Strona 1 z 3

Pytanie inne niz zwykle

: 20 maja 2007, 12:50
autor: rogalmr
Witam, mam troche głupie pytanie, nie jest wam dziwnie jak czasem biegacie a ludzie się na was gapią? sam staram się biegać gdzieś po polach bardziej niz po drogach, ale zawsze ktoś się będzie gapił, strasznie mnie to rozprasza...

: 20 maja 2007, 14:45
autor: Fist
Troche moze jest to nieprzyjemne, ale zalezy to od miejscowości. im wieksza aglomeracja tym spoleczenstwo rozwiniete, sporo ludzi biega wiec nie dziwi to nikogo

: 20 maja 2007, 22:56
autor: Arcasto
U mnie to samo, bo biegam na wsi i społeczeństwo tutaj raczej jest nisko rozwinięte. Ale ostatnio zauważyłem ciekawą rzecz. Coraz więcej kolegów się mnie pyta o rady dotyczące biegania i nawet dwóch widziałem jak po polach truchtają. Może zapoczątkowałem nową modę. A jak ktoś się gapi i pokazuje palcami to weź pod uwagę, że ty też palce masz i moja rada jest taka aby ich używać- szczególnie ten środkowy jest tu najbardziej skuteczny :) Na szczęście od października zaczynam studia w Warszawie (taką przynajmniej mam nadzieję) więc może w końcu nie będę musiał się martwić tym problemem.

: 21 maja 2007, 14:10
autor: Wojas
Heh dobra rada ten środkowy palec.

Na mnie też sie patrzą jakby ducha widzieli :) ale staram sie tym nieprzejmowac.

: 21 maja 2007, 16:15
autor: JERPOD
Ja takie zachowania po prostu to ignoruję :ble:
biegnę dla siebie, nie dla innych :usmiech:

jesli ktoś tego nie rozumie, to jego problem

: 21 maja 2007, 19:49
autor: rogalmr
No to widze ze nie jestem sam, nie zeby mi ktoś palcami wymachiwał czy po głowie się pukał :P ale te ich spojrzenie, zawsze muszą się popatrzyć jakby nie mozna było tylko zerknąć tak jak na ulicy jak normalnie ide i spotykamy się twarzą w twarz, "zerk" i tyle.

: 21 maja 2007, 21:28
autor: wysek
Olej ;) nie ma co sie jaskiniowcami przejmowac :hahaha:

: 21 maja 2007, 22:49
autor: Fatal@Error
W sumie spotykam się z usmiechem, koleś mnie zapytał ile to ja w końcu biegam bo latam po tym lesie jak wściekły, jak powiedziałem kolesiowi ze 10 km to pobladł hihi, u nas fajne klimaty, rowerzyści, biegacze, krosowcy motory i rowery, w sumie rzadko kto dziwnie spojrzy ale są wyjątki i spojrzenia nieraz nawet wredne, psy spuścili specjalnie(przy końcu mam taki odcinek co biegnę koło kilku chałup jak wybiegam z lasu te wieśniaki przyuważyły po 2 tygodniach zaczęli psy spuszczać) ale zadzwoniłem na policję że biegają bez opieki, bez kagańca(jakiś górski agresor i rottweiler, na razie cicho, niektórzy ludzie to trole niesamowite, jaskiniowcy @wysek masz racje ;) Robią tylko na złość sukinkoty. Nienawidzę psów jak biegam tak psują mi ochotę do biegania że strach, boję się żeby mnie nie dziobnął jakiś.

pozdro

: 21 maja 2007, 23:16
autor: JERPOD
Fatal@Error,
takie wiśniaki to nie tylko na wsi :echech:
w Warszawie też jest ich pełno, psy bez kagańca, smyczy...
...jak na wsi, kundle gonią, szczekają, zwrócić takiemu uwagę to jak dolać oliwy do ognia

szkoda gadać.... :echech:

: 22 maja 2007, 07:50
autor: Koza
Na mnie to sie tylko fajne laski patrze:P

A tak na serio, to w miescie faktycznie nikt sie tak nie pasjonuje biegaczami, czasem tylko jakas baba - wtedy trzeba sie spytac czy w czyms mozna pomoc i zaczyna sie motac:D

Pozdro,
Koza

: 22 maja 2007, 08:46
autor: bansen
Ech, brutalnie powiem - chyba za krótko biegają tu co niektórzy ;P

Mieszkam na wsi, tu tez biegam, po jakimś czasie kompletnie nie zwraca się uwagi na ludzi. A najlepsze są dzieciaki - nigdy nie mówią "dzień dobry" kiedy idę, za to zawsze - kiedy biegnę :)

