waclaw - 27.05.2012 - pojedynek z Mo - handicap 10'

Moderator: infernal

waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

28.08.2011 - START - Lubawska Dycha

Pobiegłem 40:50. Z wyniku nie jestem zadowolony, ale patrząc na dotychczasowy przebieg sezonu - było OK - to mój drugi najszybszy bieg. Nie będę się zagłębiał za bardzo w analizę bo sprawa jest prosta. Błędem było nastawianie się na czas w okolicach 38-39. Gdybym po prostu chciał złamać 40, zrobił bym to, a tak klapnąłem psychicznie patrząc tylko na spadające tempo. Przyczyna bezpośrednia słabszego biegu niż spodziewany, to przebiegnięcie pierwszego kilometra w 3:34. Po 5km miałem 19:38, ale na spadającym tempie. Zaraz na 6km złapała mnie kolka i zaczęło się człapanie. Prosiłem tatę, żeby trochę mnie ponagrywał 'in action' - nie wyglądam za dobrze. W pierwszej kolejności muszę pracować nad obszerniejszą pracą ramion, bo przypominam w biegu tyranozaura. Miejsce 47 na +200 i 14 w kategorii - yakotako. Kolega Grzesiek, który w Biegu Powstania był minutę za mną, dziś, po miesiącu treningu pobiegł 36:30 :) ...ale on jest z tych zdolnych.
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
New Balance but biegowy
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Oj się porobiło...

Po zawodach w Lubawie złapałem przeziębienie - przez dwa dni ból gardła i fatalne samopoczucie, potem już tylko kichanie smarkanie i obniżona tonacja w głosie, dziś (sobota) - już w miarę OK. We wtorek potruchtałem trochę na rozgrzanie - po kąpieli i wypiciu gorącej herbaty z miodem położyłem się pod kołdrę i za chwilę dosłownie leżałem w kałuży - wypociłem się jak nigdy. Do kuracji włączyłem pod koniec tygodnia koktaile owocowe - kupowałem na straganie wszystko co się nadawało (pomarańcze, cytryny, jabłka, brzoskwinie, nektarynki, gruszki) i w Thermomixie robiłem z tego małą witaminową bombę - super! Zamierzam włączyć coś takiego do diety 1-2x w tygodniu na kolację.

Dziś pobiegłem 12,5km z kilkoma setkami w trakcie (jest weekend, więc jeśli "setka" się kojarzy ze szklaną wódy, to OK). Po każdej przebieżce przerwa w marszu - ciężko mi było oddychać i tętno dość wysokie - nie czułem się za fajnie.

Za tydzień docelowy start - półmaraton w Iławie. Wypadł mi ten tydzień z regularnych treningów, ale zakładam, że na zawodach będzie dobrze!

Jutro wybieram się na Marecką Milę. Jak będę czuł się dobrze, to przed południem wybiegam 12km i wieczorem podjadę się ścignąć. Na półce cały czas pręży się "The Perfect Mile", którą kilka miesięcy temu czytałem. Czwórki raczej nie złamię jak Bannister, ale mam ochotę pobiec szybko!

Potrzebuję pomocy: wbił mi się do głowy Forerunner 110. Cały czas gadałem, że mi coś takiego niepotrzebne, że będę się wkurzał na złe wskazania, że mi to nic nie da w treningu itd itp..a tu od trzech dni łazi to za mną ustrojstwo! Mam już upatrzony sklep w Wawie i nawet dziś pomyślałem, że jak kupować to może od razu wersję z pulsometrem (stówkę trzeba dołożyć, razem: 600zł). NIECH KTOŚ MI POWIE, ŻE MAM TEGO NIE KUPOWAĆ!!
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Znowu czas się odkopać.

