hubik - odchudzanie, kondycja, zdrowie

Moderator: infernal

hubik
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 paź 2012, 21:03
Życiówka na 10k: 58:12
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam wszystkich,
mam na imię Hubert. 35 lat, 188 cm, 98 kg wagi (miesiąc temu było 102).
Biegam (a raczej szuram) od niecałego miesiąca, wcześniej troszkę ruszałem się w zimie i na wiosnę, ale potem straciłem motywację.
Zależy mi na zrzuceniu wagi, idealnie do 85 kg. Kilka lat temu ostrą dietą i siłownią odchudziłem się ze 106 do 83 kg, niestety potem złamałem nogę i na długo odpuściłem ruch. Na dodatek rok temu rzuciłem palenie i kilogramy wracały w zastraszającym tempie. A przez to rzucenie palenia, o dziwo, nabawiłem się lekkiego nadciśnienia! Na razie się nie leczę. Ze sprzętu - korzystam z Forerunnera 305.

W niedzielę skończyłem Biegnij Warszawo z czasem 01:04:50 ale biegłem na totalnym luzie. To była pierwsza biegowa impreza w życiu i jako totalny amator mogę powiedzieć, że fajnie mi się biegło. Moja "życiówka" na 10 km to 58:12 - z wiosny. Szybciej chyba nie dam rady. Wczoraj starałem się przebiec w max tempie 5km, wyszło 28:07 i prawie padłem. Przy okazji zarejestrowałem HRmax na poziomie 173. Chyba mało? Spoczynkowe mam w okolicach 47-60.

Będę starał się biegać 3x w tygodniu, w tym minimum 2x na dystansie 10 km. Jeżeli uda mi się zrzucić wagę do 90 kg, zacznę bawić się w skracanie czasu lub zwiększanie dystansu. Na razie boję się trochę o stawy.

Nie będę już dziś zanudzał. Napiszę coś w okolicach piątku, bo jutro jadę na imprezę integracyjną i raczej nie będzie okazji na bieganie :)

pozdrawiam,
Hubert


p.s. jeśli ktoś ma ochotę skomentować, zapraszam: viewtopic.php?f=28&t=30561#p471399
New Balance but biegowy
hubik
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 paź 2012, 21:03
Życiówka na 10k: 58:12
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam ponownie.
Wczoraj miałem imprezę integracyjną, wstałem średnio wypoczęty ale postanowiłem pobiegać - kiedyś kolega powiedział mi, że bieganiem można pogonić kaca. Faktycznie, udało się. Szurałem spokojnie 10 km w 01:09:00 a potem jeszcze 5 km spaceru. Samopoczucie zmienia się niesamowicie. Jeżeli uda mi się jeszcze wygospodarować czas w niedzielę, plan tygodniowy będzie zrealizowany.

Przy okazji, mam problem z butami. Na początku biegałem w Nike Free 5.0 (chyba taka jest nazwa), kupiłem je w 2009 bardziej pod siłownię (nie wiedziałem wtedy co to pronacja itp :)). Są bardzo wygodne ale niestety mają raczej słabą amortyzację jak na moją masę. Na wiosnę poszedłem do Ergo Sklepu i tam po analizie ostatecznie stanęło na Asics Gel Kayano 17 (też chyba, piszę z pamięci). Bardzo wygodne i świetnie amortyzowane buty ale jak się okazuje po jakiś 40 minutach biegu robią mi pęcherz na wewnętrznej krawędzi pięty, taki długi na 5 cm i szeroki na 1 cm. Korzystam czasem z wkładek żelowych na piętę i trochę pomaga, ale nie na długo. Chyba jest to efekt ucisku pięty przez wkładkę, trudno powiedzieć. Może macie jakieś pomysły na to?

Tymczasem do usłyszenia.
hubik
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 paź 2012, 21:03
Życiówka na 10k: 58:12
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam ponownie.
Trochę ostatnio pobiegałem.

Piękna pogoda w niedzielę i wyruszyłem na podbój 10 km, a raczej na podbój 8 kg tłuszczu, który chciałbym do końca roku zgubić.
Pierwsze 5 km poszło spokojnie, średnio 06:22/km a z powrotem poczułem się wyjątkowo mocny i kolejną piątkę zrobiłem średnio w 05:52/km. Całość przebiegłem ostatecznie w 01:01:12. Bo biegu czułem się świetnie.

Z kolei dziś wieczorem deszcz leje niemiłosiernie, na Stadionie Narodowym miał się zacząć mecz i lipa. No ale ja miałem biegać, więc pobiegłem. Niedawno wróciłem, mokry jak szczur. Ale świetnie się biega w deszcz. Tym razem starałem się utrzymać tempo tuż poniżej 6 min/km, przynajmniej na początku biegu czułem taką możliwość. Dyszka zrobiona w 59:34. Ale pod koniec ciężko było.

Teraz chyba kilka dni przerwy, w czwartek jadę na ryby i raczej średnia okazja do biegania. Ale może zaleczę pęcherze na piętach po tych cholernych Asicsach (pisałem wcześniej).

