Licencja na zabieganie
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Przygodowy to był tydzień, nie powiem. Z mocnym weekendowym akcentem.
Wtorek
PRZERWAŁY - Prace techniczne + ZAYOBY
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
4 x 175m - 36”.
ZAYOBY: 6 x 17/13”. Odcinki 100m. Tempo ok. 2'50”/km.
2 x 310m – 54”. Brejk - 1'
1 km wleczonego
..................................
Czwartek
PRZERWAŁY - Szlif to jest nasz ostatni
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
5 x 310m – 59”. Brejk – 1'
3 Nagórki
1 km wleczonego
...................................
Sobota
1 km rozgrzewki
I Nocny Półmaraton Wrocławski Po Knajpach i Pubach, szlakiem wygasłych wulkanów i Wyschniętych Gardeł - od godziny 23 do 4. Dużo nawadniania, nażywiania i nagadania. Towarzystwo idealne na takiego halfa - Kamila, Gasper i Buddy. Gdy z lokalu wyrzucano nas drzwiami i oknami to wracaliśmy jako sanepid.
Reasumka:
Treningi - 2 + vat
Kilometraż - 11 km
Kilomniestrasz - 80-81 kilo
Treningi wykonane siłami natury - 9 w skali APGAR
Od blisko roku nie startowałem w żadnych zawodach. Zawód.
Poczekam do jesieni.
Wiosna ludów, lato muminków, a jesień życiówków.
Łotrever, nie sądziłem, że tak udanie spędzę czas we Wrocku.
Wrocloveyou, I love you.
Zdrovaś!
Quentino
Wtorek
PRZERWAŁY - Prace techniczne + ZAYOBY
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
4 x 175m - 36”.
ZAYOBY: 6 x 17/13”. Odcinki 100m. Tempo ok. 2'50”/km.
2 x 310m – 54”. Brejk - 1'
1 km wleczonego
..................................
Czwartek
PRZERWAŁY - Szlif to jest nasz ostatni
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
5 x 310m – 59”. Brejk – 1'
3 Nagórki
1 km wleczonego
...................................
Sobota
1 km rozgrzewki
I Nocny Półmaraton Wrocławski Po Knajpach i Pubach, szlakiem wygasłych wulkanów i Wyschniętych Gardeł - od godziny 23 do 4. Dużo nawadniania, nażywiania i nagadania. Towarzystwo idealne na takiego halfa - Kamila, Gasper i Buddy. Gdy z lokalu wyrzucano nas drzwiami i oknami to wracaliśmy jako sanepid.
Reasumka:
Treningi - 2 + vat
Kilometraż - 11 km
Kilomniestrasz - 80-81 kilo
Treningi wykonane siłami natury - 9 w skali APGAR
Od blisko roku nie startowałem w żadnych zawodach. Zawód.
Poczekam do jesieni.
Wiosna ludów, lato muminków, a jesień życiówków.
Łotrever, nie sądziłem, że tak udanie spędzę czas we Wrocku.
Wrocloveyou, I love you.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Zrobiłem sobie tydzień przerwy w bieganiu, z myślą o przeskoczeniu przeziębienia i zluzowaniu dla achillesa.
Wyszedłem wczoraj na mały niewinny rozruch. Przynajmniej takie było założenie.
Biegnę sobie, sobie biegnę po natury łonie, nahle zauważyłem jakiś ruch po lewej stronie. Z totalnego zaskoczenia dopada do mnie czworonożna bestia. W pełnym biegu, ma do mnie jakieś 2 sekundy. Teoretycznie nie miałem czasu się przestraszyć, ale gówno prawda, strach ma wielkie oczy American Pit Bull Terriera...Zatrzymałem się i instynktownie ( to jedyny plus z całego zda(e)rzenia ) przyjąłem pozycję otwartą. Z rozczapierzonymi dłońmi, przynoszącymi pokój psom dobrej woli. Pit zwany Bólem, wyhamował i obiegł mnie robiąc małą rundkę. Właścicielka była od nas jakieś 150 m. Pies przy mnie, bez kagańca i bez 150 metrowej smyczy.
Się można postarzeć w 10 sekund. Mało brakowało, a obchodziłbym dziś zamiast 43-cich, 63-cie urodziny.
Sobie w domu poczytałem trochę...
"Żadne inne rasy psów nie wywołują więcej emocji niż American Pit Bull Terrier wraz ze swoim młodszym "bratem" - American Staffordshire Terierem. Często są one przedstawiane jako nienawidzące ludzi, atakujące ich bez powodu, "złe" i agresywne w wobec każdej osoby oraz oczywiście masowo mordujące każdego napotkanego czworonoga. Ciężko jest walczyć z tymi niezwykle krzywdzącymi mitami i błędnymi ocenami temperamentu obu tych ras."
