Dyskomfort w nogach przy wolnych biegach - co z tym zrobić?

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Biegam od grudnia 2012.
Teraz sie "ogarnęłam" trochę i zaczęło do mnie docierać to i owo i nawet nie tylko jednym uchem wpada a drugim wypada, ale i jest realizowane.
Wprowadziłam więc cotygodniowe dłuższe biegi robione ze średnim tętnem koło 140.


I pojawił się bardzo dziwny problem. Przy takim wolnym biegu, odczuwam naprawdę spory i bardzo irytujacy dyskomfort w nogach. Pojawia się właściwie od samego początku takiego "człapania".
Mam wrażenie bardzo ciężkich nóg, potem dochodzi wrażenie, że nogi mi puchną i są coraz cięższe jakby spływała do nich krew, głównie odczuwam to w okolicach nad stawami skokowymi i wokół łydek.
Tak wizualnie- nic się nie zmienia, nie ma widocznej opuchlizny. Ogólnie nie mam tendencji do puchnięcia kończyn nawet w upałach czy przy długotrwałym staniu/siedzeniu.

To nie jest też kwestia zmęczenia chyba bo to uczucie pojawia się bardzo szybko, jeszcze na pierwszych km, a po takim biegu jestem dużo mniej ogólnie zmęczona niż po krótszych ale duzo intensywniejszych biegach.

Z czym to jest zwiazane? Przejdzie samo czy cos trzeba z tym robić?
A może można jakoś wyeliminować, bo mi to naprawdę bardzo przeszkadza, jest bardzo nieprzyjemne.
PKO
Hanna77
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 250
Rejestracja: 18 cze 2013, 14:13
Życiówka na 10k: 43:44
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

cierpie na podobna dolegliwosc. mysle, ze u mnie spowodowane jest to problemem z kregoslupem i innymi niezdiagnozowanymi bolami. co ciekawe nie zawsze czlapie. wczoraj np. przy spokojnych 11 km w ogole nic nie odczuwalam i bieglo mi sie nadzwyczaj lekko. ale tydzien wczesniej to czlapalam przeokrutnie na wrecz sztywnych nogach. nie wiem od czego to zalezy i nie wiem co z tym zrobic ale jest to uciazliwe bo w ogole nie mam przyspieszenia :)
MariNerr
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 499
Rejestracja: 02 wrz 2013, 22:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Ja mam dwa doświadczenia związane z OWB1.
1. Po 2-tygodniowej przerwie związanej ze świętami więc i lekkim obżarstwem wróciłem do biegania i przy lekkim bieganiu po 15-20 min zaczynała mi cierpnąć prawa stopa. Ciekawe było to, że tylko przy lekkim bieganiu.
2. Po wydłużeniu dystansu OBW1 do 10km (biegałem i biegam dalej tylko OBW1) po kilku biegach zaczęło się koszmarne człapanie i pojawiły się od tego bóle przy piszczelach.

W pierwszym przypadku okazało się, że serducho mi się opierdalało i nie pompowało wystarczającej ilości tlenu (może też masz coś z krążeniem i serce za słabo pompuje na małym wysiłku?). W drugim opierdalały się łydki, po prostu przeszedłem na tak oszczędny ruchowo bieg, że piszczele wyłapywały cały ciężar bez wystarczającego wsparcia ze strony łydek.
W obu przypadkach pomogło mi lekkie szarpanie biegu - co kilka-kilkanaście minut przyspieszenie na długości 50-100m, do tego przyspieszenia przy podbiegach i kończenie całego biegu (ostatni kilometr) w zakresie WB2. Bieg teraz kończę krótkim marszem zamiast kilkuminutowego truchtu. W sumie to miałem już więcej niż początki shin splints od tego człapania przez 2 tygodnie, ale mi się całkowicie wycofały, myślę, że dzięki powyższemu, bo nic innego nie zmieniałem.
kiss of life (retired)
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Z sercem nigdy nie miałam żadnych problemów, czy sygnałów od lekarzy że coś nie tak.
Dobrze służy.
Fakt że jak nie zdzierżę i zrobię - 2-3 szybsze krótkie przebieżki to na jakiś czas ta ociężałość i wrażenie puchnięcia przechodzi.
Mozę faktycznie słabo krew do kończyn dochodzi przy takim poczłapywaniu i stad te niedogodności?
Awatar użytkownika
smopi
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 221
Rejestracja: 16 wrz 2010, 08:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

