Strona 1 z 13

Cześć!

: 27 lip 2014, 14:51
autor: Sowa Blogowa
Dołączam do grona początkujących :)
Zaczęłam niemal 4 tygodnie temu, dokładnie 1 lipca 2014. Ponieważ startuję z zerową kondycją, prosto z kanapy a raczej - zza biurka komputerowego - zaczęłam rozsądnie marszobiegami. Początkowo 14-16 minut co drugi dzień, teraz już 30 minut w proporcji 1 minuta wolnego biegu na 1 minutę marszu. Przy proporcjach, gdy bieg był krótszy, było znośnie a gdy doszłam do minuty - znowu dogorywam i bieg jest nie frajdą, lecz gehenną. Wczoraj zgadałam się z trenerem i być może zdiagnozowaliśmy wspólnie przyczynę - oddycham nosem; a że jestem alergikiem i do tego mam problem z zatokami, bieganie jest mordęgą, bo truchtam właściwie prawie na bezdechu...
Od jutra będę się uczyć biegać oddychając ustami; mam nadzieję, że to pomoże i pójdę z tym bieganiem do przodu, bo na dzień dzisiejszy - jestem wykończona i nieco podłamana...

Re: Cześć!

: 27 lip 2014, 17:23
autor: Katastrofa
Jak ja biegałam z katarem, to przed biegiem brałam tabletkę - dostępne w aptece bez recepty ( nie antyalergiczne, tylko na katar) :oczko: Działało. Też na zatoki. Ale nie wyobrażam sobie biegania z zamkniętą paszczą, albowiem bym się udusiła niechybnie.
A jak już się nauczysz oddychać przez usta, to spróbuj dopasować oddech do kroków - nie jestem w stanie Ci wyjaśnić, jak to zrobić, bo u mnie to się dzieje automatycznie po ok 5 min biegu. I biegnie się szybciej, i jakoś mniej się męczy, a potem okazuje się, że każde przejście w marsz chromoli sprawę i właściwie lepiej bez marszu ;)

Re: Cześć!

: 27 lip 2014, 20:28
autor: Sowa Blogowa
Mam w sobie ogrom pokory, chęci i silną motywację. Jednakże... trzymajcie kciuki, by mi się udało poradzić sobie z tą niewydolnością tlenową, bo bez tego mogę zapomnieć o wydłużeniu odcinków biegowych. Chcę ruszyć z miejsca. Chcę biegać dalej, szybciej, lżej. Chcę biegać nie za karę i grzechy całego świata, lecz dla przyjemności!
Wczoraj wróciłam nie tylko spocona jak mysz, ale z żarem płonących policzków, czerwoną jak burak twarzą. Przeszło, ale dopiero po niemal godzinie. Nie wiedziałam, w czym problem, dlaczego jest aż tak ciężko i źle, ale teraz już jestem pewna - problem jest z tym oddychaniem. Koszmar. Nie bolą nogi, nie brakuje motywacji, ale trucht niemal bez tlenu co minutę z przerwą na marsz i znowu... wyczerpuje mnie i nie pozwala na progress.

Będę wdzięczna za wszelkie rady, wskazówki. Za jakiekolwiek wsparcie, po prostu :)

Re: Cześć!

: 27 lip 2014, 20:30
autor: Sowa Blogowa
Katastrofa pisze:A jak już się nauczysz oddychać przez usta, to spróbuj dopasować oddech do kroków - nie jestem w stanie Ci wyjaśnić, jak to zrobić, bo u mnie to się dzieje automatycznie po ok 5 min biegu. I biegnie się szybciej, i jakoś mniej się męczy,)
Mam nadzieję, że tak stanie się i u mnie. Dziś wsiadłam na rower, dopiero po 5-6 min. przypomniałam sobie, że miałam oddychać - otworzyłam usta i do końca starałam się pilnować. To trudne, u mnie nie jest to naturalne...

Re: Cześć!

: 28 lip 2014, 17:53
autor: jakub738
Jesetm w szoku jak to czytam,oddychasz przez nos podczas biegania? Dlaczego nie przez usta?

