I mamy słowo klucz. Dieta nie jest na samym początku aż taką podstawą, jak wiele osób mówi.
Moje wakacje i miesiąc przed wakacjami pewnego pamiętnego roku wyglądały prosto - wywalam słodycze, zaczynam się ruszać. Przez pierwszy miesiąc były to tylko A6W, hantelki. W wakacje doszło do tego bieganie i basen. Przypominam - cała dieta to brak słodyczy, zdrowsze jedzenie.
73 kg -> 63 kg. Ostatecznie, już chwilę po wakacjach, doszedłem do 58,3 kg, i była to masa zawierająca w sobie znacznie, znacznie większą ilość mięśni, niż początkowe 73 kg. Mały89 dokonał wielkiej rzeczy, ale też chudnięcie tak znaczne (mam nadzieję, że to nie brzmi w żaden sposób źle) to co innego, niż chudnięcie o kilka/ew. naście/ kilo. Przy tym drugim nie musimy nakładać aż tak rygorystycznej diety - oczywiście, że warto, ale tutaj decyzję może mieć już sam zainteresowany - to tak samo jak z sensem biegania. Ja ciągle chcę poprawiać wyniki, polepszać wydolność*, inny - pójdzie pobiegać w weekend, kompletnie nie dbając o czas. Jeden chce mieć dietę wspaniałą, zapewniającą idealną ilość minerałów, witamin, o pięknych proporcjach, taką, która zapewni najlepsze wyniki - drugiego usatysfakcjonuje świadomość, że odżywia się na tyle zdrowo, że nie szkodzi sobie jakoś szczególnie, może nawet pomaga. Wg mnie dieta nie jest aż tak konieczna, jak ruch, i ten pogląd będę podtrzymywał.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
Mam pytanie odnośnie pracy licencjackiej. Pytam was, bo wierze że będziecie bardziej zaangażowani niż mój promotor- powiedział- jak będziecie coś mieli to przyjdźcie. Ale nic nie powiedział, co zrobić, żebyśmy coś mieli.
Temat mojej pracy licencjackiej: " Bieganie długodystansowe jak rekreacyjna forma aktywności fizycznej".
Oczekuję mądrych odpowiedzi na temat jak ona powinna wyglądać, co powinnam mieć w niej zawarte, co po kolei, może ktoś z Was będzie miał jakiś pomysł.
mój ogólny zarys to: - historia ogólna biegania- dlaczego ludzie biegali, jak to sie stało, że została ona dyscypliną sportową, kto ją ponownie ożywił w czasach nowożytnych
i tu znów mam dylemat- do jakich czasów mam się odnieść daleko wstecz?
1. czy aż do takich kiedy to ludzie pierwotni biegali z dzidami, żeby zdobyć pożywienie i wysoka sprawność fizyczna dawała im szanse na przetrwanie, bo mogli sobie poradzić jakoś z zagrożeniem;
2. czy zacząć dopiero od momentu kiedy to w starożytności ludzie na początku biegali, żeby roznosić informacje, wiadomości na dalekie odległości, dopiero później ludzie rywalizowali w bieganiu i podczas utworzenia IO bieganie stało się konkurencją olimpijską ( ale tu też były biegi krótkodystansowe), następnie zakazano organizowania Igrzysk przez Teodezjusza, który stwierdził, że całe te zawody są antyreligijne (tak w skrócie);
3. później to byli gladiatorzy, którzy biegali z tarczami, później rycerze, którzy już walczyli na koniu ( w tym okresie nie wiem co się działo dokładnie, muszę się douczyć)
4. dopiero francuski baron Pierre de Coubertin chciał wznowić igrzyska, bo myślał, że sport zaprowadzi pokój na świecie; te igrzyska po pewnych zmaganiach zostały wznowione, tylko nie wszystkie państwa brały w nich udział z powodu wojen i nietolerancji;
5. Następnie zaczęto biegać rekreacyjnie w Ameryce, bo stwierdzono ( lata 70-te, 80- te), że rozwój cywilizacji, źle wpływa na nich- już powoli widać było otyłość, choroby, itd.
6. wreszcie w latach 80- tych bieganie trafiło do Polski! Kiedy ogłoszono pierwsze zawody w Warszawie, to ludzie zafascynowani taką myślą, że mogli by wystartować w zawodach, stanęli na starcie w liczbie kilku tys. A na "trenujących" gapiono się na ulicy jak na dziwolągów;)
- dlaczego ludzie podejmują się biegania długodystansowego (rekreacyjnie)- co przeciętnych ( mam na myśli normalnych, nie wyczynowców) ludzi skłania do tego aby rozpocząć bieganie? Mam na myśli: promowanie zdrowego stylu życia, dbałość o zdrowie i sylwetkę, ucieczkę od nałogów, walka z chorobą, chęć poznania nowych osób, wypróbowanie swoich możliwości, chęć osiągnięcia jakiś wyników sportowych w życiu (np. przebiegnięcie maratonu), itd.
