Strona 1 z 287
Grubasy - tylko dla Was
: 23 sie 2006, 15:38
autor: Leo
Podejrzewam, że wielu dołączających na to forum zaczyna biegać, bo zaobserwowało zbyt dużą ilość tłuszczu na sobie. Nie prowadzę statystyk, ale widzę wielu pojawiających się tutaj, mówiących, że chcą zrzucić trochę sadełka, że właśnie zaczynają biegać, a potem o nich cisza. Dlatego piszę tego posta ku pokrzepieniu serc dla nowych grubasków. Może komuś to pomoże. Innym wstęp wzbroniony.
We wrześniu minionego roku miałem 185 cm wzrostu, 110 kg wagi, 43 lata, duże doświadczenie w zaleganiu na fotelu i problemy z kręgosłupem, zbyt wysokim ciśnieniem, zbyt wysokim pulsem i zbyt dużym stężeniem cholesterolu we krwi. Miło, nie?
Zacząłem od długich, codziennych marszów z psem i od trochę mądrzejszego sposobu odżywiania. W diecie więcej twarogu, jogurtów, owoców, ryb a mniej czerwonego mięsa, serów, żadnych podrobów. No i powoli przestałem żreć po 19.oo. No i przestałem również kończyć obiady na zasadzie, bo się zmarnuje, bo takie dobre, więc trzeba zmieścić wszystko. W ten sposób powoli, bez rewolucji udało mi się do lutego tego roku zrzucić 5 kilogramów.
Mało? Może i tak, ale bez katowania się, odmawiania sobie. Powoli, ale ze stałym spadkiem wagi. Zmieniony tryb jedzenia z czasem stał się nawykiem..
Od marca zacząłem biegać. Ale co to był za bieg! Od mojego domu do końca lasku było chyba ze 400 metrów. Mordęga! Płuca pękały, tętno jak szalone, nogi z waty no i cały mokry. Ale na drugi dzień znowu biegłem i na następny też. Pomyślałem sobie. Niech nawet będzie sobie to głupie 400 metrów kilka razy w tygodniu, ale zawsze to COŚ niż kompletnie NIC. Trochę tłuszczyku się jednak zgubi.
Po jakimś czasie stwierdziłem, że bieg już nie męczy mnie aż tak bardzo, więc pobiegłem trochę dalej, do kolejnego lasku, potem do kolejnej drogi, do kolejnej ścieżki aż zrobiło się parę kilometrów i ponad 30 minut nieprzerwanego biegu.
Teraz mam 96 kg czyli o całe 14 kilogramów niż przed rokiem! Pewnie, że mogłoby być mniej o 24 kilo, ale żeby to osiągnąć nie zrobiłem żadnej rewolucji dietetyczno-sportowej tylko powolną zmianę stylu życia.
Ciśnienie krwi jest już niższe, puls i cholesterol też, ale najważniejsze, że sobie biegam i jest to jakieś moje fajne hobby.
Co jest ważne:
Racjonalne jedzenie czyli mniej żreć to podstawa,
Zacząć od długich spacerów, bo też dają lekko w kość
Biec powoli, podczas powolnego truchtu na długim dystansie organizm korzysta głównie z zapasów naszego tłuszczu
Nie biegać każdego dnia, czasem przecież trzeba dać odpocząć stawom
Dobre buty
Mam nadzieję, że przebiliście się przez ten trochę przydługawy post. Jeśli komuś pomoże będzie super.
Powodzenia. Leo
: 24 sie 2006, 10:33
autor: ka_rolca
Jestem pod wrażeniem
Ja również zaczęłam biegać, gdyż "coś tam" nie podobało misię w mojej figurze
I również powoli, stosując plan 10 tygodniowy zaczęłam troszkę gubić tłuszczyku. Odzywiania nie zmieniałam, gdyż odżywiam się w miarę zdrowo
Ale samo dokładanie niewielkich ilości wysiłku, spowoowało straty na wadze.
: 26 sie 2006, 01:19
autor: ika
Brawo!!! Twoja wypowiedź dodaje otuchy, a najważniejsza ta myśl: "lepiej trochę niż nic" toświęta prawda. Ja nie mam nadwagi, ale forma jest w katastrofalnym stanie. Posilam się na forum żeby się niezniechęcić i nie usiąść znów przed telewizorem, ty mnie dziś podbudowałeś.
: 26 sie 2006, 19:08
autor: Lukas85
Heh, chyba kazdy przez to przechodzil, ja tez przegladalem forum by dodac sobie motywacji. Teraz jest mi latwiej, bo efekty juz jakies sa (plan 10 tygodniowy zakonczony
) i jadę dalej...