"Bardzo popularny w USA pitbul jest bezspornie kojarzony z krwawymi walkami psów, których był on niekwestionowanym bohaterem, dzięki wrodzonej nieustępliwości, zwinności i sile. Był on również używany przez amerykańskich farmerów do ochrony swojego dobytku, polowania, chwytania pół-dzikiego bydła czy świń, tępienia gryzoni oraz jako pies towarzyszący."
Nie wiem czy zaliczam się do "pół-dzikiego bydła" czy też do pozostałej trzódki...niemniej jednak, cały czas mam piękne 2 sekundowe ujęcie milusińskiego "w locie". W aparacie się nie nagrało, ale w głowie siedzi na twardym dysku.
Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że mogłoby być kurewsko daleko od ok. Miałem szczęście, bo pies był chyba "ułożony" a i ja zareagowałem jakby mnie Zaklinacz Psów układał.
Ostatni raz wybiegłem na trening bez butów roboczych z metalowym noskiem.
Za godzinkę pewnie wyjdę pobiegać. 43 minuty sobie zrobię, po jednej na każdy rok.
Zdrovaś!
Quentino
Wyszedłem wczoraj na mały niewinny rozruch. Przynajmniej takie było założenie.
Biegnę sobie, sobie biegnę po natury łonie, nahle zauważyłem jakiś ruch po lewej stronie. Z totalnego zaskoczenia dopada do mnie czworonożna bestia. W pełnym biegu, ma do mnie jakieś 2 sekundy. Teoretycznie nie miałem czasu się przestraszyć, ale gówno prawda, strach ma wielkie oczy American Pit Bull Terriera...Zatrzymałem się i instynktownie ( to jedyny plus z całego zda(e)rzenia ) przyjąłem pozycję otwartą. Z rozczapierzonymi dłońmi, przynoszącymi pokój psom dobrej woli. Pit zwany Bólem, wyhamował i obiegł mnie robiąc małą rundkę. Właścicielka była od nas jakieś 150 m. Pies przy mnie, bez kagańca i bez 150 metrowej smyczy.
Się można postarzeć w 10 sekund. Mało brakowało, a obchodziłbym dziś zamiast 43-cich, 63-cie urodziny.
Sobie w domu poczytałem trochę...
"Żadne inne rasy psów nie wywołują więcej emocji niż American Pit Bull Terrier wraz ze swoim młodszym "bratem" - American Staffordshire Terierem. Często są one przedstawiane jako nienawidzące ludzi, atakujące ich bez powodu, "złe" i agresywne w wobec każdej osoby oraz oczywiście masowo mordujące każdego napotkanego czworonoga. Ciężko jest walczyć z tymi niezwykle krzywdzącymi mitami i błędnymi ocenami temperamentu obu tych ras."
"Bardzo popularny w USA pitbul jest bezspornie kojarzony z krwawymi walkami psów, których był on niekwestionowanym bohaterem, dzięki wrodzonej nieustępliwości, zwinności i sile. Był on również używany przez amerykańskich farmerów do ochrony swojego dobytku, polowania, chwytania pół-dzikiego bydła czy świń, tępienia gryzoni oraz jako pies towarzyszący."
Nie wiem czy zaliczam się do "pół-dzikiego bydła" czy też do pozostałej trzódki...niemniej jednak, cały czas mam piękne 2 sekundowe ujęcie milusińskiego "w locie". W aparacie się nie nagrało, ale w głowie siedzi na twardym dysku.
Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że mogłoby być kurewsko daleko od ok. Miałem szczęście, bo pies był chyba "ułożony" a i ja zareagowałem jakby mnie Zaklinacz Psów układał.
Ostatni raz wybiegłem na trening bez butów roboczych z metalowym noskiem.
Za godzinkę pewnie wyjdę pobiegać. 43 minuty sobie zrobię, po jednej na każdy rok.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Pobiegłem wczoraj zapowiadane 43 minuty. Krótka seria Przerwałów w mżawce, do tego kilka Nagórków, parę ostrych zbiegów i tyle. Tym razem bez asysty Pit Bulla.
Nie ukrywam, że zdarzenie z przedwczoraj cały czas mi pulsuje pod kopułą. Trochę poczytałem, trochę posłuchałem i wynika z tego, że miałem sporo szczęścia. Mam czym pisać i na czym siedzieć, a i biegać mogę.
Znalazłem w sieci fotkę wypisz wymaluj psinki, która do mnie doskoczyła. Dokładnie tej samej maści. Trzeba przyznać, że prezentuje się wspaniale. Ciekawe jakby wyglądał z kagańcem...
Korzystając z okazji, że mam dziś wolne w pracy, wybieram się z kumplem na tenisa. Rakiety już dawno nie trzymałem w ręce, ale pod wpływem atmosfery bieżącego Wimbledonu, jestem w stanie zagrać bez.
Celem na jesień jest zmoraton. Gdzie i kiedy - jeszcze nie wiem. W związku z tym muszę się "wydłużyć". Do obecnego tygodniowego kilometrażu - 28 km, trzeba będzie dorzucić jakieś 10 kaemów. Myślę, że 35-39 km na tydzień będzie w sam raz na przeskoczenie obecnej życiówki (3:16).