cava pisze:Mozę faktycznie słabo krew do kończyn dochodzi przy takim poczłapywaniu i stad te niedogodności?
Coś w tym może być. Ja przy bardzo wolnym biegu mam coś podobnego tyle, że związanego z oddechem. Jak człapie wolno to co jakiś czas robi mi się duszno - muszę wziąć kilka głębszych wdechów i na jakiś czas samopoczucie wraca do normy. Tłumaczę to tak, że taki wolny bieg jak gdyby nie wymuszał dostatecznie głębokiego, adekwatnego do wysiłku oddechu. Pomagają też krótkie przyśpieszenia - powoduję głębszy oddech i wymianę całego powietrza w płucach. W każdym razie tak to sobie tłumaczę... :spoczko:

Wiadomo też, że bardzo wolny bieg upośledza technikę. Może w Twoim przypadku takie pogorszenie techniki powoduje objawy o których piszesz?
Awatar użytkownika
mariuszbugajniak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2131
Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
Życiówka na 10k: 37.29
Życiówka w maratonie: 2.59.02
Lokalizacja: Włoszczowa

Nieprzeczytany post

trzeba wpleść w wolne biegi jakieś przebieżki, np co 1km zrobić 50m przyspieszenia, może pomoże...
10km - 37.08 / 21km - 1.23.18 / 42km - 2.59

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

mariuszbugajniak pisze:trzeba wpleść w wolne biegi jakieś przebieżki, np co 1km zrobić 50m przyspieszenia, może pomoże...

Tak , one pomagają.
Tylko nie wiem, czy to nie rujnuje mojego założenia że ma być biegana określona ilość czasu na średnim pulsie koło 140 :niewiem:
Jak wplotę w wybieganie przebieżki to dalej będzie to budować moja wydolność czy już nie :niewiem:
Sory za durne pytania, ale naprawdę nie wiem.


Smopi- mam podobnie. Nie muszę patrzeć na pulsometr żeby wiedzieć ze zeszłam równo do pulsu 136. Wtedy dostaję dosłownie "dychawicy", robi mi się ciężko, duszno, jakbym tonę węgla na czas przewaliła a nie człapała tempem ślimaka. :hahaha:

To jest w sumie wszytko bardzo ciekawe.

Innym progiem jest u mnie puls 172- dokładnie właśnie tyle. Jak mi się akurat odechciewa chcieć - to wiem że na pulsometrze jest 172. Od tego momentu biegam już tylko głową, bo ciało mówi: weź lepiej idź do domu, połóż się i przestań wygłupiać.
Awatar użytkownika
mariuszbugajniak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2131
Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
Życiówka na 10k: 37.29
Życiówka w maratonie: 2.59.02
Lokalizacja: Włoszczowa

Nieprzeczytany post

nie trzeba się sztywno trzymać planów... trzeba eksperymentować i biegać, czas wszystko pokarze :hejhej:
10km - 37.08 / 21km - 1.23.18 / 42km - 2.59

KOMENTARZE
MariNerr
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 499
Rejestracja: 02 wrz 2013, 22:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

cava pisze:Tak , one pomagają.
Tylko nie wiem, czy to nie rujnuje mojego założenia że ma być biegana określona ilość czasu na średnim pulsie koło 140 :niewiem:
Jak wplotę w wybieganie przebieżki to dalej będzie to budować moja wydolność czy już nie :niewiem:
Sory za durne pytania, ale naprawdę nie wiem.
Nie wiem jak przedstawia się teoria w tych sprawach, ale z mojej praktyki wynika, że wydolność mocno rośnie. Ostatnio jak kończę bieg po 10-12 kilometrach (4x w tygodniu), to czuję że mógłbym tak jeszcze sobie biegnąć w nieskończoność. Ograniczam się sam, bo mi szkoda nóg i biegam bez wody. :usmiech:
kiss of life (retired)
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