Strona 1 z 1

Moje przemyślenia po 7 miesiącach regularnego biegania!

: 12 sie 2019, 01:24
autor: Lisciu178
Pobudka 6 rano, kawa i 7 papierosów spalonych do niej. Szybki prysznic, samochodem do pracy - tam 8 godzin spędzone siedząc przy biurku a jedyny ruch jaki przewidywałem to ten na kolejnego papierosa lub do łazienki. 16:30, w drodze powrotnej do domu wykonywałem telefon do narzeczonej czy chce kebaba. Po nim kilka piwek, kanapki, albo zupki chińskie, czipsy do filmu, albo jakieś orzeszki.. popcorn bo jak to tak na sucho.. Waga ponad 99 kg przy wzroście ~180, zakładając skarpetkę musiałem wykonywać dziwne pozy, w lustro od roku już nawet nie patrzałem..

Tak było do połowy stycznia tego roku. Z perspektywy czasu gdy pomyślę sobie jak daleko mogło to jeszcze zabrnąć i o ile bardziej moja samoocena runąć w dół.. Nie, jednak nie chcę o tym myśleć. Dzisiaj jest inaczej. Wstaje rano, jem porządne śniadanie, łykam witaminy, dopiero potem piję kawę. Papierosy rzuciłem już 6 miesięcy temu, nie pamiętam ich smaku a w domu pachnie przyjemnie. Nie trzymam diety - moim zdaniem dla casuala jest zbędna i niepotrzebnie wywołuje napięcie i nerwy. Jem normalnie, nie odmawiam sobie niczego ale nie przesadzam. Dzisiaj.. a właściwie wczoraj ukończyłem plan treningowy na 10 km dla początkujących. Od tygodnia doszła siłownia. Waga wskazuje 75.9 kg, jestem z siebie dumny. Zakochałem się w tym. I nie mam tu na myśli tego trybu życia, sportu, mojej wagi czy faktu, że utarłem drwiące uśmieszki kolegów z pracy którzy twierdzili, że się nie uda. Zakochałem się w tym momencie gdy staje wieczorem pod klatką wkładam słuchawki do uszu, włączam muzykę, endomondo i biegnę. Własne myśli, dźwięki, oddech i bicie serca.. chwila tylko dla mnie. Każdy kto trenuje na tyle długo aby zacząć czerpać przyjemność z biegania wie o czym mówię.

Tak wiem rozpisałem się i jeszcze wyjdzie z tego zaraz jakiś e-book (hej, pisanie fit szajsów za 80 zł jest teraz w modzie!). Po prostu liczę, że jakaś nowa osoba, która dopiero zaczyna swoją przygodę trafi na ten temat i zaczerpnie inspiracji a i przy okazji odrobinę wiedzy bo chcę odpowiedzieć na kilka pytań które sam sobie zadawałem na początku biegania. Przede wszystkim jak widzę te tematy "Pomoc w doborze sprzętu na początek" w których budżet to.. 1500+ zł to przechodzą mnie ciarki po plecach. Sam na początku wychodziłem z założenia, że należy postępować powoli. I tak przez pierwsze 3 miesiące biegałem w starych dresach, butach które nosiłem parę lat wcześniej i kurtce wiatrówce z dziurką po papierosie. Dopiero po tym czasie założyłem tu temat z prośbą o pomoc w doborze ciuchów. I dokładnie taki scenariusz polecam - pierw parę miesięcy biegania w tym co ma się w domu, a jak się spodoba, wkręci to decathlon i podstawowe dwa komplety ciuszków + jakieś tanie buty. Swoją drogą miałem pierw kupione laczki za 200 zł ale podczas ogniska się upaliły więc kupiłem.. takie za 49 z decathlonu. Żyją, mają się dobrze a różnicy nie czuje.

