Aśka: back for my back ;)

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Dzień dobry :)

Z uzupełnienia informacji nic nie wyszło, bo wyjechałam na tzw. urlop i postanowiłam nie zaglądać do kompa.

Urlop w polskich Tatrach, więc chodziłam po górach, jeździłam na desce... Taaa, jasne... Grypsko mnie dorwało jakieś syficzne, wprawdzie szybko dość minęło, ale nie obeszło się bez rozmów z Wodzem Wielkie Białe Ucho, więc syf wyjątkowo syficznie syficzny. Efekt: kilka fajnych spacerów zaliczonych, owszem (3? 4?...), stok zaliczony raz - niedługo, godzinka z okładem, bo raz, że sama nie jeździłam wieki, to w dodatku mój facet początkujący absolutnie i nie warto było przeginać, żeby się nie zniechęcać :spoko:
Grypa moja pozwoliła nam spokojnie odpocząć kilka kolejnych dni (pierwszy Sylwester od dzieciństwa, spędzony przed TV - ciekawa sprawa, same Keviny i inne durne polskie komedie...), potem udało nam się zaliczyć Morskie Oko (ech, cudnie, panie, cudnie! i prawie zero ludzi, bośmy pod wieczór niemal szli, nawet 2 wilki spotkaliśmy - stracha się najedliśmy przy okazji tak ciut ciut, bo we dwójkę w ciemnym lesie, sami, cicho, pusto... dobrze, że dognała nas ekipa radosnej i pokrzykującej młodzieży, to wilcy uciekły i razem już poszliśmy na dół - raźniej, oj, raźniej :D), i dla odmiany choroba przykuła do wyra mojego faceta.
Także aktywnie było, że ho-ho, ale przynajmniej piękne widoki za oknem :)

No i wesoło generalnie, bo w domu nowy lokator, a właściwie lokatorka. Mamy już większego psa, nieco mniejszego kota, a teraz doszedł mały psiaczek, który miał być u nas jako tymczas, a został na stałe. Jest cudna, śliczna, wariat i łobuz, jakich mało, i co najważniejsze: nasza już nieco dojrzalsza 4-letnia panienka, która gnuśniała nieco, biegając ze mną wprawdzie, ale wyczekując na nas długie godziny w samotności (bo kot jest, ok, ale na parapecie śpi cały dzień, z przenosinami na łóżko czy inną kanapę ewentualnie...), ożywia się ewidentnie przy szczylu :D
Bawią się razem, starsza młodszą równo ustawia, ale też przeciągają się liną, przewalają po całym mieszkaniu i generalnie szał.
W Zakopcu poszliśmy razem na kilka spacerków - mała wokół dużej jak satelita, smyczy nie trzeba (tylko na ulicy, bo gdyby prysnęła pod koła, to oj!), no i gałązki, szyszeczki, kałuże, śnieżek! Fajnie to wszystko odkrywać na nowo z małym psiakiem, bo duży nadal się cieszy, ale już nie nowość i już wszystko wie - więc inne jakieś takie poczucie ;)



Ok, to teraz do biegowej rzeczy, żeby nie było, że tylko lajf swój streszczam ;)

Tu dwie nowości. duże nowości :D jaram się i się lękam się, ale co nas nie zabije, to wzmocni, tak?

NOWOŚĆ 1: Garmin 310 pod choinkę. Tu się jaram niezwykle i będę sobie powolutku odkrywać, co to też ma za bajery. Dopiero dziś mam dostęp do kompa, ale nie wiem, czy zdołam choć cokolwiek zrobić w kwestii ustawiania i analizowania wszelkich ciekawostek, bo sajgon w chałupie i mnóstwo ogarniania przed jutrzejszą robotą. Tak czy siak: najbardziej mnie chyba cieszy wcale nie jakiś super-extra-hiper bajer, tylko... że to-to ma ekran, co to może non-stop lekko świecić, bo przy pogodzie, jaka za oknem, nike+ stawał się nieczytelny przez durny brak światełka.
Inne cuda - dopiero poodkrywam, niektóre już odkryłam, aczkolwiek zapewne jeszcze trochę mi zajmie, zanim zobaczę, czym to się tak dokładnie je. Chwilowo apetyt rośnie ;)

