Andzej - ultra lato, ultra jesień
Moderator: infernal
- Andzej
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 06 lut 2013, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Doktor obcego ciała w stopie nie znalazł, więc dla mnie to zielone światło do powrotu do treningów. Po kilkutygodniowej przerwie po Kieracie, który - jak na ultra debiut - poszedł ultra dobrze (o czym piszę Tu i Tu), czas wrócić do katowania się celem solidnego naparcia w dwóch zbliżających się imprezach.
Chudy Wawrzyniec - bo to najfajniejsza nazwa na rynku polskich biegów
Bieg 7 Dolin - bo setka liniowa trąci nudą, ale chciałbym porównać jak wychodzi seta orientacji vs seta bez mózgu
Po drodze jakieś mniejsze i większe starty się zdarzą z pewnością, o czym relacjonować będę. Wywodzę się z półświatka ludzi krzaków, orientalistów i rajdowców przygodowych (team http://nonstopadventure.pl. Częściej niż na bieganiu, bywałem na napieraju, ale urodzaj imprez rajdowych w Polsce jest ostatnimi czasy ubogi bardzo. Stąd, jak naród cały, biegam ultra.
Aha - mam 26 lat, biegam odkąd mam dowód osobisty, ważę za dużo (78kg/176cm), więc będę też pisał o tym jak wychodzi mi detoks od Mamby i Mentosów, co będzie chyba najcięższym wyzwaniem.
Co lubię najbardziej w ultra?
Nocne spotkania na szlaku, albo poza nim, czyli para szklących się oczodołów łań, jeleni, dzików i innego parzystokopytnego zwierzęcia. Pogadać, nie pogadamy, ale i tak jest fajnie ;D
Komentarze: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=35142
Chudy Wawrzyniec - bo to najfajniejsza nazwa na rynku polskich biegów
Bieg 7 Dolin - bo setka liniowa trąci nudą, ale chciałbym porównać jak wychodzi seta orientacji vs seta bez mózgu
Po drodze jakieś mniejsze i większe starty się zdarzą z pewnością, o czym relacjonować będę. Wywodzę się z półświatka ludzi krzaków, orientalistów i rajdowców przygodowych (team http://nonstopadventure.pl. Częściej niż na bieganiu, bywałem na napieraju, ale urodzaj imprez rajdowych w Polsce jest ostatnimi czasy ubogi bardzo. Stąd, jak naród cały, biegam ultra.
Aha - mam 26 lat, biegam odkąd mam dowód osobisty, ważę za dużo (78kg/176cm), więc będę też pisał o tym jak wychodzi mi detoks od Mamby i Mentosów, co będzie chyba najcięższym wyzwaniem.
Co lubię najbardziej w ultra?
Nocne spotkania na szlaku, albo poza nim, czyli para szklących się oczodołów łań, jeleni, dzików i innego parzystokopytnego zwierzęcia. Pogadać, nie pogadamy, ale i tak jest fajnie ;D
Komentarze: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=35142
- Andzej
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 06 lut 2013, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
metodologia treningu ultra:
żeby biegać ultra trzeba biegać.
żeby biegać, trzeba więcej biegać.
koniec.
reszta to niuans dla mocarzy pokroju świerca, krupicki i tsabetha.
Ten tydzień, z początku, z wyczuciem - stopa jeszcze pamięta delikatne zapalenie po Kieracie, więc nie ciskam serii podbiegów w trupa. Jeszcze.
I cieszy, cholernie cieszy, powrót do biegania. Przerwa była tycia, bo ledwie trzy godnie, ale im BACK, jak mawiał mistrz Malko:
http://www.youtube.com/embed/3cqRPcQRJYg
Z ciekawostek - wczoraj o 23 na błoniach spotkałem: 253 biegaczy, 331 rolkarzy, ponad setkę rowerzystów - palca nie było gdzie wcisnąć.
żeby biegać ultra trzeba biegać.
żeby biegać, trzeba więcej biegać.
koniec.
reszta to niuans dla mocarzy pokroju świerca, krupicki i tsabetha.
Ten tydzień, z początku, z wyczuciem - stopa jeszcze pamięta delikatne zapalenie po Kieracie, więc nie ciskam serii podbiegów w trupa. Jeszcze.
I cieszy, cholernie cieszy, powrót do biegania. Przerwa była tycia, bo ledwie trzy godnie, ale im BACK, jak mawiał mistrz Malko:
http://www.youtube.com/embed/3cqRPcQRJYg
Z ciekawostek - wczoraj o 23 na błoniach spotkałem: 253 biegaczy, 331 rolkarzy, ponad setkę rowerzystów - palca nie było gdzie wcisnąć.
- Andzej
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 06 lut 2013, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
w niedzielę o drugiej nocy zmobilizowaliśmy się z markiem woźniczkiem i pojechaliśmy wspomagać maćka więcka w jego epickiej batalii o rekord GSB. przechodziliśmy przez jego setną (100!) godzinę.
Za co uwielbiam chłopa? Jego łyda to jedno, ale głowa - mistrz! To fota zrobiona w okolicach 110 godziny

