Od 104 kg do maratonu
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
mam niejasne wrażenie, że zaczynami niebezpiecznie zbliżać się do konsensusu...
mastering the art of losing. even more.
-
- Stary Wyga
- Posty: 250
- Rejestracja: 15 sty 2010, 21:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Płock
heh duzo tu sie mowi z troska o zdrowiu goscia co to ten maraton w 5h przebiegl .... zastanawiam sie w zwiazku z tym co by bylo bardziej ryzykowne - mimo wszystko jakies nie za intensywne "przygotowania" i po nich bieg , czy tez uprawianie klikingu telewizyjnegi z browarem w jednej i fajkiem w drugiej? Wiecie ten drugi sport uprawialem dosc dlugo osiagajac nawet lepsza "zyciowke" niz te 104 kg - uwierzcie mi na dluzsza mete dosc extremalna dyscyplina. Wydaje mi sie ze te jego, tak pogardzane przez niektorych wyczyny, sa i tak o niebo zdrowsze od klikingu
-
- Stary Wyga
- Posty: 217
- Rejestracja: 05 gru 2009, 23:04
Dzisiaj przy okazji dopingowania znajomych dokonalem pewnych "badan porównawczych opartych na wzrokowej ocenie kondycji i poziomu zarzniecia" uczestnikow MP
Potwierdzilo to moje przypuszczenia, ze nie liczy sie czas ale poziom przygotowanie do zawodow i zakladanego czasu. W przedziale od (nawet) 3:00 do (nawet) 6:00 a wiec limitu mozna bylo uczestnikow po prostu podzielic na dobrze przygotowanych i zle, tych co dobrze/madrze rozlozyli sily i zle, (no i tych co im np. zaszkodzilo sniadanie...czyli pechowcow itp.)
Bywalo ze "gorsze" wrazenie odnosilem patrzac na kandydata na 3:00 ktory pękł bo przeszarżował z tempem niz na kobiete w srednim wieku czy tez starszego pana, ktorzy widac golym okiem bylo, ze po prostu biegli swoim wytrenowanym tempem nawet jesli bylo to na 5h30min. Bynajmniej wygladali na mniej zarznietych niz wielu dwie godziny z przodu. Nie ukrywam jednak ze, wiecej nieprzygotowanych biegnie pod koniec stawki.
Do tego musze przyznac, ze wieksza radosc i oczywiscie podziw jako kibicowi zapewnil mi caly ten kolorowy tlum truchtaczy niz afrykanska czolowka ktora w zasadzie tylko smignela i tyle...
Wiecej dla propagowania biegania robi wlasnie ten caly anonimowy kolorowy tlum amatorow truchtaczy niz czolowka ktora mozna obejrzec w TV siedzac jak ktos napisal z piwem i papierosem.
Wiecej niz setka zapewnie spedzi tygodnie na leczeniu kontuzji i tu Ciawaraz moze i ma racje.
Moze tez miec racje, ze na niektorych patrzylo sie niestety z przykroscia. Na ich walke z bolem spowodowanym kontuzja i swiadomosc ze wielu z nich zafudowalo sobie to przez brak doswiadczenia czy nawet glupote.
Z drugiej strony rownie liczni (wedlug Ciawaraza nalezacy do prawdziwych maratonczykow) tez odczuja ten start na zdrowiu i ulegaja kontuzjom a do tego beda sie zamartwiac, ze miesiace treningow nie wypalily oczekiwana forma.
Jednak jakby nie patrzec pare tysiecy ludzi dzisiaj jest naprawde zadowolonych z zycia. Przyjemnie bylo obserwowac rowniez kibicujace rodziny i znajomych uczestnikow.
I tego Ciawaraz nikomu nie moze odebrac ani zabronić.
Potwierdzilo to moje przypuszczenia, ze nie liczy sie czas ale poziom przygotowanie do zawodow i zakladanego czasu. W przedziale od (nawet) 3:00 do (nawet) 6:00 a wiec limitu mozna bylo uczestnikow po prostu podzielic na dobrze przygotowanych i zle, tych co dobrze/madrze rozlozyli sily i zle, (no i tych co im np. zaszkodzilo sniadanie...czyli pechowcow itp.)
