Kiedy mówisz STOP !

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
Ryszard N.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2241
Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49

Nieprzeczytany post

Księżna pisze:
Ryszard N. pisze:Zastanawiam się ile w tych opisach jest bohaterstwa a ile zwykłej głupoty. Czasem mam też wrażenie, że jest w tym trochę lansu. Nigdy nie miałem takiego momentu, nigdy też w bieganiu nie osiągnąłe niczego wielkiego. Może właśnie dla tego, że nie widziałem w oczach "mroczków" ? Może dla wielu jest trudną rzeczą po prost zejść z trasy. Nie lubimy przegrywać w taki sposób ? A może to nie jest przegrana. Może w tym dniu to właśnie jest zwycięstwo ?
O! W końcu temat w którym mogę napisać coś z własnego doświadczenia... i wiesz Ryszard... Nie widziałam mroczków, biegłam, czułam zwykły poziom zmęczenia jaki bywa przy końcówce treningu plus rosnący dyskomfort wynikający z temperatury - i to było jedyne co mi zaczynało przeszkadzać.
Biegłam w parze. Cały bieg był raczej poprawny (jedzenie, picie, balonik).
Ba, nawet w końcówce poczułam, że dalsze przyspieszanie w moim wypadku nie wchodzi w rachubę, więc dałam sygnał partnerowi by gnał, a ja wróciłam do wcześniejszego tempa.
I nagle cyk! ktoś wyłączył wtyczkę.

Słowo lans jest ...zabawne rzekłabym... bo czym się można lansować? Tym że się padło? O ile dobrze się skończyło, można co najwyżej się z siebie samego pośmiać.

W moim wypadku nie było bohaterstwa, ale wypraszam sobie określenie głupota.
Droga koleżanko,
Nie odnoszę się do Twojego przypadku. Tu jestem pewny, że sam opis był bardziej dramatyczny niż sam przypadek. Przypadki omdleń, "zejść" podczas różnych biegów są dosyć powszechne na różnych biegach i nie ma potrzeby oczekiwać na maraton Krakowski.
Po za ty jesteś wolnym człowiekiem i wypraszać sobie możesz dowolną rzecz, dowolną ilość razy. Spoko.
PKO
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

ale kim ty Ryszard jestes by oceniać, że nie są warte? dla ciebie nie są, ok, nie musisz biegać do wyżygu, dla mnie równiez nie są, więc też tego nie robię, ale dla innych może są?

musisz ich od razu nazywać głupimi? tylko dlatego, że dla Ciebie najwazniejsze jest bezpieczeństwo i zdrowie, odpowiedzialność za rodzinę, warości te, którym sam hołduję, nie stają się automatycznie wartościami każdego bez wyjątku cżłowieka.

i proszę, daruj sobie określenia typu "brednie" - po co zakładasz temat, który wydaje się z początku otwarty na prezentację róznych poglądów, skoro masz już własną, ustaloną raz na zawsze koncepcję, której bronisz jak Częstochowy? więcej empatii i zrozumienia dla ludzi, kórzy myślą inaczej niż Ty.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
omarr
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 199
Rejestracja: 12 kwie 2012, 00:28
Życiówka na 10k: 44:03
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wydaje mi się, że podstawową rzecz jest rozróżnienie sportu rekreacyjnego, który uprawia się DLA zdrowia, od sporty wyczynowego, który często trenuje się Z POŚWIĘCENIEM zdrowia. Bokserzy też mają rodziny, a dają sobie obijać ryje, wiedzą jakie to może mieć konsekwencje. Tak samo biegacze wiedzą czym może się skończyć przeciążanie organizmu, wiedzą o tym zawodowi kolarze, triatloniści, wszyscy uprawiające sporty wytrzymałościowe, w których organizm narażony jest na duży i długotrwały wysiłek. Jak ktoś chce biegać rekreacyjnie, to niech sobie biega, ale nie powinien krytykować tych, dla których ważne są rekordy życiowe (nawet na ogólnie niskim poziomie, jeśli za główny wyznacznik przyjąć rekordy świata czy kraju).

Dodam, że ja biegam głównie dla utrzymania wysokiej kondycji (a właściwie powrotu do niej), ale gdybym nie miał motywacji w postaci wyznaczania sobie nowych granic, to raczej by mi się nie chciało.
Awatar użytkownika
Gwynbleidd
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 830
Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
Życiówka w maratonie: powyżej trzech

Nieprzeczytany post

Ryszard N. pisze:najważniejsze jest zdrowie i bezpieczeństwo. Zapominając o tym, że te osoby mają swoich bliskich, swoje rodziny, swoje dzieci.
Ryszard, na Kazalnicę można wtuptać turystyczną ścieżką na Przełęcz pod Chłopkiem, ale są ludzie którzy wchodzą północno-wschodnią ścianą, i nie jeden już nie wrócił. Głupcy? Czy po prostu szukają innych wrażeń w górach niż tylko piękne widoki? I tak samo jest w każdym innym sporcie, dla każdego coś miłego. Bez sensu jest jedynie krytykowanie tej drugiej strony.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

co więcej, samo przejście na przełęcz pod Chłopkiem byłoby dla niektórych (dla mnie :) ) zbyt ekstremalnym przeżyciem...