NOWOŚĆ 2: ekhem, się lękam powiedzieć aż... jeden pan kolega powiedział, żem zgłupiała do cna, chociaż mniej dosadnych słów litościwie określił :spoczko:
zgłosiłam się do akademii triathlonu, przyjęli mnie, obiecali, że pod okiem trenera na mecie nie umrę, tylko dobiegnę/dopłynę/dojadę szczęśliwa... We wtorek pierwszy trening; będę zdawać relacje na bieżąco, mam nadzieję.
Obiecują, że każdy debiutant da radę, moje parametry i "osiągi" opisałam skrupulatnie, żeby nie było, że zginę śmiercią zawałową - dali zielone światełko, a skoro się znają, to chyba się znają, co?
Teraz jeszcze tylko nie wiem, jak sobie ustawić moje parkowe bieganie, bo nie wiem, jak dokładnie będą rozłożone treningi w tygodniu, ale mam nadzieję, że szybko sobie ułożę wszystko. Jutro idę na jakąś godzinkę moim klasycznym tempem z tętnem 140, we wtorek się widzę z trenerem i mam nadzieję, że wszystko mi powie i na wszystkie wątpliwości odpowie.
A szanownych Państwa bardzo proszę o trzymanie kciuków - żebym wytrwała w treningach, żebym w pięknym czasie :uuusmiech: (ok, ok, w jakimkolwiek wyznaczonym jako limit...) ukończyła wszystkie 3 etapy biegu, a potem, może i padła na chwilkę, lecz wstała szczęśliwa ;)


wsjo na dziś.

:)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

test
.......


edit: chciałabym wrzucić w stopkę albo przynajmniej do postów, bo mi się już nie chce wrzucać danych na run-loga :D, więc teraz sobie poedytuję ten post ze 100 razy ;))


edit nr 15345345:
kiszka, nie da się nawet RSS ustawić porządnie, samą turystykę mi uwzględniał, w pomocy nic nie ma, więc olewam temat, olewam też wszystkie inne dzienniczki i już tylko w garmin connect się bawię, żeby życia przed kompem nie spędzać ;)
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

No, pierwszy trening z garminkiem moim ślicznym ;) za mną. Wprawdzie mały klops, bo w Zakopcu zostawiłam czujnik tętna (mam nadzieję, że tam, bo jak tam, to do odzyskania, jak gdzieś w drodze jakimś cudem wypadł, to ponad 2 stówy do wydania :/).
Założyłam więc stary pulsometr, niemniej jakoś szczególnie nie przejmowałam się tym razem wskazaniami, biegłam tak, żeby lekko poczuć - wychodziło tętno w okolicach 150. Czuję się lepiej, niż przy tych 140, bo mam wrażenia nieco, że pobiegałam :D

Obrazek
Wklejam dane z garmina:
Czas: 00:49:51
Dystans: 6.22 km
Mapka: http://connect.garmin.com/activity/62814599

I od razu mówię, że chyba nieco dokładniej mierzy, niż Nike, który wprawdzie w biegu ulicznym pokazał mi odległość niemal idealną, ale odnoszę wrażenie, że na górkach, pagórkach i innych ścieżkach trochę się myli.

Obrazek
Jeja, masakra! Ok, temperatura mi odpowiada, nie muszę zakładać 3 ton ciuchów, tylko dwie ;), ale co się dzieje na ścieżce, zasługuje na elaborat... Śnieg byłby fajny, ale ten lód, błoto... I psie kupy centralnie na chodnikach... Jak można przynajmniej w krzaki psa nie zaprowadzić?
Trudno się mówi i omija się dalej :spoczko:

Podsumowując, fajnie znowu sobie pobiegać, długą przerwę miałam, ale już z powrotem w ryzach wszystko :hej:
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Pierdykam, fajnie! :)
Wprawdzie z kilkunastu osób byłam niemal najwolniejsza, ale kurde frajda jest! :D

Szczegóły:

