6 Półmaraton Warszawski

Informacje o nowych biegach, wrażenia, przemyślenia, poszukiwanie towarzystwa i inne startowe duperele.
LadyE
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3884
Rejestracja: 28 lut 2010, 19:33

Nieprzeczytany post

musze Was zapytac jak dajecie sobie rade z zakwasami. TAKICH jeszcze nie mialam. chodze jak kaleka. dzis w trakcie biegu bylo ok bolala mnie tylko noga, ale ona juz jakis czas mi dokucza natomiast ud nie czulam. a przy chodzeniu jest strasznie, najgorsze sa schody, w gore jeszcze ujdzie ale w dol ... i pomyslec ze w niedziele martwilam sie ze nia dalam z siebie tyle ile trzeba :hahaha:

przy okazji ktos biegl z grupa na 1:40? :)
PKO
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

Jeżeli chodzi o schody, to polecam schodzenie tyłem. Pomaga rewelacyjnie, praktycznie nie boli, tylko że trochę dziwnie wygląda. ;-)
Awatar użytkownika
5BOP5
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 29 mar 2011, 13:28
Życiówka na 10k: 35:11
Życiówka w maratonie: 2:43:24

Nieprzeczytany post

po dobówce to większość chodzi tyłem
chyba coś było za mało kilometrów i prędkość za duża
tylut
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 203
Rejestracja: 10 maja 2010, 10:07
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Chrzanów/Oslo

Nieprzeczytany post

Ja tam na drugi dzien poszedlem pobiegac. i po sprawie ;) ach... no i sauna na przemian z chlodzeniem w zimnej wodzie.

TYlut
Awatar użytkownika
tosiek
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 231
Rejestracja: 19 paź 2010, 15:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 04:23:58

Nieprzeczytany post

Bo to właśnie dla tych po startowych zakwasów człowiek biega i wraca na kolejne zawody :hejhej:
Jak czuję, że boli to znaczy, że jeszcze żyje :hej:
Obrazek
Awatar użytkownika
mariod
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 678
Rejestracja: 09 sty 2010, 17:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Polska

Nieprzeczytany post

Ja już normalnie od wtorku trenuje,tzn raz 18 zmiennym tempem a dzisiaj troszkę wolniej 20.
Awatar użytkownika
Kamilasty
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 3
Rejestracja: 30 mar 2011, 19:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

A co poradzicie na kurcze w łydkach?
W lewą mnie złapał w tunelu, w prawą na Sanguszki.
W związku z tym nici z finiszu, martwiłem się żeby mnie ni wyłączyły z biegu :smutek:
Awatar użytkownika
Jacek1972
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 28 sty 2010, 19:44
Życiówka na 10k: 43'22''
Życiówka w maratonie: 3.31'36''
Lokalizacja: Mazowsze

Nieprzeczytany post

hmm, to może moja kolej...
w ub. roku pierwszy start na 1/2 maratonu z zamiarem ukończenia poniżej 2 godz.
No i udało się z czasem netto 1:58'26'', ale podbieg ul. Sanguszki nie do zapomnienia z wielu względów ( w iPodzie wtedy zabrzmiała piosenka "wirus sld") :)) :bleble:
później były starty w biegach organizowanych przez Fundację w ramach cyklu przygotowań do maratonu warszawskiego 2010. No i tak po tym wrześniowych biegu w Międzylesiu i przebytych 5 okrążeniach po leśnych drogach i "dzięki" namowom bardziej doswiadczonych biegaczy zarejestrowałem się do tego dystansu 42km z małym kawałkiem.
Wydawało mi się ze jak potrafię biec przez 1 godz., że potrafię biec przez 2 godz. to będę mógł biec przez 4 godz. :ojnie:
No, ale wtedy miałem tylko teoretyczne wyobrażenie o tzw. zetknięciu się ze ścianą. :echech: Czas 4:25'07'' ale euforii nie da się porównac z żadnym innym biegiem...do momentu połówki w 2011.
Zamierzałem ja pobiec na 1:45, start z drugiej strefy, na ul. Świętokrzyskiej zobaczyłem peacemakera z balonikami 1:45' i przez kilka km. starałem się utrzymać z nim kontakt wzrokowy. Na moście gdańskim tempem wzrastającm zrównałem się z grupa 1:45' :taktak: i po chwili miałem ich za swoimi plecami.
Więc od 6 km. zaczął się nie bieg a raczej ucieczka i myśli zeby tylko nie zobaczyć baloników 1:45' :usmiech:
dobre tempo przez cały czas, wbiegamy w tunel, dobiegamy do ul. Sanguszki,baloników nie ma więc jest dobrze, jakoś ten podbieg, który tak wszyscy wspominali w mediach minął niepostrzeżenie. Kryzys jest na 18km. na ul. Miodowej, nie mam z kim utrzymać równego tempa, demotywujaco na mnie działa widok ludzi którzy już ukończyli i paradują z medalami, ale myslę sobie że jak dałem radę przez 18km. to dam radę do końca. Na 19km. mijam kelnera z tacą...szacunek dla niego.
No i ostatnie metry, jak widzę że na ekranie jest 1:42... to poziom endorfiny jest taki ze całe zmęczenie odeszło momentalnie.
czas 1:42'54'' to ok. 15 min. lepiej niz rok temu. Za rok, jak zdrowie dopisze to łamiemy barierę 1:40. :taktak:
było super, szacunek dla wszystkich którzy startowali, którzy pokonali kryzys, którzy dobiegli
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