4.09.2011
START - Mała Mila Marecka (1609m) - ulica
Fajne zawody. Pobiegło prawie 150 osób - wyszarpałem 5 miejsce! :bum: Czas: 5:21 - z Danielsa wychodziło, że 5:37 będzie OK, nastawiłem się więc na 5:30, a wyszło jeszcze szybciej. Sesje WT na stadionie bardzo mi się przydały - właściwie nie czułem, żeby mnie postawiło, ale po biegu czułem płuca i sporo kaszlałem (resztki przeziębienia). Super biegło się, mając kontakt z czołówką. Wystartowałem gdzieś na 15 miejscu i potem stopniowo przesuwałem się w górę. Do pudła zabrakło jakieś 12 sekund - za rok inaczej pogadamy ;)
Na rozgrzewce: 3,2km trucht i w tym 2x2'p3' w dość żywym tempie - ciekawa alternatywa i sprawdziła mi się taka forma przygotowania do biegu.

5.09.2011
OWB1 - 12km - masakra. Ciężko się czułem, kilka razy marsz i w ogóle zgaga jakaś. Trochę łapię ból lewego rozścięgna, więc przerzucam się na kilka dni z Faas 300 na ortopedyczne LunarGlide.

6.09.2011
WOLNE - służbowy wyjazd do Krakowa - w jedną stronę 5h i w drugą 4:45 (by PKP). Do teraz huczy mi w głowie

7.09.2011
Dziś służbowo Olsztyn i po powrocie akcent na stadionie - przetarcie przed niedzielnym półmaratonem: 4x1200p2'+4x200p200. KUPIŁEM GARMINA FR 110 z pulsometrem. Niezłe cacko. Podczas treningu wisiała nad stadionem wielka chmura, z której w pewnej chwili ostro lunęło (aż piłkarze wymiękli i zerwali się z treningu). Bieżnia jest wymagającym miejscem do testu GPS (do tego odpoczywałem truchtając w przeciwnym kierunku - często więc nawracałem) - toteż wskazania nie były 100% właściwe (raz wskazał mi 1,21km i raz 1,22km zamiast 1,2km) - nie czepiam się jednak, bo wykresy są dużą osłodą i można z nich sobie sporo pownioskować (np. jak zachowuje się tętno przed, w trakcie i po każdej serii itd, itp).
Mam tylko techniczną wątpliwość - w instrukcji nie było nic o formatowaniu baterii, a po podłączeniu do kompa akumulator automatycznie zaczyna ładowanie (nie zdążę więc rozładować do końca - chyba, że powstrzymałbym się przez kilka dni z przerzucaniem danych). Jak ktoś wie czy to ma jakieś znaczenie to proszę o info. (prv albo może w końcu doczekam się komentarzy!)
Aha..bym był zapomniał - serie biegałem luźno w okolicach 3:55 i dwusetki po 36-37'' - tętno dochodziło do 170.

8.09.2011
WOLNE - luzuję trochę przed niedzielą, a do tego mam sporo wyjazdów z pracy. Dziś wypad do Zawiercia. W przedziale miałem za to ciekawego i sympatycznego towarzysza: Ven Tenzin Jangchub. Podróżował oczywiście w swoim tradycyjnym stroju. Od 13 lat w Polsce (z tego co się zorientowałem, nasz język rozumie, ale raczej nie mówi). Ma obywatelstwo - pokazywał mi swój dowód osobisty z orzełkiem :) Pogadaliśmy trochę o życiu, ludziach, religii i podejściu do świata - super doświadczenie i dużo by pisać.

9.09.2011
W południe PKP Zawiercie - Wawa, przesiadka do samochodu i jazda do Iławy, gdzie wieczorem: OWB1 - 10km
Wybrałem się do "swojego" lasu - pochodzę stąd, więc to moje dawne rewiry. Jednak jak się ściemniło, to nie czułem się już jak u siebie - zawróciłem nawet, bo zwątpiłem po tym jak, przebiegając obok łąki wystraszyłem spore stado dzików - tupały i sapały, a ja tylko wyglądałem w którą stronę biegną. Garmin bardzo ładnie się spisuje. Chętnych zapraszam na sports-tracker.com - nick: wujwoo.
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

uhuu..już ponad tydzień odpuściłem blogowanie - ale nie trenowanie!