Zdrovaś!
Quentino
Nie ukrywam, że zdarzenie z przedwczoraj cały czas mi pulsuje pod kopułą. Trochę poczytałem, trochę posłuchałem i wynika z tego, że miałem sporo szczęścia. Mam czym pisać i na czym siedzieć, a i biegać mogę.
Znalazłem w sieci fotkę wypisz wymaluj psinki, która do mnie doskoczyła. Dokładnie tej samej maści. Trzeba przyznać, że prezentuje się wspaniale. Ciekawe jakby wyglądał z kagańcem...
Korzystając z okazji, że mam dziś wolne w pracy, wybieram się z kumplem na tenisa. Rakiety już dawno nie trzymałem w ręce, ale pod wpływem atmosfery bieżącego Wimbledonu, jestem w stanie zagrać bez.
Celem na jesień jest zmoraton. Gdzie i kiedy - jeszcze nie wiem. W związku z tym muszę się "wydłużyć". Do obecnego tygodniowego kilometrażu - 28 km, trzeba będzie dorzucić jakieś 10 kaemów. Myślę, że 35-39 km na tydzień będzie w sam raz na przeskoczenie obecnej życiówki (3:16).
Zdrovaś!
Quentino
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Zakręcony tydzień wreszcie dobiegł końca. Działo się trochę i to niekoniecznie na przyjemnościach.
Czwartek - ROZRUCH po tygodniowej przerwie - PRZERWAŁY - Prace techniczne
2 km – rozgrzewkowo
4 x 180m - 35”.
1 km wleczonego
--------------------
Piątek - PRZERWAŁY - Prace techniczne
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
8 x 175m - 35”.
5 Nagórków
2 Zbiegi – 160m mocno
1 km wleczonego
----------------------
Sobota - 1,5h tenisa
----------------------
Niedziela - PRZERWAŁY - TOOZINY
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
3 x 1200m – 4:23, 4:26, 4:20. Średnie tempo – 3'39”/km. Brejki 2:37.
3 Nagórki
1 km wleczonego
---------------------
Reasumka:
Treningi - 3
Kilometraż - 17 km
Kilomniestrasz - 80-81 kilo
Treningi wykonane siłami natury - 8/9 w skali APGAR
Cały czas siedzi jakiś wirus przeziębieniowy i wygląda na to, że się zadomowił. Pewnie liczy na meldunek.
A ja liczę na jesienne dobre starty. Jeśli Moderator pozwoli, to chciałbym we wrześniu i w październiku pobiec komplet: zdychę, połówkę i calówkę.
Największe problemy to regeneracja (robota jak u robota) no i ten nieszczęsny kilometraż, który ze względu na zmoraton muszę zwiększyć do jakiś 40km/tydzień.
Może uda się przebiec w te "wakacje" jakąś mierzoną piątkę.
Wszystko to nie wygląda zbyt różowo, bardziej ryżowo.
Ale...co mnie nie zabije to mi najwyżej z głowy wybije.
Zdrovaś!
Quentino
Czwartek - ROZRUCH po tygodniowej przerwie - PRZERWAŁY - Prace techniczne
2 km – rozgrzewkowo
4 x 180m - 35”.
1 km wleczonego
--------------------
Piątek - PRZERWAŁY - Prace techniczne
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
8 x 175m - 35”.
5 Nagórków
2 Zbiegi – 160m mocno
1 km wleczonego
----------------------
Sobota - 1,5h tenisa
----------------------
Niedziela - PRZERWAŁY - TOOZINY
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
3 x 1200m – 4:23, 4:26, 4:20. Średnie tempo – 3'39”/km. Brejki 2:37.
3 Nagórki
1 km wleczonego
---------------------
Reasumka:
Treningi - 3
Kilometraż - 17 km
Kilomniestrasz - 80-81 kilo
Treningi wykonane siłami natury - 8/9 w skali APGAR
Cały czas siedzi jakiś wirus przeziębieniowy i wygląda na to, że się zadomowił. Pewnie liczy na meldunek.
A ja liczę na jesienne dobre starty. Jeśli Moderator pozwoli, to chciałbym we wrześniu i w październiku pobiec komplet: zdychę, połówkę i calówkę.
Największe problemy to regeneracja (robota jak u robota) no i ten nieszczęsny kilometraż, który ze względu na zmoraton muszę zwiększyć do jakiś 40km/tydzień.
Może uda się przebiec w te "wakacje" jakąś mierzoną piątkę.
Wszystko to nie wygląda zbyt różowo, bardziej ryżowo.
Ale...co mnie nie zabije to mi najwyżej z głowy wybije.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Syzyfy sobie wczoraj zapodałem. Kiedyś to był standardowy, cotygodniowy trening - zadeptać górkę, coby ludziom żyło się płasko i dostatnio. Teraz wychodzi mi raczej jeden na miesiąc.
