Chyba dobiegnę do nieba - pomóżcie :) każde info bezcenne

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
Kangoor5
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4947
Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Marcel19 pisze:Cześć
Jestem z Krakowa, półtora miesiąca temu miałem poważny "incydent kardiologiczny"
Wyszedłem ze szpitala i po kilku dniach rozpocząłem rehabilitacje w Szpitalu JPII
Postanowiłem że albo Ja albo ta planeta, ktoś musi wygrać :)
16.1.2020 r. Chce przebiec na Krakowskich Błoniach ponad 21 km choć nigdy takiego dystansu nie przebiegłem.
Ty i ta planeta to jedno. Na razie tylko metafizycznie, ale tylko na razie, bo dzień 16.01.2020 r. zbliża się wielkimi krokami.
Marcel19 pisze:Pomijając kwestie serca które monituje cały czas (wciąż mam rehabilitacje hybrydowe na których biegam i mam co 10 minut elektrokardiogram przesyłany do szpitala, który kontroluje lekarz),
Zmień lekarza, albo przynajmniej powiedz obecnemu lekarzowi co zamierzasz.
Marcel19 pisze:Czy możecie mi wskazać coś co pomoże mi pokonać Siebie, bo stracha mam wielkiego.
Niczego ponad to, co opisujesz nie musisz robić, żeby pokonać siebie.
New Balance but biegowy
Kangoor5
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4947
Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ricardo pisze:
50latek pisze: Dlaczego akurat taki dystans, a nie 12xBłonia, czyli 44 km, byłby dystans Maraton+. To już byłoby coś.
Nie uważasz, że 22 km to zbyt mało ambitne zadanie dla ciebie, skoro byle każdy dziś może przebiec Maraton?
22 km nie zrobisz na nikim żadnego wrażenia,
Nie rozumiem tej złośliwości. Koleś ma problemy ze zdrowiem, chce zacząć prowadzić aktywniejszy tryb życia i bardzo dobrze, że tak robi.
Trochę nie tak. Kolesiowi ciało powiedziało, że ma dosyć i potrzebuje odpoczynku, na co on stwierdził, że w takim razie dociśnie je z jeszcze innej strony. Ja pierwszy raz przebiegłem ponad 20 km pewnie po jakimś pół roku, może po roku regularnego biegania. Jako zdrowy 20 latek z predyspozycjami do sportów wytrzymałościowych. Tutaj jakiś kolo sobie wymyślił, że zrobi to w 1,5 miesiąca od zera, z chorym sercem i to jeszcze w okresie rekonwalescencji. Można to traktować poważnie? Przecież i tak pewnie nie przyjmie tego poważnie, bo jest nastawiony na "pokonanie samego siebie".
Pixa
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 906
Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
Życiówka na 10k: 44:09
Życiówka w maratonie: 4:11:10

Nieprzeczytany post

50latek pisze: Sam mam 50 lat , słabą kondycję, biegam od 3-4 miesięcy i jak powiedziałem, że w 2020 r chcę przebiec 42 PZU WM (byłoby prawie to dokładnie po roku biegania), to rodzina, znajomi , w pracy itd. mówią, że oszalałem i tylko pokazują przykłady tych co padli trupem podczas lub po maratonie zwłaszcza ci po 40-tce.
Miałem podobne założenie - rok od wstania z kanapy przebiec maraton. Po 8-9 miesiącach, przy treningach 2 razy w tygodniu, robiłem połówkę w 1h47min. Miesiąc przed startem złapała mnie kontuzja. Wtedy kląłem na czym świat stoi, ale w sumie dobrze się stało, bo było ZA WCZEŚNIE. Start powtórzyłem po dwóch latach od rozpoczęcia biegania z wynikiem z połówki na poziomie 1h42min,3 treningach w tygodniu i ledwo dałem radę przebiec w 4h11min (choć fakt faktem olewałem trochę długie wybiegania - dwa najdłuższe miały po 26 km, kilka po 21 km, a tak to 15-16 km). Przemyśl sobie to jeszcze :-)
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
Marcel19
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 11
Rejestracja: 26 gru 2019, 21:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cześć
Chyba organizm powiedział pas bo wczoraj i dzisiaj musze odpocząć (jakiś ból w pachwinie lewej nogi, po mału przechodzi ale jednak).
Jutro rano trening w ramach rehabilitacji ze sprzętem ze szpitala.

