19 października 2007 Redakcja Bieganie.pl Sport

Bartosz Nowicki – mistrz Polski na dystansie 1500m A.D. 2007


mp5.jpg

Poniżej znajdziecie wywiad przeprowadzony z Bartoszem Nowickim, tegorocznym mistrzem Polski w biegu na 1500m, a także byłym mistrzem Europy Juniorów na tym dystansie z roku 2004. Zanim jednak zabierzecie się za czytanie tej rozmowy, krótka charakterystyka dotychczasowych osiągnięć naszego reprezentanta Polski:

BARTOSZ NOWICKI

Data urodzenia: 26 lutego 1984
Wzrost: 187 cm
Waga: 70 kg
Klub: MKL Szczecin
Trener: Robert Leszczyński

Sukcesy: 1 miejsce na Mistrzostwach Europy Juniorów – Tampere 2003 (1500m), 3 miejsce na Pucharze Europy – Monachium 2007 (3000m), 6 miejsce na Mistrzostwach Świata U-18 – Debreczyn 2001 (1500m), 9 miejsce na Mistrzostwach Europy U-23 – Erfurt 2005 (1500m), uczestnik Przełajowych Mistrzostw Europy Juniorów – Edynburg 2003, Czołowe pozycje na Mistrzostwach Polski w różnych kategoriach wiekowych:

1 miejsce na Mistrzostwach Polski Seniorów, 1500m – 3:42.05 (Poznań, 1 lipca 2007)
– 4 miejsce na Mistrzostwach Polski Seniorów, 1500m – 3:45.47 (Bydgoszcz, 23 lipca 2006)
– 4 miejsce na Młodzieżowych Mistrzostwach Polski, 1500m – 3:48.97 (Kraków, 28 sierpnia 2005)
– 4 miejsce na Młodzieżowych Mistrzostwach Polski, 800m – 1:50.52 (Kraków, 27 sierpnia 2005)
– 5 miejsce na Mistrzostwach Polski Seniorów, 1500m – 3:41.25 (Biała Podlaska, 26 czerwca 2005)
3 miejsce na Młodzieżowych Mistrzostwach Polski, 1500m – 3:47.33 (Gdańsk, 5 września 2004)
2 miejsce na Mistrzostwach Polski Seniorów, 1500m – 3:45.32 (Bydgoszcz, 4 lipca 2004)
– 7 miejsce na Halowych Mistrzostwach Polski, 1500m – 3:56.56 (Spała, 21 lutego 2004)
2 miejsce na Mistrzostwach Polski Juniorów, 800m – 1:50.16 (Zamość, 29 czerwca 2003)

Rekordy życiowe:
800m – 1:46.81 (Bydgoszcz, 10 czerwca 2007)
1000m – 2:20.27 (Słupsk, 12 sierpnia 2006)
1500m – 3:39.19 (Huelva, 13 września 2007)
2000m – 5:05.83 (Międzyzdroje, 18 sierpnia 2007)
3000m – 7:58.68 (Rehlingen, 28 maja 2007)

Progresje wyników na dystansach 1500m i 800m:

1999

4:13.87

Sopot (28.08)

2000

3:58.91

Greifswald (09.09)

1:57.3

Warszawa (15.07)

2001

3:50.63

Osterbro (11.06)

1:53.58

Grudziądz (07.09)

2002

1:55.71

Bielsko Biała (30.06)

2003

3:45.01

Tampere (27.07)

1:50.16

Zamość (29.06)

2004

3:45.16

Szczecin (28.08)

1:49.32

Bielsko-Biała (27.06)

2005

3:41.25

Biała Podlaska (26.06)

1:48.68

Gdańsk (01.07)

2006

3:42.54

Sopot (19.08)

1:48.62

Kozienice (10.06)

2007

3:39.19

Huelva (13.09)

1:46.81

Bydgoszcz (10.06)

bn3.jpg
Bartosz Nowicki podczas biegu na 800m (Pedros Cup, Warszawa 2007)

Piotr Łudzik: Jak i kiedy zaczynała się Twoja kariera sportowa, czy w rodzinie był ktoś, kto zachęcił Cię do treningu?