a tych tutaj NIEZDROWYCH wyczynów inaczej niż idiotyzmem chyba nie da się okreslić:

http://www.youtube.com/watch?v=MTn1v5TGK_w
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
Iwan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1161
Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Qba Krause pisze:co więcej, samo przejście na przełęcz pod Chłopkiem byłoby dla niektórych (dla mnie :) ) zbyt ekstremalnym przeżyciem...

a tych tutaj NIEZDROWYCH wyczynów inaczej niż idiotyzmem chyba nie da się okreslić:

http://www.youtube.com/watch?v=MTn1v5TGK_w
Przynajmniej raz jesteśmy zgodni. :usmiech:
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
blink
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 788
Rejestracja: 14 wrz 2010, 10:31
Życiówka na 10k: 53
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Beskid

Nieprzeczytany post

Ryszard, patrząc na to wszystko przez pryzmat życia i śmierci, zdrowia czy choroby, to większą głupotą jest sam wyjazd na maraton, samochodem dajmy na to. A nawet dojście, z parkingu na linię startu, jeśli trzeba skorzystać (choćby tylko jeden raz) z przejścia dla pieszych, mądre jest mało. Jeżeli, w dodatku, posiada się rodzinię, a jest się przy tym osobą odrobiną... odpowiedzialną... maraton po prostu odpada.
I to nawet taki na 4.30.
Każdy pije według własnego pragnienia...

Obrazek
Awatar użytkownika
Ewa123
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 320
Rejestracja: 05 lis 2011, 14:17
Życiówka na 10k: 40,16
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Beskidy

Nieprzeczytany post

No nie, Blink, to uproszczenie. Można jechać autem i można gnać na złamanie karku, mozna biec i... biec i paść...
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

Iwan pisze:
Qba Krause pisze:co więcej, samo przejście na przełęcz pod Chłopkiem byłoby dla niektórych (dla mnie :) ) zbyt ekstremalnym przeżyciem...

a tych tutaj NIEZDROWYCH wyczynów inaczej niż idiotyzmem chyba nie da się okreslić:

http://www.youtube.com/watch?v=MTn1v5TGK_w
Przynajmniej raz jesteśmy zgodni. :usmiech:
jeżeli chodzi ci o pierwszą część mojego posta, to współczuję bycia tchórzem jak ja :)

jeżeli o drugą, no cóż, jak świat światem bohaterowie dla jednych są idiotami dla drugich. wolisz pozostać przy swojej opinii, proszę bardzo :)
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
Iwan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1161
Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Michal Stachowiak pisze:Wydaje mi się, że podstawową rzecz jest rozróżnienie sportu rekreacyjnego, który uprawia się DLA zdrowia, od sporty wyczynowego, który często trenuje się Z POŚWIĘCENIEM zdrowia. Bokserzy też mają rodziny, a dają sobie obijać ryje, wiedzą jakie to może mieć konsekwencje. Tak samo biegacze wiedzą czym może się skończyć przeciążanie organizmu, wiedzą o tym zawodowi kolarze, triatloniści, wszyscy uprawiające sporty wytrzymałościowe, w których organizm narażony jest na duży i długotrwały wysiłek. Jak ktoś chce biegać rekreacyjnie, to niech sobie biega, ale nie powinien krytykować tych, dla których ważne są rekordy życiowe (nawet na ogólnie niskim poziomie, jeśli za główny wyznacznik przyjąć rekordy świata czy kraju).
Problem w tym, że amatorzy obecni też na tym forum, pragną trenować tak jak zawodowcy (nie zawsze świadomie) - wszak razem z nimi startują w maratonie. Słuchają też rad kolegów z forum nie wiedząc, że Ci to czasem profesjonaliści (do tego często o połowę młodsi). To działa też w drugą stronę. Koledzy sportowcy udzielają rad tak jak to robią swoim kumplom z klubu nie zdając sobie sprawy, kto siedzi po drugiej stronie monitora. A tam czasami może siedzieć dziadek ze stanem przedzawałowym palący 3 paczki papierochów dziennie. :oczko:
Efekty tego są różne... Przeważnie kiepskie. Jeśli podejmuję w tym temacie polemikę to tylko z tego powodu.
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
Awatar użytkownika
Księżna
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3089
Rejestracja: 01 lis 2011, 23:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: ...karocą po drogach mknę

Nieprzeczytany post

Iwan pisze: Ciekawa sprawa. W sumie zrobiłaś wszystko "książkowo". Jest nawet zmiana zakładanego czasu przy innych (gorszych niż na treningu) warunkach pogodowych.
Jedno co mi przychodzi do głowy to możliwość wystąpienia hiponatremii.
Tu trochę na ten temat...
http://runners-world.pl/dieta/Ile-pic-p ... -4605.html
Brzmi sensownie.
Jestem raczej drobna. Dużo piję na co dzień. Podczas maratonu siłą rzeczy piłam sporo (tzn. więcej niż podczas treningów - bo cieplej, bo intensywnie, bo dłużej), choć pilnowałam się by pić łyczkami (sporo też brałam wody by przepłukać usta tylko i wypluwałam), bo ja z tych, co w normalnych warunkach wlewają w siebie pół litra na raz ;-)




