Co prawda za 3 dni już wiosna, ale z chęcią też się wypowiem w temacie biegania zimą...
Zacząłem biegać na początku grudnia tamtego roku (2005), wcześniej ostatnio biegałem dopiero w lipcu-sierpniu... Jestem początkujący... biegam czysto rekreacyjnie...
Moje spostrzeżenia:
1) bardzo przyjemnie biega się w temperaturze od 0 st. C do - 6 st. C, chociaż zdarzało się mi biegać i przy -12 czy -14 stopniach, choć to już jest większe wyzwanie, szczególnie przy większej wilgotności
2) nawierzchnia na pewno jest trudna, czy to śnieg ubity lub nie ubity (na nie ubitym prawie jak na piasku, potrzeba większego wysiłku), czy lód z piaskiem, dlatego trzeba bardziej i ostrożniej biegać niż w lecie
3) w zimie jest mało światła generalnie, krótkie dni... Po bieganiu od razu czuje się zastrzyk energetyczny i dobry nastrój wraca
4) mam wielką dziką satysfakcję z biegania zimą, co mnie bardzo cieszy - biegałem w ciągu tych ostatnich 3 miesięcy w różnych dziwnych warunkach, rano i wieczorem i po różnych trasach - padał deszcz, śnieg, wiatr, mróz...
5) kolejną satysfakcją są widoki zimowe ze śniegiem w tle, niezapomniane wrażenia...
6) i jak to wpływa na motywację - jeśli potrafię biegać w zimie przy nie zawsze sprzyjających warunkach, to wierzę, że potrafię biegać w każdych innych warunkach...
Co do sprzętu...
biegam w spodniach od dresu, jeden czy dwa razy dodatkowo zakładałem getry przy mrozie około -10 stopni co jest bardzo dobrym pomysłem bo bardzo pomaga, mięśnie są lepiej zabezpieczone... raz nie założyłem i łydki dosyć szybko zaczęły boleć, było -12 nad Wisłą, większa wilgotność, słabszy to był bieg...
A góra to bluza od dresu z kapturem (przydaje się na samym początku, a później już jest cieplej) plus polar, a przy deszczu lub śniegu zwykły cienki ortalion (czyli kurtka ortalionowa) ale dobrze zabezpiecza przed wiatrem. No i naturalnie czapka wygodna, nie za gruba, a na ręce rękawiczki z polaru lekkie, a ciepłe.
Polecam bieganie zimą, bo są to ciekawe przeżycia i doświadczenia... i wspomnienia dobre...