Obrazek
Czas: 00:46:10
Dystans: 6.80 km
Śr. tempo: 06:47 min/km
(ostatnio było 08 moim radosnym truchtem z tętnem 140 - coś mi mówi, że kilogramy jednak w końcu polecą, nie bacząc na teorie, tylko na ogólne zasapanie ;) mam nadzieję, w każdym razie, bo chwilowo cel główny celem głównym, niezależnie od wszelkich startów ;) )
Mapka: http://connect.garmin.com/activity/63007050

Zaczęło się od tego, że się spóźniłam i nie mogłam nikogo znaleźć, bo podjechałam od złej strony, zaczęłam więc - wisząc na telefonie do organizatorów ;) - lekkim truchcikiem, w ramach poszukiwań. Jak wreszcie się znaleźliśmy, ekhem, no, tempo mi podskoczyło nieco ;)
To raz. Dwa: wszystkich tych "debiutantów" zobaczyłam i mi mina nieco zrzedła - tylko ja mam sylwetkę mało biegową, po reszcie widać, że nie śpią przed TV generalnie :)

Zrobiliśmy dwie pętle po 3 km z okładem. Od razu wydzieliły się dwie grupki: jedna poleciała szybciej (moim tempem startowym z jedynego mojego startu w życiu jak dotąd...), druga wolniej. Najpierw goniłam panów (bo ze mną tylko 3 kobity w sumie, reszta faceci; wiek w czapkach i po ciemku niezbyt rozpoznawalny, ale przewaga starszych ode mnie na bank, nieraz i sporo starszych - więc 1. szacun :D, 2. mam czas, żeby gonić :spoczko: ), i całkiem nieźle udało mi się deptać im po piętach.
Chwila rozciągania (trener pokazywał wszystkim, co i jak, stąd w przerwie, żeby każdy miał szansę - a nie pod koniec tylko z tymi, co dobiegną najszybciej - miło :)), i druga pętla. Tu już zostałam w wolniejszej grupce jednak, bo nie ma co wyzionąć ducha na pierwszym treningu - wystarczy, że czuję wszystko dosłownie, nogi, tyłek, ręce nawet.
Oj, zatruchtałam się ostatnio, zatruchtałam! :D Dobrze, wreszcie nieco kopa w tyłek dostanę i podyszę wprawdzie, posapię, ale z pewnością z korzyścią tylko i wyłącznie.

Fajnie, bo mimo, że trochę sobie dworowali panowie z nas-żółwi, to jednak i zagrzewali nieco, pocieszając, że szybko wyniki poprawimy, że lepiej z szybszymi, etc. itd., i takich różnych miłych tekstów padło, więc przyjemnie bardzo, mimo czerwonej jak burak z wysiłku twarzy i wielkiego zawstydzenia, że ja młoda, kurde, zdrowa, sprawna... no, na bank w gronie znajomych biegająca jak zawodowiec... a tu niemal na szarym końcu...

Rzecz jasna, jak tak biegłam z całych sił, to nie raz, nie dwa, ale tych razy pięćset przemknęła mi myśl, czy ja na pewno aby dobrze robię, czy dam radę w czerwcu triathlon nie tylko ukończyć w tydzień, ale i zmieścić się w limitach czasowych... Z wątpliwościami podeszłam do trenera, ale pocieszył, że mam ćwiczyć pilnie i bacznie i będzie dobrze. Skoro on ukończył, to i ja ukończę :D Jeje! :spoczko:

Tym radosnym akcentem kończę, baaaaaaaaaaaaaaardzo zadowolona, że się na rzecz całą zapisałam, i z wielką nadzieją, że teraz może i coraz ciężej, bo wcale nie lżej, ale milej i fajniej i coraz bardziej satysfakcjonująco będzie :D
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

czwartek 13.01.2011.