Bywalo ze "gorsze" wrazenie odnosilem patrzac na kandydata na 3:00 ktory pękł bo przeszarżował z tempem niz na kobiete w srednim wieku czy tez starszego pana, ktorzy widac golym okiem bylo, ze po prostu biegli swoim wytrenowanym tempem nawet jesli bylo to na 5h30min. Bynajmniej wygladali na mniej zarznietych niz wielu dwie godziny z przodu. Nie ukrywam jednak ze, wiecej nieprzygotowanych biegnie pod koniec stawki.
Do tego musze przyznac, ze wieksza radosc i oczywiscie podziw jako kibicowi zapewnil mi caly ten kolorowy tlum truchtaczy niz afrykanska czolowka ktora w zasadzie tylko smignela i tyle...
Wiecej dla propagowania biegania robi wlasnie ten caly anonimowy kolorowy tlum amatorow truchtaczy niz czolowka ktora mozna obejrzec w TV siedzac jak ktos napisal z piwem i papierosem.
Wiecej niz setka zapewnie spedzi tygodnie na leczeniu kontuzji i tu Ciawaraz moze i ma racje.
Moze tez miec racje, ze na niektorych patrzylo sie niestety z przykroscia. Na ich walke z bolem spowodowanym kontuzja i swiadomosc ze wielu z nich zafudowalo sobie to przez brak doswiadczenia czy nawet glupote.
Z drugiej strony rownie liczni (wedlug Ciawaraza nalezacy do prawdziwych maratonczykow) tez odczuja ten start na zdrowiu i ulegaja kontuzjom a do tego beda sie zamartwiac, ze miesiace treningow nie wypalily oczekiwana forma.
Jednak jakby nie patrzec pare tysiecy ludzi dzisiaj jest naprawde zadowolonych z zycia. Przyjemnie bylo obserwowac rowniez kibicujace rodziny i znajomych uczestnikow.
I tego Ciawaraz nikomu nie moze odebrac ani zabronić.
- td0
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 610
- Rejestracja: 15 wrz 2009, 20:15
Adamo, dzięki za doping! Był w Poznaniu fantastyczny. Fakt, że przy dwóch pętlach kibicom było łatwiej kibicować, bo jak się dobrze ustawili to w jednym miejscu 4 razy widzieli tych samych biegaczy. Nie zmienia to jednak faktu, że kibice byli fantastyczni.adamo_0 pisze:Dzisiaj przy okazji dopingowania znajomych dokonalem pewnych "badan porównawczych opartych na wzrokowej ocenie kondycji i poziomu zarzniecia" uczestnikow MP
Potwierdzilo to moje przypuszczenia, ze nie liczy sie czas ale poziom przygotowanie do zawodow i zakladanego czasu. W przedziale od (nawet) 3:00 do (nawet) 6:00 a wiec limitu mozna bylo uczestnikow po prostu podzielic na dobrze przygotowanych i zle, tych co dobrze/madrze rozlozyli sily i zle, (no i tych co im np. zaszkodzilo sniadanie...czyli pechowcow itp.)
Bywalo ze "gorsze" wrazenie odnosilem patrzac na kandydata na 3:00 ktory pękł bo przeszarżował z tempem niz na kobiete w srednim wieku czy tez starszego pana, ktorzy widac golym okiem bylo, ze po prostu biegli swoim wytrenowanym tempem nawet jesli bylo to na 5h30min. Bynajmniej wygladali na mniej zarznietych niz wielu dwie godziny z przodu. Nie ukrywam jednak ze, wiecej nieprzygotowanych biegnie pod koniec stawki.
Do tego musze przyznac, ze wieksza radosc i oczywiscie podziw jako kibicowi zapewnil mi caly ten kolorowy tlum truchtaczy niz afrykanska czolowka ktora w zasadzie tylko smignela i tyle...
Wiecej dla propagowania biegania robi wlasnie ten caly anonimowy kolorowy tlum amatorow truchtaczy niz czolowka ktora mozna obejrzec w TV siedzac jak ktos napisal z piwem i papierosem.
Wiecej niz setka zapewnie spedzi tygodnie na leczeniu kontuzji i tu Ciawaraz moze i ma racje.
Moze tez miec racje, ze na niektorych patrzylo sie niestety z przykroscia. Na ich walke z bolem spowodowanym kontuzja i swiadomosc ze wielu z nich zafudowalo sobie to przez brak doswiadczenia czy nawet glupote.
Z drugiej strony rownie liczni (wedlug Ciawaraza nalezacy do prawdziwych maratonczykow) tez odczuja ten start na zdrowiu i ulegaja kontuzjom a do tego beda sie zamartwiac, ze miesiace treningow nie wypalily oczekiwana forma.