Odp.

Jaca jeśli chcesz coś osiągnąć to czasem musisz zrobić coś inaczej niż inni uważają i wcale nie świadczy to o tym że ma się kogoś w ... - jak piszesz, wydajesz się rozsądnym człowiekiem i pewnie nie chciał byś aby inni myśleli jak konstruujesz myśli, więc jeśli myślisz dobrze o ludziach to choć sugeruj że inni też tak robią, bo Ja mam szacunek do każdego kto chce pomóc, nawet do tych co piszą tylko że jestem w błędzie, ale z dobrym przesłaniem
napisałem na tym forum aby zapytać o wskazówki w obszarze który jest dla Mnie nie zgłębionym i oczekiwałem porad a nie pastwienia się nade mną, jeśli zechcesz to możesz mi pomóc, jeśli biegasz to napisz coś o odżywianiu lub coś co pomoże osobie która chce coś zmienić.
Pozdrawiam Cię Jaca_CH

50latek dzięki za dobre słowa, rzeczywistość pokazała że to co niektórzy piszą trudno będzie pokonać w moim wieku (moja żona przebiegła raz 6 kółek bo tak powiedziała ale to było kilkanaście lat temu i biegaliśmy wtedy regularnie 1 lub dwa kółka pare razy w tygodniu) więc data 16 stycznia będzie trudna do zrealizowania ale może chociaż 4 może 5 :) , zobaczę jak się będę czuł (nie mogę pozwolić Sobie na poważniejszą kontuzję i rehabilitacje po biegu choć założyłem że dwa dni będę odpoczywał)
W każdym razie dziękuję za ciekawe fakty od Ciebie które powodują że się bardziej chce :)

Arraso niestety tak, choć sam wolę tego tak nie nazywać :( ale na razie nie wykryto poważnych zmian, wiec powoli pod kontrolą chce zwiększać obciążenie.

Kangoor5 widzę że czujesz :) tak napisałem trochę przekornie i emocjonalnie choć planuje realnie i wydaje się bezpiecznie , ale jak widać chyba rzeczywistość weryfikuje moje plany bo miałem półtorej dnia odpoczynku ze względu na kontuzję, jutro rano zaczynam dalej ale wracając 3 dni do tyłu. Dzięki za realne i jasne rady.

Pixa Dziękuję za garść informacji, wszystko wciąż płynie i plany się modyfikują, motywacja jest, ale patrze realnie, dzięki Waszym informacją mogę realnie cokolwiek założyć, zobaczę jak to będzie po jutrzejszym porannym 3 km, czy się zregeneruje i wieczorem dam radę zrobić choć kółko na błoniach.

Dzięki wszystkim i napiszcie mi prosze jak rozwiązać kwestie picia i jedzenia? ew jakieś tabletki z glukozą czy to coś daje ?

Pozdrawiam
Pixa
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 906
Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
Życiówka na 10k: 44:09
Życiówka w maratonie: 4:11:10

Nieprzeczytany post

Marcel19 pisze: Dzięki wszystkim i napiszcie mi prosze jak rozwiązać kwestie picia i jedzenia? ew jakieś tabletki z glukozą czy to coś daje ?
Moje sprawdzone rozwiązanie na półmaraton/maraton. Na połówkę można spokojnie wywalić jeden bidon:
https://www.decathlon.pl/pas-z-2-bidona ... 12244.html