Rześko ;) Fajna pogoda - tak nie za ciepło, nie za zimno, idealnie. Mój domowy termometr, który zawsze pokazuje inaczej, niż piszą w necie (tv niet, więc nie wiem, co mówią w tv ;) ), wskazał +5, ale mam wrażenie, że jednak trochę chłodniej jest. Tak czy siak: idealne :))

Obrazek
Dziś biegłam po parku, który wreszcie wyremontowali (może zresztą już jakiś czas temu - zniechęcona wiecznym remontem przestałam się w tę okolicę zapuszczać), ale spektakularnych efektów nie widać. Ot, zrobili oczko wodne i niebieski płotek, z obiecanego wybiegu dla psów nici.
W sumie - będzie nieco polityki od rana, a co ;) - przestaję liczyć na cokolwiek, co ktokolwiek, że tak powiem, "obieca". Ścigamy się wciąż, żeby tę Europę doścignąć, gnamy za Stanami, a pewnie jak się wyjedzie na jakieś światowe zadupie, będzie tam większa cywilizacja, niż w naszym bufoniastym kraju.

Wkurzam się, bo dyskusji o psich kupach i psich smyczach i kagańcach od pierona, ale wybiegu dla psa w naszym kraju nie widziałam, a przeprowadzałam się już między 4 miastami, w tym w 2 z tych 4 miast miejsce zamieszkania (a więc i dzielnice czy inne osiedla) zmieniałam średnio kilka razy. W cywilizowanym kraju średnia wskazywałaby, że co najmniej kilka psich wybiegów ujrzę na oczy, ale u nas zero. Jeje! Kurde :/

Dobra, o treningu miało być - bo poza tym humor mam dobry, tylko mnie ten wybieg zirytował.


Tu dzisiejsze zestawienie:

Dystans: 9.20 km
Czas ruchu: 01:02:32
Śr. tempo: 06:50 min/km
- starałam się biec szybciej, niż na moich solowych treningach, ale nie udało mi się utrzymać takiego tempa, jak na wtorkowym treningu z Akademią Triathlonu ;) EDIT: wow, jednak średnia prawie taka sama! juhuuuuuuu, idę pić :D
Mapka: http://connect.garmin.com/activity/63200723

Zrobiłam sobie podział na okrążenia, żeby mieć pogląd, jak mi się zmienia w czasie biegu:
czas km tempo
1 00:13:40 2.17 06:17 - dobiegnięcie do parku i pierwsze kółko
2 00:09:19 1.44 06:27 - kółko duże
3 00:10:02 1.47 06:49 - ''
4 00:10:02 1.41 07:06 - ''
5 00:09:29 1.38 06:52 - ''
6 00:10:22 1.32 07:50 - małe kółko i powrót do domu

Wsjo na dziś, czas mnie goni, więc szałer i spadam do roboty.
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

hmm, no i zabraknie mi etykietek :D

część druga dzisiejszego dnia:

Obrazek BASEN

Pierwszy trening na basenie za mną, czas: godzina.
Kiedyś pływałam sporo, zdecydowanie wyłącznie żabką, dzisiaj wreszcie uczyłam się kraula :D

Bardzo fajnie, bardzo fajne podejście trenera: wyłuskał, kto jak pływa i każdy miał zadania dostosowane do swojego poziomu. Poziomy były zasadniczo dwa, ja w tym "mniej zaawansowanym" :spoczko: - i tu myślałby kto, że się podział skończy, ale nie. Po kilku basenach się okazywało, że ktoś sobie radzi lepiej z czymś, gorzej z czym innym - i miał dalej inne ćwiczenia zadawane. Baaaardzo fajna sprawa :)

Także się cieszę znów niebywale, bardzo zadowolona jestem.

Znowu mnie dopingowali chłopaki (tym razem jedyna baba byłam, inne pewnie w innej grupie są - pływanie mamy w mniejszych grupkach), także od tej strony też bardzo miło.

