mihumor napisał(a):
Sikor - ale ty chyba nie trenujesz w Polsce więc tak naprawdę nie znasz "prawdziwego życia". To jest to co mnie zniechęca do mocnego pójścia w triatlon, ryzyko w treningu rowerowym jest jednak spore i łatwo można się załatwić. Dodatkowo można też samemu się wyglebić co mi się niestety również zdarzało. Ja mam fajny teren do jazdy rowerem ale niestety w racji tego, ze jest to pod dużym miastem to ruch wszędzie jest spory a często bardzo duży, duża gęstość zaludnienia, od ciula wyjazdów z posesji, z pól i duktów bocznych. W zasadzie trzeba mieć wciąż oczy do o koła głowy co bywa trudne jak się jeździ na zmęczeniu.
No nie w Polsce. Ale nie mysl, ze tutaj nie ma problemow. Na grupie dyskusyjnej jest nawet duzy watek temu poswiecony.
Jezdze w okolicy Frankfurtu nad Menem i tutaj w tygodniu nie ma w miare wolnych drog.
To jest duza aglomeracja, masa ludzi dojezdza, wiekszosc samochodami, a kultura na drodze przez ostatnie kilkanscie lat mocno oslabla niestety.
W niedziele jest ok, bo primo nie jezdza ciazarowki (TIRy), a secundo sklepy sa pozamykane, wiec zwyczajowo to spokojniejszy, rodzinny dzien.
Tak jak pisalem wczesniej, miedzy sobota a niedziela jest przepasc na drogach.
W tygodniu wychodze tylko na MTB wzdluz rzeki pojezdzic i tam jest super.
Tak czy owak kupuje w tym roku trenazer, bo bez tego nie bede jezdzil zima w ogole, nie lubie zimna o ile nie jestem w piety w snowboard

Co do samej trasy, to nie narzekam, wykombinowalem sobie calkiem niezla 44km petle prawoskretna,
do ktorej moge dolaczac mniejsze petle, np. 19km ktora wiedzie czesciowo po trasie IM Frankfurt.
Wersja 44+19 ma mniej wiecej 450m podjazdow, czyli mozna troche pocwiczyc nogi.
No i prawie cala wiedzie poza terenami zabudowanymi, w niedziele to jest naprawde przyjemnosc tam pojezdzic
