6. Maraton Kołobrzeski 28.04.2019 (relacja uczestnika)

Informacje o nowych biegach, wrażenia, przemyślenia, poszukiwanie towarzystwa i inne startowe duperele.
krabul
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 447
Rejestracja: 25 sty 2018, 12:49
Życiówka na 10k: 40:10
Lokalizacja: miasto100mostów

Nieprzeczytany post

O moim drugim podejściu do maratonu zacząłem myśleć kilka miesięcy temu, kombinowałem że skoncentruję się na wiosnę 2019 nad życiówkami na krótszych dystansach, ale fajnie byłoby to sfinalizować biegiem na królewskim dystansie i zobaczyć ile można urwać z dotychczasowej życiówki. Życiówki, która mocno mnie uwierała, gdyż Maraton Wrocławski 2018 trochę mnie przeczołgał, nie ma co ukrywać.
Kiedy zacząłem rozważać gdzie mógłbym wystartować tej wiosny początkowo myślałem o Krakowie), uświadomiłem sobie, że jest kameralny maraton w moim rodzinnym Kołobrzegu, i to rozgrywany w tak szczęśliwym dniu, że mogę z nim połączyć wyjazd do rodziców na Wielkanoc. Plan był doskonały, należało tylko wdrożyć go w życie.
3 tygodnie przed startem udanie kończę H2O Półmaraton we Wrocławiu notując życiówkę 1:25:24. Byłem bardzo optymistycznie nastrojony przed 2 razy dłuższym biegiem, niestety tuż po połówce przytrafiła mi się infekcja. Zbiegło się to jeszcze z delegacją i cięższym okresem w pracy. Łączna przerwa w treningach wyniosła aż 9 dni. Zaczęło wyglądać to niepokojąco. Jednak przed Kołobrzegiem zrobiłem jeszcze łącznie 5 treningów (4 już na miejscu nad morzem) starając się znaleźć włąściwy balans między powrotem do formy a przedstartowym luzowaniem. Chyba się to w miarę udało bo na samym biegu czułem się świetnie.
Na kilka tygodni przed startem okazuje się, że podobne plany jak ja ma Adam ze Słupska i pomyślałem, że możemy połączyć siły. Adam planował bieg na 3:10, ja pomny lekcji którą dostałem we Wrocławiu, początkowo byłem sceptyczny, ale ostatecznie zdecydowałem się na tempo ok. 4:30.
Sam dzień startu wyglądał następująco – na śniadanie pieczywo z miodem, kawałek ciasta, dokładne wysmarowanie wazeliną wszystkich wrażliwych miejsc, i powoli na start. Do biura zawodów jadę z rodzicami, co było dla nich sporą atrakcją, bo nie brali wcześniej udziału jako kibice w żadnej imprezie biegowej. Odbieram pakiet, poznaję Adama, trochę się grzejemy. Nastroje są dobre. Pogoda jest kapitalna, przyjemnie chłodno, ale nie zimno, zachmurzone niebo, lekki wiatr.
Impreza rozpoczyna się tzw. Startem Honorowym, po którym lekkim truchtem udajemy się wspólnie na tzw. Start Ostry. Śmiejemy się z Adamem, że dzięki temu nabijamy sobie życiówkę jeśli chodzi o dzienny przebieg.
Zaczynamy bardzo spokojnie, nasze tempo na początku wynosi ok. 4:40 i powoli ale sukcesywnie spada w kierunku 4:30. Biegniemy piękną ścieżką rowerowo-spacerową wzdłuż morza, momentami właściwie samymi wydmami. Jest pięknie.
Cóż mogę napisać dalej – konsekwentnie realizowaliśmy nasz plan, trzymając założone tempo i starając się tracić jak najmniej sił. O dziwo, przed nami biegła całkiem spora grupa, liczyłem na to, że będziemy walczyć może o pierwszą dziesiątkę, a na początku na pewno było przed nami grubo powyżej 20 osób. Wiedziałem jednak, że jeśli będziemy robili swoje, to przesuniemy się w górę.
Na trasie zaskoczyła mnie spora liczba dość ostrych, choć krótkich podbiegów. Wiedziałem, że z powrotem będzie bolało. Z kolei po dobiegnięciu do Ustronia Morskiego trasa zaczęła kręcić pomiędzy uliczkami, promenadą nadmorską, pojawił się kawałek parku z miękką ścieżką oraz sporo nierównej kostki. I ostre zakręty. No, ale cóż, trzeba było robić swoje. Najgorsze dopiero było przed nami.
Po wybiegnięciu z Ustronia Morskiego trasa wiodła asfaltem dalej na wschód. Było to najwygodniejszy odcinek. Zrobiło się odczuwalnie lżej. Dołączył do nas dwóch kolega ze Swarzędza, z którym sobie sporo porozmawialiśmy. Niestety, za 16-17km trasa skręciła w las, w naprawdę mało przyjemną ścieżkę, nierówną, momentami mocno piaszczystą. I tak niestety było do Gąsek, a potem trzeba było to przebiec w drugą stronę. Łącznie jakieś 9km naprawdę ciężkiej orki. Momentami tempo spadało nam w okolice 4:35 – 4:40 ale generalnie trzymaliśmy się przyzwoicie.
