Regeneracja
Miało być 10 km, ale rano nogi całkiem dobrze się prezentują więc zmieniam plan i robię sobie małe 'pożegnanie' z moją 15 km pętelką. Bo przez co najmniej 3 tygodnie raczej na nią nie zawitam. Przy okazji 'odrobię' kilometry, które przepadły w środę. Wychodzę i patrzę, że nie pada. Ucieszony myślę, że nie zmoknę. Jednak ok 2 minuty po rozpoczęciu rozpadało się porządnie. Po pierwszym km jestem już cały mokry i ze 2 kg cięższy - koszulka i buty całe nasiąknięte wodą. Cóż po następnym kilometrze już mi wszystko jedno jest, bo organizm się rozgrzał i nie czujłem chłodu. Biegło się bardzo przyjemnie, na zegarku tylko tętno ustawione i oscylowało tak jak sobie zakładałem w okolicach 130 bpm. Po treningu porządne rozciąganie.
Odczucia: Po wczorajszym bieganiu bałem się, że będzie gorzej z nogami.
15,70 1:23:28 5:19 130 (67%) 144 (75%)
Waga: 80,8 kg
Plany: Jutro w planie jest 6 * ( 1km I + 1km BS ) I=ok 3'50"/km. W sumie lekka jednostka, ale jak będzie ślisko to chyba coś wolniejszego pobiegam - może jakiś próg. Przy szybkim bieganiu u mnie najbardziej czuję dwugłowe, a muszę na nie dmuchać i chuchać. W tym momencie prędkość już mi nie jest tak potrzebna.

Dystans: 92,07 km
Czas: 07:19:47 [h
Średnie tempo: 04'46"/km
Treningów: 5
Plan wykonany w 90%. Cieszy rozsądek i nie kończenie w środę treningu na siłę. Teraz zaczynam schodzenie z intensywnością i trochę z dystansem. W tych ostatnich 2 tyg chcę 'powalczyć' też z wagą, ale tu nic na siłę.