Bartosz Nowicki: Odpowiadając na początku na to pytanie zdecydowanie wolę używać określenia przygoda ze sportem, niż kariera, gdyż brzmi to przyjemniej. Moje bieganie to wielka wspaniała przygoda, czyli coś co się lubi, kocha, coś co mnie pasjonuje. Kariera kojarzy mi się raczej z przymusem. Zatem moja przygoda ze sportem rozpoczęła się już w czasie podstawówki, od najmłodszych lat byłem bardzo aktywnym dzieckiem. Na początku były szkolne SKSy, potem gra w piłkę nożną w miejscowym Chemiku Police, a później lekka atletyka w UKS Ósemka, klubie w którym pierwszy raz zetknęliśmy się z moim bratem Gaborem (już nie trenuje, ale nadal jest wielkim fanem sportu) z lekkoatletyką.
Cała moja rodzina zawsze pasjonowała się sportem, razem z rodzeństwem uczęszczaliśmy na sportowe zajęcia pozaszkolne, rodziców bardzo cieszyło nasze zainteresowanie tego typu aktywnością. Największe zainteresowanie sportem, a szczególnie lekkoatletyką, rozbudziła we mnie moja matka… tym samym swoją postawą na bieżni chcę sprawiać jej radość i przyjemność.

trener.jpgP.Ł. : Kto był Twoim pierwszym trenerem?

B.N.: Moim pierwszym trenerem był Robert Leszczyński (na zdjęciu obok razem z Bartkiem Nowickim – przyp. PŁ), trenuję z nim od wieku młodzika aż po dziś dzień i jestem bardzo zadowolony z naszej współpracy. Początkowo trener był najważniejszą osobą na treningu, nauczał techniki biegowej, objaśniał zadania treningowe, pokazywał jak poprawnie powinny wyglądać ćwiczenia oraz korygował różne moje błędy. Dziś jestem już nieco dojrzalszym zawodnikiem i trener nadal jest bardzo pomocny, ale oboje wiemy doskonale, że nie musi poświęcać mi tyle samo czasu jak wtedy, gdy byłem juniorem.

P.Ł.: Wiem, że w kategorii młodzika legitymowałeś się wynikami na 1000m 2:41.97 i 2000m 5:49.60, była to już czołówka krajowa.

B.N.: To prawda, że już jako młodzik mogłem pochwalić się wynikami, które plasowały mnie w czołówce kraju w tej kategorii, ale uwierz mi, że nie szykowałem się jakoś specjalnie do tych rezultatów, po prostu same przyszły.

P.Ł.: Od początku myślałeś o bieganiu średnich dystansów, czy może trener sprawdzał Cię także w innych konkurencjach lekkoatletycznych?

Kiedy byłem młodzikiem i juniorem, często myśleliśmy wraz z trenerem, że powinienem zostać biegaczem na dłuższych dystansach: 5-10km, ale moje wyniki na 800m – 3000m były na tyle zadowalające, że poszedłem w tym kierunku.
W początkowym okresie treningów zdarzało mi się biegać dosłownie wszystko, od 400m na bieżni do 10km w biegu przełajowym, myślę że trener miał zamiar rozwijać poprzez tą różnorodność mój młody organizm wszechstronnie, a nie chciał pójść w trening specjalistyczny… Dopiero w tym roku, przed najważniejszą imprezą sportową na świecie (myślę tu o Igrzyskach Olimpijskich) przyjdzie na to pora.

P.Ł.: Będziesz próbował uzyskać minimum w biegu na 1500m. Jak oceniasz poziom tej konkurencji w naszym kraju? Brakowało i w dalszym ciągu brakuje nam zawodników osiągających wyniki na poziomie 3:35.0, które mogłyby przynieść ewentualny sukces na imprezach w Europie i awans na Igrzyska Olimpijskie (minimum A: 3:36.60), zastanawiałeś się może czym to jest spowodowane?

