mam blaszkę z ruchomym dnemkrzysztof.karczewski pisze:kate.
świadomie używam tortownicy, ponieważ łatwiej wyjąć.
ZACZYNAM ....z niczym;)
Moderator: beata
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
@krzysztof.karczewski no właśnie nie do końca jest po problemie Ale co tam, mam parę pomysłów jak sobie z tym poradzić Oby tylko były skuteczne A co do trójki - będzie zdrowie to będzie połamana. Ciśnienia większego na nią nie mam. W końcu już dwa dwukrotnie mi się udało
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 423
- Rejestracja: 21 paź 2013, 22:27
- Życiówka na 10k: 40:22
- Życiówka w maratonie: 3:15:22
Czy Wy litości nie macie ???
Dieta lowcarb a Wy tu o ciastach, ciasteczkach.... litości!
byle do jutra i zjem największy kawałek ciasta jaki dostanę
Kasiu gratuluje- jesteś MARATONKĄ !!
to dystans, który faktycznie uczy pokory. mnie nauczył we Wrocławiu.
teraz czas na Poznań a ja niestety czuję się fatalnie. 5 dni do startu a ja chora...
3:15 zdecydowanie odkładamy na przyszłość.
Dieta lowcarb a Wy tu o ciastach, ciasteczkach.... litości!
byle do jutra i zjem największy kawałek ciasta jaki dostanę
Kasiu gratuluje- jesteś MARATONKĄ !!
to dystans, który faktycznie uczy pokory. mnie nauczył we Wrocławiu.
teraz czas na Poznań a ja niestety czuję się fatalnie. 5 dni do startu a ja chora...
3:15 zdecydowanie odkładamy na przyszłość.
- kojer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1757
- Rejestracja: 26 lip 2013, 11:09
- Życiówka na 10k: 46:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
3:15? Fiu fiuPaulinaJ pisze:3:15 zdecydowanie odkładamy na przyszłość.
- Andrew1962
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1100
- Rejestracja: 31 sty 2015, 03:44
- Życiówka na 10k: 44.46
- Życiówka w maratonie: brak
beata, katekate i maly może teoria to tylko teoria ale przecież nie bierze się z obserwacji zachowań szczurów czy świnek morskich w klatkach A szczególnie jeśli autorem jest prof. fizjologii. Aby takie tezy móc postawić to pewnie przeprowadził godziny badań i wywiadów z biegaczami różnych dystansów ze szczególnym uwzględnieniem maratonów. No ale zostawmy prof. Chmurę. Osobiście nigdy tego królewskiego dystansu nie biegałem, co najwyżej HM ale co przez te 7 lat zaobserwowałem w zakresie utraty płynów w czasie biegania. Może dodam, że moje BMI wskazuje na właściwe proporcje, przy wzroście 186 cm ważę 83-85 kg, wiek 53 lata.
Bez względu czy biegam 10-15-20 km na treningu nie zdarzyło się abym nie wypocił w przeliczeniu 1 kg/10km czyli ponad 1 l potu a z nim życiodajnych mikroelementów idzie w glebę! Jeśli nie uzupełnisz choć w podstawowym zakresie takiego ubytku to nie ma siły aby organizm się nie zbuntował. Osobiście do 10 km nie wchłaniam żadnych płynów ale powyżej tak i owszem. Potrafię wypić małymi łyczkami pomiędzy 14-20 km jakieś 0,5l. płynów (zazwyczaj izotoniku).
katekate jestem pełen podziwu dla Twojego organizmu bo przecież przez 2.5h to tracisz, o ile się tak albo podobnie pocisz, mnóstwo pierwiastków. Bez jedzenia wytrzymasz i 3-4 tygodnie a bez wody (płynów) najwyżej 3 dni.