Wchodzą 3 takie muso-żele, które też polecam (bez sztuczności, spora kaloryczność, smaczne, nie zaklejają buzi, najlepszy smak to czerwone owoce, potem banan, potem jabłko):
https://www.decathlon.pl/energy-fruit-m ... 09387.html

Na maraton zamiast jednego bidonu wrzucam tam dwa muso-żele i jest git (razem 5, 6 do ręki).
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
50latek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 901
Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
Życiówka na 10k: 47:47
Życiówka w maratonie: - - -
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Nieprzeczytany post

Pixa pisze: Moje sprawdzone rozwiązanie na półmaraton/maraton. Na połówkę można spokojnie wywalić jeden bidon:
https://www.decathlon.pl/pas-z-2-bidona ... 12244.html
Czy te bidony są w komplecie? Widzę, też pas z bidonami 115 ml, więc ten może lepszy, na wybiegania do 25 km, chyba wystarczy. Czy jak biegasz to te bidony i kieszonkę lepiej mieć z przodu czy z tyłu? Ja teraz flask 150 ml trzymam w nerce (i mam to z przodu, a widziałem wielu, że nerkę ma z tyłu, a zapięcie z przodu).
Czy te żele to konieczność? Bo drogie i podobne mało zdrowe. Ja na biegi >15 km zabieram w kieszeń kilka kawałków czekolady wedla (samej gorzkiej lub gorzkiej i mlecznej).

@Marcel
Mi na razie w pół maratonie 21 km nie zależy na czasie, a na samym przebiegnięciu i na treningu na poprawie wytrzymałości i uniknięciu kontuzji i potem szybkiej regeneracji, więc stosuje metodę z przerwami na marsz w biegach > 15 km. Ostatnio przebiegłem 22 km metodą 1.9 km spokojny bieg, 1 minuta szybki marsz około 110 m (w trakcie którego albo zjadałem 1 kosteczkę wedla i/albo piłem sok/wodę z flaska). Wcześniej biegłem 2.5 km , przerwa 1 minuta na marsz i tak 18 lub 21 km. W sobotę planuje dalsze eksperymenty czasem biegu i przerwa na marsz. Bieg >20 km planuję robić co 2 tygodnie , maks. co tydzień. Przy moim tempie biegu nie jest to duża strata czasowa na marszu, a choć chwilowo odpoczywają mięśnie i spada mi tętno. I dobiegam prawie nie zmęczony, choć po biegu i na drugi dzień czuję jeszcze minimalne bóle w kolanach w przedniej części. Biegam jednak dopiero od sierpnia (właściwie od września) a do listopada ledwo pokonałem 10 km ciągłym biegiem. Dopiero grudzień to zdecydowane powiększenie kilometrażu.
dziki_rysio_997
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 715
Rejestracja: 08 maja 2019, 23:20

Nieprzeczytany post

50latek pisze:Widzę, też pas z bidonami 115 ml, więc ten może lepszy, na wybiegania do 25 km, chyba wystarczy.
Ja mam ten z bidonami 2x115 ml (były w komplecie) i jestem zadowolony, prawie go nie czuję w czasie biegu. Miałem kilka różnych pasów wcześniej, ale ten najlepiej się trzyma przy ciele i nie lata góra-dół. Bidony też pewnie siedzą w swoich gniazdach.
Oczywiście po części to zasługa mniejszej pojemności, kieszonka też nie jest duża (raczej np. na mniejszy telefon, duża część współczesnych smartphone'ów się do niej nie zmieści).
Zakładam go kieszonką i bidonami na plecy, ale dużo biegaczy woli mieć to z przodu. Zakładam, że obie wersje są ok, tylko trzeba zdawać sobie sprawę z tego, czy to nie wpływa negatywnie na naszą pozycję.