: 26 sie 2006, 21:05
autor: Wojas
Ja dopowiem jeszcze że niewarto rezygnować z wszystkich tuczących żeczy. Mi lekarz nawet zalecił jedzenie conajmniej jednego żądka czekolady dziennie poniewarz czekolada zawiera Magnes co wzmacnia kości ( a potem sie dziwicie że was bolą kości) . A gdy biegasz reguralnie to tłuszczyk sam zejdzie. Dlatego biegaj i jedz ale z umiarem.
: 28 sie 2006, 09:20
autor: Leo
To fajnie, że ktoś to czyta
Zaliczyłem ostry weekend (jak na mnie). Zrobiłem ok. 22 km! Po prostu zmieniłem trasę i tak jakoś wyszło. W sobotę ok. 11 km i w niedzielę rano powtórka. Potem przejechałem tę trasę (mniej więcej) asfaltem i obliczyłem jaki to dystans. Trasa fajowa, malownicza, w pobliżu stawów, śpiew ptaków i te rzeczy
Czas nie powala na kolana, bo to 1h 20 min, ale niegdy dotąd nie biegałem tempówki tylko cały czas objętościówkę. Ale i tak postęp jest, bo ok. miesiąc temu biegłem ok. 1,5 h, ale zrobiłem tylko ok. 9 km.
Trochę czuję kolana i śródstopie, ale do wytrzymania.
A ile tłuszczyku spaliłem!!
Pozdrowienia dla spalających niepotrzebne zapasy!
Pozdrawiam. Leo
: 10 wrz 2006, 14:38
autor: imantra
Mam do Ciebie tylko jedno pytanie.
Czy biegałeś tak, aby przebiec jak najwięcej ? Czy to bylo cos w stylu tego 10tygodniowego treningu, jaki jest na stronie ? Bo tak szybok podałeś postepy.. A ja już 2 tydzien biegam i średnio mi to wychodzi. [znaczy, szybko się męcze]
Ah. i bardzo przydalo mi się to , co napisałeś. Bo znajomy, jak mu powiedzialam, jak sie odżywiam, to powiedział, że przesadzam. A to, co tu napisałes to bardzo dobra rada.
Dziękuje.
: 10 wrz 2006, 19:54
autor: dargch
W kwestii tego wątku dodam również coś od siebie - jeśli chodzi o żywienie to kilka miesięcy temu przeszedłem na dietę związną z grupą krwi (zmiana jakościowa - kalorie bez zmian) - BMI w ciągu dwóch miesięcy spadło mi o trzy punkty (kalkulator:
http://zdrowie.medicentrum.pl/ed/0/do/c ... or/weight/). Stałem się lżejszy i wyniki na dychę poprawiłem na dzień dobry o 3 minuty (bez żadnego napinania i extra treningów). Polecam wszystkim biegającym chcącym obniżyć BMI oraz poprawić wydolność organizmu dietę grup krwi.
: 11 wrz 2006, 06:51
autor: imantra
Mi to BMI mowi, że mam idealną wage...
Hmm..
: 11 wrz 2006, 07:04
autor: ka_rolca
Często tak się zdarza, że BMI pokazuje (wg nas lub ogólnie) niewłaściwie
U mnie także pokazuje troszkę mniej,ale to dlatego, iz zastosowano tam pewne modelowe przykłady i odchylenia są jak najbardziej normalne. Kwestia tego,aby zastanowić się, czy rzeczywiście BMI pkazuje nieco "przekłamaną" cyferkę, czy po prostu za surowo się oceniamy
: 11 wrz 2006, 12:53
autor: Leo
Imantra, nie robiłem planu 10 tygodniowego, bo nie wiedziałem czy w ogóle dam radę więcej niż tydzień. Biegłem sobie po prostu tyle ile mogłem. Odległość i długość biegu przyszła z czasem. Głównie dzięki powolnemu, ale stałemu przystosowaniu organizmu do wysiłku.
Czy ja wiem czy robiłem duże postępy? Po około 3 miesiącach zrobiłem 30 minut, o których mowa w planie 10 tygodniowym.
Dotychczas pracowałem głównie nad wytrzymałością, czyli ile uda mi się przebiec. Od niedawna zacząłem pracować nad czasem. Dołożyłem też biegi pod długie wzniesienia. Dystans 11 km, który ok. 3 tyg. temu zrobiłem w 1 h 20 min, wczoraj udało mi się zrobić w 1 h i 7 minut.
Dalej nie są tą czasy powalające na kolana, bo wychodzi ponad 6 minut na km, ale biorąc pod uwagę, że nie jestem już młodzieniaszkiem i nadal mam nadwagę nie jest źle.
Imantra, zawsze jak rozpoczynasz bieganie męczysz się i wszystko boli. Zobaczysz, że jak organizm w końcu się przystosuje sam będzie cię pchał do biegania. Życzę ci tego!