Jednak jakby nie patrzec pare tysiecy ludzi dzisiaj jest naprawde zadowolonych z zycia. Przyjemnie bylo obserwowac rowniez kibicujace rodziny i znajomych uczestnikow.
I tego Ciawaraz nikomu nie moze odebrac ani zabronić.
Jestem bardzo zadowolony z występu. Poprawiłem życiówkę o 25 min i teraz mogę się pochwalić wynikiem (netto) 4:05:12. Patrząc z punktu widzenia poprawiania życiówek zdecydowanie wolę mój sposób na maraton niż sposób Ciawaraza. Życiówki poprawiam w ten sposób regularnie, co sprawia mi ogromną satysfakcję i dopinguje mnie do dalszego biegania.
:) Tomek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1812
- Rejestracja: 04 maja 2010, 20:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chicago
TdO swoje zyciowki tez poprawiam regularnie tyle ze na krótszym dystansie żeby być lepszy na dyche musisz być lepszy na piątkę i te same proporcje odnoszą się do innych dystansow 3h to będzie debiut w maratonie i nie będzie to koniec konsekwentnie będę schodził w dół o ile zdrowie pozwoli i organizm wytrzyma bo motywacje i upór mam wielkie a co do Poznania to hmm Michał Smalec tez czekał ze swoim debiutem długie lata i prosze 2:19 a wiem ze to nie było coś wyjątkowego jego stać jest w tej chwili na 2:14 jeszcze chwila i będzie jednym z najlepszych maratonczykow w kraju czego mu gorąco zycze:)
Train Hard,Win Easy!!
KOMENTARZE
ZwycięscySąZrobieniZczegośCoZnajdujeSieWGlebiNichSamych-PragnienieMarzenieWizjaMuszaMiecWytrzymaloscDoOstatniejMinuty,
MuszaBycTrocheSzybsiMuszaMiecUmiejetnosciIWole
AleWolaMusiBycMocniejszaNizUmiejetnosci
KOMENTARZE
ZwycięscySąZrobieniZczegośCoZnajdujeSieWGlebiNichSamych-PragnienieMarzenieWizjaMuszaMiecWytrzymaloscDoOstatniejMinuty,
MuszaBycTrocheSzybsiMuszaMiecUmiejetnosciIWole
AleWolaMusiBycMocniejszaNizUmiejetnosci
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1812
- Rejestracja: 04 maja 2010, 20:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chicago
A c dk maratonu to dzis tez widzialem na zywo Chicago maraton I to co sie dzialo na ostatnim km to byla masakra to s jaki sposob Sammy wanjiru wygral ten maraton to byl pokaz strategi biegowej w najlepszym wykonaniu , polecam obejrzenie tej końcówki jak zalatwij Kebede dosłownie na ostatnich metrach j zaczął znacznie przyspieszać gdy trasa biegła przez znaczny podbieg , patrzyłem na tych co złamali 3h nie widziałem tam ludzi nie przygotowanych wszyscy po dobiegnieciu spokojnym krokie przeszli dalej , do zawodników z czasem 5 h nie czekałem bo spieszylem się do pracy;)
Train Hard,Win Easy!!
KOMENTARZE
ZwycięscySąZrobieniZczegośCoZnajdujeSieWGlebiNichSamych-PragnienieMarzenieWizjaMuszaMiecWytrzymaloscDoOstatniejMinuty,
MuszaBycTrocheSzybsiMuszaMiecUmiejetnosciIWole
AleWolaMusiBycMocniejszaNizUmiejetnosci
KOMENTARZE
ZwycięscySąZrobieniZczegośCoZnajdujeSieWGlebiNichSamych-PragnienieMarzenieWizjaMuszaMiecWytrzymaloscDoOstatniejMinuty,
MuszaBycTrocheSzybsiMuszaMiecUmiejetnosciIWole
AleWolaMusiBycMocniejszaNizUmiejetnosci
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 252
- Rejestracja: 24 cze 2010, 12:25
- Życiówka na 10k: 58:30
Wielkie Gratulacje!!!Aniad1312 pisze:Yupiii, i co? Warto mieć marzenia!!!
Maraton przebiegłam, przechodząc w marsz tylko przy punktach żywieniowych.
Czas 04:19:32.
Ja chyba też wolę ten sposób GRATULACJE!td0 pisze:Poprawiłem życiówkę o 25 min i teraz mogę się pochwalić wynikiem (netto) 4:05:12
- Alexia
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1296
- Rejestracja: 02 lip 2008, 12:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Super! Wielkie gratulacje!Aniad1312 pisze:Yupiii, i co? Warto mieć marzenia!!!