B.N.: Tak, będę próbował uzyskać wynik kwalifikujący mnie na Igrzyska Olimpijskie, wiem że jest to bardzo wyśrubowany czas, ale wierzę w siebie i myślę że uda mi się to osiągnąć. Jest to moim marzeniem, chociaż wiadomo że nie będzie łatwo. Wynik ten w historii polskiej lekkoatletyki uzyskało tylko 2 lub 3 zawodników, wiec trzeba jeszcze dużo popracować, aby wejsc na ten poziom..
Często zastanawiam się, dlaczego nasi zawodnicy nie biegają tak szybko na 1500m. W moim przypadku odpowiedź jest bardzo prosta, brakuje mi jeszcze trochę treningu, a w ostatnich 3 latach w każdą zimę walczyłem z kontuzjami. W tym wyjątkowym 2007 roku udało się przejść przez cały okres przygotowań bez większych problemów i od razu zaowocowało to nowymi rekordami życiowymi na 800, 1500, 2000 i 3000 metrów oraz dobrą postawą na Pucharze Europy i Mistrzostwach Polski Seniorów, z perspektywy tych wydarzeń patrzę optymistycznie na wskaźnik wyznaczony przez PZLA.

P.Ł.: Na treningach i zawodach najczęściej można Cię spotkać z innym reprezentantem Polski – Mirosławem Formelą, podopiecznym także Roberta Leszczyńskiego. Z Polic pochodzi jeden z najlepszych ośmiusetmetrowców młodego pokolenia na świecie Marcin Lewandowski. Czyżby zatem północno-zachodnia Polska stawała się powoli wylęgarnią najlepszych polskich średniodystansowców?

B.N.: Tak zgadza się, trenuję z Robertem Leszczyńskim, w grupie razem z Mirosławem Formelą oraz Agnieszką Sowińską. Czasem, gdy jesteśmy na obozie PZLA, współpracujemy również z trenerem Ryszardem Ostrowskim, a z zawodników dołączają się do nas Adrian Danilewicz, Piotr Dąbrowski oraz Artur Ostrowski. Jest z nas całkiem spora i wesoła grupa.
Co do Marcina Lewandowskiego, to faktycznie, Marcin i ja pochodzimy z Polic, znamy się niemal od kołyski, mieszkaliśmy kiedyś prawie na jednym podwórku, mamy wielu wspólnych znajomych, nasze rodziny utrzymują przyjacielskie stosunki. Nasze matki razem działały w klubie UKS Ósemka jeszcze zanim zaszły w nim zmiany, Marcin jest moim dobrym kolegą, razem z jego bratem Tomkiem zaczynałem przygodę ze sportem.

P.Ł.: Wiemy, że lekkoatleci w Polsce nie mogą liczyć na wysokie wynagrodzenia, z czego w takim razie utrzymuje się mistrz Polski w biegu na 1500m?

B.N.: Rzeczywiście, jesteśmy dużo gorzej finansowani niż np. piłkarze, ale w moim przypadku nie chodzi tylko o pieniądze, sport to moja pasja, choć wiadomo, że pieniądze przydają się i są potrzebne. Moje wynagrodzenie nie jest piorunujące, dostaję skromne stypendium z klubu oraz PZLA, często pomaga mi także szczecińska hurtownia sprzętu sportowego Malinex LIDER za co bardzo im dziękuję.

P.Ł.: Masz swojego menadżera?

B.N.: Moim menadżerem jest Polak Janusz Szydłowski, który ma w swojej grupie m.in. Szymona Ziółkowskiego (rzut młotem) oraz Dariusza Kucia (100m). W pełni mu ufam i jestem z tej współpracy zadowolony.

P.Ł.: Korzystasz z pulsometru? Może zdradzisz nam kilka swoich parametrów, np. tętno maksymalne, minimalne, VO2Max. Mógłbyś napisać także po ile biegasz poszczególne zakresy?

B.N.: Dane z pulsometru to istotny wskaźnik na treningu, lecz uważam, że ważniejsze sygnały daje nam nasz własny organizm. Często to on podpowiada nam lepiej niż pulsometr o naszej dyspozycji w danym dniu. Jeżeli chodzi o moje maksymalne tętno, to zostało ono zmierzone na finiszu biegu przełajowego i wyniosło 215 uderzeń na minutę, więc dość sporo. Natomiast tętno minimalne w momentach dużej formy potrafi spaść nawet do 36-38 uderzeń na minutę.
Co to zakresów, to w początkowym okresie przygotowawczym: listopad, grudzień, czyli tzw. czasie wprowadzenia do treningu, tuż po przerwie związanej z roztrenowaniem, biegam drugi zakres po 3:50 na kilometr, bardzo spokojnie, ale po 2 miesiącach potrafię biegać na tym samym tętnie już 20 sekund szybciej na kilometr – po 3:30 czyli już całkiem przyzwoicie.