1,5 km rozgrzewkowo
8 x 150m/5m - śr. 30". Tempo - 3'20"/km. Przerwy w zbiegu.
2 x skip AsaPower - 50m
2 x skip O - 50m
1 km wleczonego
Skip O to się chyba w nomenklaturze nazywa skip C. Dlatego O, bo OkantDupy trzeba potłuc.
Tydzień temu poprosiłem Yacoola o podsunięcie kandydata na buta maratońskiego, marabuta słowem.
Od razu zaproponował Nike Flex Expierence. A, że ceny jak za zeszłoroczny śnieg to się długo nie wahałem.
Moja reakcja, gdy je zobaczyłem po tjuningu - Alegancko!
Odbieram dopiero we wtorek, więc przetestuje je następnego dnia.
W dużym uproszczeniu - ZENtino są genialne, ale do krótszych dystansów (zrobiłem w nich lajfówki na dychę i halfa).
Ale czułem, że na zmoraton to już trzeba znaleźć jakieś runtidotum na skurczybyki. Stąd decyzja o pozostawieniu nieco mięsa, a pozbyciu się piętowej słoniny.
Zdrovaś!
Quentino
1,5 km rozgrzewkowo
8 x 150m/5m - śr. 30". Tempo - 3'20"/km. Przerwy w zbiegu.
2 x skip AsaPower - 50m
2 x skip O - 50m
1 km wleczonego
Skip O to się chyba w nomenklaturze nazywa skip C. Dlatego O, bo OkantDupy trzeba potłuc.
Tydzień temu poprosiłem Yacoola o podsunięcie kandydata na buta maratońskiego, marabuta słowem.
Od razu zaproponował Nike Flex Expierence. A, że ceny jak za zeszłoroczny śnieg to się długo nie wahałem.
Moja reakcja, gdy je zobaczyłem po tjuningu - Alegancko!
Odbieram dopiero we wtorek, więc przetestuje je następnego dnia.
W dużym uproszczeniu - ZENtino są genialne, ale do krótszych dystansów (zrobiłem w nich lajfówki na dychę i halfa).
Ale czułem, że na zmoraton to już trzeba znaleźć jakieś runtidotum na skurczybyki. Stąd decyzja o pozostawieniu nieco mięsa, a pozbyciu się piętowej słoniny.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
W piątek zrobiłem sobie trening z serii ALL INCLUSIVE
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
3 km – 3'57"/km...
5 x 205m - 35”.
3 Nagórki
1 km wleczonego
Te 3 km to mała porażka, miało być 5, ale mi rura zmiękła i tyle.
Po wczorajszym bieganiu poszedłem na 11 godzin do lodówki. Po powrocie z roboty 5,5 h snu i od razu na 1,5 h tenisa. W pełnym słońcu, na korcie centralnym. Tradycyjnie już na czczo - po jednej "porannej" kawie. Ciekawe jest to, że po tej półtora godzinnej przebijance w 30C czułem się bardzo dobrze. Niezbadane są wyroki i mitochondria.
Ju newer noł skąd żeś się wziął.
Zdrovaś!
Quentino
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
3 km – 3'57"/km...
5 x 205m - 35”.
3 Nagórki
1 km wleczonego
Te 3 km to mała porażka, miało być 5, ale mi rura zmiękła i tyle.
Po wczorajszym bieganiu poszedłem na 11 godzin do lodówki. Po powrocie z roboty 5,5 h snu i od razu na 1,5 h tenisa. W pełnym słońcu, na korcie centralnym. Tradycyjnie już na czczo - po jednej "porannej" kawie. Ciekawe jest to, że po tej półtora godzinnej przebijance w 30C czułem się bardzo dobrze. Niezbadane są wyroki i mitochondria.
Ju newer noł skąd żeś się wziął.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Ciepło. A momentami to nawet i owszem. Przeleciałem się trochę po tej garze a sobie dałem po garach.
"Rozgrzewkowe" 1,5 km
6,1 km po 4'07"/km. Dwie pętelki lekko garbate z przewyższeniem 45 m.
0,5 km wleczonego
25C w cieniu ale ja biegłem w niezakłamanym polu.
Połamałem się z bliskimi tradycyjnym bananem i teraz czas na butelkowe centralnie z lodówki.
Nie ma nic lepszego dla organizmu po takim wysiłku jak mały procent z małą pianką.
Dietetyk może się mylić. Organizm nigdy.
A organizm to nieodgadniony mechanizm.
Zdrovaś!
Quentino
"Rozgrzewkowe" 1,5 km
6,1 km po 4'07"/km. Dwie pętelki lekko garbate z przewyższeniem 45 m.
0,5 km wleczonego
25C w cieniu ale ja biegłem w niezakłamanym polu.
Połamałem się z bliskimi tradycyjnym bananem i teraz czas na butelkowe centralnie z lodówki.