Zegarek. I tutaj pojawia się największy paradoks. Mimo 7 miesięcy biegania nadal nie rozumiem po co zwykłej osobie, która biega dla przyjemności jest potrzebne to ustrojstwo. W sensie.. po co to? Mam wrażenie, że większość osób którzy ten sprzęt mają sami nie wiedzą po co go kupili.. bo spójrzmy :

* Mając zegarek nie trzeba mieć telefonu na treningu - a gunwo tam, jak słuchasz muzyki, audiobooka czy podcastów podczas biegania to i owszem trzeba mieć.
* Licznik kroków, pulsometr, plany treningowe - Do licznika kroków można ściągnąć aplikację, planów treningowych na internecie co nie miara.. a jak ktoś się już upiera na ten pulsometr to ok - polecam Xiaomi MiBand 3, sam posiadam, 10 minut roboty i współpracuje z endomondo.
*Zegarek poprawia wyniki treningów - Ale dlaczego? Bo ma pulsometr? Ponieważ można korzystać z platform treningowych? Jak napisałem wyżej to samo osiągam posiadając opaskę za 90 zł + endomondo.

W takim razie jaką funkcję spełnia taki sprzęt w rękach osoby, która będzie trenowała dla zwykłej przyjemności? Żadną, taka osoba wyda kilka dobrych stów, kupi go, pobiega tydzień i wystawi na olx. Dlatego kategorycznie nie polecam kupowania takiej zabawki na początku swojej przygody. Wielka strata pieniędzy, którą można zagospodarować o wiele lepiej. Moim zdaniem wiele osób potwierdziło by to, co tu piszę ale nie chcą przyznać się sami przed sobą, że utopili pieniądze.

Na koniec. Dlaczego to piszę? Sam nie wiem. Mentalnie odczułem taką potrzebę aby odciąć się od tego co było kiedyś. Zacząłem nowe, lepsze życie, wkręciłem się w sport, w ruch, w pracę nad samym sobą.. Liczę, że każdemu z was będzie się powodziło tak jak mi się powodzi od początku tego roku. Trzymajcie się wszyscy i powodzenia na drogach!

Re: Moje przemyślenia po 7 miesiącach regularnego biegania!

: 12 sie 2019, 05:49
autor: Slawcio
Gratulacje.

Co do zegarków, to w moim przypadku jest w zasadzie tak, że samo bieganie, nie sprawia mi już takiej przyjemności jak kiedyś. Tą przyjemność sprawia mi testowanie zegarków. to swego rodzaju mobilizator, żeby iść pobiegać i sprawdzić który lepszy.
A zegarek zacznie być potrzebny gdy przestaniesz biegać, a zaczniesz trenować bieganie.

Re: Moje przemyślenia po 7 miesiącach regularnego biegania!

: 12 sie 2019, 09:03
autor: terion
a gunwo tam, jak słuchasz muzyki, audiobooka czy podcastów podczas biegania to i owszem trzeba mieć.
Są zegarki do których mozna podpiąć słuchawki na Bluetooth i słuchac muzyki. Na Apple Watch to można mieć chyba całego Spotify.
polecam Xiaomi MiBand 3, sam posiadam, 10 minut roboty i współpracuje z endomondo.
Podeślesz jakąś instrukcję? Mi się wciąż nie udało...

Re: Moje przemyślenia po 7 miesiącach regularnego biegania!

: 13 sie 2019, 12:20
autor: Lisciu178
Slawcio pisze:Gratulacje.

Co do zegarków, to w moim przypadku jest w zasadzie tak, że samo bieganie, nie sprawia mi już takiej przyjemności jak kiedyś. Tą przyjemność sprawia mi testowanie zegarków. to swego rodzaju mobilizator, żeby iść pobiegać i sprawdzić który lepszy.
A zegarek zacznie być potrzebny gdy przestaniesz biegać, a zaczniesz trenować bieganie.
Trochę jakby kupić konsole, i po pół roku zacząć kolekcjonować pady.
terion pisze:
a gunwo tam, jak słuchasz muzyki, audiobooka czy podcastów podczas biegania to i owszem trzeba mieć.
Są zegarki do których mozna podpiąć słuchawki na Bluetooth i słuchac muzyki. Na Apple Watch to można mieć chyba całego Spotify.
polecam Xiaomi MiBand 3, sam posiadam, 10 minut roboty i współpracuje z endomondo.
Podeślesz jakąś instrukcję? Mi się wciąż nie udało...
Jasne, ale apple watch kosztule ile? I taka kasa za komfort słuchania muzyki podczas biegania?
Tak, już podsyłam Ci link ale w skrócie chodzi po prostu o ściągnięcie starszej wersji endomondo, wtedy opaskę znajduje normalnie. A po jej podłączeniu można śmiało zaaktualizować aplikację do najnowszej. Chodzi o wersje 18.4.4. No chyba, że masz iphone'a to kiepsko.