P.Ł.: Przechodzisz w regularnych odstępach czasu jakieś specjalistycznie badania, na czym one polegają?

B.N.: Przechodzę regularnie testy wydolnościowe pod okiem trenera w Ośrodku Szkolenia "Sporting" w Międzyzdrojach, pomaga to ustalić progi pierwszego, drugiego i trzeciego zakresu. Staramy się też przeprowadzać regularne badania krwi, których wyniki konsultujemy z lekarzem PZLA, panem doktorem Janem Sokalem.

P.Ł.: W 2004 zostałeś mistrzem Europy Juniorów, czy jest to dla Ciebie największy do tej pory sukces? Może opiszesz nam pokrótce tę przygodę?

B.N.: Wtedy będąc świeżo upieczonym Mistrzem Europy Juniorów uważałem to za spory sukces. Dziś będąc seniorem wiem, ze był to sukces, ale tylko juniorowski. Dużo bardziej cenię sobie tegoroczne Mistrzostwo Polski Seniorów, jak i awans do Reprezentacji Polski na Lekkoatletyczny Puchar Europy oraz trzecie miejsce na dystansie 3000m tam wywalczone.
Mogę stwierdzić, że dorosłem – okres juniora był piękny, ale teraz chcę sięgać po wyższe cele – jestem seniorem i czas najwyższy zaistnieć w seniorowskim sporcie.

mp2.jpg
Nowicki biegnie na drugiej pozycji – Mistrzostwa Polski, Poznań 2007

P.Ł.: No właśnie, w Poznaniu zostałeś Mistrzem Polski Seniorów. Stałem wtedy przed startem obok Ciebie, pomagałem Ci nawet odkleić numer, który miałeś przykleić sobie na udo, wydawałeś się wówczas bardzo zestresowany. Czy zawsze się tak denerwujesz przed ważnym biegiem, czy może takie było tylko moje wrażenie?

B.N.: Tak, pamiętam to zdarzenie, hehehe. Szczerze mówiąc, to lubię się naładować adrenaliną, poczuć stres, presję, to napięcie, które daje mi kopa. Sam się czasami tak "nakręcam", bo gdy staje na linii startu jestem fighterem… lubię takie emocje, życie wówczas nabiera smaku.

P.Ł.: Obawiałeś się wtedy w Poznaniu szczególnie któregoś z rywali? Na złoty medal miało ochotę kilku mocnych zawodników, m.in. Rafał Snochowski, biegacze młodego pokolenia: Łukasz Parszczyński i Adrian Danilewicz oraz kilkukrotny mistrz tego dystansu Leszek Zblewski. Ty byłeś faworytem, ale czy byłeś pewny zwycięstwa?

B.N.: Darzę wielkim szacunkiem każdego z tych zawodników, których wymieniłeś, a w szczególności wielokrotnego mistrza Polski na tym dystansie Leszka Zblewskiego. Jednak równocześnie bardzo wierzyłem w swoja dobra dyspozycje, dzięki czemu udało mi się wygrać. Ogromnie mnie ten bieg ucieszył, ale przede wszystkim sprawiłem radość swojej siostrze, która studiuje w Poznaniu i pierwszy raz widziała mnie w akcji na tak poważnych zawodach.

P.Ł.: Bieg w Poznaniu można powiedzieć, że był rozgrywany jak na typowym mityngu lekkoatletycznym. Był pacemaker (Mirosław Formela), szybkie tempo… rozumiem, że nie chciałeś dzięki temu ryzykować utraty pozycji najszybszego milera w kraju?

