Nieeee, zostałam chyba zupełnie nie zrozumiana. A Ty akurat jesteś tu pozytywnym przykładem zdrowego rozsądku.Kosteczka pisze:Witam
Pewnie dostanie mi się po głowie ale i tak napiszę:-)
[Tak na marginesie - jestem żółwiem, biegne dla sprawdzenia siebie i atmosfery, biegłam powiedzmy prawie na końcu i jakoś nikt się przeze mnie nie wywracał ani nikt nie krzyczał Z DROGI !!!]
Ale chciałam napisać coś innego - zawsze tak jest, że po takich imprezach "Wygi" narzekają a "Żółtodzioby" są zachwycone; mnie się bardzo podobało - starczyło i wody i miejsca, i dobrych ludzi wokół; smutno tylko jak znów czytam - że "żółwie" przeszkadzają, że nie starczyło Izo-czegoś tam, że do WC - kolejka i takie tam typowe dla Polaków jojczenia.
Najsmutniejsze jest to, że jak się dostaje po głowie za "zółwikowanie" to chyba odechciewa się biegać na jakichkolwiek imprezach - a szkoda.
Pozdrawiam.
To właśnie miałam na myśli. Takie zachowania są po prostu niebezpieczne.@Kosteczka, nie wydaje mi się, że masz powody żeby odbierać personalnie narzekanie na żółwiowanie - dla mnie jesteś przykładem zdrowego rozsądku, trzeźwej oceny swoich możliwości. Rozmawiamy tu o ludziach, którzy ledwo co przebiegli linię startu, i od razu zaczynali przechodzić do marszu, robiąc to gwałtownie, bez zbiegania do zewnętrznej krawędzi trasy, stając niemal w biegu. Jeśli teraz zawodnik, który biegnie za taką osobą wpadnie na nią może dojść do kontuzji albo urazu. Trzeba przy tym pamiętać, że dla części z nas sezon się jeszcze nie skończył, na dniach są jeszcze dwa ważne maratony w Poznaniu i Dębnie, a taka kontuzja zniszczy wielotygodniowe przygotowania...
I nie, sama jestem jakimś torpedowcem. Dychę biegam w okolicach 56 minut. Jeżeli ja miałam problemy z hamującymi mi tuż przed nogami marszowiczami, to co mają powiedziec ludzie biegający 10k w 40 min.?
Odkąd poczyniłam postępy w bieganiu ustawiam się między 1/3 a 1/2 stawki na starcie, bo w tych okolicach kończę większośc imprez. Na większości imprez jakaś taka - często nawet nie pisana zasada się sprawdza.
Co do zadowolenia debiutantów. Na "pierwszym razie" człowiek widzi chyba tylko ten niesamowity tłum ludzi i jest tym totalnie zauroczony.
Natomiast kiedy mając za sobą 6 innych imprez biegowych, na których praktycznie wszystko grało - widzę taką kumulację niedociągniec na jednej imprezie to po prostu aż "bije po oczach".