Słowem: drugi trening, drugi pozytyw wielki :)


Jutro rower - moja wieloletnia licealna miłość, oj wieeeeeeeeeloletnia. Tyle, że zarzucona po przeprowadzce do miasta (mieszkałam w Tatrach, echhh...), nieco jeszcze jeździłam do szkoły, później do pracy, ale gdzie miejski ruch, a gdzie Chochołowska...
Nic to, ważne, że jakaś namiastka :)
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

piątek 14.01.2011

Obrazek BIEGANIE

Dziś krótko, bardziej potruchtałam, w ogóle nic mi się nie chciało, więc dobrze, że musiałam iść z psem tak czy siak, a jak już poszłam, to i pobiegłam co nieco. Ale nie chciało mi się strasznie strasznie, bo dzisiaj dzień był (już od wczoraj) taki jakiś ch...wy ogólnie. Niemniej, cokolwiek zrobione:
Czas: 00:21:07
Dystans: 2.87 km
Mapka:
http://connect.garmin.com/activity/63336603



Obrazek ROWER

Pierwszy trening na rowerach dziś mieliśmy w ramach Akademii - całkiem spoko. Niecała godzinka, bo się spóźniłam (w ramach noworocznych postanowień: NIE BĘDĘ SIĘ SPÓŹNIAĆ... Dam radę to wypracować, dam na bank do końca roku - najtrudniejszy mój cel, ale w końcu umówmy się, że nie niemożliwy do realizacji... :bleble:
Ubrałam się nieco za ciepło, w długie rękawy i nogawki, więc spociłam się mocno - ale może to zadziała przy okazji na moje "radosne" kilogramy :D Następnym razem jednak zdecydowanie muszę pamiętać, że mam się ubrać nieco lżej :/



A teraz się pakuję i spływam w trasę - jutro szkoła w Łdz.
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

pn 17.01.2011

ObrazekSIŁOWE
45 min. zestawu z dvd (Tamilee Webb konkretnie, gdyby kogoś interesowało ;) ), tj. nogi, ramiona, brzuch po 15 minut

ObrazekBASEN
czas: 50 min.
odległość: 1 km :) czyli do czerwca muszę przyspieszyć dwukrotnie, aaaaaaaaaa! ale ok, ćwiczyłam sobie nogi do kraula, ręce do kraula, usiłowałam samego kraula pół basenu z oddechem na prawą stronę, pół - na lewą, w ramach odpoczynku plecy i żabka.
10x 2 odległości basenu, basen 50 m, więc kilometr się uzbierał ;)
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

18.01.2011

ObrazekBIEGANIE

jeden trening dziś, podzielony na dwie części:

1) bieg ciągły - chociaż równo mi to nie wyszło, ale mniej więcej:
Mapka: http://connect.garmin.com/activity/64004481
Czas: 00:34:21
Dystans: 5.57 km
Śr. tempo: 06:09 min/km
- WOOOOOOOOOOOOOOOW! :D Dziś była dwójka trenerów - Tomek biegał z szybszymi chłopakami, Ola biegała z wolniejszą grupką, tj. 2 kobitki, 1 chłopak i ja. Miałam kłopot taki, że szybka grupka jest dla mnie za szybka, wolna z kolei - zbyt wolna i nie ma sensu ani, żebym ducha wyzionęła, ani żebym na treningu odpoczywała, więc biegałam sama między nimi. Efekt: moje najszybsze tempo treningowe! Szybsze, niż ostatnio o pół minuty! JUHUUUUUU! A czułam się ok - tak, że poczułam, ale nie padałam na ryj, za przeproszeniem ;)
Śr. tętno: 154 uderzenia/min
Maks. tętno: 168 uderzenia/min


2) podbiegi, potem trucht; razem:
Mapka:
http://connect.garmin.com/activity/64004486
Czas: 00:13:03
Dystans: 1.60 km
Śr. tętno: 144 uderzenia/min
Maks. tętno: 166 uderzenia/min


W czwartek biegam sama, w sobotę i niedzielę trening z trenerami :)
Ustaliłyśmy z Olą, że będę sobie biegać w jej grupce, ale własnym tempem, żeby nie tracić, tylko zyskiwać na treningach. Bardzo mi to odpowiada, bo chociaż trenowanie w grupie przyjemne jest, to chcę korzystać na maxa, rzecz jasna :))

Ok, odpoczęłam, jeszcze chwilkę sobie posiedzę przed kompem, i się muszę porządnie porozciągać, bo chociaż rozciągaliśmy się po bieganiu, to czuję, łoj, czuję ;) Fajnie tak czuć :D



