Komentarz do Felietonów Krzysztofa Brągiela
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 908
- Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
- Życiówka na 10k: 44:09
- Życiówka w maratonie: 4:11:10
To prawda, że ciężko sobie wyobrazić sprzedawcę w Decathlonie, dla którego praca byłaby pasją... Zgadzam się, że gdy pasja staje się pracą, to najczęściej szybko przestaje być pasją... Niemniej jednak pracując w Decathlonie nie trzeba zaraz głośno krzyczeć jaka to nudna praca
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
- Poranny Biegacz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 414
- Rejestracja: 26 sie 2013, 12:10
- Życiówka na 10k: 34:41
- Życiówka w maratonie: 2:37:41
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Przyznam, że czytając wypowiedzi niektorych osób, w życiu nie chciałbym mieć takich szefów.
na szczęście podbne modele zarządzania powoli odchodzą do lamusa. I zgadzam się że taki ruch ze strony Decathlonu to wizerunkowy strzał w stopę. Można nazwać to nieprzedłużeniem umowy, efekt jest taki sam jak zwolnienie.
Oczekiwanie od sprzedawcy ociekania zajebistością w obsłudze klienta obmierza mnie do głębi i zniechęca. Doradzenie butów do biegania, czy innych akcesoriów nie wymaga zaangażowania wszystkich szarych komórek. Większość rdzeni w mozgu i tak krąży wokół spraw nie związanych z pracą, i to jest normalne, i to mam wrażenie chciał przekazać Krzysztof. Jesteśmy wszak ludźmi i ludzi zatrudniamy.
Ostentacyjne oczekiwanie 100% commitment w pracy to jakaś bzdura, która wynosi właśnie w taki sposob zarządzających i wypowiadających się menedżerów. Bleh.
Nie liczy się pracownik, nie liczy się klient. Liczy się WYNIK.
co to za bullshit?dyscylinujące rozmowy, "dobre imię marki"
na szczęście podbne modele zarządzania powoli odchodzą do lamusa. I zgadzam się że taki ruch ze strony Decathlonu to wizerunkowy strzał w stopę. Można nazwać to nieprzedłużeniem umowy, efekt jest taki sam jak zwolnienie.
Oczekiwanie od sprzedawcy ociekania zajebistością w obsłudze klienta obmierza mnie do głębi i zniechęca. Doradzenie butów do biegania, czy innych akcesoriów nie wymaga zaangażowania wszystkich szarych komórek. Większość rdzeni w mozgu i tak krąży wokół spraw nie związanych z pracą, i to jest normalne, i to mam wrażenie chciał przekazać Krzysztof. Jesteśmy wszak ludźmi i ludzi zatrudniamy.
Ostentacyjne oczekiwanie 100% commitment w pracy to jakaś bzdura, która wynosi właśnie w taki sposob zarządzających i wypowiadających się menedżerów. Bleh.
Nie liczy się pracownik, nie liczy się klient. Liczy się WYNIK.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6511
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
No ale przecież my tak nie myślimy, a tak po prostu jest. Raczej nikt tu nie wypowiadał się z pozycji "ja", a z pozycji funkcjonowania korpo.Poranny Biegacz pisze:Przyznam, że czytając wypowiedzi niektorych osób, w życiu nie chciałbym mieć takich szefów.
co to za bullshit?dyscylinujące rozmowy, "dobre imię marki"
Ja też coś takiego, jak "dobre imię marki" mam gdzieś i dla mnie to ściema, ale na tym opiera się cała egzystencja korporacyjnych tworów. Mi taki model również kompletnie nie odpowiada, dlatego korporacje omijam z daleka - ani w nich nie pracuję, ani nie kupuję, proste. Ale to mój wybór, a niektórzy wyboru nie mają.
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9058
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Raczej nikt z nas nie ocenia tu pracy Krzysztofa, bo nikt z nas nie ma wiedzy jakim on był pracownikiem.
Ja się ustosunkowałem do treści zawartych w felietonie i uważam, ze taki przekaz nie był pozytywny dla Decathlon.
Jak pisałem wcześniej, jako szef już wtedy bym reagował i rozmawiał.
W tym przypadku pracodawca nie zaproponował kolejnej umowy, to nie jest zwolnienie. Tak samo gdyby pracownik nie podpisał kolejnej umowy to też by się nie zwolnił.
Po prostu upłynął umowny czas trwania zatrudnienia.
Ja się ustosunkowałem do treści zawartych w felietonie i uważam, ze taki przekaz nie był pozytywny dla Decathlon.
Jak pisałem wcześniej, jako szef już wtedy bym reagował i rozmawiał.