Do tego wszystkiego po 20km, po nawrocie zaczął się wiatr w twarz. Nie był on być może bardzo silny, ale był momentami odczuwalny i dodatkowo wysysał siły. Półmaraton odpikał w jakieś 1:35:30, trzymaliśmy się dobrze, co jakiś czas chowaliśmy się nawzajem za sobą. Próbował się do nas podłączyć kolega z chlupoczącym plecakiem (że go to nie denerwowało), w sumie atakował kilka razy, ale ostatecznie ukończył jedno miejsce za Adamem. Po 22km marzę aby skończył się ten cholerny piach. Na asfalcie trochę odżywam. Cieszy mnie to, że mimo niesprzyjającej nawierzchni trzymaliśmy mniej więcej to 4:30.
W pewnym momencie Adam mówi, że musi w krzaki, żebym ja leciał. Zastanawiam się, czy do mnie dobiegnie potem. No dobra, lecę. Mijam jakąś dziewczynę, potem jeszcze jednego starszego gościa. Chlupoczący gostek cały czas przy mnie. Wbiegamy do Ustronia Morskiego. Znowu zakręty, kostka, park, podbiegi. Tracę powoli siły. Kilometr wpada w 4:46. Ciężko. Mijamy 30km. Strata do tempa na 3:10 wynosi ok. 40s, wiem że niemożliwe będzie się aż tak spiąć.
Chlupoczący mnie wyprzedza, zabieram się z nim. Znów przyspieszamy do ok. 4:30. Po chwili za mną pojawia się Adam. Chlupoczący zostaje z tyłu. Jestem już naprawdę wypruty, walczę ze swoją głową strasznie mocno żeby nie odpuścić, mówię Adamowi, że chyba nie dam rady, jeśli ma pałer to niech biegnie. Odpowiada, że też ma już opary.
Po chwili go wyprzedzam i jakoś daję dalej. 10km do mety, 9... Teraz robi się już naprawdę ciężko, każdy krok to walka. Ale mówię sobie: „nie masz skurczy, nic cię nie boli, zap..., za daleko zabiegłeś żeby odpuścić”. Czekam na 35km, jakoś mi się wydawało że od tego momentu będzie już blisko do mety. Ale nie jest blisko, odliczam metry. Tempo spada, już cały czas bardziej 4:40, nawet 4:45. Adam został trochę z tyłu, zaczynam dochodzić kolejną osobę, widzę że ma dość, ale ja nie mam kompletnie siły aby przyspieszyć, ryszam się tak samo jak on.
37km, 38km, tak blisko, a jeszcze tak strasznie daleko, to uczucie zna każdy maratończyk. Odwracam się, koszulka Adama mignęła mi kilkadzisiąt metrów z tyłu. Wyprzedzam kolejną osobę i za cel biorę jeszcze następną. Wbiegamy do Kołobrzegu, 40km, ostatni punkt z wodą, gość przede mną zatrzymuje się, żeby się napić. „O, jesteś mój” – myślę sobie, przyspieszał, mijam go tak aby nie przyszło mu do głowy się za mną zabrać. 2km do mety, wiem że to mam, to będzie wynik który będzie mnie zadowalał, to będzie mój finisz, teraz już mogę się delektować tym momentem. Mam swój maraton bez kryzysu, bez tego upokarzającego momentu kiedy musisz stanąć bo nie jesteś w stanie dalej biec. 1800m, 1600m, ...
Kilometr, już wypatruję metę, wiem że za mną nikogo nie ma, przyspieszam, jakieś dziecka na hulajnodze niemal wpada mi pod nogi. Gdzie ta meta, gdzie ta meta, k...! To tylko kilkaset metrów ale wydaje mi się, że jest bardzo daleko. Zegarek odpikuje kilometr w 4:20, są moi kibice, całą moja najbliższa rodzina, chyba coś krzyczą, nie słyszę. Jeszcze cisnę na koniec, jest....
Zakładają mi medal, osuwam się na kolana i tak trwam, nie chcę tylko, żeby mnie ktoś ruszał. Tak mi dobrze. Wstaję i ledwo trzymam się na nogach. Nie mogę chodzić. Ale to minie, to nie jest ważne.
3:12:11, rekord poprawiony o prawie 14 minut. 14 miejsce open na 187, 3 miejsce w M30. Niestety, na dekoracji nie byłem bo musiałem przygotować się do wyjazdu z Kołobrzegu. W dodatku, nie wiem dlaczego spiker powiedział jak wbiegłem na metę, że jestem 19. A nie 14., dlatego myślałem że nie ma szans na podium w kategorii. Nieważne, może puchar mi doślą.
Po chwili na metę wbiega Adam, gratulujemy sobie i dziękujemy.
No i tyle. Jestem naprawdę spełniony biegowo. Wiosna była udana. 10km, 21.1km, 30km, 42.2km – życiówki grube na wszystkich dystansach.
37:52 1:25:24 3:12:11
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
adam99
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1027
Rejestracja: 11 lip 2016, 16:12
Życiówka na 10k: 40'20"
Życiówka w maratonie: 3:13:21
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

