Strona 1 z 1

żeby mniej bolało...

: 08 wrz 2004, 10:27
autor: rysiu
Witajcie. Jestem "nowiutki" tutaj więc mam nadzieję że wybaczycie banalne pytania, na które na pewno odpowiadaliście (ci doświadczeni) wiele razy. Niestety internet mam tylko w pracy i nie mogę zgłębić wszystkich wcześniejszych porad. Ok...
Mam 29 lat i dawno temu biegałem i to dużo (zdarzało się 5, 10, 25 km). Teraz od paru lat mocno jeżdżę na rowerze. Zaliczonych kilkanaście maratonów MTB w górach na dystansach 40-110km w skrajnych warunkach pogodowych, na treningach zdarzają się dystanse grubo ponad 100km a i 200km też parę razy pękło. Piszę to po to abyscie wiedzieli że wiem co to wycieńczenie organizmu i sportowe "zbetonienie" się :-). Jednocześnie wiem że rower to nie bieganie (inne partie mięśni) ale pocieszam się że na dzień dobry kondycja wystarczy. Wystarczyć ma na maraton poznański oczywiście :-) Wiem że to szaleństwo (dopiero kupuję buty do biegania a został tylko miesiąc) i że posypią się na mnie gromy ale ja chcę tylko go ukończyć i  proszę o garstkę porad które mi pozwolą to uczynić. Wierzcie mi że zdaję sobie sprawę z tego na co się porywam ale powstrzymać może mnie tylko kontuzja. Powiedzcie jak zmniejszyć jej prawdopodobieństwo, jak sprawić by maraton nie był zbyt bolesny. Taki informacje jak zaklejanie plastrami sutków czy (ponoć) wazelina na wewnętrzne strony ud bardzo mi się przydadzą. Co zjeść przed, przy jakiej temperaturze ubrać długi rękaw, może obwiązać kolana ? itp. "Łyknę" każdy szczegół, który może być dla Was oczywisty a mi pozwoli zmierzyć się z tym dystansem.
Ale się rozpisałem...:-)

żeby mniej bolało...

: 08 wrz 2004, 12:09
autor: Maciaszczyk
Quote: from rysiu on 9:27 am on Sep. 8, 2004
Wierzcie mi że zdaję sobie sprawę z tego na co się porywam ale powstrzymać może mnie tylko kontuzja. Powiedzcie jak zmniejszyć jej prawdopodobieństwo, jak sprawić by maraton nie był zbyt bolesny.
Wystartować za rok. Poważnie. Zdrowie masz tylko jedno. W obecnej sytuacji istnieje duże prawdopodobieństwo, że sobie coś uszkodzisz, a niektóre kontuzje bywają nieodwracalne. Niby da się zaleczyć, ale odzywa się potem do końca życia... Ja, podobnie jak Ty, miałem kondycję wypracowaną na rowerze. Miałem tysiące wyjeżdżonych kilometrów. Startowałem też w maratonach rowerowych. Pod wpływem impulsu chciałem wystartować w takim bieganym maratonie. Zacząłem trenować "na skróty" i... skończyło się wizytą u ortopedy. Przeciążenie kolan... Musiałem sobie odpuścić bieganie, a także rower na jakiś czas (parę miesięcy). Nie warto narażać zdrowia. Czy naprawdę chcesz przekonać się na własnej skórze, że to może być bolesne i kosztowne?
Mądrzejszy o ubiegłoroczne doświadczenia, zamierzam wystartować w tegorocznym Maratonie Warszawskim. W tym roku przygotowuję się systematycznie trenując od początku roku. Obciążenia treningowe zwiększam bardzo powoli. Mam już za sobą start w półmaratonie. A i to odczuwam pewne braki w przygotowaniu.

(Edited by Maciaszczyk at 11:14 am on Sep. 8, 2004)

żeby mniej bolało...

: 08 wrz 2004, 14:20
autor: wojtek
Sprawa jest prosta . Trzeba startowac i trenowac na krotszych dystansach .
Sa zawody do bodajze 30 kilometrow .
Podobnie z maratonami rowerowymi - nie da sie ich zaliczyc z marszu . W przypadku rowerow czlowiek dosc szybko sie regeneruje na trasie . W maratonie to juz jest przewaznie kaplica .

żeby mniej bolało...