Ja się z tym stwierdzeniem akurat nie zgadzam, ale tak jak na wstępie napisałem i tak nie znamy wszystkich okoliczności. Dodam, że drugi felieton mnie bardziej utwierdza w takim przekonaniu, ale to jest tylko moja subiektywna opinia.I zgadzam się że taki ruch ze strony Decathlonu to wizerunkowy strzał w stopę.
Umowę na okres próbny czy też określony podpisuje się w jakimś celu. W tym okresie pracodawca ocenia czy będzie chciał z nami podpisać kolejną umowę ale też my sami mamy takie same prawo.Można nazwać to nieprzedłużeniem umowy, efekt jest taki sam jak zwolnienie.
W tym przypadku pracodawca nie zaproponował kolejnej umowy, to nie jest zwolnienie. Tak samo gdyby pracownik nie podpisał kolejnej umowy to też by się nie zwolnił.
Po prostu upłynął umowny czas trwania zatrudnienia.
Tu już Beata napisała dokładnie to co i ja uważam, w skrócie i dosadnie "wiedziały gały co brały".Nie liczy się pracownik, nie liczy się klient. Liczy się WYNIK.
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
- Poranny Biegacz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 414
- Rejestracja: 26 sie 2013, 12:10
- Życiówka na 10k: 34:41
- Życiówka w maratonie: 2:37:41
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
widziały gały co brały..
ale po to właśnie rozmawiamy, żeby powpływać na ten sposób postrzegania
np u mnie w firmie gdy zaczął wchodzic "korpo language" - zaczęliśmy go ironicznie wysmiewać. Nie wszedł, nie przyjął się.
Nie zgadzam się na afirmację takiej rzeczywistości. Konkretne ruchy ludzi realnie zmieniają politykę w korpach. To dzięki nim dziś w wielu ofertach pracy podawane są np widełki, to dzięki nim w wielu miejscach czas pracy jest elastyczny.
wielu pracodawców zauważa już że znacznie cenniejszy pracownik to czlowiek ktory ma normalne życie, pasje poza pracą, a zbytnie przywiązanie do pracodawcy czy jego dorozumianych interesów jest chorobliwe i niepokojące. A czlowiek ktory to rozumie będzie znacznie lepszym menedżerem i stowrzy zespół ktory spoi coś więcej niż udawana "miłość do marki"
ale po to właśnie rozmawiamy, żeby powpływać na ten sposób postrzegania
np u mnie w firmie gdy zaczął wchodzic "korpo language" - zaczęliśmy go ironicznie wysmiewać. Nie wszedł, nie przyjął się.
Nie zgadzam się na afirmację takiej rzeczywistości. Konkretne ruchy ludzi realnie zmieniają politykę w korpach. To dzięki nim dziś w wielu ofertach pracy podawane są np widełki, to dzięki nim w wielu miejscach czas pracy jest elastyczny.
wielu pracodawców zauważa już że znacznie cenniejszy pracownik to czlowiek ktory ma normalne życie, pasje poza pracą, a zbytnie przywiązanie do pracodawcy czy jego dorozumianych interesów jest chorobliwe i niepokojące. A czlowiek ktory to rozumie będzie znacznie lepszym menedżerem i stowrzy zespół ktory spoi coś więcej niż udawana "miłość do marki"
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9058
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Poranny Biegacz - ok, zakładamy, że masz pracownika, który tak właśnie postąpi i po prostu śmiejesz się z tego, poklepujesz go po ramieniu i mówisz: "pisz tak dalej"?
Oczywiście jak jest mała firma, to można podejść inaczej. Możesz zalogować się na forum i dodać nawet ciekawy i żartobliwy komentarz, coś w typie "pisz tak dalej ale jesteś obserwowany ".
Jeśli jesteś szefem w oddziale dużej firmy i masz takiego pracownika i być może dostaniesz telefon, maila i opieprz za pracownika i że masz coś z tym zrobić, to wtedy zmienia się perspektywa.
Oczywiście jak jest mała firma, to można podejść inaczej. Możesz zalogować się na forum i dodać nawet ciekawy i żartobliwy komentarz, coś w typie "pisz tak dalej ale jesteś obserwowany ".
Jeśli jesteś szefem w oddziale dużej firmy i masz takiego pracownika i być może dostaniesz telefon, maila i opieprz za pracownika i że masz coś z tym zrobić, to wtedy zmienia się perspektywa.
