F.lamer, ale jeśli ktoś W ISTOCIE ma uwarunkowania do sprintu, to nie widzę problemu, żeby ich nie wykorzystywał. Biegając tylko długodystansowo przeprogramuje sobie organizm i dużo tej prędkości utraci. A prędkość ta może mu się przydać w przyszłości, także w bieganiu dłuższym (patrz: wydłużanie się zawodników wyczynowych).
Pozostaje tylko kwestia, jak jest z tym uwarunkowaniem - czy to jest urojenie i ubzduranie sobie, byleby uniknąć porządnego wysiłku, czy też rzeczywisty talent.
Tylko co do tych schodów, tak, uczepiłem się, to jednak błagam, proszę nie pisać o obciążaniu stawów. Tylko zbieganie jest obciążające. Jestem na tym punkcie straszliwie wyczulony (kilkadziesiąt (kilkaset?) tysięcy pokonanych stopni robi swoje :D), sorówa.
Co do spalania tłuszczu, kwestie są dwie:
sensowna dieta
RÓŻNORODNY!!! wysiłek fizyczny
Organizm zawsze dąży do równowagi. Wystarczy mu umożliwić powrócenie do niej (czyli spalenie nadmiernych kilogramów), żeby zrobił to ochoczo... Ale jednocześnie organizm boi się, żeby zrzucenie tych kilogramów nie poskutkowało w przyszłości głodówką. Dlatego dieta musi być sensowna, czyli dostarczać wszystkie składniki odżywcze, w odpowiedniej - i koniecznie niegłodowej!!! - porcji. Bardzo ważne są również proporcje makroskładników. (najbardziej podstawowa: W:T=5:1 lub więcej).
Z kolei różnorodny trening zapewnia konieczność dostosowania się do różnych bodźców. Każdy rodzaj wysiłku charakteryzuje się innym spalaniem: aeroby to duża ilość energii spalonej w czasie rzeczywistym, czyste ćwiczenia siłowe to energia pochłaniana przez mięśnie w dłuższym okresie czasu, a bardzo intensywne treningi (choćby interwały czy wspominane sprinty), pomijając ich wpływ na mięśnie, wymuszają poświęcenie na regenerację organizmu i powrót do stanu wyjściowego+ (zjawisko superkompensacji) wiele energii.
Kompleksowy, wszechstronny trening zapewnia różnorodne bodźce, a różnorodne bodźce to gwarancja równomiernego rozwoju organizmu ORAZ niskiego poziomu tkanki tłuszczowej. Warto zauważyć, że typowi biegacze czysto-amatorzy o nieszczególnej wydolności wcale nie powalają hiper-niskim poziomem tkanki tłuszczowej. Może być to spowodowane brakiem odpowiedniej diety, ale też jednostronnym "atakowaniem" organizmu. Długi wysiłek o niskiej intensywności jest świetnym pomysłem przy odchudzaniu się, ale oparcie swojego zbijania wagi tylko o niego może skutkować dojściem do pewnego poziomu %BF i zatrzymanie się na nim. Rozwiązaniem może być dołączenie wysiłku o wysokiej intensywności lub wysiłku skupiającego się na pracy mięśni - do którego zachęcam.
Na marginesie, spójrzcie sobie na poziom tkanki tłuszczowej tzw. street-workouterów... oto, co robi z człowiekiem długotrwały trening o interwałowej (w tym ogólnym znaczeniu) charakterystyce skupiający się na mięśniach.
Zresztą wiele powinna powiedzieć moja niedawna przygoda: po prawie trzygodzinnym "siedzeniu na drążkach" (oczywiście nie ćwiczyłem bez przerwy, ale ćwiczyłem dużo), w ciągu chyba czterech godzin zjadłem trzy pełnowymiarowe posiłki. Mógłbym więcej. Metabolizm rozkręcony do granic możliwości.
@Up - coś mi się nie chce wierzyć, że w miesiąc poszło Ci 3-4% tłuszczu. Raczej na pewno zeszło Ci trochę wody, co waga odbiera jako zmniejszenie się tłuszczu (takie wagi działają na zasadzie impedancji ciała ludzkiego, co nie jest wybitnie prezycyjną metodą)... Co nie zmienia faktu, że na pewno trochę tłuszczu Ci zeszło, a sprinty robią swoje. Gratulacje i pozdrawiam!