11.09. START- Półmaraton Iławski
Świetna impreza. ciężka trasa (górki), super pogoda (choć na szybki bieganie trochę za ciepło). Uleciałem 1:35:10, i było to co najmniej 5:10 poniżej tego co chciałem, ale tego dnia byłem bez szans. Mam trochę bałagan w głowie ostatnio i o ile na treningach nie odstawiam nogi, to na zawodach nie składa mi się.

13 - 14.09 OWB1 + przebiechy (13 i 12km)
Dwa dni treningów w Zgierzu - znalazłem całkiem przyjemną pętelkę i kręciłem. Fajnie biega mi się z Garminem - przebieżki robiłem na zasadzie: 30-33 kroki (tętno w górę do 160-165) i przerwa w truchcie do tętna <150 - tyle razy ile czułem się komfortowo (8-12).

15.09 OWB1 - 33km
Trochę mi odpaliło, ale potrzebowałem tego. Po powrocie do Warszawy, o 20 wyszedłem na trenig z zamiarem uzyskania "trójki z przodu". Biegłem dzielnie, super samopoczucie, ale w nogach pod koniec czułem i ledwo człapałem - i prawie zamiast "trójki z przodu" straciłbym "jedynkę z przodu", bo na ostatnim kilometrze przewróciłem się - o chodnik ;) Podsumowując: psycha mocna i rześka, nogi słabe.

17.09. OWB1+przebiechy - 13km
przebieżki dość ciężko, dlatego zrobiłem ich 6-7 (tętno wolno wracało do normy, a tak jak pisałem powyżej, przebieżki biegam ostatnio "na tętno", a nie z przerwą o stalej długości. Trening z 15.09 dał się we znaki).

18.09 ...aż tu nagle wystartowałem na 5km - Bemowski Bieg Przyjaźni
Na rozgrzewce po standardowym truchcie pobiegłem progowe 3' i już czułem że będzie ciężko (wydawało mi się, że śmigam, a biegłem 4:07/km). Czas zawodów: 20:07 netto - pierwszy km 3:44, potem 3:53, i potem 4:0x. Siadłem dość szybko, ale nie tak jak to wcześniej bywało (do 4:20-4:30). Wyraźnie czułem, że trening z 15.09 to był dobry trening. Tętno średnie zawodów: 173, max:184, czyli walczyłem. Na mecie czułem się przez parę minut kiepsko. Miejsce 47/320+.

Teraz obijaniesię i w niedzielę przygoda z maratonem. Planuję zrobić do maratonu max 30-40km i nie wychylać się ponad dychę.
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

19.09 - nicość (poza pompkami, brzuszkami i hantlami)
Straciłem na wadze w ostatnich miesiącach - zawsze byłem szczupłym gościem, ale jak teraz ważę 77-78kg (na 189 cm) to jestem dość wycieniowany - dlatego muszę górne partie wzmacniać regularnymi ćwiczeniami, bo chcę się czuć mocny.

20.09 - OWB1 - 10km
Bieg w nieco żywszym tempie niż planowane maratońskie (wyszło 4:46/km). Czułem się dobrze, choć doskwiera mi to lewe rozścięgno - już wiem, że o maratońskim biegu w startówkach lub cienkich pumach mogę zapomnieć. Biegam w LunarGlidach i masuję stopę od czasu do czasu mrożoną wkładką w formie walca - którą na dyszce w Siedlcach w lipcu dostałem jako rdzeń chłodzący wraz z bidonem - pomaga.

21.09 - WOLNE - rozścięgno boli, ale znośnie - to chyba ze strachu przed niedzielą.

22.09 - OWB1 - 10km

Luźno i spokojnie - 4:58/km. Tętno średnie 147. Rozścięgno czułem, ale słabiej niż na ostatnim treningu.
Odebrałem dziś pakiet startowy na maraton - w momencie jak sprawdzałem czy działa chip i na ekranie monitora wyświetliły się moje dane i numer startowy, z lekka zeszkliły mi się oczy - naprawdę jestem jakiś emocjonalny w tym temacie :) Ze stoiska Timexa zabrałem pasek z rozpiską międzyczasów na 3:30. Tak zacznę i wiem, że do 25km będę temat kontrolował, co będzie dalej - się okaże. Jak skończę 3:50 też będzie dobrze, ważne żebym skończył w ogóle!
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No i pobiegłem ten Warszawski Maraton...