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9058
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Dla mnie to jest już inna dyskusja, na odrębny temat, bo niby jak tu mam kolegę oceniać?wielu pracodawców zauważa już że znacznie cenniejszy pracownik to czlowiek ktory ma normalne życie, pasje poza pracą, a zbytnie przywiązanie do pracodawcy czy jego dorozumianych interesów jest chorobliwe i niepokojące. A czlowiek ktory to rozumie będzie znacznie lepszym menedżerem i stowrzy zespół ktory spoi coś więcej niż udawana "miłość do marki"
To są sprawy złożone i nie zawsze takie oczywiste. Masz rodzinę, jesteś wzorowym ojcem, dobrym człowiekiem, ale publicznie robisz firmie pod górkę. Pewne sprawy trzeba rozdzielić.
Nie wszystko jest zero-jedynkowe i tu, jak widać po naszych opiniach, również.
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
- Poranny Biegacz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 414
- Rejestracja: 26 sie 2013, 12:10
- Życiówka na 10k: 34:41
- Życiówka w maratonie: 2:37:41
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
racja, wrócmy do sedna problemu.
nie jest nim wpis Krzyśka, ale reakcja na niego, przez niektorych uważana za prawidłową.
Ale na szczęście taki shit-management odchodzi powoli do lamusa. Może jeszcze nie wszędzie i nie na każdym szczeblu, ale zmienia się.
Myślę że ta historia mogłaby być studium przypadku, jak ślepe przywiązanie do marki stanowiska i targetu doprowadziło do zwolnienia cennego pracownika.
nie jest nim wpis Krzyśka, ale reakcja na niego, przez niektorych uważana za prawidłową.
Bo jeśli dla kogoś jest, to to jest prawdziwy problem!!!w robocie jak to w robocie, trzeba udawać że praca jest sensem istnienia
Ale na szczęście taki shit-management odchodzi powoli do lamusa. Może jeszcze nie wszędzie i nie na każdym szczeblu, ale zmienia się.
Myślę że ta historia mogłaby być studium przypadku, jak ślepe przywiązanie do marki stanowiska i targetu doprowadziło do zwolnienia cennego pracownika.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
nie, sednem problemu jest nieodpowiedzialne działanie pracownika. przypomnijmy, ze strategią firmy jest zatrudnianie osób, które z racji aktywnego zajmowania się sportem będą dobrze świadczyć o pracodawcy również po godzinach pracy. tu stało się zupełnie co innego - pracownik na łamach poczytnego portalu zdarł łacha z pracodawcy, jak twierdzi pracodawca - oczerniając go.
- Poranny Biegacz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 414
- Rejestracja: 26 sie 2013, 12:10
- Życiówka na 10k: 34:41
- Życiówka w maratonie: 2:37:41
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
a w jaki sposób felieton źle świadczył o Decathlon?
świadczył o postawie która jest normalna - praca nie jest moim życiem - to jest normalne.
Oczekiwanie że praca będzie życiem nie jest normalne.
Oczekiwanie że saksuję wpis w ktorym napisałem że praca nie jest życiem nie jest normalne
Zakładanie że rzetelne obsłużenie klienta wyklucza się z podróżowaniem myślami gdzieś indziej jest nienormalne.
Niezrozumienie przekazu felietonu przez nałożone korpo okulary nie jest normalne.
świadczył o postawie która jest normalna - praca nie jest moim życiem - to jest normalne.
Oczekiwanie że praca będzie życiem nie jest normalne.
Oczekiwanie że saksuję wpis w ktorym napisałem że praca nie jest życiem nie jest normalne
Zakładanie że rzetelne obsłużenie klienta wyklucza się z podróżowaniem myślami gdzieś indziej jest nienormalne.
Niezrozumienie przekazu felietonu przez nałożone korpo okulary nie jest normalne.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
jak napisałem w poprzednich wpisach - w felietonie jest zawarta sugestia, że w Decathlonie pracują ludzie niekompetentni, którym pracodawca każe udawać znawców przed klientami i namawiać ich do kupna jak największej ilości produktów, mimo że wcale nie muszą ich potrzebować, do tego ludzie, którzy tej pracy nie lubią. zostało to opisane w żartobliwy sposób, ale wymowa jest jednoznaczna.
Decathlon jest na tym punkcie bardzo wrażliwy, tzn. stara się zatrudniać osoby aktywne w danej dyscyplinie i kieruje ich do właśnie takiego działu - biegacza do biegania, kolarza do rowerów itp. Krzysiek na pewno o tym doskonale wie, bo przeszedł proces rekrutacyjny oraz szkolenia, na których bardzo otwarcie się o tym mówi. A jednak w felietonie postanowił uderzyć właśnie w tę strunę - a jako doświadczony dziennikarz wiedział również, że większość czytelników odczyta tekst jednoznacznie, jako krytykę Decathlonu.
