Waga ciężka
: 28 lip 2014, 15:30
Waga ciężka
Witam wszystkich! Pierwszy wpis, więc może będzie mało składnie.
Jak w tytule wątku - reprezentuję wagę ciężką. Zabawę z bieganiem rozpocząłęm rok temu w sierpniu. Po porzuceniu nałogu papierosowego waga wzrosła do ponad 120kg (przy wzroście 186cm, 34lata). Trzeba było coś wymyśleć - najprostsze i najtańsze rozwiązanie to bieganie. Najgorsze było samo wyjście z domu. Jednak postanowiliśmy z żoną, że razem spróbujemy. Pierwsze treningi nie były olśniewające - bolące piszczele, wyplute płuca, obtarte stopy. Niestety tak to jest jak z marszu od razu rzucamy się na bicie rekordów;)
Minął sierpień - zapał opadł. Nastała jesień, zima, wiosna - dalsze poszukiwania zapału.
W maju coś drgnęło - postanowiłem skorzystać z pobliskiej przyszkolnej bieżni. Biegałem z różną częstotliwością, co 2 dzień, raz w tygodniu. Wtedy też zacząłem przeglądać to forum w poszukiwaniu przydatnych informacji.
Dowiedziałęm się, że buty powinny być "luźne" (ja wiązałem bardzo mocno, żeby nogę trzymały). Zacząłem się rozglądać za jakimiś butami do biegania. W decathlonie udało się kupić Asics Flashpoint. To było jak przesiadka z trabanta do mercedesa. Wcześniej biegałem w jakiś Nike Air. Jednak w tych Asicsach wszystko było łatwiejsze.
Ilość okrążeń rosła. Zacząłem biegać po obrzeżach miasta.
Pokonywany dystans rósł, czas nieprzerwanego biegu również. Waga jakoś drastycznie nie spadała, ale zauważalny był spadek w obwodzie pasa:) Kondycja była coraz lepsza.
W maju przbiegłem (wg endomondo) 26km, w czerwcu 60km, w lipcu 113km.
I nadszedł ten dzień - 26 lipca, bardzo gorąca i duszna sobota - pokonałem 10km w 1g:08m (z dwoma kilkunastosekundowymi postojami na światłach).
Dla mnie to bardzo duży sukces, bo jeszcze 2 m-ce temu szczytem było 5-7km.
Teraz mam zamiar dalej biegać i spróbować swoich sił w jakimś biegu ulicznym.
Witam wszystkich! Pierwszy wpis, więc może będzie mało składnie.
Jak w tytule wątku - reprezentuję wagę ciężką. Zabawę z bieganiem rozpocząłęm rok temu w sierpniu. Po porzuceniu nałogu papierosowego waga wzrosła do ponad 120kg (przy wzroście 186cm, 34lata). Trzeba było coś wymyśleć - najprostsze i najtańsze rozwiązanie to bieganie. Najgorsze było samo wyjście z domu. Jednak postanowiliśmy z żoną, że razem spróbujemy. Pierwsze treningi nie były olśniewające - bolące piszczele, wyplute płuca, obtarte stopy. Niestety tak to jest jak z marszu od razu rzucamy się na bicie rekordów;)
Minął sierpień - zapał opadł. Nastała jesień, zima, wiosna - dalsze poszukiwania zapału.
W maju coś drgnęło - postanowiłem skorzystać z pobliskiej przyszkolnej bieżni. Biegałem z różną częstotliwością, co 2 dzień, raz w tygodniu. Wtedy też zacząłem przeglądać to forum w poszukiwaniu przydatnych informacji.
Dowiedziałęm się, że buty powinny być "luźne" (ja wiązałem bardzo mocno, żeby nogę trzymały). Zacząłem się rozglądać za jakimiś butami do biegania. W decathlonie udało się kupić Asics Flashpoint. To było jak przesiadka z trabanta do mercedesa. Wcześniej biegałem w jakiś Nike Air. Jednak w tych Asicsach wszystko było łatwiejsze.
Ilość okrążeń rosła. Zacząłem biegać po obrzeżach miasta.
Pokonywany dystans rósł, czas nieprzerwanego biegu również. Waga jakoś drastycznie nie spadała, ale zauważalny był spadek w obwodzie pasa:) Kondycja była coraz lepsza.
W maju przbiegłem (wg endomondo) 26km, w czerwcu 60km, w lipcu 113km.
I nadszedł ten dzień - 26 lipca, bardzo gorąca i duszna sobota - pokonałem 10km w 1g:08m (z dwoma kilkunastosekundowymi postojami na światłach).
Dla mnie to bardzo duży sukces, bo jeszcze 2 m-ce temu szczytem było 5-7km.
Teraz mam zamiar dalej biegać i spróbować swoich sił w jakimś biegu ulicznym.