- jakie zmiany fizjologiczne zachodzą w organizmie osoby która biega rekreacyjnie- rekreacja wiąże się z jakimś minimum czyli zasada 3*30*130
- jakie zmiany w psychice
- może jakieś rekordy, sportowców- choć wydaje mi się, że to może odbiegać od tematu pracy - może przeprowadzić internetowo jakąś ankietę- typu: dlaczego podjąłeś się biegania?
albo: co zmieniło się, gdy zacząłeś biegać? Nie wiem co mogłabym zrobić. Obiecuję, że jak promotor wróci w przyszłym tyg z urlopu to pójdę do niego i będę go gnębić.
i dalej nie mam pomysłu. Studiuję 2 kierunki i zajęłam się nauką nie myśląc o pracy licencjackiej. Muszę ją napisać w niecały miesiąc, temat wziął się z tego, że lubię ten sport. Byłabym bardzo wdzięczna za podpowiedzi, sugestie, propozycje (np. ciekawych lektur), za cokolwiek.
Bylon podzielam twoją opinię. Choć nie ważę 100 kg, ale początek miałam jak Mały. Pizza, browar, fajka, balanga, nauka. Choć studiuję wychowanie fizyczne!!! Było mi trudno, ale w końcu uczyłam się danego ruchu, którego wymagano, dawałam radę. Ale źle wyglądam na tle innych- to jest powód. Do tego świadomość niezdrowego życia. Jest mi wstyd.
domenadel, zapomniałaś wspomnieć, na jakim kierunku jesteś. Co to za studia? W zależności od tego, gdzie się uczysz, nacisk w pracy kładziesz na coś innego.
Poza tym nie wiń promotora. Jako że studiujesz dwa kierunki, wnioskuję, że jesteś osobą myślącą, a jako taka powinnaś wiedzieć, co Cię interesuje i o czym chcesz pisać. I to już wiesz, więc nie jest źle. Problem w tym, że - nawet jeśli to tylko licencjat - to Twój temat i to Ty powinnaś mieć na niego pomysł, a nie Twój promotor. On jest od czegoś innego. Może Cię nakierować, kiedy zbłądzisz, bo za bardzo zaczniesz rozgrzebywać jakiś wątek, a tymczasem nie jest on istotny, jeśli uwzględni się temat rozprawy itp., itd. Skoro zadajesz pytania, i to całkiem konkretne, to oznacza, że masz pomysł, tylko nie chce Ci się go zrealizować. Siądź, machnij kilka stron o historii biegania (a tu najlepiej zacząć od początku, skoro nie wyznaczyłaś w temacie ram czasowych), wydrukuj i idź z tym do promotora, który będzie wtedy wiedział, z kim pracuje. Przeczyta, zgani bądź pochwali, będzie miał jakieś sugestie, podda pomysły. To Ty masz mieć ten licencjat za samodzielne myślenie, promotor już go zdobył. Jeśli się okaże, że te kilka stron według Twojego promotora można wyrzucić do kosza, będziesz mieć czas na przemyślenia, ale też nie stracisz za wiele, bo jednak nie poświęcisz na to więcej niż kilka dni.
Jeśli masz miesiąc na napisanie pracy (co nie jest niemożliwe, bo sama miałam znacznie mniej), to nie czas na szukanie lektur, to czas na doczytywanie ich, bo potem musisz z tego jakieś wnioski wysnuć. A ile jesteś w stanie przeczytać w ciągu miesiąca, tak żeby potem mieć jeszcze czas coś swojego napisać? Dwie, trzy pozycje? Kiedy chcesz zdążyć jakąś ankietę przeprowadzić? To chyba nie ma sensu.
Aaaa wspomniałam, że na wychowaniu fizycznym we wcześniejszym poście.
Spokojnie, przczytałam Skarżyńskiego- " Biegiem przez życie", "Waga Startowa" M. Fitzgarald, " Jak zacząć biegać" S. Kirkham, jeszczę chcę przejrzeć " Maratony i ultra maratony" J. Skarżyńskiego, mam ogarnięte historię i rodzaje biegów z "Encyklopedii sportów świata", różne pojęcia typu sport, rekreacja, trening zdrowotny i wiele innych ( z encyklopedii, leksykonów)
Wiem, że to nie jest zbyt wiele. A z tym promotorem mi chodzi o to, że nie powiedział nam jak to ma wyglądać i jak to ma być obrzerne.