Nie ma nic lepszego dla organizmu po takim wysiłku jak mały procent z małą pianką.
Dietetyk może się mylić. Organizm nigdy.
A organizm to nieodgadniony mechanizm.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Ubiegły tydzień:
WTOREK - PRZERWAŁY - Prace techniczne
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
10 x 175m - 34”.
4 Nagórki
1 km wleczonego
----------------------------
CZWARTEK - PRZERWAŁY - SYZYFY
1,5 km – narastająco śr. 4'40”/km
Syzyfy: 8 x 150/5m – 30”
Ostatni last – 28”, tempo 3'05”/km
AsaPower x 2 – 50m
Skip O x 2 - 50m
1 km wleczonego
--------------------------------
PIĄTEK - ALL INCLUSIVE
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
3 km – 11:52...
5 x 205m - 35”.
3 Nagórki
1 km wleczonego
------------------------------
SOBOTA - 1,5h tenis
------------------------------
NIEDZIELA - GARBATE PROCENTY - 15%
1,5 km rozgrzewkowo
6,1 km – 25:09. Tempo – 4'07”/km. Garbato – 45 m przewyższenia.
0,6 km wleczonego
------------------------------------
Reasumka:
Treningi - 4
Kilometraż - 27 km
Kilomniestrasz - 80-81 kilo
Treningi wykonane siłami natury - 8/9 w skali APGAR
Dobrze jest, a będzie jeszcze lepiej. Najbardziej w tym bieganiu przypasił mi sobotni tenis. Piękny sport, tylko umiejętności barbarzyńskie. Ale z półtorej godziny na półtorej godziny widać poprawę. Chciałbym kiedyś dojść w tenisie do amatorskiego poziomu "40 minut na dychę". A w światowym tenisie poziom chwilowo klapnął, skoro Andy Murray wygrywa Wimbledon, to nie jest dobrze.
Miniony tydzień był takim aperitifem przed następnymi. W najbliższą środę trening z serii epicentrum, czyli to co ma najlepiej wytrenować do finału. Kilkanaście kilometrów Procentów. Trudne, momentami bardzo, ale dlatego takie "najlepsze".
No i kilometraż z całą pewnością skoczy do ponad 30 kaemów.
Ostatnio biegam w Faasach 300, kupionych zimą i odstawionych, gdy tylko nowe ZENobiusze do mnie dotarły. W środę przesiadam się na marabuty ZENike. Jestem bardzo dobrej myśli. Gdyby okazało się, że mają za dużo amortyzacji i "słabe jest czucie podłoża", to se do środka szyszkę wsadzę, coby poczuć głęboko. Taaaa...
Zdrovaś!
Quentino
WTOREK - PRZERWAŁY - Prace techniczne
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
10 x 175m - 34”.
4 Nagórki
1 km wleczonego
----------------------------
CZWARTEK - PRZERWAŁY - SYZYFY
1,5 km – narastająco śr. 4'40”/km
Syzyfy: 8 x 150/5m – 30”
Ostatni last – 28”, tempo 3'05”/km
AsaPower x 2 – 50m
Skip O x 2 - 50m
1 km wleczonego
--------------------------------
PIĄTEK - ALL INCLUSIVE
1,5 km – narastająco od 4'50”/km do 3'50”/km
3 km – 11:52...
5 x 205m - 35”.
3 Nagórki
1 km wleczonego
------------------------------
SOBOTA - 1,5h tenis
------------------------------
NIEDZIELA - GARBATE PROCENTY - 15%
1,5 km rozgrzewkowo
6,1 km – 25:09. Tempo – 4'07”/km. Garbato – 45 m przewyższenia.
0,6 km wleczonego
------------------------------------
Reasumka:
Treningi - 4
Kilometraż - 27 km
Kilomniestrasz - 80-81 kilo
Treningi wykonane siłami natury - 8/9 w skali APGAR
Dobrze jest, a będzie jeszcze lepiej. Najbardziej w tym bieganiu przypasił mi sobotni tenis. Piękny sport, tylko umiejętności barbarzyńskie. Ale z półtorej godziny na półtorej godziny widać poprawę. Chciałbym kiedyś dojść w tenisie do amatorskiego poziomu "40 minut na dychę". A w światowym tenisie poziom chwilowo klapnął, skoro Andy Murray wygrywa Wimbledon, to nie jest dobrze.
Miniony tydzień był takim aperitifem przed następnymi. W najbliższą środę trening z serii epicentrum, czyli to co ma najlepiej wytrenować do finału. Kilkanaście kilometrów Procentów. Trudne, momentami bardzo, ale dlatego takie "najlepsze".
No i kilometraż z całą pewnością skoczy do ponad 30 kaemów.
Ostatnio biegam w Faasach 300, kupionych zimą i odstawionych, gdy tylko nowe ZENobiusze do mnie dotarły. W środę przesiadam się na marabuty ZENike. Jestem bardzo dobrej myśli. Gdyby okazało się, że mają za dużo amortyzacji i "słabe jest czucie podłoża", to se do środka szyszkę wsadzę, coby poczuć głęboko. Taaaa...