Maraton przebiegłam, przechodząc w marsz tylko przy punktach żywieniowych.
Czas 04:19:32.
Pozdrawiam wszystkich kibicujących )
Warto mieć marzenia !
- fotman
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1738
- Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
A co to znaczy wynik netto?td0 pisze:...i teraz mogę się pochwalić wynikiem (netto) 4:05:12.
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
mastering the art of losing. even more.
- td0
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 610
- Rejestracja: 15 wrz 2009, 20:15
netto, czyli bez podatkufotman pisze:A co to znaczy wynik netto?td0 pisze:...i teraz mogę się pochwalić wynikiem (netto) 4:05:12.
wynik netto to liczony bez czasu, w którym dobiegło się do startu (liczony od momentu przekroczenia linii startu)
:) Tomek
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
w przypadku fotmana to chyba oznacza "czterysta minus czas reakcji"
btw. jestem za pomiarami netto dla sprinterów!
(przynajmniej Bolt będzie mógł palić tyle, ile przystało na Jamajczyka...)
btw. jestem za pomiarami netto dla sprinterów!
(przynajmniej Bolt będzie mógł palić tyle, ile przystało na Jamajczyka...)
mastering the art of losing. even more.
- olotraper
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 540
- Rejestracja: 10 kwie 2011, 14:40
- Życiówka na 10k: 01:01:45
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
Fajny tekst. Ja jestem na początku drogi w bieganiu. Trenowałem to i owo w ciągu mojego 45 letniego życia, ale nigdy nie biegałem dla samego biegania i nie znam się na tym. Był okers, że dużo jeździłem też na rowerze, ale to zamierzchła przeszłość. Startuję z wyższego pułapu wagowego niż autor tekstu, bo ze 110 kg, a mój pułap wzrostu jest niższy 180 cm. Z mojego punktu widzenia waga 104 kg przy wzroście 194 cm, nie jest taka duża. Albo autor był tak strasznie niewysportowany, ale to by było dziwne bo moi koledzy z ręcznej i kosza są silnymi zdrowymi mężczyznami. Trochę dziwne. Podejrzanie dla mnie też brzmi ten pierwszy pokonany dystans na treningu 41 m bodajże. Po prostu nieprawdopodobne. Ale rozumiem, że chodzi o większy dramatyzm. Ja zacząłem biegać z początkiem kwietnia. W tej chwili udało mi się zrzucić wagę do 105 kg. Moim pierwszym wyzwaniem był Ogólnopolski Test Cooper w Biegam bo lubię. Zrobiłem 2090 m. Niestety wcześniej około półtora tygodnia zrobiłem sobie próbny test na bieżi mechanicznej z wynikiem 1900m. Napisałem niestety, ponieważ kontuzjowałem sobie wtedy Achillesa. Brak doświadczenia, biegłem w tenisówkach, duża waga i tempo, kiepska amortyzacja, za słaba rozgrzewka i Achilles boli do teraz, choć dużo słabiej. W czasie testu Coopera na stadionie myślałem, że po pierwszym kółku z powodu bólu ścięgna po prostu przerwę bieg. Ale w końcu zacisnąłem zęby i przełamując ból pobiegłem dalej. Moim założeniem minimum było 2000 m. Jak Darek-Bzium krzyczał czas to wiedziałem, że mam już ten wynik w kieszeni. Niestety zadziałało to trochę na mnie demotywująco i zwolniłem bieg. Słabość wygrała trochę na finiszy. Zwykle się przyspiesza, a ja zwolniłem. Może to głupie, ale teraz ciągle o tym myślę i pluję sobie w brodę. No bo powiedzcie sami, czy wynik 2100 m nie byłby fajniejszy. Ale może to i dobrze, pozostał przynajmniej niedosyt przed następnym sprawdzianem. Tydzień przed testem przebiegłem z całą grupą 6 km i niestety 50 m przed zakończeniem biegu przerwałem na chwilę bieg przeszedłem jako jedyny w marsz. Było mi tak strasznie gorąco. Nie miałem zadyszki, tylko ten gorąc i dźwiganie nogi przy pokonywaniu zwykłego krawężnika ulicznego. Dziwne są te doznania. Człowiek poznaje nieznane sobie strony swojej własnej