie nie miałem siły żeby biec. Na następny dzień miałem lekkie zakwasy, nic poważnego.
Stwierdziłem że zabieram się do tego wszystkiego od złej strony. Zamiast przyjmować tętno maksymalne przy pomocy wzoru 220- wiek (198) i biec wg kalkulatora, powinienem przeprowadzić jakiś test na wyznaczenie progu beztlenowego, aby móc odpowiednio trenować. Wybór padł na test Conconiego. Znalazłem w swoim mieście bieżnię o dlugości 212m, przebiegłem na niej 17 okrążeń biegu ciągłego, z czego pierwsze dwa to marsz i naprawdę delikatny trucht. Niestety po pierwszych kilku okrążeniach zaczęło padać i wiać, pod koniec przeszło to w normalną burzę. Nie wiem jak mogło to wpłynąć na wyniki testu. Poniżej link do wykresu tętna od prędkości z naniesionymi wartościami i narysowaną przeze mnie linią oraz wyznaczonym progiem beztlenowym.
http://img441.imageshack.us/img441/6488/img1037lt.jpg
Prosiłbym o opinię na temat osiągniętych przeze mnie wyników, możliwie ich interpretację, czy trening jest odpowiedni. Odpowiednie tempa oraz tętna dla poszczególnych dni treningowych to by był już po prostu zbytek łaski :D
Ewentualne zmieszanie z błotem byłoby również mile widziane, jeżeli coś robię źle i powinienem to czym prędzej zmienić. Jutro kolejne wybieganie - docelowo 24 km, więc wszelkie informacje jeszcze dzisiaj będą docenione

