Forum Bieganie.pl

Witam wszystkich
Mam na imię Marcin.
Biegam od dwóch tygodni. Mam 176 cm wzrostu, ważę ok 85 kg. Także mam nadwagę, którą oczywiście chciałbym pożegnać
Moim celem jest również poprawa kondycji i samopoczucia, a w planie długofalowym być może jakiś półmaraton lub maraton (dla czystej dzikiej satysfakcji, że zrobiłem COŚ DUŻEGO).
Zależy mi również na podaniu odpowiednich wzorców mojej dwuletniej (narazie ) córeczce. Wychodzę z założenia, że tylko dając odpowiednie wzorce swoją postawą, możesz odpowiednio mądrze i skutecznie wpłynąć na kierunki rozwoju swoich dzieci.
Generalnie chciałbym trochę ulepszyć swoje życie

W kwestii treningu na ten moment oczekuję raczej zwiększania wytrzymałości i dystansu, niż szybkości.
Chcąc sprawdzić swoje możliwości i dopasować się do jakiegoś planu w 1 swoim biegu przebiegłem 6 km w 43 min ( ok 7,2 min/km). Tempo konwersacyjne. Oddechu jeszcze miałem w zapasie jednak nogi już się kończyły
Chciałbym biegać wg planu ze strony biegam.pl - http://bieganie.pl/?show=1&cat=13&id=3576
Swoje bieganie widzę mniej więcej w taki sposób:
WTOREK CZWARTEK SOBOTA NIEDZIELA
1 30’ | 30’ | 20’ + 6P | 40’
2 35’ | 35’ | 25’ + 6P | 45’
3 40’ | 40’ | 30’ + 6P | 50’
4 45’ | 45’ | 35’ + 6P | 55’
5 50’ | 50’ | 40’ + 6P | 60’
.
.
.
10 70' | 70' LUB FARTLEK | 60’ + 7P | 80’
11 75’ | FARTLEK | 65’+ 7P | 85’

I tak do 120 minut ciągłego biegu.

I tutaj pytanie do doświadczonych kolegów: czy taki plan jest w miarę w porządku?

Wszelkie uwagi i konstruktywna krytyka jak najbardziej pożądane

Pozdrawiam wszystkich biegaczy

Sorry za taką formę rozpiski treningu. Edytor trochę poucinał i poprzesuwał tekst.
Ale mam nadzieję, że w miarę jasne jest

Co prawda nie jestem doświadczonym biegaczem, ale trochę inaczej zrozumiałem schemat z "30 minut i co dalej?", zatem rozważając jakiś czas temu przyszłe opcje, ułożyłem sobie wstępnie(jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia pierwszego, więc nie wiem co się ostatecznie urodzi) takie plany: Łącznie 18 tygodni, może się wydawać dużo, ale plan uwzględnia chociażby trochę czasu na przyzwyczajenie do osiągniętego tempa - bez zwiększania objętości treningu, na upartego pewnie można by to wywalić.
Czy te plany mają jakikolwiek sens - to rzeczywiście musiałby ocenić jakiś doświadczony biegacz
Pozdrawiam!

Plany powyżej są dobre, bo niby czemu mają być nie dobre, tylko takie podejście jest strasznie rygorystyczne, to po pierwsze - 30 minut i ani chwili dłużej, 35 i wracasz do domu. Po drugie jak nie masz bardzo jasno określonego bliskiego celu (bo 120 minut to jednak daleki cel), to tak jak każdy rygor, może ci się taki plan znudzić i walniesz go w kąt po 4 tygodniu.

