Dramat zawodnika

Informacje o nowych biegach, wrażenia, przemyślenia, poszukiwanie towarzystwa i inne startowe duperele.
Awatar użytkownika
MMMarciNNN
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 50
Rejestracja: 06 lip 2007, 17:50
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Puszcza Mariańska

Nieprzeczytany post

Oto pełna grozy historia niedoszłego maratończyka. Dozwolone tylko dla dorosłych.

Pod koniec listopada skończyłem wreszcie plan 10-tygodniowy (z powodu różnych przerw zajął mi 16 tygodni, ale mniejsza z tym) i postanowiłem rozpocząć przygotowania do Półmaratonu Warszawskiego.
Timing był idealny - plan zamieszczony na stronie bieganie.pl był rozpisany na 18 tygodni, ja zaś miałem do dyspozycji 20, więc była rezerwa na małe przeziębienie, delegację, konsekwencje wieczoru kawalerskiego etc. W półmaratonie liczyłem na złamanie bariery 2 godzin, jako że po zakończeniu planu 10-tyg przebiegałem moje liczące 7 km kółko w 38 do 40 minut. Zacząłem realizować plan, a dla zwiększenia motywacji zarejestrowałem się, zapłaciłem wpisowe i dostałem numer.

NIESTETY!!! 7 grudnia podczas treningu skręciłem nogę w kostce - pozrywałem przy tym więzała, naruszyłem torebkę stawową, no po prostu dramat. Na pierwsze dwa tygodnie zapakowali mi nogę w gips, teraz od Świąt kuśtykam o kulach, o bieganiu mowy nie ma i to chyba jeszcze przez parę długich tygodni (ortopeda przebąkiwał coś o 10 tygodniach zanim będę w stanie truchtać - na razie bez kul wciąż nie jestem w stanie chodzić). To zaś oznacza, że w najbardziej optymistycznym wariancie wydarzeń zamiast 18 tygodni przygotowań będę miał do dyspozycji 6 może 8.

CO ROBIĆ? Spróbować wystartować mimo wszystko, licząc się z tym, że z powodu zbyt krótkich przygotowań polegnę? Zrezygnować? A propos, czy sądzicie, że opłatę startową da się - nie, nie wycofać - przenieść na poczet wrześniowego Maratonu Warszawskiego, który był moim drugim tegorocznym celem? Na razie kręcę jak szalony na rowerku stacjonarnym (4-5 godzin tygodniowo), ale z każdym dniem łapię większego doła, bo nawet porozciągać się porządnie nie jestem w stanie :bum:

POMOCY!!!!!
Run Forest! Run!

Obrazek
PKO
Awatar użytkownika
Nagor
Ekspert/Trener
Posty: 3438
Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

Przede wszystkim wyleczyć się do końca - wtedy można mysleć, co dalej. Do tego czasu brzuch, grzbiet, ręce.
Awatar użytkownika
MMMarciNNN
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 50
Rejestracja: 06 lip 2007, 17:50
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Puszcza Mariańska

Nieprzeczytany post

OK. Już wszystko jasne. Marcowy półmaraton jest poza zasięgiem - wciąż chodzę o kulach, a rehabilitacja zajmie mi najbliższe kilka tygodni. Trochę złapałem doła, patrzę codziennie za okno - a u mnie na wsi jest po prostu cudownie, aż chce się biegać. A tu schodzenie po schodach jest na razie wyczynem.
Nic to jednak. Aktualnie celem jest wrześniowy Maraton Warszawski w przeddzień moich 40-ych urodzin. Mam nadzieję na czas <3.30. Zobaczymy, jak będzie. Po drodze mam nadzieję, że zdążę się przygotować do majowego biegu na 10 km, który chcę potraktować jako test (zapewne jedyny przed maratonem).
Grunt, to się nie łamać. Ha ha. Jeśli już, to lepiej zrywać więzadła.
Pa. Przenoszę się do wątku o przygotowaniach do maratonu.
Run Forest! Run!

Obrazek
Jaro1969
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 1
Rejestracja: 19 lut 2009, 21:44

Nieprzeczytany post

Szkoda że nie trafiłem wcześniej na Twój wpis. Dokładnie rok temu trafiła mi się na górskim biegu identyczna kontuzja. Wyrok taki sam. 3 miesiące bez biegania. Dramat! Wycofałem się z listy Półmaratonu Wiązowna. 2 tygodnie usztywnienia a do Półmaratonu Warszawskiego 6 tygodni. Powiedziałem sobie nie poddam się! Trenowałem na rowerze stacjonarnym robiłem setki brzuszków by wzmocnić kręgosłup. Po zdjęciu ,,skorupy" przez 2 tygodnie na sali gimnastycznej pod okiem mojego trenera delikatnie ćwiczyłem nogę by ją rozruszać i przyzwyczaić do obciążeń. W 4 tygodniu od wypadku wyruszyłem na pierwsze truchtanie- 20 min. Codziennie dokładałem więcej i w 6 tygodniu od wypadku stanąłem na starcie Półmaratonu Warszawskiego!!! Ukończyłem go w czasie 1:43. W wakacje przebiegłem 2 maratony- w Pucku i w Trójmieście tak więc głowa do góry i nie poddawaj się. Trzymam kciuki!
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