A no i tak podpinając do mojego pierwszego postu - jeśli ktoś by myślał, że w taki sposób nie da się zrobić wyników, albo będą słabe to po 7 miesiącach biegania : 2.5km. Gdzie jeszcze w styczniu wysiadały mi piszczele po 300 metrach a kondycji starczało na marszobieg i to z zawrotnymi prędkościami

Re: Moje przemyślenia po 7 miesiącach regularnego biegania!

: 13 sie 2019, 14:33
autor: Arasso
Lisciu178 pisze: Zegarek. I tutaj pojawia się największy paradoks. Mimo 7 miesięcy biegania nadal nie rozumiem po co zwykłej osobie, która biega dla przyjemności jest potrzebne to ustrojstwo.
(...)
* Mając zegarek nie trzeba mieć telefonu na treningu - a gunwo tam, jak słuchasz muzyki,
Mimo 7 lat biegania nadal nie rozumiem jak można słuchać muzyki podczas biegania. Zwłaszcza gdy ktoś twierdzi że biega dla przyjemności. To tak jakby pójść do opery i czytać tam książkę. :hej:

Re: Moje przemyślenia po 7 miesiącach regularnego biegania!

: 13 sie 2019, 14:56
autor: Logadin
Nietrafione porównanie :)
Muzyka spokojnie może być uzupełnieniem biegania.

Re: Moje przemyślenia po 7 miesiącach regularnego biegania!

: 13 sie 2019, 15:32
autor: Kretek1985
Lisciu178 pisze: Dopiero po tym czasie założyłem tu temat z prośbą o pomoc w doborze ciuchów. I dokładnie taki scenariusz polecam - pierw parę miesięcy biegania w tym co ma się w domu, a jak się spodoba, wkręci to decathlon i podstawowe dwa komplety ciuszków + jakieś tanie buty. Swoją drogą miałem pierw kupione laczki za 200 zł ale podczas ogniska się upaliły więc kupiłem.. takie za 49 z decathlonu. Żyją, mają się dobrze a różnicy nie czuje.
Tu się zgadzam, choć przyznaję że żałuję początkowych 2 miesięcy że męczyłem się w moim ciężkim i gorącym dresie zamiast czymś lżejszym i przewiewnym od kalenji (podstawowe ciuchy mają tanie jak barszcz)
Lisciu178 pisze: Zegarek. I tutaj pojawia się największy paradoks. Mimo 7 miesięcy biegania nadal nie rozumiem po co zwykłej osobie, która biega dla przyjemności jest potrzebne to ustrojstwo. W sensie.. po co to? Mam wrażenie, że większość osób którzy ten sprzęt mają sami nie wiedzą po co go kupili.. bo spójrzmy :
(...)
W takim razie jaką funkcję spełnia taki sprzęt w rękach osoby, która będzie trenowała dla zwykłej przyjemności? Żadną, taka osoba wyda kilka dobrych stów, kupi go, pobiega tydzień i wystawi na olx. Dlatego kategorycznie nie polecam kupowania takiej zabawki na początku swojej przygody. Wielka strata pieniędzy, którą można zagospodarować o wiele lepiej. Moim zdaniem wiele osób potwierdziło by to, co tu piszę ale nie chcą przyznać się sami przed sobą, że utopili pieniądze.
Tutaj się zgadzam połowicznie. Ci co faktycznie dopiero zaczynają mogą sobie na jakiś czas odpuścić zegarek. Biegasz już prawie rok. Idę o zakład, że jeszcze 3-5 miesięcy i tak się wkręcisz, że nie będziesz chciał tylko od tak sobie pobiegać. Pójdziesz z ciekawości na pierwszą imprezę biegową, poczujesz klimat i zaczniesz porządnie trenować. Będziesz zwracał uwagę na swój progres i będziesz chciał coraz więcej i szybciej. I nagle twój telefon będzie nieporęczny. Bo gdzie go schować? i dlaczego się tak majda? I dlaczego muszę go wyjmować żeby sprawdzić jakim tempem biegnę? Trzymać non stop w ręku to porażka. Trenować z telefonem interwały... no niby można ale tu znów wracamy do tego że to mordęga bo trzeba trzymać w łapie.

