Strona 1 z 1

Ale o co chodzi?

: 03 sie 2013, 00:39
autor: chsh
Czesc i czolem! To moj pierwszy wpis tutaj, wiec pozdro dla wszystkich wspoltwarzacych swietne forum, wiekszosc dlugasnych watkow przez ostatnie 3 miesiace udalo mi sie przeczytac ;-)

Przez ostatnie 3 miesiace zaczalem i skonczylem plan 6-tygodniowy (powiedzmy w 8 tygodni) i od miesiaca sobie truchtam zgodnie z zaleceniami z watku "30 minut i co dalej" - 3-4 razy w tygodniu, z tego 1 raz dluzszy (dzis prawie 50 minut!). No i mam zagwozdke, bo czytam kolejne watki ludzi, ktore podobnie biegaja i wypada mi sie tylko zalamac. Jak widze 9 na 10 wpisow typu "mam 110kg, skonczylem 6-tygodniowy plan, przebieglem 7km z tempem 6/min" albo "skonczylem 6-tygodniowy plan i tak sobie dalej pobieglem i wyszlo 10km w 50 minut" to nie wiem, czy ze mna taka jest nedza czy nagle pokolenie biegaczy mamy w Polsce ;-).
Niby mam te 15kg za duzo, ale kondycja jakas straszna nie jest - rower, narty, a tu wychodzi, ze siasc i plakac. Wg wszelkich zalecen mialo byc tempo konwersacyjne, no to mam - ~8/km (czego uzywacie? Sports tracker mi pokazuje ok. 7:30/km, endomondo > 8...). A okazuje sie, ze 8min/km to wiekszosc tu ma przy marszu.

I jak w tytule - o co chodzi? Czy to ja jakis lewy jestem ze po 3 miesiacach truchtow takie tempo mam czy sie nie przejmowac i liczyc, ze wprowadzane w zycie przebiezki cos zmienia i zrobi sie z tego normalny bieg a nie szuru szuru?
Waga (powoli) spada, a raczej obwody maleja, bo diete niby mam, ale zbyt wiele piwnych wieczorow swoje robi. Truchta mi sie fajnie, po zakupie butow dla pronatorow skonczyly sie bole piszczeli (a byla tragedia), wszystko niby ok, jak porownam swoja kondycje sprzed 3 miesiecy do obecnej to niebo a ziemia a potem wchodze na bieganie.pl i znow sie zalamuje ;-).

Re: Ale o co chodzi?

: 03 sie 2013, 00:58
autor: rolin'
Ale kto ci powiedział, że wszystkie treningi masz robić w tempie konwersacyjnym? Odrobina przyspieszenia na odcinkach nie zaszkodzi :)

Re: Ale o co chodzi?

: 03 sie 2013, 04:21
autor: maly89
Ja bym proponował dorzucić trochę przebieżek, trochę ogólnej zabawy prędkością, kilka przyspieszeń, mocniejsza końcówka itd. To mi po prostu wygląda na stagnację. Organizm się przyzwyczaił, nie dostaje żadnych bodźców i stąd takie a nie inne czasy. Rozruszaj się nieco :)

Re: Ale o co chodzi?

: 03 sie 2013, 07:44
autor: daeone
gdzieś czytałem że gdy biegamy ciągle z tą samą prędkością to jedne mięśnie pracują a inne się obijają ;) kilka przyspieszeń, rytmów pozwoli uaktywnić te które się lenią :P


zapędź je więc do roboty i zobaczysz efekty ;)

Re: Ale o co chodzi?

: 03 sie 2013, 08:42
autor: ijon
A weź może wyrzuć plan do kosza, po prostu wyjdź na zewnątrz i biegaj! Biegaj tak, abyś kończąc trening czuł zmęczenie (w granicach rozsądku). Żeby robić postępy musisz się katować trochę. No i nie patrz na tempo biegu albo ile Ci bije serce. Jeśli czujesz się OK - biegnij szybciej. Czujesz się słabiej - zwolnij. Wydłużaj kilometraż stopniowo.
Ja pisze już któryś raz na ten temat tutaj. Dlaczego ludzie, którzy nie znają możliwości swoich organizmów, nie biegali nigdy - korzystają z tych durnych planów? Na Twoim przypadku widać doskonale, że jak standaryzowany plan może przeszkadzać i ograniczać.

Re: Ale o co chodzi?

: 03 sie 2013, 11:47
autor: chsh
Sprobuje tak jak piszecie - wiecej przebiezek i zroznicowanego biegu. Wszystko przez to ze w wiekszosci planow/wskazowek dla poczatkujacych jest info, ze poki sie godziny nie truchta to nie przejmowac sie tempem a zwiekszac dystans no to sie nie przejmowalem ;-).

Re: Ale o co chodzi?

: 03 sie 2013, 13:50
autor: rolin'
No ale to musisz sobie sam odpowiedzieć na pytanie czy chcesz biegać szybciej czy chcesz biegać dalej. Szybkość powinno się robić jak już nogi wytrzymują jakiś tam kilometraż, bo może są po prostu za słabe na szybsze tempo. No, ale tak czy siak wplecenie przebieżek czy szybsza końcówka krzywdy ci nie zrobi.

Re: Ale o co chodzi?

: 04 sie 2013, 06:22
autor: maly89
ijon pisze:Dlaczego ludzie, którzy nie znają możliwości swoich organizmów, nie biegali nigdy - korzystają z tych durnych planów? Na Twoim przypadku widać doskonale, że jak standaryzowany plan może przeszkadzać i ograniczać.