Nie dość, że dobry kompan na trasie to jeszcze relację walnął taką jakiej ja bym na pewno nie napisał... :taktak:
Tak jak już kiedyś pisałem ja podczas zawodów wyłączam się niemal kompletnie, nie zwracam uwagi na to co dzieje się wokół i chyba przez to umyka mi tyle szczegółów. Nawet "chlupoczący plecaczek" :hej: mi umknął :hej:
5km - 20:02; 10km - 40:20; HM - 1:26:37; M - 3:13:21

"Wyniki nie przychodzą wtedy kiedy ich oczekujemy ale wtedy kiedy jesteśmy na nie gotowi"

Mój Blog
Komentarze
Garmin

"Coco jambo i do przodu..."
Awatar użytkownika
adam99
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1027
Rejestracja: 11 lip 2016, 16:12
Życiówka na 10k: 40'20"
Życiówka w maratonie: 3:13:21
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

5km - 20:02; 10km - 40:20; HM - 1:26:37; M - 3:13:21

"Wyniki nie przychodzą wtedy kiedy ich oczekujemy ale wtedy kiedy jesteśmy na nie gotowi"

Mój Blog
Komentarze
Garmin

"Coco jambo i do przodu..."
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Kilka zdjęć i widać jak ładnie. Fajny taki kameralny maraton. Gratuluję wyników!
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Czyżbyś Sławek mnie posłuchał? :hejhej: No bo hej, bardzo fajna, ciekawie napisana relacja. Przemyśl to założenie bloga na stałe :taktak:
Fajny mniejszy kameralny bieg - ma to swój klimat zdecydowanie! :taktak: Gratuluje życiówek. Wszystkie trzasnęły. To co, teraz odpoczynek? :bum:
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
krabul
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 447
Rejestracja: 25 sty 2018, 12:49
Życiówka na 10k: 40:10
Lokalizacja: miasto100mostów

