Połówka poniżej dwóch godzin
: 06 gru 2016, 10:04
Najpierw się przywitam. A więc mam na imię Marcin i biegam od marca - kwietnia tego roku (2016).
Swoja przygodę z bieganiem rozpoczynałem co najmniej 4 razy, tj. 2013 - zbyt intensywne tempo - zniechęcenie po kilku dniach, 2014 - j.w., 2015 - problemy zdrowotne.
Historia jak tysiące innych - początkowo chciałem zrzucić wagę (89kg przy 172cm w marcu tego roku - 33lata -siedzący tryb życia, stres, itp ). Biegałem wg planu na 5km rozpisanego na 21 tygodni. Marzeniem było biec choćby 15min bez zadyszki. Udało się zarazić bieganiem. Kolega (biegający głównie biegi górskie i terenowe) namówił mnie na mój pierwszy bieg zorganizowany (Bieg Legionistów). Wystartowałem wtedy (jakoś pod koniec sierpnia, waga już 83kg) na dystansie 10km. Udało mi się zejść poniżej godziny pomimo podbiegów (błoto, las) i osiągnąć czas w granicach 58 minut. Samo ukończenie biegu i fakt że wyprzedziłem kilka osób był dla mnie sukcesem. Później biegałem bez większego planu (dodałem interwały itp.) co doprowadziło mnie do kontuzji mięśnia dwugłowego i wyłączyło na prawie 3 tygodnie z biegania. W tym czasie przeczytałem kilka(naście?) książek o bieganiu i dowiedziałem się jak bardzo pomaga profesjonalny masaż. Na kilka dni po powrocie do biegania wystartowałem w Biegu Niepodległości na dystansie 5km (Rytro w Małopolsce, 2,5 km pod górę i z powrotem), gdzie zanotowałem czas nieco powyżej 25minut (waga 71kg czyli 18 mniej niż na początku) (sporo czasu straciłem na starcie, gdzie ustawiłem sie na samym końcu, wedle własnego poczucia siły biegowej i straciłem sporo czasu na przeciskanie sie przez korek na pierwszym kilometrze).
Moje poprzednie postanowienie noworoczne (czyli zdrowszy tryb życia i bieganie) zostało zrealizowane.
Tym razem moim celem minimum na 2017 rok jest przebiegnięcie półmaratonu (wybrałem Półmaraton w Puszczy Niepołomickiej - jeszcze nie znam daty imprezy (marzec/kwiecień?)) poniżej 2 godzin. Czuje że jest to realne. Ale chciałbym jednak biegać szybciej. Od 3 tygodni przygotowuje się wg następującego planu:
poniedziałek - 5-6 km w tempie ok 6:30/km z 5-6 przebieżkami w tempie ok 5:00/km
środa - 4-5km w tempie ok 5:45/km
piątek - 7km (w tym 1km lekkiego podbiegu i 100m niezłej górki)
niedziela - długie (jak na mnie) wybieganie ok 90min w tempie ok 6:15/km
Czy taki plan gwarantuje progres, czy nie biegać jednak dalej (chęci są ale nie chce przesadzić. W tym momencie biegam ok 100km/miesiąc).
Może wprowadzić drugie spokojne wybieganie, może jednak interwały? Wszelka pomoc mile widziana.
Swoja przygodę z bieganiem rozpoczynałem co najmniej 4 razy, tj. 2013 - zbyt intensywne tempo - zniechęcenie po kilku dniach, 2014 - j.w., 2015 - problemy zdrowotne.
Historia jak tysiące innych - początkowo chciałem zrzucić wagę (89kg przy 172cm w marcu tego roku - 33lata -siedzący tryb życia, stres, itp ). Biegałem wg planu na 5km rozpisanego na 21 tygodni. Marzeniem było biec choćby 15min bez zadyszki. Udało się zarazić bieganiem. Kolega (biegający głównie biegi górskie i terenowe) namówił mnie na mój pierwszy bieg zorganizowany (Bieg Legionistów). Wystartowałem wtedy (jakoś pod koniec sierpnia, waga już 83kg) na dystansie 10km. Udało mi się zejść poniżej godziny pomimo podbiegów (błoto, las) i osiągnąć czas w granicach 58 minut. Samo ukończenie biegu i fakt że wyprzedziłem kilka osób był dla mnie sukcesem. Później biegałem bez większego planu (dodałem interwały itp.) co doprowadziło mnie do kontuzji mięśnia dwugłowego i wyłączyło na prawie 3 tygodnie z biegania. W tym czasie przeczytałem kilka(naście?) książek o bieganiu i dowiedziałem się jak bardzo pomaga profesjonalny masaż. Na kilka dni po powrocie do biegania wystartowałem w Biegu Niepodległości na dystansie 5km (Rytro w Małopolsce, 2,5 km pod górę i z powrotem), gdzie zanotowałem czas nieco powyżej 25minut (waga 71kg czyli 18 mniej niż na początku) (sporo czasu straciłem na starcie, gdzie ustawiłem sie na samym końcu, wedle własnego poczucia siły biegowej i straciłem sporo czasu na przeciskanie sie przez korek na pierwszym kilometrze).
Moje poprzednie postanowienie noworoczne (czyli zdrowszy tryb życia i bieganie) zostało zrealizowane.
Tym razem moim celem minimum na 2017 rok jest przebiegnięcie półmaratonu (wybrałem Półmaraton w Puszczy Niepołomickiej - jeszcze nie znam daty imprezy (marzec/kwiecień?)) poniżej 2 godzin. Czuje że jest to realne. Ale chciałbym jednak biegać szybciej. Od 3 tygodni przygotowuje się wg następującego planu:
poniedziałek - 5-6 km w tempie ok 6:30/km z 5-6 przebieżkami w tempie ok 5:00/km
środa - 4-5km w tempie ok 5:45/km
piątek - 7km (w tym 1km lekkiego podbiegu i 100m niezłej górki)
niedziela - długie (jak na mnie) wybieganie ok 90min w tempie ok 6:15/km
Czy taki plan gwarantuje progres, czy nie biegać jednak dalej (chęci są ale nie chce przesadzić. W tym momencie biegam ok 100km/miesiąc).
Może wprowadzić drugie spokojne wybieganie, może jednak interwały? Wszelka pomoc mile widziana.