Za co uwielbiam chłopa? Jego łyda to jedno, ale głowa - mistrz! To fota zrobiona w okolicach 110 godziny


- Andzej
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 06 lut 2013, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Tydzień uprzedni minął dość intensywnie - w weekend pognałem w parze ze Stasiem Odróbką na Rajdzie w Tarnowskich Górach. Drugie miejsce jak zwykle, a na topie jak zwykle Warmuz - Waluga. Kaj to rozegrać z tymi W-chopami?
A niedzielę, jak już wcześniej pisałem, krótka, dwunastogodzinna przebieżka przez Pilsko, Rysiankę, Baranią z Maćkiem Więckiem o czym więcej i z fotami piszę TU.
A niedzielę, jak już wcześniej pisałem, krótka, dwunastogodzinna przebieżka przez Pilsko, Rysiankę, Baranią z Maćkiem Więckiem o czym więcej i z fotami piszę TU.
- Andzej
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 06 lut 2013, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
człek, chodź dni mijają, siedzi jeszcze głową w górach i kombinuje, co ten więcek na tym gsb odpieprzył kosmicznego.
w letargu pomagają foty - zapraszam do naszej galerii na FB
w letargu pomagają foty - zapraszam do naszej galerii na FB
- Andzej
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 06 lut 2013, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Do dupy takie trenowanie, chudy za miesiąc z okładem, a ja bujam się po przygodowych rajdach w blokowiskach śląska. fajnie i niefajnie.
ale śląsk jest fantastyczny - serio. latam po tamtejszych terenach już pół dekady i wyławianie prawdziwych perełek z tego terenu jest niesamowite...
ale śląsk jest fantastyczny - serio. latam po tamtejszych terenach już pół dekady i wyławianie prawdziwych perełek z tego terenu jest niesamowite...
- Andzej
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 06 lut 2013, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
rewelacyjny początek tygodnia. ni to żaden plan, ni to konkret - ale dwa jakościowe treny cieszą jak cholera
w pon grupowo z trailrunem - biegał ktoś w tej poniedziałkowej grupie lasko-wolskowej? dla mnie rewelka - podbiegi interwałowe (krótkie bardzo), żabki na schodach w dół - mistrzostwo!
we wtorek z katarzyną mą wolne ale techniczne ciekanie boso po błoniach, coby aktywizować nieco zapomniane już partie. a po wszystkim solidna porcja ćwiczeń siłowych - brzuchy, plecy, planki i stabilizacja na poduszcze. amen
w pon grupowo z trailrunem - biegał ktoś w tej poniedziałkowej grupie lasko-wolskowej? dla mnie rewelka - podbiegi interwałowe (krótkie bardzo), żabki na schodach w dół - mistrzostwo!
we wtorek z katarzyną mą wolne ale techniczne ciekanie boso po błoniach, coby aktywizować nieco zapomniane już partie. a po wszystkim solidna porcja ćwiczeń siłowych - brzuchy, plecy, planki i stabilizacja na poduszcze. amen
- Andzej
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 06 lut 2013, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
mniej ciekania, więcej ... patrzenia na ciekanie! Tak się bowiem złożyło, że przyglądałem się minionego weekendu Dolnośląskiemu Festiwalowi Biegów Górskich, a konkretniej najdłuższej trasie 230 kilometrów i... cóż mogę powiedzieć. Na takich wyrypach wygrywa się (czyli kończy w limicie) psychą, psychą, psychą, psychą, taktyką i, na końcu, bułą.
Do mety dotarło lekko ponad 40% startujących - większość nie poległa z powodu kontuzji czy skrajnego przemęczenia, po prostu padły im zwoje mózgowe - widziałem jaki ciężar na głowie mieli zawodnicy po 120 kilometrach. Mając solidny zapas czasowy do limitu rezygnowali, spuszczali głowy, kręcili z niedowierzaniem. Powiedzcie sobie po przebiegnięciu setki, że jeszcze raz tyle! Masakra.
Foty moje z DFBG tutaj
Do mety dotarło lekko ponad 40% startujących - większość nie poległa z powodu kontuzji czy skrajnego przemęczenia, po prostu padły im zwoje mózgowe - widziałem jaki ciężar na głowie mieli zawodnicy po 120 kilometrach. Mając solidny zapas czasowy do limitu rezygnowali, spuszczali głowy, kręcili z niedowierzaniem. Powiedzcie sobie po przebiegnięciu setki, że jeszcze raz tyle! Masakra.
Foty moje z DFBG tutaj
- Andzej
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 06 lut 2013, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
jak się nie trenuje, to się startuje. kolejny tydzień ze sporadycznymi treningami w stylu potuptanie pół godzinki i styknie, i w weekend start w Rajdzie Konwalii - rajdzie przygodowym o trasie liczącej 130 kilometrów w standardowym repertuarze: bieg, kajak, rower.
Całość zacna i szybka. Z Kasią mą u boku. Sportowo dużej walki nie było - pierwszy mix odleciał nam na dwadzieścia minut na ostatniej orientacji, bo trochę się dziewczę me rozpadło w upale tego cudnego dzionka.
Ten rajd był hitem pod względem orientacji. Czy ktoś tu na forum cieka czasami z mapą? Spójrzcie na tę mapkę:

Duża mapa TUTAJ
Cudo! Zaledwie jeden kilometr, ale ileż tam było zabawy w tej gonitwie po korytarzach, salkach, kiblach! Dla organizatorów z Mochów - uznanie i szacunek!
Całość zacna i szybka. Z Kasią mą u boku. Sportowo dużej walki nie było - pierwszy mix odleciał nam na dwadzieścia minut na ostatniej orientacji, bo trochę się dziewczę me rozpadło w upale tego cudnego dzionka.
Ten rajd był hitem pod względem orientacji. Czy ktoś tu na forum cieka czasami z mapą? Spójrzcie na tę mapkę:

Duża mapa TUTAJ
Cudo! Zaledwie jeden kilometr, ale ileż tam było zabawy w tej gonitwie po korytarzach, salkach, kiblach! Dla organizatorów z Mochów - uznanie i szacunek!
- Andzej
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 06 lut 2013, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
czego nogi nie przetrenowały, tego ... płuca nie wycisną?
wczorajsza, upalna dyszka zakończyła przygotowania pod chudego - dziś jeszcze krótki basen i reset. jeszcze w ostatni weekend prawie 40 kilometrów w Worku Raczańskim - cudzie naszego beskidu żywieckiego, po trasie ChW - niby rekonesans, ale na dobrą sprawę testowaliśmy prędkości i dobieraliśmy "mniejwięcej", z jaką intensywnością winniśmy puścić się już w najbliższą sobotę. dystans zadeklarowany to 80+, bo i po co, jak można dłużej, cisnąć krócej?

wczorajsza, upalna dyszka zakończyła przygotowania pod chudego - dziś jeszcze krótki basen i reset. jeszcze w ostatni weekend prawie 40 kilometrów w Worku Raczańskim - cudzie naszego beskidu żywieckiego, po trasie ChW - niby rekonesans, ale na dobrą sprawę testowaliśmy prędkości i dobieraliśmy "mniejwięcej", z jaką intensywnością winniśmy puścić się już w najbliższą sobotę. dystans zadeklarowany to 80+, bo i po co, jak można dłużej, cisnąć krócej?
- Andzej
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 06 lut 2013, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Chudy BYŁ, ale się ZMYŁ. znaczy mokro było, syto i zacnie - przede wszystkim towarzysko (o jak dobrze upatrzeć dawno niewidziane mordy!), bo jakościowo to to start był mizerny, słaby i fatalny. Do poczytania na nonstopie.
Z ciekawostek - na dzień przed startem, wpatrując się jak słupek opadów z godziny na godzinę rośnie, stwierdziłem, że trzeba stunningować moje ciapetki. Nóż, nożyczki i wyciąłem prawie 50 g pianki i podeszwy, pogrubiając tzw. grip - rezultaty były fantastyczne. But trzymał pewnie i na zbiegach i na podejściach, którymi lały się strumienie. Różnica, choć dotyczyła ledwie dwu-trzy milimetrowych wgłębień w bieżniku, jest biegunowa! Jeszcze tydzień temu, gdy niepewnie ślizgałem się na ledwie zmoczonym szlaku, byłem pewien, że gdy lunie na chudym, to będzie to popis godzien celebryckich uślizgów na lodzie. A tak, moje Asicsy Fuji Gel Trainer spisały się znakomicie. Jutro zrzucę fotę z nowym bieżnikiem.
Z ciekawostek - na dzień przed startem, wpatrując się jak słupek opadów z godziny na godzinę rośnie, stwierdziłem, że trzeba stunningować moje ciapetki. Nóż, nożyczki i wyciąłem prawie 50 g pianki i podeszwy, pogrubiając tzw. grip - rezultaty były fantastyczne. But trzymał pewnie i na zbiegach i na podejściach, którymi lały się strumienie. Różnica, choć dotyczyła ledwie dwu-trzy milimetrowych wgłębień w bieżniku, jest biegunowa! Jeszcze tydzień temu, gdy niepewnie ślizgałem się na ledwie zmoczonym szlaku, byłem pewien, że gdy lunie na chudym, to będzie to popis godzien celebryckich uślizgów na lodzie. A tak, moje Asicsy Fuji Gel Trainer spisały się znakomicie. Jutro zrzucę fotę z nowym bieżnikiem.