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Miał być mega mocny trening, ostał się jeno mocny. 25C w cieniu zrobiło swoje i musiałem się zweryfikować.
Oczywiście mogłem się bawić w Rodina i dłutować we własnym organizmie, ale stwierdziłem, że pojechałbym po debecie.
No i last but not liść, miałem na stopach dziewicze ZENike, a to zawsze "rezyko" pójścia po bandzie. Wczoraj wieczorem przestrzegał mnie przed tym Wit Yacool Stwórz.
1 km tup tup nie obijając sobie doop
7 km po 4'08"/km
1,5 wleczonego do domu mego
ZENike good a nawet sehr gut. Po kilkuset metrach zapomniałem o "temacie". Najlepsza recenzja butów na świecie.
Na tym polega cała skomplikowana prostota tej materii...nie przeszkadzać.
Primum non kulą u nogicere
No i zrobił mi się problem, bo w końcu chciałem przekroczyć w tym tygodniu "magiczne" 30 kilometrów. Muszę coś podpiłować w piątek i w niedzielę.
Świat mi pod tym względem bardzo uciekł. Amatorzy, którzy biegają jak zawodowcy robią 80-120km perŁik. A zawodowcy, którzy biegają jak amatorzy dłubią po 140-200km. Ziemię zadeptają, to pewne.
Zdrovaś!
Quentino
Oczywiście mogłem się bawić w Rodina i dłutować we własnym organizmie, ale stwierdziłem, że pojechałbym po debecie.
No i last but not liść, miałem na stopach dziewicze ZENike, a to zawsze "rezyko" pójścia po bandzie. Wczoraj wieczorem przestrzegał mnie przed tym Wit Yacool Stwórz.
1 km tup tup nie obijając sobie doop
7 km po 4'08"/km
1,5 wleczonego do domu mego
ZENike good a nawet sehr gut. Po kilkuset metrach zapomniałem o "temacie". Najlepsza recenzja butów na świecie.
Na tym polega cała skomplikowana prostota tej materii...nie przeszkadzać.
Primum non kulą u nogicere
No i zrobił mi się problem, bo w końcu chciałem przekroczyć w tym tygodniu "magiczne" 30 kilometrów. Muszę coś podpiłować w piątek i w niedzielę.
Świat mi pod tym względem bardzo uciekł. Amatorzy, którzy biegają jak zawodowcy robią 80-120km perŁik. A zawodowcy, którzy biegają jak amatorzy dłubią po 140-200km. Ziemię zadeptają, to pewne.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Od czterech dni mam czterodniowy urlop, więc klepsydra sypie już ostatnimi ziarenkami. Jutro powrót do bolesnej rzeczywistości, choć 11-sto godzinne nocki to już raczej wirtualna nierzeczywistość.
W wolnym czasie zatankowałem. Średnia chyba jakieś 6 browarów na dobę/dupę. To na plus. Na minusie to waga. W ostatnim czasie przybyło obywatela. 84 kilo to już na granicy pierwszego i drugiego trymestru. Zaciążyłem.
Pojechałem odwiedzić mamę, a jak wiadomo wszędzie tłusto, ale w domu rodzinnym najtłuściej.
W żadnym fast foodzie tak nie przytyjesz, jak "u mamy".
Dziś pobiegłem popołudniu, po 5 piwkach i 6 tonach żarełka. Cudów się nie spodziewałem, więc się nie doczekałem. Nie było cudownej zamiany wody w piwo, ani piwa w glikogen.
1 km w 4:43.
4 Tooziny - 4 x 1200m w tempie 3'50"/km. Brejki 2:23.
1 km powłóczyście.
Moje bieganie to ranne bieganie, kiedy wstają zorze. Wieczorem to się nie biega tylko degustuje i wspomina poranek, gdy człowiek był młody, szybki i lekki.
Drugi trening w ZENike. Wygląda na to, że będę zamawiał drugą parę, bo pierwsze mają parę.
Jutro rano powinienem załapać się jeszcze na godzinkę tenisowej ścianki. W przeciwieństwie do tenisowego partnera, ścianka zawsze returnuje.
Ale w przeciwieństwie do pIsi, nie będę z tego powodu strzelał drop-focha.
Zdrovaś!
Quentino
W wolnym czasie zatankowałem. Średnia chyba jakieś 6 browarów na dobę/dupę. To na plus. Na minusie to waga. W ostatnim czasie przybyło obywatela. 84 kilo to już na granicy pierwszego i drugiego trymestru. Zaciążyłem.
Pojechałem odwiedzić mamę, a jak wiadomo wszędzie tłusto, ale w domu rodzinnym najtłuściej.
W żadnym fast foodzie tak nie przytyjesz, jak "u mamy".
