Strona 1 z 2

Wasz pierwszy start w zawodach?

: 23 lis 2013, 18:52
autor: Wojowniczka40
Czytam ostatnio w sieci blogi i artykuły o wspomnieniach z pierwszego startu w zawodach i o tym jak najlepiej się do takiego startu przygotować.
Np tu fajny tekst (fajny tzn autorka dużo porad opisała, które niby banalne ale oczywiście ja bym o takich wszystkich drobiazgach zapomniała pewnie : http://www.superstyler.pl/sport-i-dieta ... olmaraton/ - tekst jest autorki bloga PannaAnnaBiega.pl).

Ale do rzeczy: jak wy wspominacie wasz pierwszy start, wpadki, miłe momenty, zapomnienia i zwycięstwa?

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 23 lis 2013, 19:42
autor: Bylon
Miałem kolkę, musiałem stanąć. Bardzo mnie to wnerwiło, ponadto zostało jeszcze trochę energii i przez to końcówkę biegłem w szaleńczym, jak na tamte czasy tempie. No i sprint na koniec.
To ostatnie stało się już tradycją.

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 24 lis 2013, 17:07
autor: daeone
Pierwszy start? Półmaraton w czerwcu. Poszedłem spać o 2 w nocy (wyścig 24h Le Mans, moja pasja) wstałem ok 6, była burza i kryty basen w piwnicy, więc na rozgrzewkę wylewanie wody ;). Start opóźniony o godzinę z powodu wspomnianej burzy (zalało trasę w jednym miejscu po kolana, trochę zdemolowało bufety itp). Mierzyłem się z dwiema godzinami, cel osiągnąlem, za finisz dostałem pochwałę od pacemakera.

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 24 lis 2013, 19:15
autor: rufuz
Nie licząc udziału w zawodach międzyszkolnych w podstawówce to mój pierwszy poważniejszy debiut to maraton w 2005 roku. Zapisanie sie na bieg to przypadek. Akurat w letni dzień stal namiot promujący maraton w Poznaniu. Pomyślałem, a co tam, zapisze sie, tak "dla jaj" :ble: Kiedy przysłali list z pakietem informacyjnym, pomyślałem, ooo to będzie trzeba pobiec. Start praktycznie "z biegu" bez przygotowań :ble: Trochę potruchtałem na dwa, trzy tygodnie przed startem w zwykłych trampkach i tyle. Masakra, czas 5:17 :bum: Start w pożyczonych :bum: zwykłych, ciężkich trekingowych butach. Na trasie wypiłem sporo mocno gazowanego napoju energetycznego. Po krótkim czasie brzuch urósł mi jakbym był w ciąży :bum: Na trasie moja dziewczyna mówiła "zejdź z trasy, chyba nie dasz rady..." itd Parę razy chciałem zejść z trasy ale upór i ambicja nie pozwalały. Gdyby w 2005, 2006 lub nawet w 2008 powiedział, ze pobiegnę kiedyś w największych maratonach na świecie, to bym wtedy powiedział, ze ma się mocno postukać w czoło :hahaha: To byly czasy :hahaha: :hahaha:

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 24 lis 2013, 19:28
autor: Bylon
Rufuz, nieustająco Twój pierwszy maraton zaliczyłeś szybciej od Pameli Anderson.

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 24 lis 2013, 21:10
autor: rufuz
To Pamelka ile "wylatała" ? Typowalem na 4:35:45 w konkursie :hahaha:

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 25 lis 2013, 19:37
autor: Bylon
Coś w stylu 6:40. :D

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 26 lis 2013, 12:18
autor: rufuz
6:40 :bum: :bum:

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 26 lis 2013, 12:50
autor: Adam Klein
Moje pierwszy w życiu (poza szkołą) zawody to był maraton. :) Opisałem to kiedyś tutaj: http://bieganie.pl/?show=1&cat=14&id=516

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 28 lis 2013, 22:53
autor: Ojtoja
Ja biegam lekko od ponad roku. Biegałem początkowo bez żadnego planu treningowego ale z kiepskimi wzrostami mocy i odległości natomiast z początkiem lata wskoczyłem w znaleziony plan 10 tygodniowy dla początkujących (oceniłem moc i zacząłem od 8 tygodnia - i wskoczyłem wtedy w plan 10 tygodniowy do biegu godzinnego. Od wakacji tego roku zastanawiałem się pomału nad jakimś startem dla samego sprawdzenia jak to jest i o co chodzi - jakieś 5-10km. Zobaczyłem ostatecznie ogłoszenie MOSiR Włodawa o biegu Sobiborskim (w tym roku miał 14,5km) i pomimo tego że w planie treningowym byłem na pierwszym dniu 3x20 z minutowymi przerwami (wychodziło ok11km) postanowiłem się zapisać (wyszedłem z założenia że za niedobiegnięcie do mety nie linczują). Do startu było 3 tygodnie więc przypływem szaleństwa dałem do kotła: następnego dnia 11km bez przerwy w lekko ponad godzinę, 2 dni potem 11km w lekko poniżej godziny. Następny trening sprawdzeniowy na 13,5km i ...przetrenowanie/przemęczenie jak zwał tak zwał. Kolana sztywne, mięśnie ud bolące. Kolejny bieg skończył się z bólem po 7 km więc tydzień odpoczynku i dopiero w tygodniu przed biegiem 6-7 km x2. Tyle tytułem wstępu.