1. Sprzęt - ze względu na ostatnie kłopoty z rozścięgnem zastanawiałem się czy się nie obudować LunarGlidami by Nike. Zaryzykowałem i wybór padł na sprawdzone startówki Brooksa - tak żeby czuć: jak boli to wiem gdzie i wiem co z tym zrobić. Sprawdziły się wyśmienicie (choć już prawie się rozpadają, bo katuję je cały sezon). Dobry rytm i czucie przez cały bieg. Do tego: skarpetki InjiiInjii - te palczaste "rękawiczki" na stopę - bardzo dobry wybór! - zero, dosłownie zero obtarć czy pęcherzy, które tak potrafią uprzykrzać życie.
Z elektroniki: Garmin FR 110 z pulsometrem dla lepszej kontroli, bo nie wiedziałem czego się po sobie spodziewać tam po drugiej stronie, za 33 kilometrem. Garmin na początku nie domierzył jakoś 100, a potem 200m i cały czas potem trzymał tę stratę. Dziwne. Ważne, że tempo kilometrów pokazywał potem dobrze.

2. Trasa - szybka i momentami zaskakująca swoją "przytulnością" i różnymi zakamarkami, przez które przebiegaliśmy. Ciasno na starcie. Bieg przez Łazienki - super sprawa. Punkty odżywcze -bardzo fajnie ustawione - co 5km woda powerade i banany i pomiędzy też co 5km - woda i wiadra do chłodzenia. W sumie co 2,5km można było pić. Dobrze, że bezpośrednia strefa za metą została odcięta dla publiczności - nie było tłoku. Prysznice na Agrykoli - super.

3. Mój bieg - netto: 3:30:06 miejsce: 498/4061.
Strategię miałem taką, żeby jak najmniejszym kosztem (nie szybciej niż 4:55 nie wolniej niż 5:00) dotrzeć w okolicę 30km. I tak dowiozłem. Właściwie od samego startu biegłem razem z kolegą Pawłem z Częstochowy, któremu chcę podziękować bo było nam razem raźniej i fajnie współpracowaliśmy. Trochę go hamowałem (chciał biec podobnie jak ja na 3:30) i na dobre nam to wyszło. Pogoń za pacemakerem mogła się źle skończyć! Po 35km ruszyłem raźniej (tak tak - kryzysu poważnego brak!) ...przyspieszenie okazało się jednak prawdopodobnie błędem, bo na 39km poczułem nagle coś jakby zagrożenie, dziwnie się poczułem, lekko zakręciło się w głowie, załączył się delikatny slalom i musiałem na chwilę zwolnić - i to akurat jak baloniki 3:30 netto miałem blisko w zasięgu wzroku. Taki bieg trzeba dowieźć do końca i nawet na ostatnim kilometrze może coś się wydarzyć! Widok zawodnika leżącego pod tlenem gdzieś właśnie w okolicy 39km doskonale mi to uświadomił.

Od półmetka wyprzedziłem ponad 400 osób. Bieg skończyłem w tak dobrym samopoczuciu, że dawajcie mi tu następny maraton!! ...nie nie, spokojnie - pewnie w przyszłym sezonie coś wykombinuję. Teraz regeneracja, powrót do "normanych" treningów - ale mam to przełamanie, o które mi chodziło. Jestem gotowy na więcej.
Wyciąg z Garmina (trochę za późno wyłączyłem, ale wiadomo o co chodzi):