To nie głos w obronie teorii ale w dyskusji
Bez względu czy biegam 10-15-20 km na treningu nie zdarzyło się abym nie wypocił w przeliczeniu 1 kg/10km czyli ponad 1 l potu a z nim życiodajnych mikroelementów idzie w glebę! Jeśli nie uzupełnisz choć w podstawowym zakresie takiego ubytku to nie ma siły aby organizm się nie zbuntował. Osobiście do 10 km nie wchłaniam żadnych płynów ale powyżej tak i owszem. Potrafię wypić małymi łyczkami pomiędzy 14-20 km jakieś 0,5l. płynów (zazwyczaj izotoniku).
katekate jestem pełen podziwu dla Twojego organizmu bo przecież przez 2.5h to tracisz, o ile się tak albo podobnie pocisz, mnóstwo pierwiastków. Bez jedzenia wytrzymasz i 3-4 tygodnie a bez wody (płynów) najwyżej 3 dni.
To nie głos w obronie teorii ale w dyskusji
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Po to jest w końcu forum, aby dyskutować No i ciężko się z Tobą nie zgodzić. Ja też widzę na wadze po dłuższym biegu, że tracę sporo potu. Tyle, że organizm na tyle się zaadaptował, że śmiało mogę porządnie uzupełnić płyny po biegu. Przynajmniej w trakcie zawodów. Jak walczę o czas to wystarczy jedynie, że zwilżę usta, a resztę wody wolę wylać na głowę
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
nie widzę żadnej straty na wadze po długich treningach dlaczego?
a to, że tracę Na Cl K i inne pierwiastki to wiem, tylko od czego mamy jedzenie i picie? szybko uzupełniam straty
a to, że tracę Na Cl K i inne pierwiastki to wiem, tylko od czego mamy jedzenie i picie? szybko uzupełniam straty
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6499
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Heh, ja mam dokładnie tak samo .maly89 pisze:Po to jest w końcu forum, aby dyskutować No i ciężko się z Tobą nie zgodzić. Ja też widzę na wadze po dłuższym biegu, że tracę sporo potu. Tyle, że organizm na tyle się zaadaptował, że śmiało mogę porządnie uzupełnić płyny po biegu. Przynajmniej w trakcie zawodów. Jak walczę o czas to wystarczy jedynie, że zwilżę usta, a resztę wody wolę wylać na głowę
Różnicę na wadze przed i po treningu widzę, ale mój organizm z tego powodu nie strajkuje ... tylko dwa razy odwodniłam się rzeczywiście tak, że były tego jakieś tam symptomy, ale wtedy to rzeczywiście przegięłam - z dystansem i tempem, a z temperaturą przegięła pogoda .
Nigdy nie miałam ze sobą żadnego picia na treningu. Tego lata brałam ze sobą jakieś drobne do kieszonki spodenek, tylko raz już pod domem prawie musiałam skorzystać, ale lato było, jakie było i po 20km miało prawo nawet mnie suszyć .
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
katekate pisze:mam blaszkę z ruchomym dnemkrzysztof.karczewski pisze:kate.
świadomie używam tortownicy, ponieważ łatwiej wyjąć.
krzysztof!
zrobiłam twoją tartę....w smaku OK, ale...zabrakło mi czegoś, co by "skleiło" gruszki...
kiedyś robiłam bardzo podobną tartę, ale zalewałam gruszki sosem z jogurtu z roztrzepanymi jajkami i wanilią...tego mi dziś zabrakło
za to ciasto przepyszne-kruche, mmmmm!!!!
- krzysztof.karczewski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 259
- Rejestracja: 10 kwie 2014, 14:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: pod latarnią.
można dokładać jabłek, tylko wcześniej zacząć je gotować (jak na mus własnej roboty), potem dorzucić gruszki - wówczas wychodzą sklejone (w układzie 1 kg na 1 kg).
ale ja lubię nacieszyć się smakiem samych gruszek, więc przepis jest typowo gruszkowa i gruszki w kawałeczkach.
ale ja lubię nacieszyć się smakiem samych gruszek, więc przepis jest typowo gruszkowa i gruszki w kawałeczkach.