Generalnie wielkie gratki dla Ciebie za zejście z kanapy i wzięcie się za siebie. Tyle tylko, że Twoja historia zaczyna się jak u większości ludzi, którzy zaczynają i im się to podoba. Ci, którzy kończą po 1-2 miesiącach (bo to nie dla nich, bo się męczą, bo źle zaczynają) wiadomo, że nie wrócą i te ciuchy i zegarek im nie potrzebny. Mam jednak wrażenie, że za jakiś czas i tak skończysz z Garminem albo Suunto.

Re: Moje przemyślenia po 7 miesiącach regularnego biegania!

: 14 sie 2019, 09:27
autor: Lisciu178
Arasso pisze:
Lisciu178 pisze: Zegarek. I tutaj pojawia się największy paradoks. Mimo 7 miesięcy biegania nadal nie rozumiem po co zwykłej osobie, która biega dla przyjemności jest potrzebne to ustrojstwo.
(...)
* Mając zegarek nie trzeba mieć telefonu na treningu - a gunwo tam, jak słuchasz muzyki,
Mimo 7 lat biegania nadal nie rozumiem jak można słuchać muzyki podczas biegania. Zwłaszcza gdy ktoś twierdzi że biega dla przyjemności. To tak jakby pójść do opery i czytać tam książkę. :hej:
Ja myślę, że jeżeli biegasz 7 lat i nadal nie rozumiesz, że muzyka świetnie współgra z bieganiem to coś jest nie tak. :ojoj:
Kretek1985 pisze:
Lisciu178 pisze: Dopiero po tym czasie założyłem tu temat z prośbą o pomoc w doborze ciuchów. I dokładnie taki scenariusz polecam - pierw parę miesięcy biegania w tym co ma się w domu, a jak się spodoba, wkręci to decathlon i podstawowe dwa komplety ciuszków + jakieś tanie buty. Swoją drogą miałem pierw kupione laczki za 200 zł ale podczas ogniska się upaliły więc kupiłem.. takie za 49 z decathlonu. Żyją, mają się dobrze a różnicy nie czuje.
Wiesz zawsze lepiej tak niż mieć potem szczuplejszy portfel i bezużyteczny stos ubrań. :hahaha:
Kretek1985 pisze:
Lisciu178 pisze: Tutaj się zgadzam połowicznie. Ci co faktycznie dopiero zaczynają mogą sobie na jakiś czas odpuścić zegarek. Biegasz już prawie rok. Idę o zakład, że jeszcze 3-5 miesięcy i tak się wkręcisz, że nie będziesz chciał tylko od tak sobie pobiegać. Pójdziesz z ciekawości na pierwszą imprezę biegową, poczujesz klimat i zaczniesz porządnie trenować. Będziesz zwracał uwagę na swój progres i będziesz chciał coraz więcej i szybciej. I nagle twój telefon będzie nieporęczny. Bo gdzie go schować? i dlaczego się tak majda? I dlaczego muszę go wyjmować żeby sprawdzić jakim tempem biegnę? Trzymać non stop w ręku to porażka. Trenować z telefonem interwały... no niby można ale tu znów wracamy do tego że to mordęga bo trzeba trzymać w łapie.