Co do żeli i generalnie jedzenia: najważniejsza zasada to nie robić testów na zawodach. Od tego są treningi. Na zawodach przyjmujemy to, co już wcześniej wypróbowaliśmy (żeby zminimalizować ryzyko problemów żołądkowych itd.). Na zawodach większość z nas wybiera żele, bo oferują dobry stosunek ilości dostarczanych cukrów do objętości i generalnie są łatwe do przyjęcia/strawienia. W sumie to nie wiem czemu by miały być niezdrowe - w końcu to głównie cukier, czasem z dodatkami jak np. kofeina.
Absolutnie nie ma obowiązku ich stosowania - zwłaszcza na treningach. Jeśli teraz dobrze się czujesz po czekoladzie to nie ma problemu.
10k: 35:42
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

50latek pisze:Czy te żele to konieczność? Bo drogie i podobne mało zdrowe. Ja na biegi >15 km zabieram w kieszeń kilka kawałków czekolady wedla (samej gorzkiej lub gorzkiej i mlecznej).
50latek, w tym wątku to off-top, ale odpowiem, że żele to nie jest konieczność jak i jedzenie na dystansach z maratonem włącznie również. Trochę przebiegłam, wspinam się też w górach co trwa czasem cały dzień, żadnego żelu w życiu nie zjadłam. Nigdy też nie jadłam podczas biegu, a piłam tylko na zawodach i jedynie wodę. Zatem jest to kwestia adaptacji organizmu. Zdaję sobie sprawę, że biegasz wolniej, więc całość dłużej trwa. Ale jednak starała bym się na Twoim miejscu ograniczać jedzenie na trasie. Możesz zabierać ze sobą na wszelki wypadek, jeśli lepiej się z tym czujesz, ale staraj się przyzwyczajać organizm do biegania bez dodatkowego paliwa, do 20k powinno wystarczyć.

Marcel, znam dwóch biegaczy po "incydencie kardiologicznym" taki, jak Twój, obaj biegali wcześniej przez wiele lat i po wiele km, po incydencie nadal biegali a jeden biega nadal, ale jest to bieganie stricte rehabilitacyjne.
Zgadzam się, że warto w takich sytuacjach przeformatować swoje życie i zacząć aktywnie uciekać od kolejnego incydentu, ale nie w ten sposób, jak to przedstawiasz i jak sobie wyobraziłeś: "jestem zielony w bieganiu, za 3 tyg. zamierzam przebiec półmaraton". Tego nawet zdrowi nie robią. Ja bym radziła poprzestać na długi czas na dwóch-trzech okrążeniach, do 10k, nie więcej. I bez żadnych wyzwań. Ale, Twój wybór. Taką metodą kolejny incydent jest całkiem realny.
Pixa
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 906
Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
Życiówka na 10k: 44:09
Życiówka w maratonie: 4:11:10

Nieprzeczytany post

50latek pisze:
Pixa pisze: Moje sprawdzone rozwiązanie na półmaraton/maraton. Na połówkę można spokojnie wywalić jeden bidon:
https://www.decathlon.pl/pas-z-2-bidona ... 12244.html
Czy te bidony są w komplecie? Widzę, też pas z bidonami 115 ml, więc ten może lepszy, na wybiegania do 25 km, chyba wystarczy. Czy jak biegasz to te bidony i kieszonkę lepiej mieć z przodu czy z tyłu? Ja teraz flask 150 ml trzymam w nerce (i mam to z przodu, a widziałem wielu, że nerkę ma z tyłu, a zapięcie z przodu).
Czy te żele to konieczność? Bo drogie i podobne mało zdrowe. Ja na biegi >15 km zabieram w kieszeń kilka kawałków czekolady wedla (samej gorzkiej lub gorzkiej i mlecznej).
Bidony są w komplecie, mam wszystko z tyłu. Kieszeń i bidony dobrze przylegają, nic się nie obija i jest wygonie. Wolę ten zestaw, który mam i ewentualnie wywalić jeden bidon. Ten mniejszy wydał mi się za mały. Poleciłem ci żelo-musy - wprawdzie nieco większe objętościowo od typowych żeli, ale za to bez sztuczności. Zawsze możesz się też poratować np bananem czy czekoladą. Ja na półmaraton na zawody biorę trzy żele, na maraton sześć, ale to raczej bardzo dużo :-) Na treningu jak cisnę BS-a około 20 km, to biorę jeden.
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
50latek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 901
Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
Życiówka na 10k: 47:47
Życiówka w maratonie: - - -
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Nieprzeczytany post