Info z innej beczki: zedytowałam pierwszy post - tak, żeby przy kolejnych celach były odnośniki od razu do miejsca, w których o realizacji konkretnego celu zaczynam pisać. Myślę, że ułatwi to sprawę tym, którzy nie chcą czytać bloga od początku, ale od konkretnego momentu właśnie, bez przedzierania się przez meandry stron i postów w poszukiwaniu jakiejś konkretnej części ;)
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

19.01.2011, środa

ObrazekSIŁOWE

Rano: 45 min. siłowych, tj. z kasetą po 15 min. nogi, ramiona/plecy, brzuch


ObrazekSPINNING

Wieczorem: 50 min. spinningu.


Na spinning poszłam do jakiejś osiedlowej siłowni i czułam się, jakby cała recepcja miała jedną rozrywkę: gapić się na tę dziwną dziewuchę, co to siedzi sama i kręci pedałami... Recepcja ustawiona tak, że akurat na salkę "rowerową" drzwi wychodzą bezpośrednio, a że w recepcji wiele do roboty nie mieli, to wiadomo, że każde urozmaicenie warte uwagi... Dobrze, że sobie muzykę wzięłam na uszy i mogłam się nieco odgrodzić, bo jestem przyzwyczajona nie zwracać uwagi na ludzi, jak biegam, ale w parku jakoś tak więcej przestrzeni dookoła, a tu... No, dziwaczne nieco uczucie... Także na tę siłownię już nie wracam, szukam kolejnej miejscówy do moich treningów (nie wszystkie mamy z grupą, a żeby nie zostać w czerwcu na szarym końcu, trochę trzeba potrenować ;))
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

20.10.2011 czwartek

ObrazekBIEGANIE
Czas: 00:55:22
Dystans: 6.54 km
Mapka:
http://connect.garmin.com/activity/64256704
Za radą trenera, zrobiłam dziś kilka podbiegów pod moczydłowską górkę, potem odpoczynek po płaskim, potem znowu górka - to w garminie kliknęłam jako LAP 1. LAP 2, z kolei, to 6 czy 7 szybkich 20-sekundowych biegów z przerwami marszowymi pomiędzy, LAP 3 = powrót truchcikiem do domu. Wklejam: czas, odległość, średnie tempo (które ma tu mało sensu, bo raz biegnę, raz idę, raz wbiegam pod górkę, raz zbiegam etc., ale niech będzie ;)):
1 00:39:50 4.32 09:13
2 00:09:06 1.08 08:24
3 00:09:49 1.13 08:40

Wrażenia? Hmmm, przede wszystkim: mój pies to ma fajnie, kurka! Ja jeden podbieg, ona w międzyczasie 10 kółek wokół mnie, o promieniu... No, sporym ;)
Poza tym buty całe mokre, bo śnieżek napadał, ale szybko przestałam na to uwagę zwracać ;)
No i fajnie, że coś poza bieganiem po płaskim, że jakieś akcenty czy jak to się fachowo zwie - od razu ciekawiej ;)


Poza tym:
Obrazek
Kupiłam "Bieganie metodą Danielsa" i będę się zagłębiać w lekturę ;)


ObrazekBASEN
Godzinka z trenerem.
Założyłam dziś na chwilę płetwy na nogi - ja pierdziu! Różnica mega, szkoda, że na zawodach nie można używać :/
Ale podobno warto z nimi trenować, bo łatwiej trenować technikę - więc trzeba będzie zakupić niedługo.
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Z INNEJ BECZKI - KUCHENNEJ, MIANOWICIE ;)

W jednym z wątków właśnie podrzuciłam dwa smaczne przepisy - wrzucę i tu, bo kiedyś obiecałam, że jak jakiś przepis będę mieć w zanadrzu, to się podzielę, żeby Wam było łatwiej zmniejszyć ilość mięcha i nabiału w Waszym mięsożernym życiu ;)