Decathlon jest na tym punkcie bardzo wrażliwy, tzn. stara się zatrudniać osoby aktywne w danej dyscyplinie i kieruje ich do właśnie takiego działu - biegacza do biegania, kolarza do rowerów itp. Krzysiek na pewno o tym doskonale wie, bo przeszedł proces rekrutacyjny oraz szkolenia, na których bardzo otwarcie się o tym mówi. A jednak w felietonie postanowił uderzyć właśnie w tę strunę - a jako doświadczony dziennikarz wiedział również, że większość czytelników odczyta tekst jednoznacznie, jako krytykę Decathlonu.
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
Ta dyskusja może trwać w nieskończoność.
Czy pracodawca miał prawo nie przedłużać umowy? Miał.
Czy pracodawca miał obowiązek przedstawić powody decyzji, które przekonałyby samego pracownika oraz wszystkich uczestników dyskusji na forum bieganie.pl? Nie miał.
Czy ja chciałbym być w taki sposób potraktowany przez pracodawcę? Być może nie, ale legalnie wszystko gra i koniec tematu.
Kwestie "dobrego smaku", dysputy "ideologiczne" czy różne "widzimisia" dotyczące funkcjonowania korporacji to zupełnie odrębna kwestia, które będą omawiane do końca świata, bo punkt widzenia w tego typu sprawach zależy od punktu siedzenia.
Czy pracodawca miał prawo nie przedłużać umowy? Miał.
Czy pracodawca miał obowiązek przedstawić powody decyzji, które przekonałyby samego pracownika oraz wszystkich uczestników dyskusji na forum bieganie.pl? Nie miał.
Czy ja chciałbym być w taki sposób potraktowany przez pracodawcę? Być może nie, ale legalnie wszystko gra i koniec tematu.
Kwestie "dobrego smaku", dysputy "ideologiczne" czy różne "widzimisia" dotyczące funkcjonowania korporacji to zupełnie odrębna kwestia, które będą omawiane do końca świata, bo punkt widzenia w tego typu sprawach zależy od punktu siedzenia.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
no nie, platfusie, tu jest trochę inna kwestia. żeby być dobrym dajmy na to księgowym i dobrze liczyć komuś podatki nie trzeba samemu po godzinach powstrzymywać się od przepieprzania wypłaty na piwo kraftowe.
tymczasem w polityce rekrutacyjnej Decathlonu zaangażowanie w sport pracowników jest bardzo ważne. Decathlon chce pokazywać, że zatrudnia ludzi z pasją do sportu i że są oni przekonani do aktywności, mają zachęcać innych do sportu, doradzać itd., a nie tylko sprzedawać produkty. Dlatego z pewnością fakt, że Krzysiek jest aktywnym biegaczem oraz dziennikarzem bieganie.pl miał wpływ na jego zatrudnienie.
Gdyby Krzychu pobiegł w produktach Kalenji w ważnym biegu, zrobił życiówkę, o której wspomniałby w tekstach, gdyby na zdjęciu dodawanym do felietonów był w Kalenji, gdyby napisał cykl artykułów zachęcających do biegania wątpiących - to wszystko byłoby super fajne dla marki. Oni naprawdę zwracają uwagę na takie rzeczy. Tymczasem on zrobił coś przeciwnego - dostępnej sobie publiczności zaprezentował negatywny, prześmiewczy obraz miejsca, w którym pracuje.
W tym przypadku moim zdaniem akurat bardzo ważne są zasady działania tej konkretnej firmy, przypominam - zasady, których Krzysiek jest doskonale świadom.
tymczasem w polityce rekrutacyjnej Decathlonu zaangażowanie w sport pracowników jest bardzo ważne. Decathlon chce pokazywać, że zatrudnia ludzi z pasją do sportu i że są oni przekonani do aktywności, mają zachęcać innych do sportu, doradzać itd., a nie tylko sprzedawać produkty. Dlatego z pewnością fakt, że Krzysiek jest aktywnym biegaczem oraz dziennikarzem bieganie.pl miał wpływ na jego zatrudnienie.
Gdyby Krzychu pobiegł w produktach Kalenji w ważnym biegu, zrobił życiówkę, o której wspomniałby w tekstach, gdyby na zdjęciu dodawanym do felietonów był w Kalenji, gdyby napisał cykl artykułów zachęcających do biegania wątpiących - to wszystko byłoby super fajne dla marki. Oni naprawdę zwracają uwagę na takie rzeczy. Tymczasem on zrobił coś przeciwnego - dostępnej sobie publiczności zaprezentował negatywny, prześmiewczy obraz miejsca, w którym pracuje.
W tym przypadku moim zdaniem akurat bardzo ważne są zasady działania tej konkretnej firmy, przypominam - zasady, których Krzysiek jest doskonale świadom.