psychiki, natury i ciała. Sport nie jest mi obcy. Uprawiałem przez całe moje życie tzw. sporty siłowe, ale rzadko zdarzały się takie przemyślenia i odczucia, które towarzyszą mi przy bieganiu. może za wyjątkiem mojej pierwszego poważnego sparingu bokserskiego, albo kilka lat później walki finałowej na zawodach z kick boxingu. tamte przeżycia były bardzo podobne do opisów Hemingwaya (widać, że na prawdę boksował i poznał te doznania). Ale o dziwo moje myśli i odczucia rodzące się w trakcie biegu wydają mi się o wiele bogatsze. Czy to ja jestem dojrzalszy, a może w trakcie biegu jest po prostu więcej czasu na przemyślenia. W walkach akcja jest bardzo szybka, nie można skupiać się dłużej na jakimś jednym aspekcie, albo po prostu moje walki trwały za krótko na głębsze kontemplowanie stanu ducha i ciała. Rodzaj wynoszonego zadowolenia jest też inny. Moje zadowolenie z biegani i towarzyszące mu przemyślenia, odczucia i zadowolenie bardziej mi przypominają przeżycia towarzyszące przygodzie ze skałkową wspinaczką, albo wędrówkami po Tatrach i Beskidach. Dawniej nie doceniałem tak biegania, traktowałem je jako zło konieczne przy rozgrzewce przed właściwym treningiem sztuk walki. Zawsze miałem wiedzę is właściwie bieganie jest taka królową sportów, ale niekoniecznie tę królowa trzeba kochać. Teraz może nie kocham biegania, bo nie jestem w dalszym ciągu rzucić innych moich ulubionych dyscyplin, aby oddać się całkowicie bieganiu, ale z bieganiem mocno się zaprzyjaźniłem i już chyba tego nie przestanę robić. Zwłaszcza, że poprawił się dzięki bieganiu mój komfort trenowania karate, które uprawiam od wielu lat systematycznie dwa razy w tygodniu. Zdecydowanie mniej się męczę na rozgrzewkach i lepiej się czuję. Pewnie obniżenie wagi też robi swoje. Do moich małych sukcesów pragnę zaliczyć jeszcze to, że na treningu Biegam bo lubię z płotkami wygrałem wymyślone przez Bziuma zawody na skoki wzwyż przez płotki. Nie wywróciłem ani jednego płotka jako jedyny z grupy trenujących przy jego maksymalnym podniesieniu. Bzium podnosił płotki i zmniejszał ich ilość. Nie chodziło o czas przebiegu tylko o to aby wywrócić, jak najmniej płotków. Miałem taka małą satysfakcję, że mimo wtedy 107 kg wagi dałem sobie radę. Nawet ci zaawansowani biegacze z naszej grupy nie dali rady i wywracali jakieś płotki. Do najwyższego poziomu nie wszyscy wystartowali. Sądzę, że nogi mam silne dzięki uprawianiu sztuk walki. Moim celem jest ukończenie pewnego dnia półmaratonu i zmieszczenie się w limicie czasu. Wagę chcę obniżyć do 92 kg. Sądzę, że przy takiej wadzę będzie to w zasięgu moich możliwości. Proszę tu ewentualnych czytelników mojego przydługawego postu o komentarz czy z wagą 92 kg mogę biec półmaraton. Na zakończenie kilka gorzkich uwag pod adresem wąsko wyspecjalizowanych maratończyków. Nie podobają mi się ręce wielu z nich. Przy zgrabnych proporcjonalnych nieżle umięśnionych nogach i szczupłym wysportowanym korpusie, cienkie rachityczne ręce wyglądają, jak u osób niepełnosprawnych z niedowładem kończyn górnych. I częściej widzę to zjawisko u maratończyków mężczyzn niż u kobiet. Panowie zróbcie coś z tym, bo wiem, że można i za dobry przykład dam tutaj mojego trenera biegania Darka Bziuma zbudowanego bardzo proporcjonalnie, elegancka sarenkę Agnieszkę P. moją atrakcyjną trenerkę z Katowic, albo np. piękną mistrzynię Polski w półmaratonach Agnieszkę Gortel, z którą ostatnio mieliśmy trening. Wiem, że oni uzupełniają trening biegowy elementami ćwiczeń z jogi, intensywnie się naciągają, pływają. Wiem, że nie jestem autorytetem w bieganiu, ale po ich sylwetkach i wynikach widać, że tak trzeba i radzę to tym nieproporcjonalnie zbudowanym.