Summary 3:30:39.0/154 (max 181)
1 4:45.0 149
2 4:36.0 157
3 4:37.0 149
4 4:48.0 146
5 5:08.0 146
6 4:55.0 145
7 4:59.0 145
8 4:52.0 148
9 4:55.0 147
10 4:56.0 148
11 4:55.0 148
12 4:57.0 149
13 4:57.0 148
14 4:54.0 147
15 4:58.0 149
16 4:58.0 148
17 4:59.0 149
18 5:00.0 149
19 4:49.0 151
20 4:58.0 152
21 4:59.0 153
22 4:59.0 158
23 4:53.0 157
24 4:51.0 155
25 4:53.0 157
26 4:57.0 156
27 4:54.0 158
28 4:56.0 157
29 4:56.0 157
30 4:53.0 160
31 4:59.0 157
32 4:49.0 161
33 4:57.0 161
34 5:00.0 161
35 5:01.0 161
36 5:04.0 159
37 4:47.0 164
38 4:55.0 165
39 4:59.0 164
40 5:21.0 162
41 5:41.0 157
42 5:07.0 163
43 2:52.0 173
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Trzy dni odpoczywałem i jadłem. Zmęczenie ujawniało się w poniedziałek i wtorek pod wieczór - znośnie. W środę chciałem już pobiec, ale przedłużył mi się powrót z Poznania i dałem spokój.

29.09.2011 OWB1 - 10km

hm..jakby to powiedzieć..nie za bardzo wiem o co chodzi. Włączyłem pulsometr, GPS i ruszyłem. Na początek załączyło się tempo 4:48, a tętno ledwo dochodziło do 130..drugi kilometr - biegnę nieco szybciej i to samo - tętno daleko poniżej "normy"...oszczędzając dalszych zbędnych szczegółów - cały trening przebiegłem w tempie 4:42 i na średnim tętnie 143! dla porównania, jedno z przedmaratońskich wybiegań: 4:57, na tętnie 147. To mi wygląda na jakąś pomaratońską kompensację. Po treningu trochę czułem "pustkę" w łydkach, ale wrażenie lekkości i swobody z tego treningu było super doświadczeniem. Niestety powstała przy tym myśl o starcie w Poznaniu...a nie mam zwyczaju zbyt długo opierać się podobnym "zewom natury". Czas na zgłoszenie jest do 9.10 - więc ponad tydzień na monitoring i obserwacje - decyzja w sobotę 8.10.
Najfajniejsze jest to, że motywuje mnie nie tyle sam wynik, co chęć biegu. Po tekście kulawego psa w ostatnim "Bieganiu" chyba przejdę do życiówkowego podziemia. Trzeba po prostu to lubić, czasy same się wykręcą ;)
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Może i nie mam weny do pisania, ale do biegania - owszem. Do Poznania nie jadę i nie jest to podyktowane niczym szczególnym. Nie potrzebuję kolejnego maratonu w tak krótkim czasie, żeby być szczęśliwy.
Przeczytałem "Running fast and injury free" by Gordon Pirie. Jestem absolutnie zainspirowany tematem treningu interwałowego w jego pierwotnej wersji (której do tej pory nie znałem). Zaczynam rozumieć o co chodzi w treningach takich jak 40x200 czy 20x400 (czy innych wariacjach). Mam na razie za sobą 3 treningi (typu 37x120, albo 12x(120+200)) -kombinuję, opierając się na zasadach, jakimi się Pan Pirie podzielił. Gość przebiegł w życiu 240000 mil bez kontuzji i potem na 50 stronach zawarł to co według niego w bieganiu najważniejsze. Jako, że czuł się w swoim czasie niedoceniany, to trochę się momentami chwali, ale ma czym. Jak ktoś myśli, że bieganie naturalne to jakieś odkrycie sezonu - to niech przeczyta i zobaczy jak to drzewiej bywało. Lektura obowiązkowa.