Obrazek


tu pasztet:
pasztet z soczewicy
dodam, że to jest trzecia wersja przepisu, może ulec kolejnym modyfikacjom - więc jeśli widzicie coś szczególnie wartego poprawy - dajta znać. metodą prób i błędów w końcu wyjdzie przezajebiaszczy

składniki (na 2 foremki keksówki, my mamy niewielkie):
- soczewica - ok. 400 g (suchej). najlepiej wymieszać zieloną i czerwoną
- 2 cebule (posiekane)
- 4-5 ząbków czosnku (zmiażdżone)
- olej roślinny (łyżka-dwie)
- przyprawy: chilli, gałka muszkatołowa, zmielona kolendra, natka pietruszki i co tam kto ma w kuchni (np. świeża bazylia, oregano)
- ok. 4 spore łyżki mąki kukurydzianej (a wersji nie vegan: jajko i 2 łyżki mleka)
- ok. 1,5 l bulionu warzywnego (może być przygotowany ze świeżych warzyw - potem się je zmiksuje z resztą :))
- masło i bułka tarta (do wysmarowania i obsypania foremek) - masło w wersji vegan albo zwykłe, rzecz jasna

olej wlewamy do dużego garnka, na to wrzucamy cebulę i czosnek, podsmażamy. dodajemy przyprawy i jeszcze z pół minutki obsmażamy wszystko razem.
do garnka wlać bulion, wsypać soczewicę i zagotować (ok. 20 minut - tak, żeby soczewica była miękka).
odcedzić nadmiar płynu - i tu ważna uwaga. przy trzecim podejściu zamiast odcedzać tak, że mi niemal sucha masa zostawała, zostawiłam wielką mokrą papkę. wyszło zdecydowanie najlepiej (przy poprzednich wersjach musieliśmy kroić pasztet na kawałki, mieszać w miseczce z wodą i dopiero dało się jeść jakoś. teraz bez ceregieli można gotowy od razu wrzucić na kanapkę).

blenderem zmiksować wszystko na papkę, dorzucając mąkę kukurydzianą (lub jajko i mleko) i natkę pietruszki.

przygotować foremki (natrzeć masłem, obsypać bułką), wlać masę i obłożyć od góry folią aluminiową (szybko się przypala).
piec w piekarniku nagrzanym do 200 st. przez ok 45 minut (taki czas sprawdza się w kombiwarze, ale nie wiem, czy w piekarniku nie trzeba czasem potrzymać nieco dłużej).

zostawić w foremce na pól godzinki, a trzymać najlepiej w lodówce :)
spokojnie można zamrażać - zrobiliśmy tak z drugą foremką. wystarczyło wrzucić znów do piekarnika (170 st., czas chyba ok. 30 min., nie pamiętam) i smakuje tak samo :))

wsjo.


zupa z soczewicy - szybko i łatwo



1. do dużego gara --> cebula i czosnek, podsmażyć na oleju, dodać przyprawy (duuużo gałki muszkatołowej, kurkuma, sól, pieprz, kostka do zupy - my używamy takiej lajtowej wersji bez E-1500 etc. i glutaminianu i to samo polecam :)) proszek raczej, niż kostka; plus natka pietruszki, papryka, chilli i co se kto chce
2. dolać duużo wody, wrzucić ok. 300 g CZERWONEJ soczewicy i od tej pory liczy się czas gotowania - pół godziny.
3. dorzucić 1 kg (tak, z 4-5) pomidorów, 1 paprykę
i niech sobie pyrka.
trzeba dolewać wody, bo soczewica mocno wchłania.

w międzyczasie w drugim garze gotujemy ok. 200-300 g ZIELONEJ soczewicy (zielona jest twardsza, czerwona rozmięka). niech się gotuje pół godz.

jak pierwszy gar już się pogotuje, bierzemy jakiś mikser i miksujemy zupę (jak ktoś chce. jak nie, to zieloną soczewicę można gotować od razu w tym samym garze), ale nie na totalną papkę. potem dorzucamy zieloną soczewicę

do miski, natka znów, i wsjo.