Darych dzięki za link. Może faktycznie coś w tym jest.
Co do diet. Ja wolę nie myśleć o dietach jako sztywnym jadłospisie zalecanym przy chudnięciu. Wydaje mi się, że wiem które produkty są śmieciem, a które są pożądane. I po prostu staram się nie jeść tych pierwszych. Różnie to bywa, ale w większości jakoś daję sobie z tym radę.
Nie sprawdzać wagi zbyt często. Lepiej raz w miesiącu, bo wtedy widać wyraźny postęp. To dobrze wpływa na motywację.
Najważniejsze zacząć biegać. Z czasem to naprawdę wciągnie.
: 11 wrz 2006, 13:53
autor: pikonrad
No i wciągnęło, nawet rodzina zaakceptowała. Leo czytając tojego nieostatniego posta zwróciłem uwagę na pewien niebezpieczny aspekt, nadmieniasz o problemach z kolanami, nadwadze i bieganiu dzień w dzień - znaczy sobota i niedziela. Wydaje mi się, że dopóki jakkolwiek odczuwasz zmęczenie w kolanach nie powinieneś biegać z dnia na dzień i bo wtedy dużo łatwiej o kontuzje. Dzień przewy to nie odpoczynek tylko regeneracja. Nauczyłem się tego w lipcu lecząc kolana po czerwcowym bieganiu - trochę zbyt szybkim i czasami z dnia na dzień. Teraz biegam co drugi dzień, ostatnio zrobiłem 9km i forma rośnie zaskakująco szybko.
: 11 wrz 2006, 15:19
autor: imantra
Nie poddam się. Lubie biegać.
Mimo, iż poki co biegne okolo 3 minuty non stop, to i tak jestem z siebie dumna. W końcu ruszyłam się z domu, a to dopiero drugi tydzien ćwiczeń.
Bałam się przez chwile, że za szybko się męcze, bo pod koniec 3 minut byłam cała zdyszana. Ale znajomy [Lukas] wytłuamczył mi, że poprostu chyba mialam za duze ambicje, i biegłam szybszym truchtem a nie spokojnym truchcikiem. Poza tym.. Takie sa początki. Męczące. Trzeba i przez to przebrnąć. Ciesze się jednak, że znajduje tu i u znajomych motywacje.
To czasem jest potrzebne człowiekowi.
Dieta ? W końcu się schudnie. Ale fakt faktem, wchodze na wage chyba z 3 razy dziennie szukając choc 0,01kg różnicy między tym, co jest teraz a tym, co było. I przyznam się, że udało mi sie poki co schudnąć [aż] 1kg w ciągu 2 tygodni.
) Owszem, stosuje swoją diete, to znaczy.. Śniadanie i obiad , do tego nie dojadam, nie jem czekolad i nie jem kolacji. Jedynie co najwyżej wieczorkiem [do 19.00 , no.. może chwilke po
] jakieś jogurty czy owoce. I jakoś to idzie.
Trzymajcie kciuki. Dziś moje pierwsze 5 minut. Dam rade ? Moze..
: 11 wrz 2006, 15:48
autor: dargch
Leo pisze:Darych dzięki za link. Może faktycznie coś w tym jest.
Co do diet. Ja wolę nie myśleć o dietach jako sztywnym jadłospisie zalecanym przy chudnięciu. Wydaje mi się, że wiem które produkty są śmieciem, a które są pożądane. I po prostu staram się nie jeść tych pierwszych. Różnie to bywa, ale w większości jakoś daję sobie z tym radę.
Ja też nie myślę o diecie jako o sztywnym jadłospisie - wyeliminowałem po prostu to co dla mojej grupy krwi jest niekorzystne (np. nabiał). I to wystarczyło. Organizm sam zaczął zrzucać zbędne kilogramy przy dotychczasowym, biegowym trybie życia.
: 12 wrz 2006, 11:57
autor: yaronski
Ważę 116 kg i robię 7 tydzień, biegam od dziś 4 razy w tyg po 45 min na dwa razy(2 min marszu) po żwirku, wychodzi mi około 7 km, tylko nie wiem czy tętno nie za duże. Gdy nie biegałem ważyłem ok 120 kg, teraz 11 września 115,800 więc to pomaga , ja liczę zejść na maraton w maju do stówki, a do 90 w ogóle schudnąć. Jak chcecie schudnąć to proponuję przede wszystkim:
- nie jeść kolacji(co najwyżej 2 jabłuszka, brzoskwinki czy owoce)
- biegać ale nie codziennie bo w niedzielę się prawie odwodniłem
- bardziej urozmaicone posiłki, znaczy się nie tak dużo mięsa
- trening nie ma być w tempie by się zajechać ale by przebiec przez określony czas i dystans.