Dziś wystartowałem w trailowej dyszce w Pasłęku - rewelacja zawody. Dwie pętle - przez jakieś 3km płasko i przyjemnie, a potem rodeo - górka o nachyleniu takim, że lina zapewniona od orgów na serio się przydała. Potem jeszcze parę niezłych podgórek i parę zgórek...i jeszcze raz to samo na drugiej pętli. Przybiegłem w 43:35; miejsce 19 na iluś tam (nie ma jeszcze wyników, ale pewnie z 80 pobiegło. EDIT: 86). Biegłem w vibram fajf fingers - tylko na ostrym zbiegu na kocich łbach musiałem się trochę nakombinować, ale poza tym bajera! Brak amortyzacji pomaga w utrzymaniu rytmu i wymusza taką przyjemną koncentrację. Jest to mój powrót do VFF, a nie jakieś wstępne zachłyśnięcie - myślałem, że już ich los jest stracony, ale wtedy nie wiedziałem o znaczeniu kadencji.
Poza kadencją, dzięki Pirie mam teraz nową zajawkę, która cały ten temat załatwia w dwóch słowach: BIEGAĆ CICHO ;)
Ostatnio zmieniony 12 paź 2011, 00:02 przez waclaw, łącznie zmieniany 1 raz.
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

9.10.2011
OWB1 - 15,6km spokojne wybieganko w Iławskim lesie - z tatą, który zaczyna odbudowywać formę po kontuzji kolana. Tempo: 5:33, tętno: avg -135 / max -146 - fajno.

10.10.2011 - WOLNE - trochę niewyraźnie się czułem, trochę jakby gardło, albo coś (zmarzłem w sobotę w Pasłęku).

11.10.2011 - Sesja interwałowa na stadionie.

Założenia:
1) biegam odcinki 400m z przerwą w rytmicznym truchcie
2) przerwa trwa do momentu gdy tętno spadnie do 145
3) biegam do czasu gdy czas przerwy (liczony zgodnie z pkt.2), przekroczy 90 sek, lub gdy powtórzenie pobiegnę wolniej niż 90 sek.

Buty: Vibram Bikila

Realizacja:
3,2km rozgrzewki + 17x400 interwały + 2km schłodzenie. Razem: 15km w średnim tempie 4:45. Tętno: 154/174.

Szczegóły mam na garminie i nie będę tu przynudzał. Generalnie jestem super zadowolony. Cały trening biegany z poczuciem komfortu. Skończyłem gdy jedno z powtórzeń zajęło mi 1:31 - dwie serie wcześniej zaczynałem czuć, że nieco mnie zaczyna stawiać. Przerwa w tym momencie wynosiła 1:10-1:20. Większość powtórzeń biegałem w okolicach: 1:24-1:25.

Dobranoc :)
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

12.10.2011

OWB1 - 12,5km

Buty: Faas300
Tempo: 4:44/km
Tętno: 145/161 (trochę przyśpieszyłem na ostatnich kilkuset metrach)

Super samopoczucie - tempo dość żywe jak na moje OWB1, ale wolniej nie mogłem. Tętno też się zgadza.

Jutro kolejna sesja interwałowa - 200m. Założenia:
1) biegam żywo, ale w poczuciu komfortu, rytmu i techniki
2) przerwa w truchcie
3) kolejne powtórzenie zaczynam, gdy tętno wróci do 145
4) kończę trening gdy tętno spadnie do 145 po dłuższym czasie niż 1:10 lub gdy pobiegnę 200m wolniej niż 42 sekundy.

Ciekawe ile mi wyjdzie powtórzeń przy tych założeniach? To dopiero początek treningów w tym systemie, więc muszę się skalibrować. Można nieżle się tu bawić parametrami - np. ustawić krótszy czas na powrót do 145 (tak w ogóle żródło poleca 120 - ale moje tętno truchtu to 140-145 - stąd przyjąłem na początek taką wartość); można też założyc powrót do tętna bazowego w krótszym czasie itd itp. Wszystko i tak prowadzi do tego, że z kolejnymi treningami przerwy są coraz krótsze i powtórzeń coraz więcej - i to jest kierunek rozwoju. Przy tym buduje się bardzo duży zapas szybkości (np. wczoraj przebiegłem łącznie 6,8km w tempie 3:30-3:45 - przy czym wszystko w poczuciu komfortu i nie eksploatując się). Lubię to.
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