Mieliśmy jedno spotkanie na którym zebrał tematy, powiedział fajne tematy, pokserujcie sobie coś na swój temat z "lidera" czy "wychowanie fizyczne" i zacznijcie pisać, jak napiszecie to przyjdźcie.
A inni promotorzy: masz zrobić to i to, znaleźć to i to, poczytać to i to i na pt. napisać to i to. I oni już szlifują a u mojego promotora nikt nic nie ma.
Zresztą nie ważne, z anatomia i fizjologią jestem za pan brat, bo to mam na drugim kierunku (który interesuje mnie bardziej) mam na bieżąco, i kinezjologia.
Ja tam uczyć się lubie, czytać to nie problem, myślałam, że ktoś podpowie jak on to widzi, bo może wtedy mi coś zapali się w głowie. Niestety brak mi tej części w mózgu odpowiedzialnej za rozwiązywanie takich problemów;)
Mógłabyś mi napisać jaki jest Twój cel główny pracy (oraz cele szczegółowe) - to jest bardzo ważne i od tego powinno się zacząć. Jakie masz problemy badawcze? Hipotezy? Rozumiem, że chcesz przebadać osoby, które biegają amatorsko - w jakim wieku? W każdym?
Aby praca była na temat i nie wykraczała poza tematykę, koniecznie musisz sobie zadać kilka pytań - co Cie interesuje, co chcesz zbadać, na jakie pytania chcesz uzyskać odpowiedz, co chcesz przedstawić w swojej pracy.
I tak jak pisałam na początku najważniejszy jest CEL pracy oraz przedmiot badań. Z tym będzie Ci naprawdę łatwiej. Licencjat nie jest aż tak bardzo wymagająca pracą. Twoje badania nie muszą być robione na dużą skalę. Ja wybrałabym sobie jakiś "teren" do badań. Jakiś jeden wycinek rzeczywistości. Jakiś przedział.
Miałaś na studiach metodologie badań?
Już edytuje swój post kolejny raz, ale ciągle chcę coś dodać do mojej wypowiedzi
Masz fajny temat, ale jest w nim dużo haosu. Chciałabym Ci pomóc, ale musiałabyś mi napisać:
- przedmiot badań
- cel główny badań
- główny problem badawcze
- szczegółowe problemy badawcze
- hipotezy
- metodę badań, narzędzia
Potem będziemy myśleć dalej
Ostatnio zmieniony 21 mar 2013, 11:49 przez Provitamina, łącznie zmieniany 1 raz.
Dlaczego musisz to napisać w miesiąc??? Nie wiedziałaś wcześniej, że praca licencjacja Cię czeka? Ekhm...
O tym bieganiu z dzidami to poczytaj sobie "Urodzonych biegaczy" - to mało naukowa książka, ale daje nową perspektywę i znajdziesz trochę nazwisk i tytułów, do których można się odnieść.
W tym zarysie masz za dużo różnych kwestii - a wtedy żadnej z nich nie zgłębisz. Praca licencjacja to nie doktorat na tysiąc stron, więc jeśli chcesz napisać coś porządnego, to wybierz jedno z tych zagadnień i na nim się skup.
Jeśli chcesz robić ankiety, to od razu dojdzie Ci kwestia metodologii - jesteś w stanie to zrobić? Bo co innego pisać o rysie historycznym biegania jako dyscypliny sportu i rekreacji, a co innego analizować dane.
Moja rada: wybierz jeden aspekt z tych, które wymieniłaś, usiądź, pomyśl, jak to ugryźć - co będzie Ci potrzebne, czy jesteś w stanie zrobić to dobrze, napisz sobie konspekt i idź z tym do promotora. Promotor nie jest od tego, żeby powiedzieć, co masz zrobić, co przeczytać, jak napisać, a Ty to oszlifujesz - to jest zachowanie kiepskiego promotora, od którego mało się nauczysz, bo odwali robotę za Ciebie. Dobry promotor pomoże Ci nie zboczyć z drogi, ale do tego potrzebuje czegoś od Ciebie - dlatego zacznij pisać. Zrób konspekt, zacznij pisać choć kawałki rozdziałów - na tym będziecie mogli z promotorem pracować.
Szelma ma racje Nie będę już się na ten temat rozpisywać.
Jak ja pisałam prace magisterską to pierwszym wymogiem mojego promotora był temat pracy, cześć metodologiczna, następnie spis treści (ogólny zarys). Potem dopiero zaczęłam pisać teorie, rozdział po rozdziale.