B.N.: Pomysłodawcą szybkiego biegu był mój trener Robert Leszczyński oraz Bogusław Mamiński. Bardzo mi się spodobał ten pomysł, aby rozegrać to w ten sposób. Faktycznie nie chciałem ryzykować, przy wolnym biegu mogło dojść do niechcianych niespodzianek, przepychanki itp. Zależało nam również, aby kibice zamiast oglądać kolejny tzw. czajony bieg jak to miało miejsce w przypadku finału na 800m zobaczyli trochę szybkiego biegania, walkę z czasem, walkę o wynik, niestety nie udało się, ale przynajmniej spróbowaliśmy. Czułem się wtedy pewnie, to był okres gdzie tydzień wcześniej zająłem 3-cie miejsce na Pucharze Europy, a 3 dni wcześniej na mitingu w Szwecji przegrałem tylko parę setnych na końcówce z Christianem Obristem (który w tym sezonie uzyskał 3:35.32 na 1500m), wielokrotnym mistrzem Włoch, czułem się dobrze, byłem w formie.

mp3.jpg
MP w Poznaniu, od lewej: Danilewicz, Parszczyński, Leszczyński (trener) i Nowicki

P.Ł.: Poruszmy jeszcze sprawę Pucharu Europy, nie zdziwiłeś się, że wystartowałeś tam w biegu na 3000m, a nie na 1500m? Przecież byłeś najlepszym w kraju właśnie na tym drugim dystansie.

B.N.: Szef bloku zadecydował tak, biorąc pod uwagę poprzednie dwie edycje Pucharu Europy, które były biegami na końcówkę. Osiągnięty w tym sezonie przeze mnie wynik na 800m i 3000m dawały mi szanse walki o pierwszą szóstkę i punkty dla zespołu. Przybiegłem trzeci i bardzo się z tego cieszę. A na 1500m pojechał Mirek Formela i wypadł bardzo dobrze, zajmując 4-te miejsce.

P.Ł.: Jak to jest z Twoim treningiem, lubisz trenować? Jaki jest Twój ulubiony środek treningowy?

B.N.: Gdy jestem w formie, to lubię każdy trening bez względu na to czy wykonuje go indywidualnie czy z grupą. A tak poważnie, to uwielbiam biegać tempo. Musi to być coś średnio szybkiego i średnio długiego… chyba naprawdę mam duszę średniodystansowca 🙂 Zbyt szybkie i krótkie odcinki typu 100-300m sprawiają mi problem, a z kolei zbyt długie w stylu 1000-2000 zanadto mnie męczą. Myślę że największą frajdę sprawia mi bieganie odcinków o długości 400-800m, ani za szybko ani za długo… Ale naprawdę można się zmęczyć.

P.Ł.: To całkiem odwrotnie w porównaniu z moimi upodobaniami. Może podasz przykład jednego z Twoich treningów tempowych?

B.N.: Bardzo lubię się zmęczyć, ale tak bezpiecznie. Wiesz, żeby nie przegiąć i nie przesadzić. W tym sezonie biegałem w górach w St. Moritz na wysokości 1850m n.p.m. na przykład taki trening: 3x 1km na 6min przerwy, zacząłem po 2:40 a skończyłem na 2:35. Był to jeden z najcięższych treningów w tym sezonie, serio, nie biegam dużo tempa, myślę, że mam pod tym względem jeszcze spore rezerwy.

bn2500.jpg
Bartek podczas treningu na stadionie w St. Mortiz

P.Ł.: Zwiedziłeś już pewnie spory kawałek świata, jakie jest Twoje ulubione miejsce?

B.N.: To fantastyczne, że sport daje właśnie taką możliwość podróżowania, można zobaczyć spory kawałek świata. Bardzo podobało mi się w Afryce, lubię też St. Moritz, jednak jeszcze nie mam takiego ulubionego miejsca… chociaż chyba najfajniej jest w Międzyzdrojach bez względu na porę roku.

P.Ł.: Przywiązujesz dużą wagę do odżywiania? Masz może jakieś odgórne zalecenia dotyczące tego tematu?

B.N.: Odżywianie to dla mnie ważny temat, szczególnie w okresie bezpośredniego przygotowania startowego. Generalnie jestem zwolennikiem diety śródziemnomorskiej, uwielbiam owoce i warzywa oraz makarony – tak, makarony to mój przysmak, gorąco polecam go każdemu biegaczowi!