Bo wiele osób podejmując się realizacji planu czują pewien obowiązek, wiedzą co mają robić i kiedy. Dzięki temu, że mają wszystko z góry narzucone łatwiej jest im wytrwać w postanowieniu, aby biegać. I mimo, że tak jak napisałeś - plan może przeszkadzać i ograniczać to jednak ja bym bardziej stawiał na to, że dany plan nie jest odpowiedni dla danego biegacza. Każdy powinien znaleźć plan dla siebie albo samemu sobie go ułożyć znając nieco swój organizm i czerpiąc wiedzę z doświadczeń innych biegaczy/trenerów.

Re: Ale o co chodzi?

: 05 sie 2013, 23:16
autor: skuzniak
Ja podszedłem do biegania amatorsko bardzo, bez żadnych planów, chciałem przebiec godzinę bez przechodzenia w trucht. O ile dobrze pamiętam (było to w 2010) zajęło mi to około miesiąca regularnego chodzenia na siłownie (tak, wtedy biegałem na bieżni). Później stopniowo zwiększałem tempo, żeby w marcu 2011 złamać oficjalnie godzinę w biegu na 10km. Później zrobiłem sobie krótką przerwę z bieganiem :)

Zgodzę się z Małym - plan jest fajny, żeby nadać pewien rytm i motywację. Mnie się udało przejść ten początkowy okres, bo miałem kumpla, który mi mędził, żebyśmy wychodzili biegać, to było łatwiej trochę.

Teraz też nie biegam według rozpisek. Biegałem sobie spokojnie, do czasu jak wyszedłem pobiegać z innym kumplem, który mnie przegonił i od tego czasu biegam tempem ok. 5min/km. Wydawało mi się, że taka prędkość jest dla mnie nie do osiągnięcia. No i miałem rację: tylko mi się wydawało.

Nie przejmuj się i biegaj, regularność to klucz do sukcesu.

Re: Ale o co chodzi?

: 11 sie 2013, 00:38
autor: chsh
Minal tydzien i jest (czesciowo) lepiej. Zaczalem robic szybsze koncowki jak radziliscie i przy kolejnym bieganiu nieswiadomie bieglem juz szybciej! (nie spodziewalem sie, ze zmiana w 1-2 treningach tak szybko da efekt) :-)). Teraz mam inny problem - silowo nie daje rady biec w szybszym tempie >30min., a przy 2 bieganiach dzien po dniu to juz w ogole. Ale to chyba kwestia braku sily/wyczerpania i za szybkich prob zwiekszania tempa/dystansu (po 2 dniu z rzedu i powrocie z biegania padlem o 17-tej i zasnalem, a tego nie mam w zwyczaju..) Mam nadzieje, ze jak porobie troche cwiczen silowych to wroci wszystko do normy.

Re: Ale o co chodzi?

: 11 sie 2013, 07:23
autor: WojtekM
chsh pisze:Jak widze 9 na 10 wpisow typu "mam 110kg, skonczylem 6-tygodniowy plan, przebieglem 7km z tempem 6/min" albo "skonczylem 6-tygodniowy plan i tak sobie dalej pobieglem i wyszlo 10km w 50 minut" to nie wiem, czy ze mna taka jest nedza czy nagle pokolenie biegaczy mamy w Polsce ;-).
weź też pod uwagę, że bardzo często te 10km to było w rzeczywistości np. 7km. i to nie w 50 minut, tylko w np. w 58 minut - tylko końcówka się zaokrągliła jakoś w dół.

Re: Ale o co chodzi?

: 11 sie 2013, 16:39
autor: kawo
WojtekM pisze:
chsh pisze:Jak widze 9 na 10 wpisow typu "mam 110kg, skonczylem 6-tygodniowy plan, przebieglem 7km z tempem 6/min" albo "skonczylem 6-tygodniowy plan i tak sobie dalej pobieglem i wyszlo 10km w 50 minut" to nie wiem, czy ze mna taka jest nedza czy nagle pokolenie biegaczy mamy w Polsce ;-).
weź też pod uwagę, że bardzo często te 10km to było w rzeczywistości np. 7km. i to nie w 50 minut, tylko w np. w 58 minut - tylko końcówka się zaokrągliła jakoś w dół.
Właśnie. Mało kto mierzy precyzyjnie dystans i czas, a te wszystkie gpsy dość mocno mogą zafałszować ostateczny wynik, który potem jest puszczany w eter i powoduje frustrację u reszty. Trzeba sobie powiedzieć, że czas dojścia do jakichś wyników jest różny u różnych osób, bo każdy startuje z innego poziomu. Nie sposób porównać 20 latka, który ciągle coś tam robił, grał w koszykówkę, pływał i jeździł na rowerze i nagle zaczął biegać, a po miesiącu ma wynik 50 minut na 10 km z osobą 10 lat starszą, która od 10 lat zasiada za biurkiem i nie miała żadnej aktywności fizycznej oprócz sięgania do lodówki i po pilota. Takiej osobie dojście do 10 km, a już poniżej 1 godziny może zająć kilka miesięcy, po drodze będą kontuzje. Na marginesie też dodać należy, że nie każdy ma ambicje bicia rekordów i życiówek. Część osób biega ot dla zdrowia, żeby mieć jakąś kondycję i tyle.