Miła niespodzianka na wadze - dziś odnotowałem 96,5 kg. Wg mojego planu oznacza to, że do końca października powinienem zrzucić 1,5 kg a następnie w listopadzie i grudniu po 2,5. Ciężko będzie tym bardziej, że zdarza mi się opychać makaronem od czasu do czasu :( No ale nie jest źle tym bardziej, że ostatnio ważyłem się na 98.

Miłego wieczoru,
H
hubik
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 paź 2012, 21:03
Życiówka na 10k: 58:12
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam ponownie (samego siebie w sumie :)).
Dwa biegi odbyłem w zeszły, tygodniu, we wtorek dyszka w tempie 5:57 (jednak słabo, troszkę się namęczyłem) a następnie w czwartek dyszka spacerowo 6:59 i tu nawet się nie spociłem specjalnie.

W weekend miałem wyjazd na ryby i niestety trochę za dużo piwa i żarcia. No i ani jednej ryby :(

Jednak już w poniedziałek poszedłem biegać, 10 km w tempie 6:23, trochę staram się urozmaicać trasę i nadal mi się nie nudzi. W środę znowu spokojniej, 6:29.
Niestety jak się zważyłem, 97,9 kg, to chyba przez te ryby :( Oznacza to, że do końca października znika szansa na 95 kg... Cóż, trzeba bardziej uważać z żarciem.

W międzyczasie chciałem się zapisać do Biegu Niepodległości w Warszawie, no i już trzeciego dnia zapisów z rana lipa - wszystkie miejsca wyczerpane. Dopisałem się na listę rezerwową i wczoraj, ku mojej radości, dostałem powiadomienie, ze mogę wpłacać i brać udział. Super! :spoczko:
hubik
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 paź 2012, 21:03
Życiówka na 10k: 58:12
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Odebrałem pakiet startowy do Biegu Niepodległości. Fajny. Mam nadzieję, że wyjdzie ciekawie. Oczywiście nie liczę na czas poniżej godziny, ale cóż, nie o to chodzi.

W piątek 26.10 zrobiłem pierwszy raz ciut dłuższy bieg (12.21 km) w spokojnym tempie 6:43. Nie poczułem się bardziej zmęczony niż przy 10 km, więc pewnie i 15 bym zrobił (tylko trasa mi się skończyła).

W sobotę dowaliło śniegu i bałem się biegać po śliskiej brei, poszedłem więc na bieżnię do pobliskiego klubu. Oj dawno nie biegałem po bieżni. Wiatr nie chłodzi, spociłem się niemiłosiernie no i nudy straszne. Poszło znowu 10 km w tempie 6.19. Wczoraj (wtorek) ponownie tam poszedłem i tym razem przeleciałem 10 km z tempem 5.56 Jednak jak wiatr nie wieje to się łatwiej biega.

Na koniec miesiąca małe podsumowanie z Endomondo:
W październiku przebiegłem total 130,66 km
Dla porównania we wrześniu jedynie 62,03 km.
Cała moja kariera biegacza na Endomondo to 371 km.
hubik
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 paź 2012, 21:03
Życiówka na 10k: 58:12
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Biegowy listopad uważam za otwarty. Wczoraj po odwiedzeniu grobów (tłum i ścisk, zmęczyłem się bardziej niż bieganiem) szanowna małżonka zostawiła mnie przy na skrzyżowaniu i pojechała dalej, więc musiałem pobiec coś innego niż zwykła pętla. Było ok 16.00, nawet ciepło (8 stopni) i ruszyłem trasą (Warszawa) z Doliny Służewieckiej, Al. Wilanowską, do Konstancina przez Powsin. Trochę nie przewidziałem tego, że zaraz się ściemniło i lunął deszcz. A na dodatek tam jest non stop otwarty teren i co chwilę mnie zawiewało.

Ostatecznie dobiegłem na miejsce z podjechaniem kawałek autobusem (tam gdzie najciemniej i praktycznie brak ścieżki), ale mokry byłem jak szczur. Strat w zdrowiu na szczęście brak poza obtartymi do żywego sutkami, muszę plastry kupić :bum:

Bieg zakończył się z wynikiem 13,34 km w średnim tempie 6.13 min/km a więc jak na moje sadło całkiem przyzwoitym. Nie liczę oczywiście czasu i dystansu spędzonego w autobusie :)

Dzisiejsze ważenie pokazało 96,4 kg. Jestem zatem 1,4 kg powyżej zakładanego planu. Maleją moje szanse na 90 do końca roku, ale cóż, zobaczymy.
hubik
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 paź 2012, 21:03
Życiówka na 10k: 58:12
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Od ostatniego wpisu tylko 3 biegi niestety. No ale po kolei:

4 listopada, niezła pogoda, trasa z Piaseczna do Konstancina i trochę kręcenia po Konstancinie, aby wybiec 10 km.
Wyszło 10,51 km w tempie 5.33 czyli rekordowym chyba jak dla mnie.
Zrobiłem rekord dystansu w godzinę (10.49) oraz rekord na 10 km (57.01) i zakończyłem bieg bardzo zadowolony :)

6 listopada bieżnia na szybko (nie biegłem szybko tylko mało czasu miałem niestety...) 6 km w tempie 5.50.