Re: Cześć!

: 28 lip 2014, 19:52
autor: Sowa Blogowa
Pojęcia nie mam, dlaczego. I od trzech tygodni (a biegam od czterech) skarżę się innym, że nie wyrabiam, podpytuję, proszę o rady, ale niestety nikt nie wpadł na to, co może być przyczyną. Pytałam nie przypadkowe osoby, lecz znajomych, którzy dłużej biegają, odnoszą sukcesy.
Każdy mówił, by zwolnić, że na początku jest trudno, że dam radę. No to dawałam radę. Podduszona, ledwo żywa, ale... z uporem maniaka i niezłomną wiarą, że w końcu poprawi mi się wydolność i kondycja. Zrobiłam niesamowity progres, bo z 850m biegam teraz 3,5km w takim stanie, oddychając wyłącznie nosem. Nosem, który z powodu przerostów, zatok i alergii- jest dość przytkany.

Jestem w szoku, że mam w sobie tyle siły i woli walki. Jednocześnie przestraszona nieco, bo mogłam chyba zrobić sobie tym krzywdę. I oczywiście wdzięczna, że ktoś mnie wreszcie zapytał "Oddychasz nosem?" i wyjaśnił, że oddychać należy ustami.

Tyle poradników i filmików dla początkujących i ani słowa o oddychaniu. Czytałam o interwałach, stopach, butach... No nic, szkoda mi siebie, że się tak umordowałam, ale... jak się przestawię teraz, powinnam ruszyć z miejsca :)

Re: Cześć!

: 28 lip 2014, 20:00
autor: Sammi
Dziwne to. Dobrze zrozumiałam ? Podczas biegu.. nie oddychasz ? Trzymasz powietrze w sobie ?

Ojej, staraj się zmienić oddychanie z nosa na usta. Ja odkąd biegam to zawsze oddycham ustami, bo przez nos nie daję rady. Zauważysz gigantyczną różnicę i bieg nie stanie się męczarnią a będzie przynosić przyjemność. :oczko:

Re: Cześć!

: 28 lip 2014, 20:12
autor: Sowa Blogowa
Oddycham, ale przez nos. Czyli bardzo płytko. Nie wiem, dlaczego ale boję się, że będzie trudno się przestawić. Wczoraj jeździłam na rowerze, spróbowałam oddychać ustami - momentalnie pojawiło się wrażenie suchego gardła.
Zawsze, jak miałam katar i spałam z otwartą buzią, budziłam się z czerwonym i bolącym gardłem. Stąd może unikam otwierania paszczy, chronię gardło i staram się jakoś radzić sobie nosem?
Kurczę, żeby w moim wieku uczyć się oddychać...
Ale fakt, to musi być przyczyną, bo przy odcinkach 30s dawałam radę, przy 45 już ciężko a minutowy odcinek biegania to gehenna. Za mało tlenu po prostu :/

Po 21-ej idę biegać. Jestem pełna nadziei, że jakoś ogarnę, stopniowo się przestawię i ruszę z miejsca.

Re: Cześć!

: 28 lip 2014, 20:25
autor: Mama Kin
tu jest artykuł o oddychaniu plus komentarze:
viewtopic.php?f=1&t=38385

Re: Cześć!

: 28 lip 2014, 20:42
autor: Sowa Blogowa
Mama Kin pisze:tu jest artykuł o oddychaniu plus komentarze:
viewtopic.php?f=1&t=38385
Bardzo dziękuję za linka. Scotta wcale nie czytałam, ale widzę, że nie jestem jedyną osobą, która mniej lub bardziej świadomie, usiłowała biegać z zakneblowanymi ustami. Szokujące, jak można sobie utrudnić początki i aż dziwne, że się po drodze nie poddałam...

Re: Cześć!

: 28 lip 2014, 22:36
autor: Mama Kin
no fakt, mi by nie przyszło do głowy, żeby nie oddychać ustami...

Re: Cześć!