Dlatego moja rada jest taka: chcesz biec 2 godziny - super, ale daj sobie na to rok, bo to jednak wysiłek większy niż sobie wyobrażasz. Przyjdzie wcześniej, to fajnie, ale jak będziesz cisnął według planu nie zważając na zdrowie, dni lepsze i gorsze, to przy nadwadze zniszczysz sobie tylko nogi i wydasz niepotrzebnie pieniądze na sprzęt. Znajdź sobie jakiś park lub teren zielony w promieniu 2 km od domu (zawsze przyjemniej się biega miedzy drzewami niż przy ulicy), zapowiedz sobie 4 razy w tygodniu, że wychodzisz teraz z domu na co najmniej 1 godzinę (w wersji późniejszej 1,5 godziny) i biegaj. Biegaj z przerwami, ale bądź poza domem i w ruchu cały ten czas. Ciesz się przyrodą, tym, ze masz super dzień i tak fajnie ci się biega. A jak będzie gorszy dzień to sprawdzaj swój czas na 200m/400m przedzielając to marszem lub marszobiegiem. Z takim podejściem pełną godzinę biegu masz prędzej czy później w kieszeni. A jak masz godzinę biegu w kieszeni, to i zawody na dychę. A potem już pójdzie samo...

Dzięki koledzy za odpowiedzi.

Fomalhaut- dzięki za Twoją wersję planu. Też dobra:)

Rzeczywiście. Bezwzględne narzucenie tempa (dystansu, czasu) treningów bez oglądania się na formę i samopoczucie itp. nie jest dobrym pomysłem. I tak działać nie zamierzam.
Jednak sama forma dyscypliny treningu chyba mi pasuje i motywuje. Kiedyś trochę trenowałem różne sporty: tenis stołowy, karate. I samo zaplanowanie treningu daje mi kopa by coś zrobić.
Pozdrawiam

Jestem pewien, że dasz radę, muflo
Jeśli o mnie chodzi, przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać, nim zacznę je realizować.
Po wypełnieniu obecnego planu nie mam zamiaru od razu przechodzić do następnego - ma to sporo wspólnego z argumentami z wypowiedzi Fretki - to spory wysiłek i potrzeba na to czasu

Odnosząc się dalej do tej wypowiedzi uważam, że to, czy podejście jest rygorystyczne, zależy... no właśnie, od podejścia!

Warto pamiętać, że taki plan to - w moim skromnym mniemaniu oczywiście - tylko wykaz kolejnych kroków do osiągnięcia celu, nikt za nami nie biegnie z karabinem pilnując, byśmy się z niego z tygodnia na tydzień kalendarzowo wywiązywali. Jakaś choroba, obowiązki czy gorszy dzień mogą czasem utrudnić wypełnienie założeń. Plan może zawierać X tygodni, jednak jego wykonanie już w tych X tygodniach zamknąć się nie musi - można np. nie czuć się jeszcze na siłach do przejścia na kolejny etap planu I nikt nas w związku z tym nie postawi pod ścianą

Podając za przykład obecnie realizowany przeze mnie plan 6-tygodniowy, zmodyfikowałem go pod siebie dodając do objętości dwie dodatkowe pięciominutówki - a to, czy je wszystkie zrealizuję, zależy od tego, jaki mam dzień - choć do tej pory tylko raz zdarzyło mi się z nich zrezygnować ze względu na dzień gorszy. Ostatnio natomiast zrobiłem tak na korzyść nieco dłuższego ciągłego biegu - to odnośnie ścisłego trzymania się cyferek z planu.

Pozdrawiam i życzę wytrwałości!

Witam ponownie.

Przeanalizowałem sobie raz jeszcze plany podane w artykule "30 min i co dalej?" .
Fomalhaut dobrze zinterpretowałeś ten plan.
Mój zbyt szybko może zwiększał czasy poszczególnych treningów, jednak pierwotny plan dynamiczniej wydłuża długie niedzielne bieganie.
Analizowałem też plan 18 tyg. do półmaratonu. Jest on bardzo zbliżony do Twojej interpretacji.
W końcu 120' w moim tempie 7'/km to prawie 18 km (dystans zbliżony do półmaratonu).
generalnie te dwa plany są bardzo podobne.
Dzięki raz jeszcze za wyczerpującą odpowiedź Przydała się konsultacja

Do Fretki:
Tym razem nie popełnię foux pas
Dziękuję koleżankom i kolegom hehe