Ja zacząłem biegać właśnie w zimie, dokładnie chyba 13 grudnia... co prawda w mieście, więc pewnie łatwiej, ale zima też ma swoje uroki, szczególnie bieganie nad ranem... a jak ćwiczy hart ducha, ha!
Piękne widoki, cudne krajobrazy, a co najważniejsze bieganie zimą doskonale wzmacnia nastrój, który jest osłabiony brakiem światła... jak zacząłem biegać od razu energia całkowita się zwiększyła. A biegałem głównie po Plantach w Krakowie i nad Wisłą, tak więc klimat i krajobrazy do biegania świetne, a plac i trasy ubity przez traktorki i ludzi.
Podstawa czapka i rękawiczki, czasem kaptur na głowę na rozruch, a potem już jest gorąco
tylko nie biegałem jeszcze na tych mrozach poniżej - 14 stopni... to była graniczna temperatura. No i kwestia ubrania, ale ja do -7 stopni biegałem w zwykłych spodniach od dresu i góra dres i polar i było wszystko ok. Przy -12 konieczne już były getry pod ten dres, bo inaczej mięśnie szwankowały.
Jak dla mnie temperatura od +5 do -6 stopni Celsjusza jest super, nie jest za gorąco, jest w sam raz, naprawdę dobrze się przy tym biega, a za zimno nie jest...
Lato w tym roku było gorące, szczerze mówiąc, jeśli chodzi o czas na bieganie to preferuję wiosnę, jesień i zimę...