: 29 lip 2014, 06:51
autor: idgie
Katastrofa pisze: I biegnie się szybciej, i jakoś mniej się męczy, a potem okazuje się, że każde przejście w marsz chromoli sprawę i właściwie lepiej bez marszu
Napisan
A myślałam, że jestem dziwna, bo mnie też biegi przeplatane marszem też bardziej męczą. A okazuje się, że to normalne :usmiech:

Re: Cześć!

: 29 lip 2014, 07:18
autor: Sowa Blogowa
idgie pisze:
Katastrofa pisze: I biegnie się szybciej, i jakoś mniej się męczy, a potem okazuje się, że każde przejście w marsz chromoli sprawę i właściwie lepiej bez marszu
Napisan
A myślałam, że jestem dziwna, bo mnie też biegi przeplatane marszem też bardziej męczą. A okazuje się, że to normalne :usmiech:

Słuchajcie, bardzo ale to bardzo chciałabym móc tak kiedyś napisać!!! :)

Jeszcze się nie zniechęcam, nie poddaję, ale... cały trening oddychałam ustami, nawet było fajnie, bo nowość ;) a do tego lekki wiaterek po 21:00, było nieźle, ale od 24. minuty ciężko i już ani głębokie oddychanie ani marsz nie przynosiły ulgi, nie dawało się odpocząć.

Biegam z trudem 30 minut (zaczynałam od kwadransa) w cyklu 1 minuta wolnego biegu na 1 minutę marszu. Jest ciężko jak cholera. Ileś winne jest pewnie to oddychanie przez nos przez 4 tygodnie, jednak zmiana nie spowodowała nagle przełomu i że jest zdecydowanie lżej.
Znowu wróciłam spocona jak mysz i z czerwoną twarzą, jak tylko wchodzę do domu, czuję taki żar bijący z policzków, okolic oczu.

Miał ktoś tak na początku? Jak sobie pomóc, może coś robię źle?

Nastawienie miałam dobre, jednak teraz pomna moich doświadczeń, zakładając buty i zegarek, nie czuję, że wybieram się na dobrą zabawę i relaks. Ja się szykuję jak na wojnę, zakładam rynsztunek komandosa i toczę potem ciężką walkę o to, by w ogóle ZACZĄĆ biegać.

Czy to kiedyś przyniesie nie tylko satysfakcję, że daję jakoś radę, ale i przyjemność???

(dla przypomnienia: ja już zaczynam 5. tydzień; to nie jest pierwszy czy drugi, by się tak męczyć i wracać w takim stanie. Chyba już czas, by było lżej i lepiej, nie?)

Re: Cześć!

: 29 lip 2014, 08:08
autor: idgie
idgie pisze:Znowu wróciłam spocona jak mysz i z czerwoną twarzą, jak tylko wchodzę do domu, czuję taki żar bijący z policzków, okolic oczu.

Miał ktoś tak na początku? Jak sobie pomóc, może coś robię źle?
No normalne :usmiech: Mi minęło po kilku tygodniach.

Re: Cześć!

: 29 lip 2014, 08:33
autor: Mama Kin
spocona jak mysz i z czerwoną twarzą to ja wracam zawsze :hej:
Sowa, może Ty za szybko biegasz te odcinki biegane? to może dziwnie brzmi, ale ja właśnie tak miałam. po tygodniach "rozbiegiwania", kiedy ciągle nie byłam w stanie biegać bez przerw, metodą prób i błędów doszłam wreszcie do tego, że biegnąc jeeeszczeee wooolnieeej, czyli takim pooowooolnym truchtem, jestem w stanie przebiec kilka kilometrów. potem po trochę dokładałam kolejne kilometry, a po jakimś czasie okazało się, że biegam nie tylko coraz dalej, ale też coraz szybciej! nie znałam jeszcze wtedy tego forum, więc nie miałam kogo spytać, co robię nie tak, ale sobie poradziłam :taktak: spróbuj zwolnić, do takiego prawie posuwistego marszu, zobacz, czy pomoże.