beata pisze:le jednak starała bym się na Twoim miejscu ograniczać jedzenie na trasie. Możesz zabierać ze sobą na wszelki wypadek, jeśli lepiej się z tym czujesz, ale staraj się przyzwyczajać organizm do biegania bez dodatkowego paliwa, do 20k powinno wystarczyć.
Właściwie to zacząłem zabierać po kilka kostek od niedawna bo przeczytałem, że w czasie długich biegów powinno się uzupełniać węglowodany, by wystarczyło glikogenu, a czekoladę lubię i chyba to jedno z "najzdrowszych" słodyczy (jedyne, które jem), bo dostarcza magnez, potas itd. dzięki zawartości kakao. Mi bieg 21 km zajmuje 2.5 h i raczej na treningu to się już pewnie za wiele nie skróci, bo w tym wieku szybkości się dużo nie poprawi, wręcz odwrotnie. Dlatego jak już poza zdrowiem i przyjemnością z biegania, chcę sobie postawić jakiś cel, to już lepiej chyba aby przebiec maraton niż poprawić się o kolejna minutę na 10 km. Bo w sumie jakie to ma znaczenie czy 10 km pobiegnę w 57 czy 56 minut? A to, że po 4 miesiącach jestem w stanie przebiec prawie bez przerw 21 km, albo, że biegnę prawie ciągiem ponad 2.5 godziny jest dla mnie jakimś osiągnięciem, które jeszcze 4 miesiące temu do głowy by mi nie przyszło.

A Marcel, jak pisze, wcześniej biegał, więc nie jest w sumie nowicjuszem, więc do tych 21 km powinien dojść bez problemu, wszystko zależy jakim tempem biega (co do swoich możliwości).
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

50latek pisze:Właściwie to zacząłem zabierać po kilka kostek od niedawna bo przeczytałem, że w czasie długich biegów powinno się uzupełniać węglowodany, by wystarczyło glikogenu
20-25k to jeszcze nie jest taki długi bieg, aby miało zabraknąć glikogenu. To raczej dotyczy dystansów ultra, od maratonu w gorę.

Tak, osobiście uważam, że warto walczyć nawet o poprawienie się z 57 na 56 min. na 10k, zanim podejdzie się do maratonu. Bo nawet, jeśli poprawa na te 10k nie będzie znacząca, to będzie znaczyła jednak obieganie się na tym dystansie i zbudowanie lepszej bazy do pracy w kierunku maratonu. Później ten maraton pójdzie bardziej bezboleśnie.
A Marcel, jak pisze, wcześniej biegał, więc nie jest w sumie nowicjuszem, więc do tych 21 km powinien dojść bez problemu, wszystko zależy jakim tempem biega (co do swoich możliwości).
Marcel sam napisał, że jest "zielony" w temacie biegania, więc zakładam, ze dużo i długo nie biegał. W każdym razie całe przedsięwzięcie uważam za porywanie się z motyką na słońce.
Pixa
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 906
Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
Życiówka na 10k: 44:09
Życiówka w maratonie: 4:11:10

