50+ po 5-miesiącach z bieganiem
: 01 kwie 2015, 18:52
Witam.
Dzisiaj postanowiłem się zarejestrować i podzielić się swoimi doświadczeniami z bieganiem.Forum śledzę już od jakiegoś czasu i muszę przyznać dużo mi pomogło przy niektórych dolegliwościach i problemach które wynikły z biegania.W grudniu skończyłem 50 lat a miesiąc wcześniej zacząłem biegać za namową młodszego kuzyna.Zmobilizowałem się nie ze względu na nadwagę bo przy 176cm ważę pomiędzy 69 a 72 kg. przeważyła chęć poprawy samopoczucia i kondycji co w przyszłości może pozwoli uniknąć problemów z serduchem.Jeżeli chodzi o styl życia to nie byłem typowym kanapowcem.Na rowerze robię ok 800km na rok, do tego w zimie narty parę razy,okazyjnie z małżonką tenis-to na tyle bo w pracy siedzę.W tej chwili jestem w stanie przebiec 10km w czasie 53-56min.Ale na początku nie było tak różowo.Na początku biegałem z psem 1-2 km z paroma odpoczynkami na sikanie i obwąchiwanie wszystkiego gdzie 2km robiłem w 15min.Po ok miesiącu piesek został w domu a ja 2km robiłem bez odpoczynku w ok.12min stopniowo zwiększałem dystans do 5km w okolicach świąt co zajmowało mi ok 27-29 min.W pierwszym miesiącu o mało nie powaliły mnie stopy a właściwie to co jest między piętą a palcami nie przyzwyczajone do konieczności wybijania się podczas biegu, tak że między treningami chodziłem jak paralityk.Na szczęście po paru tygodniach bóle ustąpiły.Pod koniec stycznia zrobiłem pierwszą dychę która o mało nie skończyła mojego biegania.Pojechaliśmy z żoną i córką do teściów na dzień babci samochodem a ja postanowiłem wrócić do domu na piechotę około 10km.(teść jak zobaczył że przebieram się do dresu postukał się w czoło i stwierdził że chyba mi odbiło) Do domu udało mi się dobiec ale gdzieś na 2/3 dystansu nawaliło mi prawe kolano.Zaczął się pikający ból w okolicach rzepki który z zaciśniętymi zębami zmogłem i do domu dobiegłem i to z czasem poniżej godziny.Jednak kolano dostało popalić.Mijały tygodnie a z kolanem nie było dobrze.Najbardziej dokuczało podczas jazdy samochodem gdzie musiałem przez dłuższy czas nieruchomo utrzymywać nogę zgiętą ok90 stopni-myślałem że rozerwie mi rzepkę.Z biegania nie zrezygnowałem tylko zmniejszyłem trasy do 3-5 km w zależności od samopoczucia i bólu.W międzyczasie zaliczyłem tydzień nart co ani nie pogorszyło ani nie poprawiło stanu kolana aczkolwiek podczas zjeżdżania gdzie ciężar ciała raz jest na lewej raz na prawej nodze to na prawej nie było wesoło.Pod koniec lutego już byłem poważnie przestraszony że chyba już jestem za stary i będę musiał sobie spauzować bo kolano nie dawało za wygraną, na you tube znalazłem filmiki przez odnośniki z tego portalu dotyczące problemów z kolanami i zacząłem ćwiczyć część przyśrodkową mięśnia czwórgłowego co po ok 2 tygodniach przyniosło efekt w postaci ustapienia bólu kolana.Obecnie jestem pozytywnie nastawiony,czuję się dobrze,biegam ok. 3 razy w tygodniu po 10km.Bardzo polubiłem poranne bieganie np. w niedzielę wszyscy jeszcze śpią a ja o7.30 dresik,słuchawki,załączam endomondo i 10km. O 9.00 jestem po prysznicu wstaje małżonka z córką-śniadanko kawka-jest ok! Marzeniem moim jest w tym roku zapisać się na jakiś bieg i zrobić półmaraton w 2h. a w przyszłym roku cały w 4h.Zobaczymy.
Pozdrawiam wszystkich a w szczególności tych nie najmłodszych i życzę wytrwałości i rekordów życiowych.