Dzięki za mądre odpowiedzi i wskazówki. Szelma oczywiście, że wiedziałam, tylko wzięłam się za naukę, a na inne już nie miałam siły/czasu. Nie jestem tak głupia, żeby o tym zapomnieć, powiedziałam, że najpierw zaliczę jedno, później wezmę się za drugie. Teraz chciałam się zmobilizować i napisać tę pracę.
Na początku myślałam o temacie: " Bieganie długodystansowe jako rekreacyjna forma aktywności ruchowej w Polsce", pewnie to dla was idiotyczne założenie, ale chciałam tą pracę napisać na podstawie własnych doświadczeń. Po prostu ludzie w dzisiejszych czasach w dużej mierze zapomoniają o tym, że trzeba dbać o siebie- zdrowo jeść i się ruszać- ruch nam jest pierwotnie przypisany. Rozwój cywilizacji sprawia, żę ludzie prowadząc siedzący tryb życia i nie mają pieniędzy na jedzenie lepszej jakości:są otyli, chorują, stres powoduje, że ludzie uciekają się do nałogów, bo nie mogą sobie poradzić z problemami i natłokiem informacji. Bo nie zawsze tak było, że każdy tu na tym forum biega od zawsze! Ci co biegają od zawsze, czyli trenują od dziecka to są dla mnie wyczynowcy, a większość z nas podejmuje się biegania jako - ucieczki od problemów, walka z nałogiem, walka z chorobą, walka z otyłością, chęć osiągnięcia własnych małych-dużych sukcesów.
No więc zaczynamy biegać, nasze życie się poprawia : chudniemy, lepiej się odżywiamy jesteśmy zdrowsi, spotykamy kogoś na swojej drodze- zakochujemy się, życie staje się dla nas łatwiejsze, stajemy się odważniejsi, cierpliwi, mamy lepszą kondycję, codzienne czynności nie sprawiają nam trudności, jesteśmy w stanie pobawić się z własnymi dziećmi- wyjść z nimi na rower, pograć w piłkę; stajemy się żądni wiedzy.
Każdy z nas, aby się motywować stawia sobie za cel jakieś zawody a w Polsce jest ich organizowanych całkiem sporo, biegamy- bo czujemy się wolni, podejmujemy jakieś wyzwania, dążymy do doskonałości.
Czemu biegi długie?- a kto dorosły (niezależnie od wieku od 20-70 lat) jest w stanie wybić się w sprintach itd. To właśnie takie osoby podejmują się biegania, bo pragną jeszcze coś w życiu zmienić, osiągnąć..
Teraz co mam robić? Niestety nic z zaproponowanych tematów przez promotorów mnie nie zainteresowało. Kiedy zaproponowałam swój, to promotor powiedział, że może być, zapisał, a ja naprawdę nie wiem co dalej robić. Nie mówił mi, że mam się zastanowić nad takimi problemami o których mi napisaliście. Nic nie powiedział jak ma to wyglądać- przez 3 lata studiów mimo bdb ocen nic nie wyniosłam- wzięłam się za drugi kierunek i ruszyłam pełną parą (przedmioty anatomia, fizjologia, kinezjologia, antropomotoryka- to coś co lubię). Nie wiedziałam, żę spotkam się TU z tak obszerną krytyką i ironią.
Nikt Cie tutaj nie krytykuje ani nie piszę z ironią.
Żeby Ci pomóc muszę wiedzieć jakie są podstawy. Naświetliłaś mniej więcej na jaki temat chciałabyś napisać tą pracę, ale dla mnie to jeszcze zbyt mało. Wyczuwam, ze masz żal do promotora, ze nic Ci nie doradził, nic nie powiedział, nie poinstruował. A jak wygląda sprawa z jego innymi seminarzystami? Też mają taki problem?
A tak w ogóle to coś musiał Ci ten promotor powiedzieć?
domenadel pisze:
Mieliśmy jedno spotkanie na którym zebrał tematy, powiedział fajne tematy, pokserujcie sobie coś na swój temat z "lidera" czy "wychowanie fizyczne" i zacznijcie pisać, jak napiszecie to przyjdźcie.
A inni promotorzy: masz zrobić to i to, znaleźć to i to, poczytać to i to i na pt. napisać to i to. I oni już szlifują a u mojego promotora nikt nic nie ma.
Jak go pytaliście jak macie podejść do pisania pracy licencjackiej, od czego zacząc, na co zwrócic uwagę to co odpowiedział? Nic? Czy poprostu nikt nie zadawał pytań?