13.10.2011

Założenia jak powyżej. Realizacja:
3km rozgrzewki + 24x200 + 2km schłodzenia - razem 13km. Powtórzenia w tempie 3:20-3:30. Tętno 151/171. Stadion, Vibram Bikila. Piszę jak w telegramie STOP bo czas spać STOP :D
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

14.10.2011

15km + 38x100

Trening w 90% na asfalcie -buty: Faas300

Nie mierzyłem przerw - zerknąłem tylko pod koniec - na pewno nie przekraczały minuty. Trening wyglądał tak, że po trzech km rozgrzewkowego truchtu wystartowałem z odcinkami 110-120m - (65-70 kroków) - żywo i starałem się luźno (z tym jeszcze bywa różnie, zwłaszcza trudno jest w nocy, kiedy sylwetka instyktownie napina się przez to, że nie widać zbyt dobrze nawierzchni). Potem przerwa w truchcie do tętna 145 i kolejna...i tak łącznie 38 razy - potem jakieś 2km schłodzenia i koniec. W sam raz na moją pietnastokilometrową pętlę. Wróciłem pozytywnie nakręcony. Jutro jakiś lajcik i w niedzielę jadę do Chodakowa przewietrzyć się na Biegu Papieskim - 4,7km.

Dobranoc :)
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pójdźmy dalej...

15.10.2011
Easy running - 10,4km - 4:58/km - tętno 139/147

16.10.2011
START - VII Bieg Papieski Chodaków-Sochaczew - 4,7km

Sympatyczny bieg, z sercem organizowany. Dużo młodzieży - startujących aż 230 osób! dla pierwszej setki ładne medale z wizerunkiem Jana Pawła II. Pobiegłem śmiało - choć nie tak śmiało, jak chciałem, bo HR max dobiło mi do 177 i to nawet nie na finiszu. Czas: 17:54. Prowadziłem drugą grupę - pierwsza liczyła 9 osób i odbiegła na jakieś 300-400m. Potem 2 osoby z tej pierwszej odpadły i legły pod drzewem, wyprzedził mnie jeden koleżka, który nie chciał się odczepić jak pozostali których wyprzedzałem i ostatecznie (nieoficjalnie - bo jeszcze czekam na wyniki) - zakończyłem bieg na 9 miejscu. Tydzień temu 19 w Pasłęku, teraz 9 ..rozkręcam się :D ;) tętno avg: 171.

17.10.2011
WOLNE - nawet bym pobiegał, ale poszedłem spać wczoraj o 3 w nocy i rano do pracy (musiałem walczyć do nocy z odzyskaniem pliku w wordzie...shit..ale udało się). Na szczęście po wczorajszym starcie wybiegałem jeszcze z kolegą ponad 4km, więc da się przeżyć.

18.10.2011
Back to business - na pętli asfaltowej, w Fassach. 16,2km + 25x200 (tempo średnie powtórzeń: 3:21/km). Tempo treningu: 4:48, tętno: 150/171.
Faasy okazały się "not so Faas" - wytarła mi się zewnętrzna część prawej wkładki (na wysokości gdzie się ląduje - "ball of the foot"), zrobiły się w tym miejscu takie zadry-obdartusy i obtarło mnie cholerstwo = pęcherz. Trening jednak bdb - było nie było przebiegłem 5km w tempie 3:21. Łydy goreją, ale dobrze im to zrobi.
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

patataj patataj...

19.10.2011

40x100 - 14,8km tempo treningu: 4:50/km, tętno: 149/166

Uwielbiam ten trening z setkami. Wychodzę na swoją standardową trasę i po paru kilometrach ruszam z odcinkami po 110-120 m (liczę kroki na jedną nogę - ok.33). Tempo w okolicach 2:50-3:10/km - czyli normalne, żywe jak na mnie przebiechy. Wszystkie przerwy w truchcie, a coraz więcej tych przerw to trucht lekki i rytmiczny. Po powrocie z tego treningu czuję się po prostu mega fajnie.