Do biegu przystępowałem w nastroju...o kurcze nie wiem co się dzieje, ludzie poubierani jak zawodowcy, starzy kompani z tras i co ja tu robię.
Start i pobiegłem i dopiero się zaczęło...czy nie za szybko, czy nie za wolno...chyba za czybko bo za mną kilku zawodowców zostało ale nic z tego - biegnę i coś się wymyśli. Muzyka na uszach więc by nie mieć wahania tempa spowodowanego różnymi utworami postanowiłem się pod kogoś podpiąć - kogoś z muzą na uszach by perfidnie nie dyszeć człowiekowi nad uchem. Dopytałem się na jaki czas biegnie - biegł na dobiegnięcie więc mi pasowało. Po 3 km zauważyłem ze za szybko gnamy bo 5,10 min/km na liczniku - tak nie biegałem jeszcze ale nic, gnamy. Wizja 5 km i wody cieszyła niestety jedyna butelka na wodopoju się skończyła - byli szybsi. Lecimy dalej. Od 4km organizm przyzwyczaił się do wysiłku i zaczął pracować normalnie - biegło się lekko / względem tego co się zapowiadało wcześniej bo i szybkość dostosowaliśmy do możliwości (my wyprzedzaliśmy, nas wyprzedzano). Jeśli by to była powieść to było by tu teraz wiele stron opisów przyrody po plenery i pogoda dopisały niesamowicie i za rok na 100% jestem - ale nie o tym. od 7-8km wizja wody na wodopoju 10km była mocno napierająca na umysł - mocno się pocę więc uzupełnianie konieczne. 10 km i informacja...samochód z wodą jechał ale gdzieś w lesie utknął :((. Jest niewesoło, bardzo niewesoło. Kolega pod którego się podpiąłem poratował łykiem izotoniku - lekko pobudził do działania. Do mety dalej daleko a sił nie przybywa. 13km zaczynam się zastanawiać czy się nie przejść kawałek - hasło od kolegi "dajesz do mety" więc daję dalej ostatkiem sił licząc każdy metr mijam stojących kibiców, nie mam siły by pomachać tylko człapię do mety. Doczłapałem z czasem ok 1h19. Wiem że 15km to nie jest dla większości żaden wyczyn a moja relacja sięga niemalże opisem jakbym biegł maraton ale najważniejsze było osiągnięcie tego jednego celu. Udało się, medal trafił do szuflady a wspomnienia do głowy. Za rok będzie lepiej a poza tym jakiś półmaraton jako kolejny krok (i piekielna 15 u mnie na wiosce).
ps. na kolejne biegi biorę wodę a z kolegą w niedzielę zaliczamy już 3 wspólny start. Teraz jestem wyjadaczem z kompanem z trasy :D

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 28 lis 2013, 23:13
autor: stooowa
mój pierwszy start w zawodach biegowych... dopiero nastąpi :bum: dobrze że mam doświadczenie ze startów na zawodach w innych dyscyplinach. Ps. na pierwszy ogień idzie maraton. Jak spaść to z wysokiego konia :hahaha:

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 29 lis 2013, 08:43
autor: katekate
Adam Klein pisze:Moje pierwszy w życiu (poza szkołą) zawody to był maraton. :) Opisałem to kiedyś tutaj: http://bieganie.pl/?show=1&cat=14&id=516

'test Coopera, test Coopera' rulezzz :hahaha: :hej:

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 01 gru 2013, 11:09
autor: rufuz
Adam Klein pisze:Moje pierwszy w życiu (poza szkołą) zawody to był maraton. :) Opisałem to kiedyś tutaj: http://bieganie.pl/?show=1&cat=14&id=516
Adam na zdjeciach z artykułu wyglądasz 20 lat młodziej :oczko:

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 03 gru 2013, 14:15
autor: Radek_1988
Pierwszy start zaliczyłem stosunkowo niedawno, bo 20 października tego roku. Był to start w biegu (jak się wszystkim na początku wydawało) na 5 km. Bieg ten był organizowany jako bieg "poboczny", bowiem główną imprezą był półmaraton. Hrmax osiągnąłem już przed startem... to jednak nerwy :usmiech: Ruszyliśmy na trasę, 1...2...3...4...5 kilometr i.... nie ma mety. Okazało się, że organizator nie poinformował nas, że w rzeczywistości biegniemy na dystansie 6,1 km. Teraz wspominam to z uśmiechem na ustach, ale na trasie nie było mi do śmiechu :tonieja: Reasumując, pobiegłem na 6 km w biegu na "piątek", a na dodatek dostałem medal z półmaratonu. Monty Python :usmiech:

Re: Wasz pierwszy start w zawodach?

: 03 gru 2013, 14:59
autor: Ojtoja
Radek_1988 pisze: Ruszyliśmy na trasę, 1...2...3...4...5 kilometr i.... nie ma mety. Okazało się, że organizator nie poinformował nas, że w rzeczywistości biegniemy na dystansie 6,1 km. Teraz wspominam to z uśmiechem na ustach, ale na trasie nie było mi do śmiechu :tonieja: Reasumując, pobiegłem na 6 km w biegu na "piątek", a na dodatek dostałem medal z półmaratonu. Monty Python :usmiech:
I weź tu powiedz że bieganie jest nudne jak nigdy nie wiesz co Cię czeka (lub wręcz przeciwnie) za zakrętem :D