EDIT: może ślepa jestem, ale nie widzę, żebym dodała info, że do zupy powinno się wcisnąć nieco soku z cytryny - fajnie wyciąga smak ;)
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

22.01.2011 SOBOTA

ObrazekBIEGANIE

W pośpiechu dzisiaj wprawdzie założyłam czujnik tętna, ale o wzięciu zegarka z parapetu, na którym łapał satelity, już nie pomyślałam, więc uroczych mapek i innych dokładnych danych dzisiaj niet ;)

Mniej więcej 45 minut, jakieś 7 km po Lasku Bielańskim z Akademią razem sobie pobiegaliśmy. Kolejna sprawa: biegłam bez muzyki na uszach, bo w grupie nie wypada :oczko: i się nasłuchałam własnego dyszenia, oj, nasłuchałam się nieco :D Ale trzeba się przyzwyczajać i siebie samej czasem trochę posłuchać tyż...

Potem kilka ćwiczeń niczym przedszkolaki - ok, ok, wiem, każdy tu to robi, ale jak tak w grupce sobie hasaliśmy i podskakiwaliśmy, to musieliśmy wyglądać co najmniej uroczo :uuusmiech:

Na koniec bodajże 5 przebieżek po ok. 20 sekund, rozciąganie i finito.


Wsjo - poza tym, że dzisiaj poznałam szanownego admina i paru innych "użytkowników" z okazji spotkania dla żółtodziobów - bardzo mi miło było :):):)


Dzisiaj bez dodatkowych basenów czy innych rowerów, bardziej lajcik, żeby po pierwszych 2 tygodniach nieco na wstrzymanie dać i trochę odpocząć, zanim na dobre wejdę na treningowo-triathlonowe obroty :D
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Niedziela, 23.01.2011

Obrazek BIEGANIE
Wczoraj dłuższy, jak na ostatni miesiąc, bieg po Lasku Bielańskim:
Czas ruchu: 01:10:41
Dystans: 10.01 km
Śr. tętno: 158 uderzenia/min
Maks. tętno: 170 uderzenia/min
Mapka:
http://connect.garmin.com/activity/64695952

Biegałam z chłopakami, którzy mi narzucili nieco mocniejsze tempo, niż zamierzałam - przynajmniej tak mi się wydawało. Po pierwszej pętli powiedziałam im, że ja need chwilka przerwy ;) i nieco zwolniłam - wg moich odczuć. Wg wskazań Garmina przeciwnie: wręcz nieco szybciej mi szło. Czyżby samo wrażenie, że biegnę swoim tempem, tudzież chwilka odpoczynkowego marszu tyle dała?
Szkoda, że nie nacisnęłam LAP, żeby konkretniej porównać te odcinki, muszę następnym razem pamiętać.
Tak czy siak: dycha poszła ;)


ObrazekSIŁA, STRETCH

Wczoraj konkretniej nieco z rozciąganiem: najpierw krótko, 15 min. ćwiczeń typu core, potem 30 min. rozciągania.
Muszę to częściej robić tak fest, bo mimo, że gdzieś tam na bieżąco robię klasyczne, szybkie rozciąganie po biegu czy innych ćwiczeniach, ale takie rozciąganie mięśnia po mięśniu - ojjj, przydaje się. Wczoraj była wersja light, bo hard zajmuje 60-90 minut, ale potem kilka dni czuję efekt. Nic, muszę grafik przeanalizować i ostatecznie ustalić, co kiedy robię i w związku z tym kiedy mogę wcisnąć 2x w tygodniu konkretne rozciąganie.
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Poniedziałek, 24.01.2011

Obrazek SIŁA

Bardzo krótko, bo stwierdziłam, że muszę lecieć do roboty szybko i robię cokolwiek - 15 min., 2x obwód na całe ciało ;)


Obrazek BASEN

Godzinka ćwiczeń, jak trener kazał, chociaż połowę pozapominałam i w sumie w kółko robiłam ze 3 te same ćwiczenia.
Starałam się nie pływać żabką - dostałam zakaz. To moja "koronna" technika sprzed lat, ale w efekcie kraul kiepsko idzie: tyłek leci pod wodę, uparcie patrzę w przód, zamiast chować głowę, jak jeszcze jest "wpatrzona w bok", echh.. Nic, staram się, a jak! ;)
ODPOWIEDZ