zaczynam i prosze o rade
: 17 lut 2002, 17:59
Witam
Na poczatku pozdrawiam wszystkich dyskutantow
Zaczelam biegac we wrzesniu ubieglego roku, kontynuowalam to przez pazdziernik, lecz niestety przerwalam w listopoadzie dochodzac do 5 programu wg marszobiegow podanych na tej stronie. Od kilku lat wyjezdzalam w wakacje w Tatry, ale przyznaje bez bicia ze kiepsko mi szlo zdobywanie szczytow, mimo iż gory kocham z „calego serca swego” – za duzo kilogramow + kiepska kondycja. W tym roku wybieram się w Beskidy i Bieszczady, ale tym razem naprawde chialabym być w dobrej formie i puscic w niepamiec meczace wpinaczki, kiedy zawsze ciagne się na koncu ledwo zipiac
8 kg już za mna 10 przede mna. W tym tygodniu wrocilam do planu marszobiegow także jestem na samiutkim poczatku Dostosowalam treningi do swojego planu zajec – wykonuje je we wtorki czwartki soboty i niedziele. Mój bieg polega ma truchtaniu tylko troszke szybciej niż tempo marszu, niestety kondycja nie pozwala mi na wiecej, choc mam nadzieje ze z czasem to się zmieni Pierwszy tydzien poszedl OK z tym ze dzis nie trenowalam bo mam jakas kontuzje w okolicach kostki. I tutaj moje pierwsze pytanie – czy dobrze zrobilam, może mimo wszystko trzeba było biegac??? Pomyslalam ze lepiej darowac sobie 1 trening niz caly miesiac meczyc się z przeciazona kontuzja. Dalam sobie 15 tygodni na dojscie do 30 minut biegu bez przerwy – dla was to bulka z maslem, ale dla mnie nadal pozosteje w swerze marzen. Chcialam zapytac czy bieganie zapewni mi dobra forme na letnie wedrowki po gorach i czy pomoze mi zrzucic cialko z ud i posladkow, bo troche mnie niepokoi fakt i z chudne wszedzie tylko nie tam. Acha, dodam jeszcze ze nie uprawiam zadnego innego sportu, polubilam bieganie, a jestem raczej typem asportowym, poza tym mam dosyc malo czasu bo przygotowuje się do egzaminow. Strasznie się rozpisalam. Jeżeli dotarlicsie do tego momentu to jestem pelna podziwu
Na poczatku pozdrawiam wszystkich dyskutantow
Zaczelam biegac we wrzesniu ubieglego roku, kontynuowalam to przez pazdziernik, lecz niestety przerwalam w listopoadzie dochodzac do 5 programu wg marszobiegow podanych na tej stronie. Od kilku lat wyjezdzalam w wakacje w Tatry, ale przyznaje bez bicia ze kiepsko mi szlo zdobywanie szczytow, mimo iż gory kocham z „calego serca swego” – za duzo kilogramow + kiepska kondycja. W tym roku wybieram się w Beskidy i Bieszczady, ale tym razem naprawde chialabym być w dobrej formie i puscic w niepamiec meczace wpinaczki, kiedy zawsze ciagne się na koncu ledwo zipiac
8 kg już za mna 10 przede mna. W tym tygodniu wrocilam do planu marszobiegow także jestem na samiutkim poczatku Dostosowalam treningi do swojego planu zajec – wykonuje je we wtorki czwartki soboty i niedziele. Mój bieg polega ma truchtaniu tylko troszke szybciej niż tempo marszu, niestety kondycja nie pozwala mi na wiecej, choc mam nadzieje ze z czasem to się zmieni Pierwszy tydzien poszedl OK z tym ze dzis nie trenowalam bo mam jakas kontuzje w okolicach kostki. I tutaj moje pierwsze pytanie – czy dobrze zrobilam, może mimo wszystko trzeba było biegac??? Pomyslalam ze lepiej darowac sobie 1 trening niz caly miesiac meczyc się z przeciazona kontuzja. Dalam sobie 15 tygodni na dojscie do 30 minut biegu bez przerwy – dla was to bulka z maslem, ale dla mnie nadal pozosteje w swerze marzen. Chcialam zapytac czy bieganie zapewni mi dobra forme na letnie wedrowki po gorach i czy pomoze mi zrzucic cialko z ud i posladkow, bo troche mnie niepokoi fakt i z chudne wszedzie tylko nie tam. Acha, dodam jeszcze ze nie uprawiam zadnego innego sportu, polubilam bieganie, a jestem raczej typem asportowym, poza tym mam dosyc malo czasu bo przygotowuje się do egzaminow. Strasznie się rozpisalam. Jeżeli dotarlicsie do tego momentu to jestem pelna podziwu