A z ciekawostek - w listopadzie ubiegłego roku miałem spotkanie klasowe - niektórych ludzi nie widziałem od 15 lat, od podstawówki. I co się okazało? Ja ich nie widuję, ale oni mnie owszem. Bo wielu z nich mnie pytało o co chodzi z tym bieganiem i wyrażali się o tym raczej z podziwem, niż kpili - tym bardziej, że pamiętali mnie jako dobrze otłuszczonego miska, który biegł 60m w 13 sekund, a na dystansie 5 okrążeń boiska szkolengo (750m) dawał się wyprzedzić po 3 razy i nigdy nie przebiegł więcej niż 2 okrążeń :)

Przy okazji dowiedziałem się od jednego pijanego, że przeze mnie pies go budzi, kiedy śpi w czymś a'la ćwierć wozu Drzymały pilnując stawów hodowlanych ;)
a od drugiego: "Biegaj, biegaj, wieszszszsz, ale jaaa, wisz, rozumiszszsz, ja te twoje 2 km to zrobiłbym dwa rasssy szypsiej" ;) Nie uświadamiałem go, że to trochę więcej, niż 2km ;)

: 22 maja 2007, 13:40
autor: rogalmr
bansen gratuluje poprawy i znakomitych wyników, moze i ja kiedyś do takich dojde, a raczej dobiegne :P

: 22 maja 2007, 15:57
autor: wojtek
Z tym srodkowym palcem to bym nie przesadzal .
Chodzi o to by ludzi integrowac a nie antagonizowac .

Podobno wylacznie krowy nie zmieniaja pogladow i dzisiejsi przesmiewcy moga okazac sie jutro najwiekszymi sprzymierzencami .

Nigdy sie Wam nie zdarzylo obserwowac takich zwrotow o 180 stopni ?

: 22 maja 2007, 16:42
autor: Uka P.
A to ja staram się biegać na tyle wcześnie, że ludzie których mijam jeszcze nie do końca się rozbudzili. Do tego biegam w czapce z daszkiem głęboko wsuniętej na oczy i raczej wybieram trasy mało uczęszczane przez pieszych o tak wczesnych porach, a głupich spojrzeń kierowców samochodów nie zauważam. Jak który zatrąbi to mu pomacham [TIRowcom się zdarza :bum:], niech ma facet dobry humor przez chwilę. Resztę olewam, raczej patrzę pod nogi.
A jeżeli już zdarzy się, że kogoś wyprzedzam i słyszę komentarze [a najczęściej zdarza się to gdy wyprzedzam dwóch panów lekko "wczorajszych" - "o, ta to zdrowa będzie, powietrza świeżego się nałyka..."], to po prostu ignoruję. Najbardziej nie lubię, jak taki "wczorajszy" idzie z naprzeciwka, przyuważy mnie z daleka i zaczyna mnie przedrzeźniać i udawać, że też truchta. Dżizass... :lalala:
Chociaż ostatnio zdarzyła mi się historia, której nie dało się zignorować. Pod jednym sklepem, który mijam w odległości kilku metrów, stał pan wcale nie "wczorajszy", tylko chyba po prostu samotny. "O, pani znowu trenuje?" wykrzyknął do mnie z daleka [dziwne, bo ja go nie kojarzyłam z innych wybiegań...]. Za pierwszym razem go olałam, ale tak mam ułożoną trasę, że ten sklep mijam 2 razy w różne strony, więc jak wracałam, to dziadzio znowu zagaił z daleka "a która to runda?" Byłam już bliżej końca, więc i humor lepszy, to mu odkrzyknęłam, że cały czas ta sama. Ale dziadzio na tym nie skończył - "a pani to biega żeby schudnąć, czy dla zdrowia?" :lalala: :bum:

Przygód z psami jeszcze nie miałam - jak dobiegam do psa od tyłu, to szuram stopami albo chrząkam z daleka, żeby miał możliwość mnie zobaczyć i nie przestraszyć się, a przy okazji sama mam jeszcze szanse przejść do marszu, który jest mniej irytujący dla niektórych sfrustrowanych miejskim życiem psinek. Ale na wszelki wypadek biegam z gazem pieprzowym w garści - trochę się dłoń poci, ale poczucie bezpieczeństwa jest bezcenne. :bum:

: 22 maja 2007, 23:11
autor: lepsze
Wkurzajace jest tylko jak trzeba np. stawać przez psy lub co tam.

Ja za to zauważyłem efekt zwrotny :) Jak ludzie jacyś są w pobliżu to zazwyczaj biegnę szybciej, a gdy ludzie znikają mnie łapie kolka :P
ale to głupie :)