P.Ł.: Masz jakiegoś swojego idola ze świata biegowego, który zawsze był dla Ciebie wzorem w dążeniu do sukcesów?

B.N.: Hicham El Guerrouj jest moim idolem, jego rekordy są niedoścignione. Chciałbym kiedyś się z nim spotkać i porozmawiać, zapytać, dowiedzieć się czegoś o mistrzu bezpośrednio od mistrza.

bn2.jpg

P.Ł.: Czy poza treningiem zajmujesz się obecnie czymś jeszcze? Studiujesz, uczysz się gdzieś? Masz może jakieś dodatkowe hobby?

B.N.: Tak, studiuję w Instytucie Kultury Fizycznej na Uniwersytecie Szczecińskim, a poza bieganiem mam wiele zajęć. Gdy wracam z obozu, moi znajomi nie dają mi się nudzić. Poza tym mam wspaniałą dziewczynę, z którą ostatnio spędzam dużo czasu.

P.Ł.: Możesz pochwalić się bardzo dobrym rekordem życiowym na 800m – 1:46.81. Według niektórych trenerów wynik ten daje Ci szanse na dużo lepszy rezultat w biegu na 1500m, czy faktycznie czujesz, że masz jeszcze rezerwy i mógłbyś pobiec z obecnego treningu szybciej niż obecne 3:39?

B.N.: Jak to mówi stare przysłowie "Co się odwlecze to nie uciecze". Wierzę w siebie i pragnę poprawiać kolejne rekordy życiowe.

P.Ł.: Jakie jest Twoje zdanie na temat niewłączania dwójki zawodników: Pawła Czapiewskiego i Marcina Lewandowski do składu reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata w Osace (25.08-02.09). Uważasz, że PZLA postąpiło słusznie, pozostawiając obu biegaczy w kraju, czy może był to błąd z ich strony. Nie boisz się, że związek może postąpić tak samo w przypadku przyszłorocznych Igrzysk w Pekinie, do których także się przygotowujesz?

B.N.: Nie chcę krytykować swojego pracodawcy, czyli PZLA, ale osobiście uważam, że tym zawodnikom trzeba dać szansę. Myślę że nie ma co się zastanawiać nad przeszłością, trzeba wyciągnąć wnioski i trenować, aby w przyszłym roku biegać jak najszybciej i godnie reprezentować Polskę.

P.Ł.: Jakie masz plany na przyszłość, tą najbliższą i tą bardziej odległą, gdy przyjdzie czas zakończenia przygody zawodniczej?

B.N.: Chciałbym dalej być związany ze sportem, bo to całe moje życie. Może sam zajmę się trenowaniem innych – właśnie w tym kierunku studiuję na Uniwersytecie Szczecińskim, może zajmę się menedżerką obiektów sportowych. Wiesz, przebywając na zagranicznych mitingach podglądam trochę organizatorów, być może kiedyś sam będę miał możliwość organizowania dużego wydarzenia sportowego. W sumie, póki co to tylko domysły i marzenia, bo tak naprawdę nie mam jeszcze konkretnych planów na przyszłość. Można powiedzieć, że żyję sportem i chciałbym tu zostać.. na razie żyję dniem – carpe diem 🙂

P.Ł.: Co powiedziałbyś młodym lekkoatletom, którzy tak jak Ty chcieliby zdobywać medale na imprezach krajowych i międzynarodowych?

B.N.: Powiedziałbym, żeby cieszyli się sportem, aby stał się on dla nich czymś spontanicznym, pięknym źródłem radości i satysfakcji, wyzwolonym z przymusu wygranej za wszelka cenę. To prawda, że zwycięstwa są piękne, ale nie to jest najważniejsze w tej całej zabawie. Jestem zwolennikiem szlachetnej idei sportu, jako czynności która kształtuje zarówno ciało, jak i charakter. Szczególnie młodym zawodnikom życzę dużo pasji mnóstwo satysfakcji… i przede wszystkim cierpliwości w dochodzeniu do wyników, bo jak mówi stare przysłowie "nie od razu Kraków zbudowano".

P.Ł.: Dziękuję za rozmowę.

mp1.jpg

Możliwość komentowania została wyłączona.