Dobre pytanie ale skąd ja mam wiedzieć nie jestem fizjologiem

, a w ogóle coś mnie dopadło i gorączkę mam tak że mogę bredzić.
No ale myślę sobie tak:
Wiadomo, że VO2max to ważny parametr, czym wyższy tym lepiej ale nie gwarantuje wyniku i to oczywiste, Pan Derek Clayton miał 69, maraton pobiegł 2:08 a taki pawo ponad 74 i pobiegł prawie 20 minut wolniej. Ja uważam, że istotniejsza jest "prędkość VO2max" albo z jakim procentem tej prędkości sobie poradzimy, w zasadzie najważniejsza jest ekonomika biegu ale to złożona sprawa i wybiegająca poza tleny kwasy i takie tam. A wracając do treningu, oczywiste jet to, że każdy trening podnoś ten pułap tlenowy szczególnie na początku, no ale jak już dzielimy trening i nazywamy go treningiem VO2max to powinien on być bardzo mocno ukierunkowany na ten parametr. Moim zdaniem sensownie jest robić taki trening z prędkościami między 95% a 105 %, czas powinien być nie krótszy niż 12 minut i uważam, że gdzieś do 20-25 minut max, a taki trening nie powinien być krótszy niż 4 km. Jaszcze pozostaje sprawa długości czy czasu trwania odcinków??? Na pierwszy rzut oka wydaję się, że Mati zrobił to co należało, bo 14 minut, tylko zastanówmy się przez jaki czas tego odcinka faktycznie pobór tlenu był bliski maksymalnemu i ile się tego czasu nazbierało, moim zdaniem niewiele. Niby krótkie przerwy i takie interwały ale pomimo wszystko. W ogóle metoda powtórzeniowa mi lepiej pasuje do takiego treningu ale tu się nie upieram. Tak z własnego doświadczenia pamiętam jak zdarzało się właśnie w lutym, marcu pobiegać 50 x 400m i VO2max spadało, spadało też po 10 x 200 po 30 sekund a dla mnie to była kosmiczna prędkość.
A sorry rozpisałem się. Idę zażyć jakieś prochy.