: 08 wrz 2004, 14:42
autor: Pit
No ja cos takiego zrobiłem i z powodzeniem.
Nie biegałem 2,5 roku tylko robiłem około 3-4 tyskm na rowerze. Na zamiar pobiegniecia wpadłem 5,5 tygodnia przed warszawą w 2002 roku. Ale to co ważne juz wczesniej biegałem maratony i potrafiłem kontrolować swój bieg nie dać sie ponieść emocjom.
Przez te kilka tygodni biegałem tylko bardzo wolne biegi stopniowo ale dość szybko podnosząc długość odcinka od początkowych chyba 7km do około 20-24. A w dniu maratonu potrafiłem pobiec wolniutko pierwszą cześć i potem stopniowo przyspieszać aż do zupełnie niezłego tempa na końcówce. Czas 3h42 ale tym się zupełnie nie sugeruj bo to tempo musi być wolne dla ciebie.
Więc na pewno więcej racji mają ci co mówią, żeby to zrobic za rok, po sensownym treningu. Ale da się i tak. Tylko najważniejszy jest rozsądek.

żeby mniej bolało...

: 09 wrz 2004, 01:11
autor: Karol Yfer
Nie jestem maratonczykiem, ale popre kolegow, ktorzy odradzaja Ci taki start na dziko.

Bieganie dlugodystansowe samo w sobie szczegolnie przyjemne nie jest. Dopiero kontrola organizmu, sterowanie fizjologia i wysilkiem, znajomosc wlasnych mozliwosci - to daje przyjemnosc z dlugiego biegu.

Pewnie da sie przebiec maraton nawet nie trenujac, po prostu bedac ogolnie wysportowanym. Tylko ze to bedzie droga przez meke i zdanie sie na przypadek. Bedac lekkim byc moze nawet nie doprowadzi to do zadnej kontuzji poza obtarciami. Ja jednak taki maraton uwazalbym za bezsensowny. Kwintesencja takiego dystansu jest przygotowanie. Na trasie nie sprawdzasz siebie, ale swoj trening.

żeby mniej bolało...

: 09 wrz 2004, 12:30
autor: outsider
1.Nie jesteś nowiutki ale  idiotą.

2.To ty nie wiesz, że bieganie jest szkodliwe dla zdrowia?
Jak masz wątpliwości to zajrzyj tutaj:
http://www.bieganie.home.pl/cgi-bin/iko ... pl?forum=2

3.Bieganie maratonów jest jeszcze bardziej szkodliwe niż typowe bieganie czyli naokoło domu.

*******
4.Co? Jeszcze Ciebie nie zniechęciłem?
To wiedz, że każdy rozsądny człowiek zanim zacznie biegać najpierw powinien przeczytać kilkanaście książek nt biegania. Lektura ich zajmie Ci czas przynajmniej do maratonu poznańskiego więc będzie po problemie.
Nie pytaj się mnie o tytuły, bo ja nie jestem rozsądny.

*******

5.Mam taką własną teorię: w trakcie biegu organizm człowieka poddawany jest mikrowstrząsom, także ludzki mózg i właśnie w nim dochodzi do nieodwracalnych zmian.
Jeśli pobiegniesz w Poznaniu to potwierdzisz moją teorię. Dawniejsze Twoje biegi spowodowały takie zmiany, które dzisiaj odbijają się niekorzystnie na Twoich iracjonalnych decyzjach.



*****

Czyżbyś jeszcze czytał to co tutaj piszę?
To w takim razie:

6.Zalicz ten maraton Jeff'em Galloway'em:
http://www.bieganie.home.pl/cgi-bin/iko ... &topic=300

Tylko go zmodifikuj i to w dół. Czyli marsze co kilometr. Jak będzie trzeba to je wydłużaj.

7.Wyjdź z założenia, że masz pobiec na limit. Czyli od początku trzymasz takie tempo jakbyś chciał ukończyć w czasie ok 5godz. Wiem, wiem w Poznaniu jest 6godzinny limit. Tę godzinę zostaw sobie jako rezerwę na końcowe człapanie.

8.Aby się Tobie coś nie pomyliło to na starcie stań na szarym końcu. Najlepiej koło jakiś ramoli. Jak się zacznie bieg to mniej szacunek dla starszych i zbytnio ich nie wyprzedzaj.

9.Zadbaj o odpowiednie  mięśnie:
http://www.bieganie.home.pl/cgi-bin/iko ... &topic=282
http://www.bieganie.home.pl/cgi-bin/iko ... &topic=414

10.Nie obrzeraj się przed startem. Wystarczy słoik wysokosłodzonego dżemu(Jak będziesz miał apetyt to może jeszcze trochę drugiego, bo w Poznaniu start jest późno). Jedzonego co pół godziny plus po kajzerce. Ostatnia porcja najpóźniej jakąś godzinę przed startem.Popić miętą, ją też wypij wieczorem dzień przed startem, tak na wszelki wypadek. Po co masz tracić cenne sekundy na jakiś g.... problem.