W październiku na koniec miesiąca- spotkanie z pania dziekan, która poinformowała nas o tym, że musimy napisać PRACĘ Licencjacką
za 3 tygodnie spotkanie z promotorem, bo przez tyle czasu mieliśmy zastanowić się nad wyborem
-Powiedział, żebyśmy poszukali artykuły, dotyczące naszych tematów, w gazetach "lider", "wychowanie fizyczne" i znaleźli temat, pokserowali tematy- pierwsze spotkanie
-Na drugim spotkaniu było spisanie tematów, ewentualne naprowadzenie tych, którzy go jeszcze nie wybrali. Powiedział: teraz napiszcie we wstępie czego dotyczy wasza praca, jak cos bedziecie mieli to przyjdźcie -dlatego nikt nie pytał o nic odnośnie pracy. No mam żal do siebie, że moja doba nie trwa 48 godzin;)
-Później miał urlop 2 tygodnie
-później ja miałam praktyki 3 tygodnie z wychowania fizycznego jednocześnie chodząc na zajęcia z drugiego kierunku
- jak przyszłam z praktyk nadrabiałam 6 kolokwiów z anatomii, półtora miesiąca codzinnej nauki i zawalanie nocek
- 2 tygodnie praktyk jednocześnie chodząc na zajęcia z drugiego kierunku- właśnie wróciłam a promotor jest na urlopie chorobowym.
Napisałam tu, żeby zapytać się o to, poradzić, bo mam tydzień czasu, żeby już coś ruszyć a potem będę się spinać.
Krytyki i ironii to tu nie było - bez przesady. Za to - wydaje mi się - sporo konstruktywnych rad, pomimo tego, że forum o tym, jak mamy biegać, a nie jak mamy pisać prace o bieganiu Rozumiem, że wiedziałaś, że praca się zbliża, ale jednak zostawienie sobie miesiąca na napisanie sprawia, że całość robi się trudniejsza od razu - ale nie niemożliwa.
Jeśli chcesz napisać o takim aspekcie biegania, to pisz. Spisz to w formie konspektu - napisz w dwóch zdaniach, co będzie we wstępie, co w każdym rozdziale - i z tym pójdź do promotora. Powiedz mu po prostu, że będziesz wdzięczna za pomoc, jak to ruszyć. Jeśli pokażesz mu, że coś już zrobiłaś, to powinien pomóc i dać Ci konkretne wskazówki Zwłaszcza że co promotor, to inne zasady współpracy.
Ja studiuje dziennie. Dzięki za podpowiedzi, musiałam przeczytać poradnik o tym jak napisać pracę licencjacką Podchodze do tego spokojnie, bo w razie W moge bronić się we wrześniu bez żadnych konsekwencji. Może to byłoby i lepiej, bo przynajmniej nie dam sie namówić na niesportowe wakacje, przy piciu piwa na plaży.
Ale jak uda mi się napisać w terminie to też dobrze. Już wiem od czego zacząć, i na czym się skupić. Wiem, że najpierw muszę zawęzić swój temat. Za tą "krytykę i ironię" to sory, ale miałam mega zły dzień i miałam wrażenie, że wszyscy po mnie skaczą.
Dziś wykonane 1,5 h biegu w naprawdę spokojnym tempie, zrobione mniej więcej w granicach 10-12 km, będę musiała jakoś zmierzyć ta trasę, bo całkiem fajna naokoło jeziora. Fakt, że wybiegając z domu mam 2 km w jedną str po betonie. To są minusy dużego miasta- mało i odległe lasy. A jak jestem u mamy to las km od domu, ale za to taki pokaźny, że można biegać cały dzień, a na połączeniu lasów ścieżka rowerowa, w sam raz na rower lub rolki bo w jedną stronę ma już chyba do 30 km. Więc jest się gdzie wybrać. No a w zimę na jakies narty biegowe;) Pozdrawiam, zostało mi 36 dni do startu i zrzucenie do 3 kg, ale sądzę, że zdrowe jedzenie i aktywność ruchowa wystarczy. Muszę popracować nad postawą w czasie biegu, bo nieświadomie ciąglę patrzę się pod nogi. Być może sadło z przodu mi ciąży;)
Dziś zrobiłam razem 6 km, w tym po 3 km zrobiłam rozgrzewkę i trochę ćwiczeń tempo 7:05-7:30/km. Jestem zadowolona z takiego tempa , bo myslałam, że idzie mi gorzej. Dziś zmierzyłam sobie ten kawałek trasy. Razem wyszło ok 44 min. Czuję się dobrze, nic mnie dzisiaj nie boli, nie mam zakwasów. Jeżeli będę ćwiczyła systematycznie to może uda mi się przebiec na koniec kwietnia te 10 km w 55 min;)