No i 11 listopada Bieg Niepodległości w Warszawie, przyszedłem bez nastawienia na specjalny czas ale zobaczyłem strefy dla biegających na 30, 40, 50 i tak dalej minut. Znając siebie ustawiłem się w połowie strefy dla 60 minut. Jakież było moje zdziwienie gdy tuż po starcie za mną biegło może 100-200 osób :echech: no cóż, wszyscy chcieli być z przodu...
Ostatecznie udało mi się dobiec do mety choć to nie było proste - ludzie przebiegający znienacka ulicę, przewracający się biegacze, piraci-biegacze rozpychający się, rolkarze, Nordic Walking, spacerowicze no i psy na/bez smyczy. Fajny happening :)
Według Datasportu czas 57:38, tempo 5.45 i jestem mega szczęśliwy.

Endomondo pokazało ciut inne wyniki i mam kilka swoich malutkich rekordów:
Test Coopera (12 min) 2,24 km
1 km 5m:13s
1 mile 8m:34s
3 miles 26m:46s
5 km 27m:47s
10 km 57m:13s

To by było na tyle, wagowo udało się przy okazji zejść do 96 kg więc jeszcze rok i będzie dobrze.
hubik
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 paź 2012, 21:03
Życiówka na 10k: 58:12
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

We wtorek dość późno udało mi się wyjść z domu więc zamiast latać po nocy poszedłem na siłownie pobiegać na bieżni. 10 km z tempem 5.53 i trochę się zmachałem. Uwielbiam za to potem położyć się w saunie.

Jednocześnie zapisałem się na Półmaraton Warszawski... czasu sporo, liczę na to, że uda mi się wytrenować do tego wydarzenia i przeszurać je chociaż w czasie 2,5 godziny...

Pocieszające jest to, że waga zaczyna się stabilizować w okolicach 95 kg, do końca roku zostało półtora miesiąca i nadal jest szansa na osiągnięcie 90 kg...
hubik
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 paź 2012, 21:03
Życiówka na 10k: 58:12
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

W czwartek 15.11 zrobiłem mały test do półmaratonu. Przebiegłem 15,21 km w tempie 6.05 km/h. To był pierwszy tak długi dystans. Co ciekawe, nie byłem bardziej zmęczony niż po 10 km.

17.11 spędziłem 45 minut na siłowni pracując nad plecami, brzuchem, klatką i nogami. Słaby się czułem jak niemowle... muszę się porządnie rozruszać, do starej formy siłowej bardzo mi daleko... następnie przebiegłem 7 km z tempem 5.51.

20.11 znowu siłownia, ale tylko 15 minut na rozruszanie, potem 10,4 km z tempem 5.56 na bieżni.

23.11 no i dzisiejszy trening... poleciałem na próbę praktycznie na maksa... 15,23 km, tempo 5.45 ale ostatnie 3 km bardzo zwolniłem, bo jednak przesadziłem, musiałem uważać na grzbiet lewej stopy, coś mnie zaczęło kłuć.. No i już nie wiem czy bolą mnie łydki czy achillesy, wszystko boli.... Ale pobiłem większość życiowych rekordów:

W godzinę 10,82 km
1 km 5m:07s
1 mile 8m:31s
3 miles 26m:07s
5 km 27m:01s
10 km 55m:03s

Jutro regeneracja a w niedzielę bardzo spokojne wybieganie... pociesza mnie to, że czy robię 10 czy 15 km, zmęczenie jest identyczne... myślę, że 21 km jest dosyć realne w ostrożnym tempie.
hubik
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 paź 2012, 21:03
Życiówka na 10k: 58:12
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Krótki update i podsumowanie:
25.11 bardzo spokojnie po ostatnim treningu... 10.7 km w tempie 6.36.
28.11 bieżnia, ustawiłem interwały ale za mocno chyba i ciężko szło... 9 km i 6.40 tempo.
29.11 jak wyżej, na spokojnie, odchudzająco :) 8,5 km w tempie 7.04.

Zakończyłem listopad z sumą 126 km.

Teraz czas na grudzień...
01.12 ładna pogoda, zaczęło mi się dobrze biec (w planie 10-15 km) no i zebrałem się na podejście do półmaratonu. Do 15 km biegłem praktycznie bezproblemowo, na 16 km zaczęło mi się trochę nudzić a na 17 km miałem lekką ścianę, poza tym mocno zaczęły mnie boleć łydki. Ponieważ w perspektywie miałem powrót do domu spacerem jakieś 10 km lub autobusem, postanowiłem biec dalej. Kryzys minął ok 19 km a od 20 leciałem już szybciutko, wiedząc, że to zaraz się skończy :)

Ostatecznie zrobiłem półmaraton w 2 godz. 9 minut i 45 sekund, czyli tempo 6.09. Jestem bardzo zadowolony. Spodziewałem się raczej 2h30minut.... Jeśli wszystko będzie ok, Półmaraton Warszawski chciałbym przebiec w 1 godz 59 minut.... cel w każdym razie wyznaczony :)
ODPOWIEDZ