11.W trakcie biegu banany orgów i obowiązkowo własne flaszki. Na początek mineralna; po 20km(nie wcześniej bo może przypchać) jakiś powerade czy isostar.

12.Zrób rozgrzewkę.Obowiązkowo! Nie zwracaj uwagi, że wiele osób jej nie robi.

13.Żadnych obwiązywań kolan,barchanów, dresów, długich rękawów itp. Chyba że będzie mróz. Ale wtedy najważniejsze to będą rękawiczki i jakaś czapka

14.Ostatnie ale najważniejsze.Znajdź sobie czas na kilkudziesięcio kilometrowe marsze w tygodniu.Najpóźniej dwa tygodnie przed startem spróbuj przejść dystans mniej więcej maratoński gdzieś po płaskim, najlepiej jakimś lesie(Nieważne jest tempo!Ważne aby było to bez pikników,marsz non stop).Powiedzmy tzn napiszmy szczerze, jak będziesz miał problemy z przejściem tego dystansu , jak będziesz po tym obolały, przyplącze się jakiś uraz, to jeśli miałbyś miał taki dystans przebiego-truchto-maszerowo-przeczłapać to końcowy efekt będzie jeszcze gorszy.

żeby mniej bolało...

: 09 wrz 2004, 13:44
autor: Bartek Sz
rysiu - dobrze wiemy, że z Ciebie prawdziwy twardziel ale z tym startem w maratonie to tak jak z tą Babą - co to na dwoje wróżyła. Albo będzie git albo będziesz żałował do końca końca. Wybór należy do Ciebie.
Każdy wybór uszanujemy, w końcu nie jedno się w życiu widziało :) Na twoim miejscu wystartował bym w Poznaniu ale na 10km - no ale nie jestem na twoim miejscu.  :) Hej

żeby mniej bolało...

: 09 wrz 2004, 17:26
autor: Murat
Pierwszy maraton to super frajda,ale smakuje najlepiej gdy poprzedzony jest jakimś przygotowaniem.Szkoda sobie psuć przyjemność takim "zaliczeniem" w stylu rozpaczliwym.Doginasz takie trasy na rowerze,a tu grozi Ci,że będą Cię wyprzedzali 70 latkowie...
Jeżeli jednak jesteś zdeterminowany to moim zdaniem powinno Ci się udać.Do słusznych rad Outsidera dodam coś o butach:
-kupuj o numer większe niż nosisz normalnie,kciuk powinien mieścić się pomiędzy czubkiem buta a paluchem
-koniecznie z dobrą amortyzacją
-trzeba je trochę rozbiegać przed startem-radziłbym ze 200km-ale nie wiem,czy zdążysz ;)
-zaklej sutki plastrem
-pij na każdym punkcie ok. szklanki
-ubierz się lekko-same wygodne ciuchy-po 42 km to nawet koszulka może nieźle poobcierać
-przed startem tabletka p/bólowa,nie smaruj nóg,żadnymi mazidłami /np. Ben Guy ;)
-biegnij tak,zebyś nie czuł najmniejszego zmęczenia.Wiele osób chwali sobie technikę marszobiegową ,ale mi na przykład to nie bardzo leży.Sądzę,że lepiej nawet powolutku truchtać niż żwawo maszerować.Co bardziej Ci odpowiada-wypróbuj przed startem.
-dwa tygodnie przed maratopnem tylko regeneracja-lepiej w ogóle nie biegaj,niż miałbyś zaczynać nawet lekko przemęczony
Pozdrawiam ,życzę sukcesu /radziłbym jednak przygotować się solidnie na wiosnę.../

żeby mniej bolało...

