Regres początkującego, problemy z tętnem
: 19 maja 2022, 10:55
Hej, biegam już od grudnia 2021, przebiegłem kilka razy 10km, brałem udział w kilku zawodach, ale piszę tutaj, bo czuje się jakbym zaczynał biegać i właśnie to jest temat moich wypocin
Biegam 4x tygodniowo po 5-6km. Moja obecne średnie tempo treningowe to około 6'30''. Zaczynałem klasycznie od interwałów z natural-born-runners. teraz od +/- 3 miesięcy biegam już bez marszów.
Jeśli chodzi o tempo, to powiedzmy, że jest okej, podczas biegania czuje się dobrze i nie łapię zadyszek, w miarę swobodnie mogę rozmawiać. Problem tkwi w tętnie. Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi. Na samym początku przed treningiem interwałowym klasycznie się podpaliłem i biegałem kilka razy 'na pałę', dochodząc do tętna nawet 200 (co ciekawe. wcale nie byłem jakoś skrajnie wykończony, po 10min przerwy potrafiłem jeszcze lekki trening siłowy zrobić). Potem szybko dowiedziałem się o interwałach, i biegając prawie że w miejscu (7'45") byłem w stanie utrzymać tętno przez 5km na poziomie około 155. W miarę progresowania interwałów moje tempo wzrosło do około 6'50" - 7'00", a tętno oscylowało wokół 160-162 bpm, czytałem, że tętno się stabilizuje itp, biegało mi się dobrze więc chyba git. Dalej biegałem bez interwałów, wiadomo po 3 miesiącach naturalnie tempo wzrosło, psychicznie było by mi trudno biegać wolniej - a przecież liczy się fun. Czasem udawało mi się nawet wyciągnąć tempo 6'10", a podczas zawodów na 10km - 5'50", niestety z tętnem było trochę gorzej, mimo, że utrzymywałem je na poziomie 165, to zdarzały się piki do 175.
Niestety jakoś miesiąc temu zastąpił punkt dziwnego przegięcia tych trendów. Tętno zaczęło rosnąć, a tempo spadać (by zbić to tętno), obecnie trenuje w tempie ~6'40" i naprawdę ciężko mi utrzymać na całej trasie tętno poniżej 170. 2 tygodnie temu po pierwszym kilometrze zegarek pokazał 180bpm(!), a dziś momentami było po 175bpm. Regres jest widoczny gołym okiem.
Moje wnioski i akcje:
- Zacząłem suplementować żelazo - bo to mój główny podejrzany (nie jestem vege, ale raczej ograniczam mięsko).
- Biegam krócej - nie 6/6,5km a tylko 5km
- Zrobiło się cieplej - może dlatego?
- Zastanawiam się nad wizytą u lekarza i badaniami krwi - morfologia + Fe
Dodatkowe info:
- 32 lata
- 78kg
- aktywny od kiedy pamiętam - sporty rowerowe, siłownia, kalistenika
Co myślicie? Nie ukrywam, że strasznie mnie to dołuje i demotywuje...
Biegam 4x tygodniowo po 5-6km. Moja obecne średnie tempo treningowe to około 6'30''. Zaczynałem klasycznie od interwałów z natural-born-runners. teraz od +/- 3 miesięcy biegam już bez marszów.
Jeśli chodzi o tempo, to powiedzmy, że jest okej, podczas biegania czuje się dobrze i nie łapię zadyszek, w miarę swobodnie mogę rozmawiać. Problem tkwi w tętnie. Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi. Na samym początku przed treningiem interwałowym klasycznie się podpaliłem i biegałem kilka razy 'na pałę', dochodząc do tętna nawet 200 (co ciekawe. wcale nie byłem jakoś skrajnie wykończony, po 10min przerwy potrafiłem jeszcze lekki trening siłowy zrobić). Potem szybko dowiedziałem się o interwałach, i biegając prawie że w miejscu (7'45") byłem w stanie utrzymać tętno przez 5km na poziomie około 155. W miarę progresowania interwałów moje tempo wzrosło do około 6'50" - 7'00", a tętno oscylowało wokół 160-162 bpm, czytałem, że tętno się stabilizuje itp, biegało mi się dobrze więc chyba git. Dalej biegałem bez interwałów, wiadomo po 3 miesiącach naturalnie tempo wzrosło, psychicznie było by mi trudno biegać wolniej - a przecież liczy się fun. Czasem udawało mi się nawet wyciągnąć tempo 6'10", a podczas zawodów na 10km - 5'50", niestety z tętnem było trochę gorzej, mimo, że utrzymywałem je na poziomie 165, to zdarzały się piki do 175.
Niestety jakoś miesiąc temu zastąpił punkt dziwnego przegięcia tych trendów. Tętno zaczęło rosnąć, a tempo spadać (by zbić to tętno), obecnie trenuje w tempie ~6'40" i naprawdę ciężko mi utrzymać na całej trasie tętno poniżej 170. 2 tygodnie temu po pierwszym kilometrze zegarek pokazał 180bpm(!), a dziś momentami było po 175bpm. Regres jest widoczny gołym okiem.
Moje wnioski i akcje:
- Zacząłem suplementować żelazo - bo to mój główny podejrzany (nie jestem vege, ale raczej ograniczam mięsko).
- Biegam krócej - nie 6/6,5km a tylko 5km
- Zrobiło się cieplej - może dlatego?
- Zastanawiam się nad wizytą u lekarza i badaniami krwi - morfologia + Fe
Dodatkowe info:
- 32 lata
- 78kg
- aktywny od kiedy pamiętam - sporty rowerowe, siłownia, kalistenika
Co myślicie? Nie ukrywam, że strasznie mnie to dołuje i demotywuje...