Dziś pobiegłem popołudniu, po 5 piwkach i 6 tonach żarełka. Cudów się nie spodziewałem, więc się nie doczekałem. Nie było cudownej zamiany wody w piwo, ani piwa w glikogen.
1 km w 4:43.
4 Tooziny - 4 x 1200m w tempie 3'50"/km. Brejki 2:23.
1 km powłóczyście.
Moje bieganie to ranne bieganie, kiedy wstają zorze. Wieczorem to się nie biega tylko degustuje i wspomina poranek, gdy człowiek był młody, szybki i lekki.
Drugi trening w ZENike. Wygląda na to, że będę zamawiał drugą parę, bo pierwsze mają parę.
Jutro rano powinienem załapać się jeszcze na godzinkę tenisowej ścianki. W przeciwieństwie do tenisowego partnera, ścianka zawsze returnuje.
Ale w przeciwieństwie do pIsi, nie będę z tego powodu strzelał drop-focha.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Pierwszy dzień powrotu do normalności - mniej konsumowania, więcej bycia konsumowanym.
W największą garę się ruszyłem, ale wszystko jest dla ludzi.
1,5 km na rozruszniku
6 x 175m po 34"
4 zayoby - 18/12"
3 Nagórki
1 km świńskim truchtem, niczym guziec
Razem 37 minut czyli mój chleb powszedni, na zakwasie.
Obieguję ZENike, ale za bardzo nie mam o czym pisać. Biegniemy razem nie wchodząc sobie w drogę.
30 km nie udało się w tym tygodniu pogonić, ale nie od razu Kraków rozkopano.
Zdrovaś!
Quentino
W największą garę się ruszyłem, ale wszystko jest dla ludzi.
1,5 km na rozruszniku
6 x 175m po 34"
4 zayoby - 18/12"
3 Nagórki
1 km świńskim truchtem, niczym guziec
Razem 37 minut czyli mój chleb powszedni, na zakwasie.
Obieguję ZENike, ale za bardzo nie mam o czym pisać. Biegniemy razem nie wchodząc sobie w drogę.
30 km nie udało się w tym tygodniu pogonić, ale nie od razu Kraków rozkopano.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Co tam potruchtałem w ubiegłym tygodniu to na bieżąco zapodałem.
Reasumka:
Treningi - 4
Kilometraż - 27 km
Kilomniestrasz - 83-84 kilo
Treningi wykonane siłami natury - 7/8 w skali APGAR
W sobotę poodbijałem się od tenisowej ścianki i to mi się szczerze mówiąc, najbardziej podobało.
Pamiętam, że gdy zacząłem biegać, to takie przyjemności jak tenis zupełnie odstawiłem "z powodu bo kontuzja" się może przydarzyć. Teraz mam już zdrowe podejście. Kontuzja może cię trafić w drodze do sklepu, a godzinka w tenisa to nie zimowe wejście na Brokeback Mountain czy zejście z Broad Peak...
Nie znamy mięśnia ani godziny.
Trochę minusów mi się uzbierało. Zarówno kilo jak i metraż nie taki jak trzeba. Obżarstwo, opilstwo, obrzydlistwo - grzechy główne. Przydałyby się teraz - wiara, nadzieja, miłość.
Słucham i czytam jak tu sprinterscy herosi wpadają na metę niczym śliwki w sterydowy kompot.
Psy gończe są niestrudzone. Ciekawe czy są już dwa czy trzy kroki za Usainem.
Kiedyś najszybszym białym na świecie był Marian Woronin. Może po latach okaże się, że Woronin był w ogóle najszybszym człowiekiem i jest nim do dzisiaj.
Zdrovaś!
Quentino
Reasumka:
Treningi - 4
Kilometraż - 27 km
Kilomniestrasz - 83-84 kilo
Treningi wykonane siłami natury - 7/8 w skali APGAR
W sobotę poodbijałem się od tenisowej ścianki i to mi się szczerze mówiąc, najbardziej podobało.
Pamiętam, że gdy zacząłem biegać, to takie przyjemności jak tenis zupełnie odstawiłem "z powodu bo kontuzja" się może przydarzyć. Teraz mam już zdrowe podejście. Kontuzja może cię trafić w drodze do sklepu, a godzinka w tenisa to nie zimowe wejście na Brokeback Mountain czy zejście z Broad Peak...
Nie znamy mięśnia ani godziny.
Trochę minusów mi się uzbierało. Zarówno kilo jak i metraż nie taki jak trzeba. Obżarstwo, opilstwo, obrzydlistwo - grzechy główne. Przydałyby się teraz - wiara, nadzieja, miłość.
Słucham i czytam jak tu sprinterscy herosi wpadają na metę niczym śliwki w sterydowy kompot.
Psy gończe są niestrudzone. Ciekawe czy są już dwa czy trzy kroki za Usainem.
Kiedyś najszybszym białym na świecie był Marian Woronin. Może po latach okaże się, że Woronin był w ogóle najszybszym człowiekiem i jest nim do dzisiaj.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Termometr dziś rzucił cień na 28C. Ale w cieniu nie biegałem.