Nieprzeczytany post

Dzięki.
@Adam, "chlupoczący plecak" to kolega z nrem 41
@infernal, zawody to jeszcze spoko, ale opisywać treningi.... Nuuuda, a jeszcze mi 10ciu wytknie, że trenuję nie tak, jak trzeba.
Odpoczynek będzie bo za 2 tygodnie wyjeżdżam na wakacje i pewnie nic nie będę biegał. Wczoraj wyszedłem z żoną na 6km po lesie wolniutko. Ależ to bolało.
Za to w czerwcu biegnę Nocny Półmaraton Wrocławski. Nie chciało mi się trochę, bo uważam że ta impreza się za bardzo rozrosła, żeby było fajnie, poza tym często jest za gorąco. Ale ode mnie z pracy startuje chyba z 7 osób, więc stwierdziłem a co mi tam.
Jeden kolega ma życiówkę w połówce lepszą o 25s, może się coś pościgamy.
37:52 1:25:24 3:12:11
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

krabul pisze: @infernal, zawody to jeszcze spoko, ale opisywać treningi.... Nuuuda, a jeszcze mi 10ciu wytknie, że trenuję nie tak, jak trzeba.
Mi wytykają i jakoś żyje :oczko: A blog, to Twoja sprawa jak go poprowadzisz. Możesz zrobić, że tylko start będzie opisywać. Why not :taktak: Ja jestem na tak :oczko:
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Siedlak1975
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4672
Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
Życiówka na 10k: 37:59
Życiówka w maratonie: 2:59:13
Lokalizacja: Tychy

Nieprzeczytany post

Sławek, dopiero teraz znalazłem twoją relację. Super napisane!!! Jak ja lubię ten ból na ostatnich kilometrach :taktak:
Chyba coś nie tak z głową :bum: W Tychach też podobnie. Trasa wcale nie łatwa ale chyba trochę lżej niż u ciebie. W październiku ostatni raz biegnę u siebie. Muszę na wiosnę znaleźć coś łatwiejszego.
Jeszcze raz gratuluję wam walki i wyników. BRAWO PANOWIE :taktak:
Awatar użytkownika
adam99
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1027
Rejestracja: 11 lip 2016, 16:12
Życiówka na 10k: 40'20"
Życiówka w maratonie: 3:13:21
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

Sławek wiem o kogo Ci chodzi bo ja cały czas się zastanawiałem jak mu nie jest za gorąco w leginsach i długim rekawie. Tylko umknęło mi, że ten plecaczek mu chlupotał :-)

To już teraz wiem czemu pod koniec tak wyrwałeś do przodu ;-)




Wysłane z iPhone .
5km - 20:02; 10km - 40:20; HM - 1:26:37; M - 3:13:21

"Wyniki nie przychodzą wtedy kiedy ich oczekujemy ale wtedy kiedy jesteśmy na nie gotowi"

Mój Blog
Komentarze
Garmin

"Coco jambo i do przodu..."
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Sławek,
Gratuluję fajnego biegu. Co do samego maratonu -> nie wiem, jak dokładnie przebiega trasa, ale jak byłem 3 latat temu w Kołobrzegu na wakacjach to trochę biegałem i jeździłem rewerem po większości tej trasy: na pewno jest bardzo urokliwa i piękne widoki, ale nie jest też łatwa. Także myślę, że nawet w tej dyspozycji po chorobie na innej trasie sporo sekund do urwania. Aha: no i mnie zawsze uczyli, żeby nie gadać na trasie - bo brew pozorom to jest właśnie to bardzo trudno wyczuwalne średnio 1-2 uderzenia serca więcej, o które rozbija się cały maraton. Gdzieś kiedyś doczytałem (nie przytoczę źródła bo nie pamiętam), że takie teoretycznie nieodczuwalne 1-2 bpm podwyższone tętno, to powinno się skorygować pierwotne założenia czasowe o nawet 3 minuty - bo inaczej poskłada na koniec :)
biegam ultra i w górach :)
Awatar użytkownika
adam99
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1027
Rejestracja: 11 lip 2016, 16:12
Życiówka na 10k: 40'20"
Życiówka w maratonie: 3:13:21
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

5km - 20:02; 10km - 40:20; HM - 1:26:37; M - 3:13:21

"Wyniki nie przychodzą wtedy kiedy ich oczekujemy ale wtedy kiedy jesteśmy na nie gotowi"

Mój Blog
Komentarze
Garmin

"Coco jambo i do przodu..."
ODPOWIEDZ