Amator chce w maraton, ostatnie 6 tygodni - coś nie tak?

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Ricardo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1975
Rejestracja: 17 cze 2019, 09:21
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Peter Coe, ojciec i trener Sebastiana Coe powiedział "long slow distance running makes long slow distance runner". Więc jeśli twoim celem jest przetrwanie maratonu, a nie skupienie się na krótszych dystansach przed przejściem do dłuższych, zwiększanie prędkości, poprawa techniki, itd to wszystko robisz "dobrze".
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
jorge.martinez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 665
Rejestracja: 09 lis 2016, 14:35
Życiówka na 10k: 35:17
Życiówka w maratonie: 2:57:27
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

marek84 pisze:Żeby się nie sypać, to by trzeba stopniowo zwiększać ogólny kilometraż i jak dojdziesz bezpiecznie do 180-200km/miesiąc to wtedy powoli wydłużać najdłuższe wybieganie aż osiągnie ono 28-30km. To robota na kilka miesięcy, a nie "z czapki".
Podpisuję się pod tym rozsądnym głosem.

Dyskusja o kilometrażu i długich wybieganiach, to niekończące się prężenie muskułów. Jedni przeginają mówiąc, że tłuką wielkie kilometraże lub o zgrozo długie wybiegania, które trwają po 3 godziny i stanowią nierzadko po 50% albo więcej tygodniowej objętości. A inni z kolei szczycą się tym, że pobiegli maraton z treningu pod 10km.

Ja sam w przygotowaniach do maratonu tylko 4 razy pobiegłem powyżej 20km, w tym 1 to był start kontrolny w półmaratonie. A tak to regularnie kręciłem wybiegania między 15-20, rzadko dłużsZE niż 1,5 godziny.

Na maraton w czasie odpowiadającym półmaratonowi nie wystarczyło, ale za to nie zaliczyłem żadnej kontuzji lub przeciążenia, które zwykle ścigały mnie, gdy za szybko wchodziłem w kilometraż. Danielsowe wybieganie to max 25-30% dystansu tygodniowego traktuję jak świętość, na równi z tym (no to może mniej na równi), by dystans zwiększać o 10% co 4 tygodnie.

Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że trzeba było się wstrzymać z maratonem jeszcze z rok lub dwa, budując z sezonu na zeson adaptację do zwiększonego kilometrażu bez utraty potencjału szybkościowego.

Oznacza to, że gdybym chciał biegać 30-stki, to bym musiał dobić 100km, a na to nie mam ani czasu, ani zdrowia.

Przy małym kilometrażu, gdy nie zdążyliśmy zbudować odpowiedniej bazy przez lata biegania takie 30-stki to masakra jest. WIększe straty niż zyski. Bo po takim treningu to dochodzimy do siebie ponad tydzień i wszelkie jakościowe treningi biorą w łeb. Spalimy kalorie, zmasakrujemy sobie kości i stawy, upewnimy się, że umiemy tak dużo pobiec, ale forma nie wzrośnie proporcjonalnie do wysiłku.

30-stka to nie magiczna pigułka, która połknięta doprowadzi do sukcesu w maratonie. To jedna z jednostek, która samotna może zaszkodzić.
1000m - 2:59.35 (VI'22) | 3000m - 9:49.75 (X'23) | 5km - 17:02 (V'23) | 10km - 35:17 (XI '23) | 15km - 55:57 (I '19) | HM - 1:18:21 (III '23) | M - 2:57:27 (IV '18)
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13263
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Robi sie z tego temat:
kto gorzej umie sie przygotować do maratonu.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13263
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

jorge.martinez pisze: 30-stka to nie magiczna pigułka, która połknięta doprowadzi do sukcesu w maratonie. To jedna z jednostek, która samotna może zaszkodzić.
Ale nie musi zaszkodzić.
Lepiej 30stki jak walić interwały, jak juz nie chce sie trenować.
Danielsowe wybieganie to max 25-30% dystansu tygodniowego traktuję jak świętość
Świętość, która niczym nie jest poparta.
Pixa
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 906
Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
Życiówka na 10k: 44:09
Życiówka w maratonie: 4:11:10

Nieprzeczytany post

Ricardo pisze: Więc jeśli twoim celem jest przetrwanie maratonu, a nie skupienie się na krótszych dystansach przed przejściem do dłuższych, zwiększanie prędkości, poprawa techniki, itd to wszystko robisz "dobrze".
Generalnie to skupiam się właśnie na krótszych dystansach - 10 km, 21 km. Maraton to jest dodatek, który w zasadzie chcę zaliczyć w przyzwoitym czasie (4-4.15h). Będzie to pierwszy i ostatni zarazem. Potem wracam do szlifowania czasu na dyszkę i raz-dwa razy w roku jakiś półmaraton. Nie mam tyle czasu, żeby trenować pod maraton.
jorge.martinez pisze: Dyskusja o kilometrażu i długich wybieganiach, to niekończące się prężenie muskułów. Jedni przeginają mówiąc, że tłuką wielkie kilometraże lub o zgrozo długie wybiegania, które trwają po 3 godziny i stanowią nierzadko po 50% albo więcej tygodniowej objętości. A inni z kolei szczycą się tym, że pobiegli maraton z treningu pod 10km.