Dzisiaj postanowiłem się zarejestrować i podzielić się swoimi doświadczeniami z bieganiem.Forum śledzę już od jakiegoś czasu i muszę przyznać dużo mi pomogło przy niektórych dolegliwościach i problemach które wynikły z biegania.W grudniu skończyłem 50 lat a miesiąc wcześniej zacząłem biegać za namową młodszego kuzyna.Zmobilizowałem się nie ze względu na nadwagę bo przy 176cm ważę pomiędzy 69 a 72 kg. przeważyła chęć poprawy samopoczucia i kondycji co w przyszłości może pozwoli uniknąć problemów z serduchem.Jeżeli chodzi o styl życia to nie byłem typowym kanapowcem.Na rowerze robię ok 800km na rok, do tego w zimie narty parę razy,okazyjnie z małżonką tenis-to na tyle bo w pracy siedzę.W tej chwili jestem w stanie przebiec 10km w czasie 53-56min.Ale na początku nie było tak różowo.Na początku biegałem z psem 1-2 km z paroma odpoczynkami na sikanie i obwąchiwanie wszystkiego gdzie 2km robiłem w 15min.Po ok miesiącu piesek został w domu a ja 2km robiłem bez odpoczynku w ok.12min stopniowo zwiększałem dystans do 5km w okolicach świąt co zajmowało mi ok 27-29 min.W pierwszym miesiącu o mało nie powaliły mnie stopy a właściwie to co jest między piętą a palcami nie przyzwyczajone do konieczności wybijania się podczas biegu, tak że między treningami chodziłem jak paralityk.Na szczęście po paru tygodniach bóle ustąpiły.Pod koniec stycznia zrobiłem pierwszą dychę która o mało nie skończyła mojego biegania.Pojechaliśmy z żoną i córką do teściów na dzień babci samochodem a ja postanowiłem wrócić do domu na piechotę około 10km.(teść jak zobaczył że przebieram się do dresu postukał się w czoło i stwierdził że chyba mi odbiło) Do domu udało mi się dobiec ale gdzieś na 2/3 dystansu nawaliło mi prawe kolano.Zaczął się pikający ból w okolicach rzepki który z zaciśniętymi zębami zmogłem i do domu dobiegłem i to z czasem poniżej godziny.Jednak kolano dostało popalić.Mijały tygodnie a z kolanem nie było dobrze.Najbardziej dokuczało podczas jazdy samochodem gdzie musiałem przez dłuższy czas nieruchomo utrzymywać nogę zgiętą ok90 stopni-myślałem że rozerwie mi rzepkę.Z biegania nie zrezygnowałem tylko zmniejszyłem trasy do 3-5 km w zależności od samopoczucia i bólu.W międzyczasie zaliczyłem tydzień nart co ani nie pogorszyło ani nie poprawiło stanu kolana aczkolwiek podczas zjeżdżania gdzie ciężar ciała raz jest na lewej raz na prawej nodze to na prawej nie było wesoło.Pod koniec lutego już byłem poważnie przestraszony że chyba już jestem za stary i będę musiał sobie spauzować bo kolano nie dawało za wygraną, na you tube znalazłem filmiki przez odnośniki z tego portalu dotyczące problemów z kolanami i zacząłem ćwiczyć część przyśrodkową mięśnia czwórgłowego co po ok 2 tygodniach przyniosło efekt w postaci ustapienia bólu kolana.Obecnie jestem pozytywnie nastawiony,czuję się dobrze,biegam ok. 3 razy w tygodniu po 10km.Bardzo polubiłem poranne bieganie np. w niedzielę wszyscy jeszcze śpią a ja o7.30 dresik,słuchawki,załączam endomondo i 10km. O 9.00 jestem po prysznicu wstaje małżonka z córką-śniadanko kawka-jest ok! Marzeniem moim jest w tym roku zapisać się na jakiś bieg i zrobić półmaraton w 2h. a w przyszłym roku cały w 4h.Zobaczymy.
Pozdrawiam wszystkich a w szczególności tych nie najmłodszych i życzę wytrwałości i rekordów życiowych.