Adam Klein pisze:Dążenie do ideału jest ok, problem tylko w tym że nie dla każdego ideał znaczy to samo, dla Ciebie jest to "bieganie na śródstopiu", dla innych "bieganie z przyjemnością" dla innych "szybkie bieganie". Nie mierz wszystkich swoją miarą.
Ideał: bieganie szybkie, przyjemne, bez kontuzji czyli... na śródstopiu.
Adam Klein pisze:...trochę demagogizujesz - ktoś kto zaczyna biegać nie zastanawia się nad tym że podejmuje decyzję o zakupie amortyzowanych butów które tylko czyhają na osłabienie jego mięśni

ale że robi jednak coś dobrego dla swojego zdrowia, przynajmniej dla układu krążenia, dla nadciśnienia, cukrzycy, nadwagi.
Czyli zgodnie z powiedzeniem starych wyjadaczy: zamienia abonament u kardiologa na abonament u ortopedy.
To były takie sobie złośliwe żarciki.
Rodzimy się boso. Gdybyśmy od małego zasuwali bez butów lub w cienkich tenisóweczkach byłoby najlepiej. Niestety, od małego człapiemy w jakiś butach czesto na grubej lub/i sztywnej podeszwie. Dlatego przestawienie się na inne tory, gdy nasze ciała są już ukształtowane, wymaga czasu i ćwiczeń. Nie każdy ma czas i zacięcie. Rozumiem to, ale nie pochwalam.
Tak jak napisał Russian- nagłaśnianie tematu amortyzacji, biegania bez butów itp. ma walor edukacyjny. Po przeczytaniu tego zastanowiamy się w jakim stopniu dotyczy to mnie. Czy może jednak stopy też wymagają ćwiczeń a nie zamykania w "systemach".
Bez tego artykułu nie byłoby dyskusji, mózgi by nie pracowały, tylko wszyscy grzecznie i bezmyślnie ustawialiby się w kolejce po buty z "ficzerami" po 450zł za parę. A po kilku latach człapania zastanawialiby się skąd te kontuzje skoro kupuję najlepsze buty, wymieniam co 600km (czyli co pół roku

)??? W końcu nabijali kabzę nieudolnym ortopedom (bo znalezienie "udolnego" to sztuka większa niż zrobienie II klasy sportowej).
A wystarczy po prosu urozmaicić trening. Odpuścić codzienne człapanie i przynajmniej co trzeci trening poświęcić na ogólnorozwojówkę, stabilność ogólną i ćwiczenia typu skakanka, skipy, wieloskoki, przebieżki. Jestem przekonany, że przełożyłoby się to u amatorów na lepsze samopoczucie, lepsze wyniki i mniej wizyt u ortopedy. I bieganie na śródstopiu przyszłoby samo. Bo nie da się robić skipów i skakanki na piętach.
Bieganie boso w naszym klimacie jest utopią.
Bieganie boso jest ekstremizmem socjalnym.
Jesteśmy skazani na buty.
Ale możemy wybierać jakie buty założyć.
Dzisiaj przymierzyłem takie (Nike Chip):

Moda dla dresiarzy, ale niebywale wygodne. I giętkie jak tenisówki. Leżą na nogach jak idealnie dopasowane kolce.
Próbował ktoś kiedyś biegać w czymś takim?
Nie zachęcam, tyko pytam.