Tradycyjne już 1,5km na uruchomienie silnika.
3km po 3'57"/km
4 x 210m - 38"
1 x 100m rozpędzonym guźcem
3 Nagórki
0,7km ostentacyjnie
Gdybym stał w tym miejscu w którym dzisiaj biegałem, to od samego stania straciłbym z półtora kilo. No i przede wszystkim słabym ci ja już po przebudzeniu. Te nocki mnie dewastują po całości. Wstaję rano a tu południe. Umyję zęby i już popołudniu. Ponoć kości nie mogą boleć, ale mnie bolą.
Żyć się za bardzo tak nie da, że obieganiu tylko wspomnę.
Nic to, nic tamto.
Będzie dobrze a nawet będzie.
Zdrovaś!
Quentino
Tradycyjne już 1,5km na uruchomienie silnika.
3km po 3'57"/km
4 x 210m - 38"
1 x 100m rozpędzonym guźcem
3 Nagórki
0,7km ostentacyjnie
Gdybym stał w tym miejscu w którym dzisiaj biegałem, to od samego stania straciłbym z półtora kilo. No i przede wszystkim słabym ci ja już po przebudzeniu. Te nocki mnie dewastują po całości. Wstaję rano a tu południe. Umyję zęby i już popołudniu. Ponoć kości nie mogą boleć, ale mnie bolą.
Żyć się za bardzo tak nie da, że obieganiu tylko wspomnę.
Nic to, nic tamto.
Będzie dobrze a nawet będzie.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Goronc, goronc i jeszcze raz za ciepło. Miałem dziś nie biegać, ale poczułem głód biegania i odezwał się we mnie zew walki z siłami natury.
1,5km na dotarcie
10 x 210m - średnio po 39"
1 x 380m w 67"
3 Nagórki
0,6km ostentacyjnie
Raptem 45 minut, a tu hektolitry potu się polały.
Gwoli wyjaśnienia - skąd te dziwne długości odcinków (210, 380 itp.). Tak krawiec kraje jak mu latarnie na trasie postawili. Biegam od latarni do latarni, jak ta ostatnia latarnica.
Przedwczoraj napisałem, że może się okazać, iż najszybszym sprinterem w historii był Marian Woronin. Dziś czytam, że były mistrz olimpijski Armin Hary, zastanawia się nad wykreśleniem ze światowych tabel wszystkich wyników poniżej 10 sekund.
Marian może otwierać listę wszech czasów.
Żarty żartami, a ja mam szansę w tym tygodniu w końcu pobiec więcej niż 30 kaemów.
Zdrovaś!
Quentino
1,5km na dotarcie
10 x 210m - średnio po 39"
1 x 380m w 67"
3 Nagórki
0,6km ostentacyjnie
Raptem 45 minut, a tu hektolitry potu się polały.
Gwoli wyjaśnienia - skąd te dziwne długości odcinków (210, 380 itp.). Tak krawiec kraje jak mu latarnie na trasie postawili. Biegam od latarni do latarni, jak ta ostatnia latarnica.
Przedwczoraj napisałem, że może się okazać, iż najszybszym sprinterem w historii był Marian Woronin. Dziś czytam, że były mistrz olimpijski Armin Hary, zastanawia się nad wykreśleniem ze światowych tabel wszystkich wyników poniżej 10 sekund.
Marian może otwierać listę wszech czasów.
Żarty żartami, a ja mam szansę w tym tygodniu w końcu pobiec więcej niż 30 kaemów.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Ponownie bieg w godzinach największej oglądalności słonecznej. Się człowiek spoci zanim się ubierze.
Bardzo podobnie jak wczoraj.
1,5km narastająco
4 x 210m - średnio po 40"
1 x 500m w 1:26
4 x 210m - średnio po 40"
3 Nagórki
0,6km ostentacyjnie
Odkurzyłem swój stary cel - pobić rekord świata w maratonie. Na dystansie jednego kilometra. Niby mało ambitnie, ale na razie nieosiągalnie. Trza by taką cholerę depnąć w 2:55. Dziś pobiegłem odcinek 500m w minutę i 26 sekund czyli tempem 2'52"/km.
W najbliższym czasie będę przy tym dłubał.
Zdrovaś!
Quentino
Bardzo podobnie jak wczoraj.
1,5km narastająco
4 x 210m - średnio po 40"
1 x 500m w 1:26
4 x 210m - średnio po 40"
3 Nagórki
0,6km ostentacyjnie
Odkurzyłem swój stary cel - pobić rekord świata w maratonie. Na dystansie jednego kilometra. Niby mało ambitnie, ale na razie nieosiągalnie. Trza by taką cholerę depnąć w 2:55. Dziś pobiegłem odcinek 500m w minutę i 26 sekund czyli tempem 2'52"/km.
W najbliższym czasie będę przy tym dłubał.
Zdrovaś!
Quentino