: 10 wrz 2004, 11:26
autor: rysiu
Dziękuję za wszystkie wypowiedzi i porady. I te podtrzymujące na duchu i te bardziej stanowcze w treści. Wszystkie z nich przeczytałem z uwagą bo wiem że są dla mojego dobra. Powtórzę jeszcze raz: zdaję sobie sprawę na co się porywam. Jestem związany ze sportem głębiej i dłużej niż może niektórym się wydawać. Jutro chcę rozpocząć pierwsze przebieżki, przez najblizsze 3 tygodnie będe słuchał swojego ciała i jeżeli zareaguje "alergicznie" to możecie być pewni że nie wystartuję a jeżeli wystartuję a coś "się sypnie" na trasie to nie będzie dla mnie ujmą zejść do boksu. Daleko mi do ignoranta, który ma zamiar stanąć w pierwszym rzędzie i myśli że pobiegnie każdy kilometr w 4min. Maratony uczą pokory, te rowerowe też :) Często oglądam plecy kolarzy dwa razy młodszych lub 2 razy starszych ode mnie. Wielki szacunek. Możecie się z tym zgodzić lub nie ale kolarstwo jest jednym z najtrudniejszych sprtów i nawet najgorszy z kolarzy jest wybitnym sportowcem. Sport uczy pokory i determinacji. Mój pierwszy maraton rowerowy też był bolesny, oj był :) Ale ukończyłem. W Poznaniu jeżeli wystartuję to celuję raczej w czas 5:59. Straszenie mnie że bieganie jest niezdrowe (ukłon do outsidera) to jak straszenie wspinaczy że mogą spaść ze ściany i że w górach czeka ich tylko śmierć. Trudno chyba znaleźć jakąc dyscyplinę sportu w której nie można by nie odnieść większej czy mniejszej kontuzji. (tak też się już przekonałem) Podejrzewam że nawet od gry w szachy może dostać skrzywienia kręgosłupa czy innej marskości ;) W kontekście tego wszyscy jesteśmy idiotami bo robimy coś na co inni kręcą z niedowierzaniem głową. Chcę przez parę godzin należeć do tej wielkiej rodziny biegaczy, poczuć ten dreszcz, wziąść udział w tym święcie...
A tak konkretnie: jeżeli temp. będzie w okolicach 10 stopni to mimo wszystko spodenki biegówki i koszulka na naramkach czy może długie legingsy i jakiś długi rękaw ? a co z deszczem ? dlaczego nie Ben Guy ? :)
Pozdrawiam.

żeby mniej bolało...

: 10 wrz 2004, 16:27
autor: outsider
Quote: from rysiu on 11:26 am on Sep. 10, 2004

A tak konkretnie: jeżeli temp. będzie w okolicach 10 stopni to mimo wszystko spodenki biegówki i koszulka na naramkach czy może długie legingsy i jakiś długi rękaw ? a co z deszczem ?

Generalnie to sprawa indywidualna. Jedni są bardziej wrażliwi na zimno inni mniej.
Najlepiej jakbyś przed startem w trakcie paru ostatnich treningów sprawdził jak czujesz się w obydwu strojach.
Ja sam obstawiałbym raczej ten chłodniejszy, w końcówce będzie i tak ciężko, więc po co się jeszcze pocić.
Co do deszczu to nie słyszałem o ubiorach idealnie oddychających a zarazem chroniących przed wodą.
W praktyce masz do wyboru albo być mokrym od deszczu albo od własnego potu.
Dodatkowy problem może się pojawić jak przestanie padać. Czym więcej będziesz miał na sobie rzeczy tym dłużej będą one na Tobie schły.

Ale u mnie takie poglądy to skrzywienie po debiucie, gdy najpierw kompletnie mnie zmoczyło a później przestało padać i zaczeło wiać ale za słabo bo mnie nie wysuszyło aż do końca.

żeby mniej bolało...

: 11 wrz 2004, 08:12
autor: Pit
Z tym ubieraniem to to trudna sprawa bo raz ze indywidualne odczuwanie gra role drugie to ze jezeli będzie chłodno a ty będziesz sie poruszał wolno to mozna zmarznać a to wcale nie pomaga. Optymalne jest jednak mieć szansę na pomoc kogos na trasie kto moze albo zabrać zbędny ciuch albo dac dodatkowy. nie musi być stale obok ale umówić się w jakims punkcie trasy, jednym czy dwóch.
Ale raczej proponuje krótkie spodenki. Góra to jak masz dobrą rozpinaną bluzę rowerową to to moze być dobry strój.
Bengay utrudnia oddychanie skóry a do długiego biegu to w temperaturach powyżej zera nie potrzebny według mnie.

żeby mniej bolało...

: 12 wrz 2004, 08:14
autor: zula
I raczej nie biegnij w całkiem krótkich spodenkach (chyba że tak zawsze biegasz) tylko sprinterkach, bo można sobie obetrzeć wnętrze ud. Jeśli chcesz włożyć coś długiego na zimno i deszcz to raczej legginsy niż coś luźniejszego bo jak nasiąknie wodą to bardzo utrudnia bieg.