Nieprzeczytany post

50latek pisze:Dlatego jak już poza zdrowiem i przyjemnością z biegania, chcę sobie postawić jakiś cel, to już lepiej chyba aby przebiec maraton niż poprawić się o kolejna minutę na 10 km. Bo w sumie jakie to ma znaczenie czy 10 km pobiegnę w 57 czy 56 minut? A to, że po 4 miesiącach jestem w stanie przebiec prawie bez przerw 21 km, albo, że biegnę prawie ciągiem ponad 2.5 godziny jest dla mnie jakimś osiągnięciem, które jeszcze 4 miesiące temu do głowy by mi nie przyszło.
Nie, nie lepiej. Twój plan nie ma sensu. Robisz 21 km w 2,5 godziny, to maraton zrobisz w 6h. To totalna głupota, naprawdę.
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
50latek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 901
Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
Życiówka na 10k: 47:47
Życiówka w maratonie: - - -
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Nieprzeczytany post

Pixa pisze: Nie, nie lepiej. Twój plan nie ma sensu. Robisz 21 km w 2,5 godziny, to maraton zrobisz w 6h. To totalna głupota, naprawdę.
Trochę off-topic, ale trochę związane z tematyką mission impossible by Marcel :-)
Może wyciągnie jakieś wnioski.
To jak 6h maraton, znaczy zmieszczę się w limicie bo jest 6.5h. Muszę doliczyć jeszcze przerwy na potrzeby fizjologiczne, bo mam słaby pęcherz, pewnie jakieś 5-10 minut spokojnie, bo centrum Warszawy nie zatrzymam się pod drzewkiem. :-)
A na razie 21 km przebiegam jeszcze wolniej, bo tydzień temu to było 2:36:00, a 3 tygodnie temu moje pierwsze 21 km okupione bólem łydek i kolan zajęło mi 2:45:00 :-)
Ale się nie poddaję. :-)
Maraton jest dopiero we wrześniu, więc to nie takie hop siup jak 16 styczeń Marcela.
Marcel19
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 11
Rejestracja: 26 gru 2019, 21:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

I już nowy rok, wszystkiego najlepszego wszystkim biegającym :) troszkę odpocząłem na mniejszych dystansach, ale regularnie się ruszałem, faktycznie mój organizm nie jest gotowy do regularnego robienia kilku kilometrów dziennie (ale to zmienimy), nie wyszło tak drastyczne zwiększanie dystansu - mieliście racje.

Pixa jutro po drodze do biura zahaczę o Decathlon :)

50latek ja chce tylko przebiec może nawet przejść końcówkę, żadnego czasu ( pewnie włączę stoper ale tylko dla informacji)
pochwale się jeśli się uda, jeśli nie to pochwale się czasem pierwszego kilometra ;)

Dziki rysio każdy dzień to dla Mnie trening, ale racja że testy to nie w dniu próby :)

Beata masz racje tak jak wcześniej pisałem organizm już mi pokazał dlatego zwolniłem, ale truchtam dalej. Jutro ostatni dzień programu ze szpitala, narazie p.doktor :) mówi że znacznie obniżyło mi się tętno w porównaniu z biegiem przed świętami więc zakładając że jak się zmęczę to wezmę przykład z 50latka i 1,8 km biegu i minuta spacerku z czekoladką lub musem :) to kto wie :)
Dziękuję za konstruktywne informacje :) łatwiej będzie realnie przełożyć pewne rzeczy (takiego scenariusza nie wykluczam)

Czy uważacie że dobre buty są ważne? JA biegam z takich trampko-adidasach puma, czy warto kupić jakieś specjalne czy może noga się przyzwyczai przez ten czas ?

Pozdrawiam
M.S.
50latek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 901
Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
Życiówka na 10k: 47:47
Życiówka w maratonie: - - -
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Nieprzeczytany post

Marcel19 pisze: Czy uważacie że dobre buty są ważne? JA biegam z takich trampko-adidasach puma, czy warto kupić jakieś specjalne czy może noga się przyzwyczai przez ten czas ?
Jak zamierzasz biegać czy nawet truchtać dłużej , to warto kupić buty do biegania, nawet jakieś z Decathlonu , ale najlepiej od razu coś z Kiprun za około 250 zł. buty za około 100 zł nie są najlepsze dla początkujących, mimo, że właśnie dla nich Deca je poleca.
ODPOWIEDZ