Nie odnoszę się do Twojego przypadku.
No i masz... zraniło mnie i ubodło. No jak to, nie jestem w centrum uwagi?? (Nie mogłam się powstrzymać ;-) )

Tak czy inaczej, myślę, że to zbyt skomplikowana sprawa by sprowadzać do określenia "głupi bo nie mówi stop".
blink
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 788
Rejestracja: 14 wrz 2010, 10:31
Życiówka na 10k: 53
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Beskid

Nieprzeczytany post

Ewa123.
To nie jest uproszczenie. Statystycznie zdecydowanie bardziej ryzykujesz, życiem i zdrowiem, jadąc choćby z Łodzi do Krakowa, czy wchodząc na pierwsze lepsze przejście dla pieszych, niż startując w na dystansie 42 km – w słońcu nawet. Chodzi o to, że stosunkowo "łatwiej" zginąć na drodze, niż się na śmierć zabiegać.
Każdy pije według własnego pragnienia...

Obrazek
Ryszard N.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2241
Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49

Nieprzeczytany post

Iwan pomijam przypadki gdzie zawodnicy padali "do końca" i sprawa nabrała wymiru dyskusji publicznej, np. chłopak który zmarł podczas jednego z półmaratonów. Kilka lat temu byłem za granicą na maratonie. Jeden z kolegów dwieście metrów przed metą padł. Służby medyczne udzieliły mu pomocy. Niestety, nie wyciągną jakicholwiek wniosków z tego przypadku. Pół roku później było po wszystkim. Po jednym z biegów zmarł w pokoju hotelowym.
W przestrzeni medialnej w prasie w internecie, mnoży się od zachęt do uprawiania sporty na ogromnym poziomie wysiłku. Bez wątpienia, bez względu na stopień wytrenowania, jest nim maraton. Są nimi też inne biegi. Przykładem może być "niewinna" dycha. Daleko nie szukając, słyszałem na Maniackiej odgłosy karetki. Różne osoby którym ktoś, nie dokładnie im, rzucił wyzwanie, próbują dorównać do czegoś co przeniesie ich w inne miejsce. Często osoby te są nie przygotowane do takiej aktywnošci. Może ktoś im podsunął jakiś plan, może kupili jakiegoś Runers'a i wyczytali na okładce "Ta wiosna będzie Twoja", "Mniej trenuj, szybciej biegaj", itp. bzdety. Co się dzieje dalej ? A no dzieje sié tak jak miałem okazję obserwować w Pile. Trochę wyższa temperatura, po drodze, na mecie kupki biegacz na asfalcie, na trawie.

Ja jednak rozumiem, to Ci co to BIEGAJĄ DLA PRZYJEMNOŚCI. Uwielbiam tą figurę. Mam jednak często problem w tym, jaką treścią ją wypełnić,...:)
Awatar użytkownika
Ewa123
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 320
Rejestracja: 05 lis 2011, 14:17
Życiówka na 10k: 40,16
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Beskidy

Nieprzeczytany post

blink pisze:Ewa123.
To nie jest uproszczenie. Statystycznie zdecydowanie bardziej ryzykujesz, życiem i zdrowiem, jadąc choćby z Łodzi do Krakowa, czy wchodząc na pierwsze lepsze przejście dla pieszych, niż startując w na dystansie 42 km – w słońcu nawet. Chodzi o to, że stosunkowo "łatwiej" zginąć na drodze, niż się na śmierć zabiegać.
Ale ludzki organizm to nie statystyka :oczko: Jak ostatnio widać na forum.
Awatar użytkownika
Księżna
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3089
Rejestracja: 01 lis 2011, 23:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: ...karocą po drogach mknę

Nieprzeczytany post

Ewa123 pisze:
blink pisze:Ewa123.
To nie jest uproszczenie. Statystycznie zdecydowanie bardziej ryzykujesz, życiem i zdrowiem, jadąc choćby z Łodzi do Krakowa, czy wchodząc na pierwsze lepsze przejście dla pieszych, niż startując w na dystansie 42 km – w słońcu nawet. Chodzi o to, że stosunkowo "łatwiej" zginąć na drodze, niż się na śmierć zabiegać.
Ale ludzki organizm to nie statystyka :oczko: Jak ostatnio widać na forum.
E-tam... regularnie nabywam kontuzji wynikających z życia codziennego. Częściej uderzam się o framugę drzwi, spadam ze schodów niż upadam z roweru czy w trakcie biegu.

A tak poważniej - odnośnie wpisu blink - wydaje mi się, że chodzi też o pewną kwestię: odcięcie prądu podczas wysiłku typu bieg, może/ma uchronić organizm przed poważniejszym uszkodzeniem.
Jeśli kierowca jadący vis a vis ma odcięcie prądu i uderza w nasze auto... to nasz mózg niewiele może zrobić by nas ochronić.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