20.10.2011

17x400 - 14,7km tętno treningu: 149/166

Stadion w Vibramach Bikilach (to nie nazwa miasta) - wymagające są skubańce. Dziś nie było lekko. Wytrzymałem tyle samo powtórzeń, co ostatnio na takim samym treningu, ale już od 3-4 serii czułem, że będę się musiał nieco pomęczyć. Odpuściłem gdy tempo spadło poniżej 1:30/400m. Porównując z takim samym treningiem z 11.10 - dziś biegałem nieco wolniej (o ok.2 sek/400m); tętno średnie i max niższe o kilka uderzeń; w drugiej połowie przerwy były dziś zdecydowanie krótsze (tętno o parenaście sekund szybciej spadało poniżej 145). Cały trening latałem dziś w drugą stronę - po raz pierwszy - przez jakiś czas, zwłaszcza przy pierwszych szybkich seriach czułem się conajmniej dziwnie. Odbiera to komfort, ale to kwestia adaptacji - dobre ćwiczenie dla błędnika :)
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
waclaw
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 24 paź 2010, 19:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

arriva arriva!!

21.10.2011 - niebiegane

22.10.2011
Aktywny cross - 6,2km, 4:17/km, t:167/176 całość treningu: 14,2km
Pirie poza tymi gerschlerowymi interwałami śmigał regularnie crossy - to i ja załączam. Mam pętlę w lesie 2km+. 3 fajne podbiegi pod róznym nachyleniem, tyle samo zbiegów, na kilkuset metrach (w tym pod największą górkę) - sporo grząskiego piachu, korzenie, walające się śmieci. Wszystko czego dobra crossowa trasa potrzebuje. Plan to uderzać coś takiego w każdy weekend. Będę modyfikował długość, ale narazie 3 pętle wystarczą.
Doskonałe narzedzie do pracy nad utrzymaniem tempa i rytmu. Garminowski wykres tempa tego treningu przypomina EKG pacjenta z solidną arytmią.
To nie trening, to tlening!

23.10.2011
START - Test Coopera, Sochaczew - Erminów
Pierwsza edycja całorocznej zabawy, organizowanej przez mój klub - KM Aktywni Sochaczew. Jeden bieg o każdej porze roku i podsumowanie całości. Liczą się trzy najlepsze z czterech biegów każdego zawodnika. Wystartowało dziś ponad 150 osób w kategoriach od podstawówek do +60.
Biegaliśmy po kwadracie, wokół szkoły w Erminowie. Pętla mierzona przy krawężniku: 310m. Pobiegłem równym tempem, śmiało, choć znowu tętno ledwo dobiło do 177...to chyba prawda, że jestem jednak nieśmiały.
Mój Garmin pokazał 3390..aaaale wynik oficjalny to 3185. Długość pętli też była mierzona Garminem, ale raz: biegliśmy zgodnie ruchem wskazówek zegara - czyli zegarek miałem po zewnętrznej, dwa: wypadałem na łukach, i tor miałem daleki od idealnego. Skończyłem ze świetnym samopoczuciem - musze się jeszcze nauczyć wrzucać kolejny bieg, bo narazie cisnę na "czwórce". ale to z czasem. Z wyniku i tak jestem zadowolony. Cooperowy progres mam więc taki:

Test Coopera Warszawa (23.10.2010) - 2709m - bieżnia
Test Coopera Sochaczew (14.11.2010) - 2656m - chodnik z nawrotami wokół słupków
Test Coopera Sochaczew (20.02.2011) - 2908m - j/w
Test Coopera Sochaczew (3.04.2011) - 3032m - j/w
Test Coopera Sochaczew (26.06.2011) - 2983m - j/w
Test Coopera Erminów (23.10.2011) - 3185m - chodnik wokół szkoły

...czyli dziś mija równa rocznica pierwszego testu, którą świętuję poprawą wyniku o 476 metrów. Za rok 3500 pęka :bum:
BLOG
KOMENTARZE dzięki kachita :D
ODPOWIEDZ