Generalnie wielkie gratki dla Ciebie za zejście z kanapy i wzięcie się za siebie. Tyle tylko, że Twoja historia zaczyna się jak u większości ludzi, którzy zaczynają i im się to podoba. Ci, którzy kończą po 1-2 miesiącach (bo to nie dla nich, bo się męczą, bo źle zaczynają) wiadomo, że nie wrócą i te ciuchy i zegarek im nie potrzebny. Mam jednak wrażenie, że za jakiś czas i tak skończysz z Garminem albo Suunto.
Tu się zgadzam, choć przyznaję że żałuję początkowych 2 miesięcy że męczyłem się w moim ciężkim i gorącym dresie zamiast czymś lżejszym i przewiewnym od kalenji (podstawowe ciuchy mają tanie jak barszcz)
Być może. Oczywiście nie wykluczam scenariusza w którym w pewnym momencie stwierdzę, że potrzebny jest mi zegarek. Aczkolwiek tak jak pisałem dla osoby nowej, czy takiej która chce biegać dla przyjemności, utrzymania formy zegarek jest zbędnym gadżetem. Poza tym w mojej opinii nie oferuje niczego więcej co może oferować telefon + np. arm holder. A ceny są śmiesznie wysokie moim zdaniem. Za kasę średniej klasy zegarka jestem w stanie kupić sztangę, hantle, ławeczkę, drążek do podciągania, zestaw obciążenia i pewnie jeszcze zostanie na suplementy albo dodatkowy ciuszek. I tak jak mówię nie staram się tu obrazić osób które taki zegarek posiadają. Każdy ma swoje własne, spersonalizowane odczucia co do tego sprzętu. Jak dla mnie jego cena jest kompletnie nieadekwatna do możliwości jakie oferuje.

No i wielkie dziękuje za gratulacje :)

Re: Moje przemyślenia po 7 miesiącach regularnego biegania!

: 14 sie 2019, 09:55
autor: keiw
Lisciu178 pisze:
Arasso pisze:
Mimo 7 lat biegania nadal nie rozumiem jak można słuchać muzyki podczas biegania. ..
Ja myślę, że jeżeli biegasz 7 lat i nadal nie rozumiesz, że muzyka świetnie współgra z bieganiem to coś jest nie tak. :ojoj:

..
Nie wiem czemu się licytujecie. Przecież to sprawa indywidualna co kto lubi i co kto chce.
Jeden nie lubi słuchać muzyki w czasie biegu a drugi bez tego nie wyobraża sobie wyjścia.
Tak samo będzie ze sprzętem. Będą osoby, które wyjdą na bieg bez żadnego sprzętu pomiarowego, innym wystarczy telefon z jakąś apką a ktoś inny będzie potrzebował super wypasiony zegarek sportowy.
Nie ma co oceniać ze swojego punktu widzenia.
..jestem w stanie kupić sztangę, hantle, ławeczkę, drążek do podciągania, zestaw obciążenia i pewnie jeszcze zostanie na suplementy..
Każdy ma swój portfel, swoje potrzeby i swój rozum. To co wymieniłeś będzie dla kogoś zupełnie zbędne, np. dla mnie, ale nie oceniam, że jest to zbędne dla ciebie. Jeśli potrzebujesz mieć taki sprzęt, to jest to twoja sprawa, niezależnie co będzie się z tym sprzętem działo.

Re: Moje przemyślenia po 7 miesiącach regularnego biegania!

: 14 sie 2019, 10:06
autor: Sghjwo
Zegarek to wygoda, jak trzeba kontrolowac czas/tempo. Przy bieganiu planowym pomaga bardzo.

Re: Moje przemyślenia po 7 miesiącach regularnego biegania!

: 04 wrz 2019, 13:17
autor: przemekEm
Biegam podobnie, niby od roku, ale po miesiącu biegania przytrafiło się skręcenie kolana i właściwie liczę, że biegam od lutego tego roku czyli 7 miesięcy, regularnie od maja.

Muzyka - na początku biegałem z telefonem i muzyką, teraz jak mam zegarek to bez. Raczej do muzyki nie wrócę, dużo więcej bodźców dociera, gdy się biegnie w ciszy.

Zegarek - to zależy co się chce osiągnąć, ja biegam w celu poprawienia kondycji, dodatkowo jak już coś robię to chcę w tym być coraz lepszy i zegarek bardzo się tu przydaje, przede wszystkim największa zaleta to podawanie bieżącego tempa biegu, na razie na samopoczucie nie potrafię tego robić i mam tendencję do zbyt szybkiego rozpoczynania, zegarek jest hamulcem, który umożliwia mi przebiegnięcie całego treningu w równym tempie. Jeżeli ktoś wychodzi, żeby się wyciszyć albo tylko sobie potruchtać i czerpać z tego radość, to faktycznie nie widzę potrzeby posiadania zegarka.