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
czekam na inne twoje przepisy, jak na razie rewelacja!
- krzysztof.karczewski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 259
- Rejestracja: 10 kwie 2014, 14:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: pod latarnią.
ale bardziej czy mniej kaloryczne?
(wszak musi być powód do spocenia )
(wszak musi być powód do spocenia )
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
Nie no, bardziej :-P
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 730
- Rejestracja: 02 kwie 2013, 18:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Na zeszłorocznym maratonie przegięłam z piciem i efektem była porażka. Aż do samego startu piłam wodę - dużo wody. Toi toi odwiedziłam chwilę przed biegiem, ale niestety już po kilometrze czułam przepełniony pęcherz. Na pierwszych kilku punktach odżywiania i z toitoikami były kolejki, więc ambitnie biegłam dalej. Biegłam za szybko, bo w sumie świetnie mi się biegło - tylko ten pęcherz:-( Dziś nie rozumiem dlaczego to sobie zrobiłam, ale dopiero na 30-31 km poszłam siku. I to było koniec maratonu. Potem już nie byłam w stanie utrzymać przyzwoitego tempa. Zwalniałam i czułam się fatalnie, wszystko mnie bolało, psychika siadła. Czas 4:07 mnie nie zadowolił.
Strasznie się bałam odwodnienia i stąd to picie. Głupota. Trzeba robić dokładnie tak, jak pisze beata.
kasia41 gratuluję Ci pierwszego maratonu, złamane 4 h to już dobry początek, na pewno kolejny maraton pobiegniesz lepiej! Na wiosnę w Warszawie?
Wiem, że niektórzy się ze mną nie zgodzą, ale w maratonie jest jakaś magia i przebiegnięcie go daje ogromną satysfakcję. Atmosfera startu jest zupełnie inna. Mniejszy tłok;-)
Strasznie się bałam odwodnienia i stąd to picie. Głupota. Trzeba robić dokładnie tak, jak pisze beata.
kasia41 gratuluję Ci pierwszego maratonu, złamane 4 h to już dobry początek, na pewno kolejny maraton pobiegniesz lepiej! Na wiosnę w Warszawie?
Wiem, że niektórzy się ze mną nie zgodzą, ale w maratonie jest jakaś magia i przebiegnięcie go daje ogromną satysfakcję. Atmosfera startu jest zupełnie inna. Mniejszy tłok;-)
- krzysztof.karczewski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 259
- Rejestracja: 10 kwie 2014, 14:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: pod latarnią.
sama chciałaśkatekate pisze: czekam na inne twoje przepisy, jak na razie rewelacja!
zaznaczam, że wściekle kalorycznie
Nazwa robocza: HISZPAN
(przepis na prostokątną blachę (ok. 21 na 32 cm)
BISZKOPT:
6 jajek
1 i ½ szklanki cukru, ubić i dodać
1 i ½ szklanki mąki
1 łyżeczkę proszku do pieczenia
1 czubatą łyżeczkę ciemnego kakao (używam CeBe).
Po wystudzeniu biszkopt przekroić na pół.
KREM:
Ugotować duży budyń czekoladowy na ¾ l. mleka (Delecta) wg przepisu.
Po wystudzeniu zmiksować z kostką miękkiego masła extra.
Dolną połowę biszkoptu posmarować ok. połową kremu, posypać garścią posiekanych orzechów włoskich, garścią rodzynek (rodzynki sparzyć wrzątkiem i osuszyć na sitku).
Na bakalie rozłożyć słoiczek dżemu z czarnej porzeczki (Łowicz).
Przykryć drugą połową ciasta, rozsmarować resztę kremu, posypać garścią posiekanych orzechów włoskich, garścią rodzynek i posypać grubo startą czekoladą („Jedyna” Wedla).
Lekko przycisnąć dłonią bakalie i czekoladę. Odstawić w chłodne miejsce, można przykryć folią. Najlepszy na drugi dzień (jest wilgotny).