Ja sam w przygotowaniach do maratonu tylko 4 razy pobiegłem powyżej 20km, w tym 1 to był start kontrolny w półmaratonie. A tak to regularnie kręciłem wybiegania między 15-20, rzadko dłużsZE niż 1,5 godziny.

Na maraton w czasie odpowiadającym półmaratonowi nie wystarczyło, ale za to nie zaliczyłem żadnej kontuzji lub przeciążenia, które zwykle ścigały mnie, gdy za szybko wchodziłem w kilometraż. (...) Przy małym kilometrażu, gdy nie zdążyliśmy zbudować odpowiedniej bazy przez lata biegania takie 30-stki to masakra jest. WIększe straty niż zyski. Bo po takim treningu to dochodzimy do siebie ponad tydzień i wszelkie jakościowe treningi biorą w łeb. Spalimy kalorie, zmasakrujemy sobie kości i stawy, upewnimy się, że umiemy tak dużo pobiec, ale forma nie wzrośnie proporcjonalnie do wysiłku.

30-stka to nie magiczna pigułka, która połknięta doprowadzi do sukcesu w maratonie. To jedna z jednostek, która samotna może zaszkodzić.

Otóż to, myślę, że trzeba znaleźć jakiś złoty środek adekwatnie do posiadanego wolnego czasu. Ostatnio czytałem w jakimś magazynie, że żeby UKOŃCZYĆ połówkę to dobrze biegać 200 km na miesiąc. Ręce opadają. W Polsce jest kult zapieprzania. Im więcej kilometrów tym lepiej. A chyba też nie o to chodzi, tylko, żeby trenować efektywnie. Moje 140-150 km na miesiąc pod maraton to pewnie za mało, żeby ukręcić 3h30min, ale myślę, że o 4 godziny mogę powalczyć mając połówkę na 1h42min.
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
Phalandir
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 683
Rejestracja: 21 cze 2016, 10:33
Życiówka na 10k: 48:12
Życiówka w maratonie: 4:36

Nieprzeczytany post

Ja znam takie osoby, które z biegania 30 km tygodniowo zrobiły Maraton w czasie mniej niż 4 godziny.
Na tych samych zawodach ja po robieniu 60 km tygodniowo ledwo złamałem 5 godzin po 20 km lecąc marszobieg.
Także nigdy nic nie wiadomo... Każdy jest inny.
Ale oczywiście polecam wypić trochę pokory... ja jej się nachlałem po 2 próbach i generalnie szczerze wątpię w złamanie przeze mnie 4 godzin, ale staram się trenować solidnie. Kieruje mną strach.
krabul
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 447
Rejestracja: 25 sty 2018, 12:49
Życiówka na 10k: 40:10
Lokalizacja: miasto100mostów

Nieprzeczytany post

Pixa pisze: Otóż to, myślę, że trzeba znaleźć jakiś złoty środek adekwatnie do posiadanego wolnego czasu. Ostatnio czytałem w jakimś magazynie, że żeby UKOŃCZYĆ połówkę to dobrze biegać 200 km na miesiąc. Ręce opadają. W Polsce jest kult zapieprzania. Im więcej kilometrów tym lepiej. A chyba też nie o to chodzi, tylko, żeby trenować efektywnie. Moje 140-150 km na miesiąc pod maraton to pewnie za mało, żeby ukręcić 3h30min, ale myślę, że o 4 godziny mogę powalczyć mając połówkę na 1h42min.
Jest dokładnie przeciwnie. Nie ma kultu zapiep.rzania, a raczej kult człapania. Ludzie generalnie nie chcą wychodzić ze swojej strefy komfortu. Wolą wyjść, zrobić za każdym razem w tempie 6min/km swoje (nawet duże przebiegi) i tego nie urozmaicają.
Żeby dobrze biegać maraton to trochę tego drugiego zakresu, BNP czy mocnych ciągłych trzeba pobiegać. A to boli. I bardzo dobrze.
37:52 1:25:24 3:12:11
Pixa
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 906
Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
Życiówka na 10k: 44:09
Życiówka w maratonie: 4:11:10

Nieprzeczytany post

Akurat ja staram się urozmaicać trening. Nie jest to żmudne klepanie kilometrów. Dzisiaj np 10 km BNP od 5.15 do 4:40min/km plus jeszcze 5x100 metrów sprintów. Jeden taki trening zawsze w tygodniu mam, poza tym wybieganie w tempie około 5:30 i jako trzeci trening krótszy bieg ze skippami/podbiegami.
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
ODPOWIEDZ