Początkująca biegaczka poszukuje "celu"
: 28 paź 2013, 10:14
Witam Wszystkich!
Jestem tutaj świeżusieńka, wznowiłam bieganie ok.2 tygodni temu. W szkole i na studiach dużo "się ruszałam" (wiosła, siatka, kosz, akurat lekkiej atletyki mało choć czasem oszczepem rzuciłam czy kulą pchnęłam). Piszę "wznowiłam" bieganie, bo nigdy nie stanowiło ono głównego nurtu w mojej karierze sportowej, głównie dlatego, że na lekkiej miałam przezwisko Ślimak (co mówi samo za siebie)...
Jednak...JEDNAK w pewnym momencie "zaskoczyło" i zaczęłam, potem jedna chwila przerwy, druga itd....aż mamy październik 2013 kiedy zaczynam biegać a na urodziny dostaję książkę o bieganiu...
Trochę długi ten wstęp, ale konkret wygląda następująco: mam 27 lat, 183cm, ok.70kg i biegam, bo kiedyś to polubiłam. Teraz jest jednak inaczej, bo owszem czerpie przyjemność z biegania, ale lubie stawiać sobie cel i go osiągać. Moje wznowienie biegania wyglądało tak, że biegałam wolnym tempem ok.30' i kolejne 30' chodziłam bardzo szybkim marszem - wszystko odbywało się bez problemów. Owszem po pierwszym treningu zakwasy były, ale minęły i od tamtej pory nie robię przerw dłuższych niż 2 dni i więcej zakwasów nie było. Obecnie biegam już ok.42' (6km) i po biegu staram się rozciągać i jeszcze kilka kółek (biegam na bieżni żużlowej) chodzić, żeby się trochę rozchodzić. Ogółem wychodzi 60' trening. Wczoraj ze względu na mecz miałam mniej czasu i zrobiłam co następuje: 4km w 27' przy tętnie 150. Problem w tym, że nie wiem czy za cel obrać poprawę czasu na danym odcinku (6km) czy najpierw osiągnąć 10km i poprawiać czas na 10km. Jestem w kropce, bo niestety mam taką naturę, że jak się uprę to jak jutro pójdę to na pewno będę w stanie przebiec te 10km...
Czy ktoś może mi coś zasugerować??? Bo ja chyba nie umiem sama sobie treningu ustawić...
Owszem chciałabym wziąć udział w jakimś biegu. Raczej krótszym (5km / 10km) niż maratońskim, ale to dopiero w przyszłym roku...
Jestem tutaj świeżusieńka, wznowiłam bieganie ok.2 tygodni temu. W szkole i na studiach dużo "się ruszałam" (wiosła, siatka, kosz, akurat lekkiej atletyki mało choć czasem oszczepem rzuciłam czy kulą pchnęłam). Piszę "wznowiłam" bieganie, bo nigdy nie stanowiło ono głównego nurtu w mojej karierze sportowej, głównie dlatego, że na lekkiej miałam przezwisko Ślimak (co mówi samo za siebie)...
Jednak...JEDNAK w pewnym momencie "zaskoczyło" i zaczęłam, potem jedna chwila przerwy, druga itd....aż mamy październik 2013 kiedy zaczynam biegać a na urodziny dostaję książkę o bieganiu...
Trochę długi ten wstęp, ale konkret wygląda następująco: mam 27 lat, 183cm, ok.70kg i biegam, bo kiedyś to polubiłam. Teraz jest jednak inaczej, bo owszem czerpie przyjemność z biegania, ale lubie stawiać sobie cel i go osiągać. Moje wznowienie biegania wyglądało tak, że biegałam wolnym tempem ok.30' i kolejne 30' chodziłam bardzo szybkim marszem - wszystko odbywało się bez problemów. Owszem po pierwszym treningu zakwasy były, ale minęły i od tamtej pory nie robię przerw dłuższych niż 2 dni i więcej zakwasów nie było. Obecnie biegam już ok.42' (6km) i po biegu staram się rozciągać i jeszcze kilka kółek (biegam na bieżni żużlowej) chodzić, żeby się trochę rozchodzić. Ogółem wychodzi 60' trening. Wczoraj ze względu na mecz miałam mniej czasu i zrobiłam co następuje: 4km w 27' przy tętnie 150. Problem w tym, że nie wiem czy za cel obrać poprawę czasu na danym odcinku (6km) czy najpierw osiągnąć 10km i poprawiać czas na 10km. Jestem w kropce, bo niestety mam taką naturę, że jak się uprę to jak jutro pójdę to na pewno będę w stanie przebiec te 10km...
Czy ktoś może mi coś zasugerować??? Bo ja chyba nie umiem sama sobie treningu ustawić...
Owszem chciałabym wziąć udział w jakimś biegu. Raczej krótszym (5km / 10km) niż maratońskim, ale to dopiero w przyszłym roku...