21 stycznia 2016 Redakcja Bieganie.pl Sprzęt

Wibracje w rollerze. Test wałka – Vyper Hyperice


Takiego gadżetu na rynku jeszcze nie było. Połączenie wałka Blackroll Groove z technologiami amerykańskiej firmy Hyperice zaowocowało silnie wibrującym rollerem służącym do masażu i rozluźniania powięzi. Jak to się sprawdza w praktyce?
Wibracje są naprawdę silne, mocno odczuwalne, dochodzą do częstotliwości 30Hz. Jednym przyciskiem możemy zmienić ich intensywność na 3 poziomach. Jest to tak silnie odczuwalne, że trudno swobodnie trzymać produkt w rękach przy jednoczesnym jego działaniu. Bateria urządzenia jest niesamowicie wydajna – 2600 mAh. Jego pełne naładowanie trwa niezwykle krótko około 5 minut, a żywotność baterii dochodzi do 2,5 godziny przy włączonych drganiach. I za to zdecydowany plus dla urządzenia. Można go także używać przy wyłączonym trybie i rolować się w sposób klasyczny… i na tym bym w zdecydowanej większości przypadków pozostał. Dlaczego?
Z uwagi na to, że firma specjalizuje się w produkcji sprzętu wspomagającego rehabilitację i regenerację uszkodzonych tkanek postanowiłem zanieść Vyper tam, gdzie z takimi problemami walczy się, na co dzień – przychodni rehabilitacyjnej Fimedica. Ważne są przecież opinię pacjentów, biegaczy wracających po kontuzjach bądź świadomych wybierających zdrowy trening oraz zawodowców – fizjoterapeutów. Okazuje się, że takie urządzenie, reklamowane przez między innymi Blake’a Griffina (koszykarz Los Angeles Clippers) pasuje wyłącznie do takich osób, a więc mocno zbudowanych z górą mięśni, bez problemów zdrowotnych. A co z porażającą większością? Niestety przychodzi rozczarowanie. – Tak silne wibracje zastosowane w tym urządzeniu mogą spotęgować, a nie zniwelować napięcie mięśniowe, zatem wywołają odwrotny skutek. Wibracje musiałyby być znacznie słabsze – twierdzi szef przychodni, fizjoterapeuta z wieloletnim doświadczeniem Bartosz Pecarz. 

vyper.jpg

Przejeżdżając wałkiem po plecach wszystko trzęsie się także w głowie, po dłuższej chwili ciężko jest to wytrzymać. Dzwoni w uszach, zęby szczękają i… kręci się w głowie. – Jeżeli ktoś ma choć niewielkie zaburzenia związane z błędnikiem, będzie mu się kręcić w głowie, osoby bardziej podatne odczują to natychmiast – dodaje z kolei Beata Pecarz. – Poza tym nie czuć specjalnie ani efektu rozluźnienia powięzi, bowiem roller skacze i nie przywiera tak do tkanki, ani także masażu. Właściwie nie wiadomo, do czego to urządzenie ma służyć i komu. Jeżeli ktoś ma problemy z kręgosłupem, jakąś przepuklinę to już absolutnie nie może z tego korzystać, a biegać może – twierdzi z kolei fizjoterapeutka specjalizująca się w rehabilitacji ruchowej i treningu sportowym, Magda Zakrzewska. 
Biegacze i pacjenci zwracali uwagę na aspekty niezwiązane ze zdrowiem. Pierwsze wrażenia były dość zabawne, ale po dłuższym zastosowaniu nikt nie odczuwał działania produktu w jakichś znaczący sposób. – Może działa na cellulit – stwierdziła jedna z biegaczek. Wszystkie osoby testujące ten roller z doładowaniem, zdecydowanie wolały korzystać z tradycyjnego, twierdząc, że jedynie wówczas czują efekt rozluźnienia powięzi oraz charakterystycznej bolesności podczas wykonywania ruchów. Wszyscy zwrócili uwagę na to, że roller jest bardzo głośny. Dlatego jeżeli będziecie go używać to wyłącznie na grubym dywanie, kocu lub materacu. Jeżeli spotka się z parkietem to dźwięki przypominają młot pneumatyczny i jeśli macie w bloku sąsiadów to będzie awantura.
Wibracje są bardzo silne, co sprawia, że na skórze na plecach mogą pojawić się następnego dnia pręgi (u dwóch się pojawiły). Nie przez przypadek piszę o tych bardzo silnych wibracjach, bowiem jeżeli ktoś ma żylaki na nogach lub cierpi na zakrzepicę to przez taką intensywną stymulacje może doprowadzić do oderwania się skrzepu, co podkreślają lekarze.
Reasumując jest to produkt przeznaczony dla osób na bardzo wysokim poziomie sportowym, niemających żadnych problemów ze zdrowiem, amator biegania raczej z tego nie skorzysta. Motywem do zakupu VYPERa z pewnością nie będzie cena. W USA, co dość niespotykane jest nawet droższy niż w Polsce – kosztuje 199 dolarów, w naszym kraju po obniżce z 789 zł można go dostać za 749 złotych. Na cenę z pewnością złożyły się: oryginalny roller Blackroll, super wydajna bateria, ekspresowa ładowarka oraz urządzenie wibrujące o dużej mocy. Wszystko jest wykonane bardzo solidnie i wygląda na produkt o wysokiej jakości, który szybko się nie popsuje – i za to wielki plus. Ale czy taki gadżet jest potrzebny biegaczowi, a już zwłaszcza amatorowi? Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi. 

Możliwość komentowania została wyłączona.