Trudny powrót do formy i bardzo powolne postępy
: 24 kwie 2020, 12:16
Cześć,
Moja przygoda z bieganiem zaczęła się około 3 lata temu. Zaczynałam zupełnie od zera i w ciągu pierwszego roku musiałam również rzucić palenie. Po około roku pracy z trenerem online, który rozpisywał mi treningi (oparte na interwałach i z dużą ilością przerw marszowych i w ogóle bardzo zróżnicowane) doszłam do momentu, kiedy mogłam biegiem ciągłym przebiec 10km. W najlepszym momencie zajmowało mi to 65-70 minut (średnie tętno około 150-160), więc jak sami widzicie, nigdy nie miałam szalonej formy. Ale nie mam też ambicji startowania w zawodach, biegam dla zdrowia i dla przyjemności. Powrót do takich wyników albo zejście do godziny byłoby teraz szczytem moich marzeń.
Przez ostatnie półtora roku niestety sporo się wydarzyło. Po pierwsze długo moim priorytetem były treningi siłowe, a po drugie miałam kłopoty zdrowotne. Półtora miesiąca temu miałam operacje zatok i od kilku tygodni biorę leki na ciśnienie (50 mg Losartanu). Biegałam przez ten czas mało, dopiero od dwóch miesiący biegam znów regularnie (z przerwą na operację, teraz jestem po komplecie badań i mam na to od lekarzy zielone światło). Biegam tylko o świcie, bo z powodu korony bardzo staram się unikać innych biegaczy.
Najpierw próbowałam biegać metodą Maffetona, bo wymyśliłam sobie, że to dobry sposób na odbudowę formy. Niestety z wyliczeń wyszło mi, że musiałabym się trzymać poniżej HR 139 i bieganie w ten sposób (a raczej bieganie przeplatane chodzeniem) było nudne i koszmarnie frustrujące. Tempo wychodziło z tego zwykle powyżej 10 min na kilometr, czyli właściwie wolniejsze niż gdybym szybko szła... Jak mówiłam, biegam dla przyjemności, więc nie miało to kompletnie sensu.
Teraz wróciłam do starych rozpisek mojego trenera. Tempo nadal utrzymuje się powyżej 9 minut na kilometr. Biegam 2-3 razy w tygodniu zazwyczaj około godziny. Dopiero zaczęłam, ale jednak brak jakichkolwiek postępów jest strasznie frustrujący. Przede wszystkim wydaje mi się, że strasznie szybko rośnie mi tętno.
Mam 31 lat, tętno spoczynkowe około 62, HR Max według zegarka Polar 185, osiągnięte z paskiem na klatkę piersiową 186 (interwały). Zdaniem zegarka VOmax 42, ale wiem, że te pomiary nie są specjalnie dokładne.
Nie wiem, czy powinnam się w ogóle martwić, czy brakuje mi tylko cierpliwości, ale chętnie przyjmę wszelkie porady od doświadczonych biegaczy.
Moja przygoda z bieganiem zaczęła się około 3 lata temu. Zaczynałam zupełnie od zera i w ciągu pierwszego roku musiałam również rzucić palenie. Po około roku pracy z trenerem online, który rozpisywał mi treningi (oparte na interwałach i z dużą ilością przerw marszowych i w ogóle bardzo zróżnicowane) doszłam do momentu, kiedy mogłam biegiem ciągłym przebiec 10km. W najlepszym momencie zajmowało mi to 65-70 minut (średnie tętno około 150-160), więc jak sami widzicie, nigdy nie miałam szalonej formy. Ale nie mam też ambicji startowania w zawodach, biegam dla zdrowia i dla przyjemności. Powrót do takich wyników albo zejście do godziny byłoby teraz szczytem moich marzeń.
Przez ostatnie półtora roku niestety sporo się wydarzyło. Po pierwsze długo moim priorytetem były treningi siłowe, a po drugie miałam kłopoty zdrowotne. Półtora miesiąca temu miałam operacje zatok i od kilku tygodni biorę leki na ciśnienie (50 mg Losartanu). Biegałam przez ten czas mało, dopiero od dwóch miesiący biegam znów regularnie (z przerwą na operację, teraz jestem po komplecie badań i mam na to od lekarzy zielone światło). Biegam tylko o świcie, bo z powodu korony bardzo staram się unikać innych biegaczy.
Najpierw próbowałam biegać metodą Maffetona, bo wymyśliłam sobie, że to dobry sposób na odbudowę formy. Niestety z wyliczeń wyszło mi, że musiałabym się trzymać poniżej HR 139 i bieganie w ten sposób (a raczej bieganie przeplatane chodzeniem) było nudne i koszmarnie frustrujące. Tempo wychodziło z tego zwykle powyżej 10 min na kilometr, czyli właściwie wolniejsze niż gdybym szybko szła... Jak mówiłam, biegam dla przyjemności, więc nie miało to kompletnie sensu.
Teraz wróciłam do starych rozpisek mojego trenera. Tempo nadal utrzymuje się powyżej 9 minut na kilometr. Biegam 2-3 razy w tygodniu zazwyczaj około godziny. Dopiero zaczęłam, ale jednak brak jakichkolwiek postępów jest strasznie frustrujący. Przede wszystkim wydaje mi się, że strasznie szybko rośnie mi tętno.
Mam 31 lat, tętno spoczynkowe około 62, HR Max według zegarka Polar 185, osiągnięte z paskiem na klatkę piersiową 186 (interwały). Zdaniem zegarka VOmax 42, ale wiem, że te pomiary nie są specjalnie dokładne.
Nie wiem, czy powinnam się w ogóle martwić, czy brakuje mi tylko cierpliwości, ale chętnie przyjmę wszelkie porady od doświadczonych biegaczy.